
Branża stalowa apeluje do premiera Donalda Tuska o zmianę kryteriów oceny przetargów publicznych i wprowadzenie patriotyzmu gospodarczego zamiast dominacji kryterium ceny. Przy wyborze pozaunijnych dostawców pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy nie wspierają lokalnych firm, twierdzą przedstawiciele branży.
- Najważniejszymi postulatami zaprezentowanymi przez przedstawicieli branży stalowej w liście do premiera są: zmniejszenie dominującego kryterium wyboru najniższej ceny oraz wprowadzenie zasady patriotyzmu gospodarczego.
- Według autorów listu regulacje unijne i wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pozwalają na wprowadzenie rozwiązań preferujących krajowych dostawców.
- Przykładem dobrych praktyk jest, zdaniem autorów listu, Gaz-System, który wymaga unijnego wkładu, a przykładem negatywnym z kolei, ich zdaniem, jest Orlen, który budując za unijne pieniądze, wybiera dostawców spoza UE.
Kilka firm z branży obróbki stali, dostarczających wyroby do budowy infrastruktury przesyłowej gazów i innych mediów palnych wysłało listo otwarty do premiera Donalda Tuska, wskazując w nim problemy tego segmentu w Polsce i w całej Europie.
Pod listem podpisali się przedstawiciele firm: Ferrum, Alchemia, Stalprofil, Izostal, Proma oraz Hutniczej Izby Przemysłowo Handlowej.
W liście zawarto postulaty, które są od wielu lat bolączką całej branży.
„Przedstawiony w nim problem dotyczący braku ochrony rynku jest tylko przykładem i występuje w wielu innych obszarach gospodarczych. Przykładam są duże inwestycje elektroenergetyczne, np. budowa sieci przesyłowych, gdzie zakup materiałów leży w gestii wykonawców. Powoduje to niekontrolowany napływ do Polski gotowych konstrukcji stalowych z krajów spoza UE (np. Egipt), podczas gdy polskie firmy bankrutują z powodu braku zamówień. Innym przykładem budowa farm wiatrowych realizowana przez Orlen” – czytamy w towarzyszącym listowi komunikacie.
Sygnatariusze listu przyznają, że o poruszanych problemach mówili już publicznie wielokrotnie, ale nic to nie dało. Ośmieleni zaproszeniem przez premiera Donalda Tuska Rafała Brzoski, prezesa InPostu, do wskazania z perpektywy biznesu potrzeb deregulacyjnych, co ma skrócić „drogę od identyfikacji problemu do jego rozwiązania”, zdecydowali się jeszcze raz przedstawić potrzeby branży.
Najważniejsza jest zmiana dominacji kryterium ceny w przetargach
Najważniejszymi postulatami są „podjęcie działań dotyczących zmian regulacji przetargowych, mających na celu ograniczenie nieuczciwej konkurencji poprzez zmniejszenie dominującego kryterium wyboru najniższej ceny” oraz wprowadzenie, szczególnie w działalności spółek Skarbu Państwa zasady „patriotyzmu gospodarczego” poprzez preferowanie we wszystkich działaniach gospodarczych podmiotów z UE.
Autorzy listu przypominają, że branża stalowa w Polsce i w całej Europie przeżywa największy od kilkudziesięciu lat kryzys, związany głównie ze zmianami geopolitycznymi i gospodarczymi zachodzącymi w całym świecie.
„Kryzys ten nakłada się na problemy we wszystkich obszarach gospodarczych, powodując, że nasze firmy przeżywają ogromne kłopoty skutkujące często koniecznością ograniczania, czy nawet zamykania mocy produkcyjnych, a tym samym redukcji zatrudnienia” – czytamy w liście.
Wskazują także na masowe cięcia produkcji, zamykanie zakładów i znaczne pogorszenie warunków rynkowych, wynikające z braku „skutecznych systemowych rozwiązań skierowanych na ochronę unijnych producentów stali, wykonawców robót budowlanych oraz firm pośredniczących w łańcuch logistycznych dostaw”.
Doprowadziło to do tragicznej sytuacji producentów stali w całej UE.
„Z niepokojem obserwujemy brak dynamiki w nadrabianiu wieloletnich zaniedbań w polityce przemysłowej dla krajowego i unijnego hutnictwa i wzywamy do silnego politycznego zaangażowania i wsparcia rządu” – czytamy w komunikacie.
Unijne firmy przegrywają konkurencję i coraz częściej znikają z rynku
Autorzy listu przypominają o licznych w ostatnim czasie likwidacjach zakładów w kraju (Walcownia Rur Andrzej, Rurexpol) i za granicą (Thyssenkrupp Kreuztal-Euchen), planach zmniejszenia produkcji stali (o ok. 3 mln Mg rocznie – Thyssenkrupp) oraz ograniczeniach działań inwestycyjnych (wstrzymanie planów dekarbonizacji – ArcelorMittal) i zaznaczają, że to tylko najbardziej alarmujące informacje z ostatnich tygodni.
„Jednocześnie jesteśmy świadkami przejmowania osłabionych nieuczciwą konkurencją europejskich firm hutniczych przez podmioty zagraniczne (jak np. hiszpańskiego producenta rur STS przez turecki koncern Tosyali) oraz zakładania przez kapitał zagraniczny spółek zależnych w celu głębszej penetracji rynku UE (np. firmy Noksel España, Hatboru Romania)” – piszą autorzy listu i dodają, że dotychczasowa sytuacja w unijnym hutnictwie jest nie do utrzymania.
„Bez zbędnej przesady uważamy, że na świecie tworzy się nowy ład gospodarczy i trwa walka o kształt branży stalowej w całej Europie, której oczywistym celem jest zmarginalizowanie mocy produkcyjnych Polski i Europy przez takie kraje jak Chiny, Indie czy Turcja. Biurokratyczne środki ochronne stosowane przez Unię Europejską są całkowicie bezskuteczne, nie nadążają za agresywnymi i nieuczciwymi działaniami krajów spoza UE” – piszą autorzy listu.
Protekcjonizm i nierówne obciążenia regulacyjne powinny skłonić UE do zmiany polityki
Jako przykład wskazują zmiany zachodzące w ramach polityki zakupowej w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, które z całą stanowczością wprowadzają cła na wyroby stalowe w wysokości 25 proc., co może spowodować, że jeszcze większy strumień wyrobów stalowych z Chin, Indii czy Turcji zostanie skierowany na rynek UE.
Uważają, że nie mogą z producentami spoza UE konkurować na uczciwych zasadach. Część tych krajów nie objęła sankcjami wyrobów pochodzących z Rosji, które wciąż trafiają na rynek, co pozwala im korzystać z tańszych surowców (stal, ropa i gaz).
Nie muszą także ponosić wysokich kosztów polityki klimatycznej. „Z kolei nasze produkty, wytwarzane w ramach gospodarki wolnorynkowej, są obarczone wysokimi cenami energii oraz szeregiem dodatkowych kosztów wynikających z ograniczeń obowiązujących na terenie Unii Europejskiej” – alarmują autorzy listu.
Dodają, że to powody, dla których produkty stalowe spoza Europy mogą być w UE oferowane w niższych cenach, a ich negatywny wpływ na unijnych producentów mogłyby zmienić skuteczne środki ochrony rynku.
Jednym z kluczowych elementów ograniczania wpływu negatywnych zjawisk jest ochrona własnego rynku.
Autorzy listu chcą, by „pieniądze polskich i europejskich podatników trafiały do polskich i europejskich firm”. Podkreślają, że nie obawiają się walki konkurencyjnej z firmami z innych krajów europejskich, bo nie boją się rywalizować „z tymi którzy grają, mówiąc językiem piłkarskim, na tym samym boisku według takich samych reguł. Wobec tych, co grają według swoich, często nieuczciwych reguł jesteśmy jednak bezsilni”.
Wskazują, że nawet obecnie obowiązujące ramy prawne umożliwiają wprowadzenie skutecznych mechanizmów obrony rynku. Kluczową rolę powinny w tym odgrywać największe firmy państwowe, kierując zakupy materiałów i usług na firmy polskie i europejskie, ograniczając tym samym zakupy z krajów trzecich do niezbędnego minimum.
Niepokojącym przykładem wręcz przeciwnych działań jest dla autorów listu postępowanie niektórych podmiotów np. Grupy Orlen, które są największym beneficjentem środków Unii Europejskiej, w tym w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO) oraz programu FEnIKS.
„Dzięki tym programom Orlen realizuje kluczowe inwestycje, takie jak budowa morskich farm wiatrowych, rozwój magazynów energii oraz modernizacja infrastruktury energetycznej, przyczyniając się do zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej Polski” – zaznaczają autorzy listu i wskazują nieprawidłowości.
„Kwestia zakupu rur do budowy gazociągów została tutaj oddana w ręce wykonawcy robót budowlanych, co skutkuje wyborem materiałów tanich i często pochodzących z wątpliwych źródeł – zazwyczaj Indii, Chin lub Turcji” – czytamy w liście.
Powinniśmy w przetargach na infrastrukturę stawiać na jakość, a nie niską cenę
Autorzy podkreślają, że w projektach infrastrukturalnych, takich jak budowa gazociągów czy instalacji przesyłowych, kluczowe powinno być zapewnienie wysokiej jakości i niezawodności produktów, ponieważ ma to bezpośredni związek z ich bezpieczeństwem.
W tym kontekście dziwi ich fakt „preferowania najniższej ceny w realizacji zakupów rur, szczególnie w przypadku projektów finansowanych z funduszy unijnych lub wspieranych przez programy takie jak KPO lub FEnIKS, gdzie istnieją szczególne przepisy i regulacje, które mogą wpływać na wybór dostawców”.
W dalszej części listu autorzy szczegółowo wyliczają takie elementy jak subsydiowanie produkcji z granicami UE, co sztucznie obniża ceny, niższe koszty pracy, tanie surowce i mniej rygorystyczne regulacje, związane choćby z ESG, co w sumie pozwala producentom z Indii, Chin i Turcji znacząco obniżyć cenę wyrobów, co dla unijnych producentów stanowi „barierę nie do pokonania”.
Jako przykład postępowania, które warto naśladować podawana jest polityka zakupowa O.G.P Gaz-System, który wymaga od dostawców, aby połowa produktów pochodziła z krajów Unii Europejskiej, rozszerzając to kryterium także na wsad stosowany do wytworzenia rur. Umożliwia to np. zapobieganiu obchodzenia przez Rosję sankcji.
Przemysł krajowy staje się mniej konkurencyjny, co prowadzi do redukcji zatrudnienia
„Zakup materiałów z pominięciem polskich producentów prowadzi do odpływu kapitału z kraju, co zmniejsza inwestycje wewnętrzne i wpływa na obniżenie PKB. Lokalne firmy tracą zamówienia, redukuje się ich przychody i zdolność do inwestowania w rozwój. Mniejsze zamówienia dla krajowych producentów prowadzą do spadku produkcji. Przemysł krajowy staje się mniej konkurencyjny, co prowadzi do dalszych strat gospodarczych oraz do redukcji zatrudnienia” – wyliczają autorzy listu, przypominając, że lokalne zakupy generują efekt mnożnikowy.
„Mając na uwadze faktyczny brak możliwości ochrony rynku na poziomie Unii Europejskiej wobec sprzecznych interesów części krajów, wnosimy o uwzględnienie we wszystkich postępowaniach przetargowych realizowanych przez przedsiębiorstwa z udziałem Skarbu Państwa takich rozwiązań, które pozwolą na wykorzystanie w pierwszej kolejności potencjału wytwórczego krajowych i unijnych producentów” – apelują autorzy listu.
Powołują się przy tym na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z października ubiegłego roku. Według niego „zamawiający mogą decydować o tym, czy dopuścić takich wykonawców do udziału w danym postępowaniu, a jeśli tak, to na jakich zasadach. Zgodnie z wyrokiem zamawiający będą przy tym uprawnieni do odmiennego traktowania takich podmiotów w stosunku do tych z siedzibą w UE”. Pozwala to w procesach zamówień publicznych ograniczać oferty z państw trzecich.
Źródło: wnp.pl
Dodaj komentarz