
Do naszego gazoportu wpłynął metanowiec Gaslog Galveston. Przywiózł kolejny w tym roku – szesnasty już – ładunek LNG. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że wkrótce za amerykański gaz będziemy musieli płacić więcej.
- Zimowa aura w Stanach Zjednoczonych spowodowała zwiększone zapotrzebowanie na gaz.
- Rynek LNG jest rynkiem globalnym, więc będzie to widoczne na całym świecie.
- W największym stopniu wzrost cen odczują wielcy odbiorcy paliwa.
Na początku tygodnia informowaliśmy, że Europa niemal nie pobiera netto gazu z podziemnych magazynów surowca. Oznaczało to, że sezon grzewczy ma się ku końcowi, a spółki gazowe w Europie wcześniej niż zwykle mogą uzupełniać zapasy surowca.
To powinno było skutkować mniejszym spiętrzeniem zakupów i w efekcie stabilizacją cen. Niestety, jak się okazuje, sytuacja nie wygląda tak różowo, bo do gry włączyli się Amerykanie.
Amerykanie osuszyli swoje magazyny w znacznie szybszym, niż przewidywali, tempie
Fatalne informacje nie tylko dla polskich, ale w ogóle wszystkich odbiorców LNG na świecie napływają z Waszyngtonu. Departament Energii USA podniósł właśnie prognozę cen gazu w terminalu Henry Hub o 11 proc.
Cena gazu wzrośnie do 4,2 dol. za milion brytyjskich jednostek termicznych w tym roku – informuje departament.
Poprzednia prognoza mówiła o średniej cenie 3,8 dol. za mln jednostek. Dla porównania – średnia cena w ubiegłym roku wynosiła 2,19 dol. za MMBtu.
Jeszcze drożej ma być w przyszłym roku. „Średnia cena MMBtu w 2026 r. wzrośnie do 4,5 dol. (poprzednia prognoza – 4,2 dol. za MMBtu)” – czytamy w raporcie amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej.
Czym urzędnicy tłumaczą wzrost prognozowanych na bieżący rok cen gazu? O taką sytuację obwinia się chłodniejsze niż zwykle styczeń i luty. W efekcie tego amerykańskie zapasy gazu ziemnego w magazynach skurczyły się w większym niż zwykle stopniu.
„W rezultacie zimniejszej niż zwykle aury szacuje się, że rezerwy gazu w podziemnych magazynach gazu pod koniec sezonu zimowego w marcu będą o 10 proc. niższe od średniej pięcioletniej” – przyznaje agencja.
Jak zaznacza: wszystko wskazuje na to, że pobór gazu z podziemnych magazynów gazu w styczniu i lutym był o 33 proc. wyższy, niż oczekiwano.
Jednak to niejedyny powód wzrostu cen. Jak przyznaje departament, wzrost cen to także efekt rosnącego światowego popytu na LNG. Po prostu producenci, mając świadomość, że zapotrzebowanie na LNG rośnie, podwyższają ceny.
Producenci mogą chcieć na gazie zarobić jeszcze więcej
Jakby tego było mało, w grę wchodzi jeszcze jedna kwestia. Pod znakiem zapytania jest to, ile gazu wyprodukują dwa nowe zakłady skraplania surowca Plaquemines LNG Phase 1 i Corpus Christi Stage 3.
Oba rozpoczęły działalność w grudniu ubiegłego roku. Szacuje się, że np. eksport z Plaquemines LNG Phase 1 wyniósł średnio 1,1 miliarda stóp sześciennych dziennie w lutym, co oznacza, że obiekt działał na poziomie 85 proc. swojej nominalnej wydajności.
Co więcej – stabilność i bezpieczeństwo dostaw zwłaszcza z pierwszego obiektu – budzi wątpliwości. Terminal ten jest bowiem własnością Venture Global LNG. Spółka „zasłynęła” tym, że nie realizuje dostaw LNG pomimo podpisanych i wiążących ją kontraktów. Wśród pokrzywdzonych znalazł się m.in. nasz Orlen.
Kluczowe jest to, jak będzie się teraz wywiązywała z umów. Może się okazać, że gaz będzie wolała sprzedawać w transakcjach spotowych, bo w nich za surowiec będzie otrzymywała więcej. To także może wpłynąć na średnioroczne ceny gazu i spowodować ich wzrost.
Na razie amerykańska agencja nie zmieniła prognoz eksportu skroplonego gazu ziemnego. W tym roku będzie to średnio 14 mln stóp sześciennych (gazu skroplonego) i 16 mln stóp sześciennych w przyszłym roku.
Dlaczego jednak w ogóle wydarzenia w USA powinny nas obchodzić? Bo rynek LNG jest globalnym, a USA jest obecnie największym na świecie eksporterem gazu w tej postaci. Cokolwiek tam się dzieje, znajdzie odzwierciedlenie i u nas.
Na koniec: kiedy Kowalski odczuje wzrost cen? Rynek jest dynamiczny i wiele może się wydarzyć. Jednak skokowego wzrostu cen gazu nie powinno być, zwłaszcza że mali odbiorcy są chronieni. W większym stopniu może to dotknąć dużych odbiorców, jak np. producentów energii czy zakłady chemiczne. Oni mogą się liczyć z podwyżką cen gazu ziemnego.
Źródło: wnp.pl
Dodaj komentarz