
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski opuścił Biały Dom po wielkiej awanturze, którą widział cały świat. Wiceprezydent USA JD Vance na początku zaczął pytaniami prowokować Zełenskiego, a gdy ten odgryzł się swoimi opiniami, do dyskusji włączył się Donald Trump. Ukraińscy komentatorzy podkreślają, że cała sytuacja wyglądała na prowokację ze strony amerykańskiej. Ważniejsze jest jednak to, co może się zdarzyć po zerwaniu rozmów.
- Zachowanie Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu wzbudziło – jak na razie – wzrost jego popularności na Ukrainie. Nikt w Kijowie nie wybaczyłby mu kapitulanckiej postawy.
- Amerykanie pewnie zmniejszą pomoc wojskową dla Ukrainy, ale w to miejsce może wejść Europa. Na to liczą Ukraińcy.
- Wariantem mogącym wstrzymać rosyjską agresję byłby nowy alians ukraińsko-chiński. W jego realność trudno uwierzyć, ale Winston Churchill, mimo nienawiści do komunizmu, jednak dogadał się z Józefem Stalinem.
Politolog z Kijowa Oleksij Golobuckij przyszłość widzi jako wielką niewiadomą. Stanowisko Zełenskiego, choć tak twarde, wzbudziło jednak poparcie na Ukrainie.
– Innego, bardziej uległego zachowania, Ukraińcy by nie wybaczyli – mówi politolog. – Wiele zależy teraz od tego, jak szybko Europa zdoła przejść od słów do czynów. Tak, by poparcie walczącej z agresją rosyjską Ukrainy zwiększyło się do rozmiarów pozwalających na zatrzymanie wojsk rosyjskich. Trzeba bowiem założyć, że Ameryka maksymalnie tę pomoc zmniejszy. Strategiczne interesy Ameryki nie zakładają jednak jakiegoś wielkiego otwarcia na stosunki z Rosją Putina. Mam także nadzieję, że Trump nie pożegnał się ostatecznie z ideą porozumienia ekonomicznego z Ukrainą. Najgorsze jest jednak to, że administracja amerykańska naciska nas na jakieś nieokreślone ustępstwa, ale nic tam nie ma na temat potencjalnego stanowiska strony rosyjskiej. Putin przecież nie zrezygnował publicznie z żadnego ze swoich żądań wobec Ukrainy – ocenia Golobuckij.
Polityka musi być skuteczna – to podstawowy aksjomat każdego działania w tej dziedzinie
Nieco z innej perspektywy ocenia ostatnie wydarzenia politolog Serhij Taran. – Nie jest ważne, jak i o co kłócą się prezydenci przed kamerą. Liczy się tylko osiągnięty wynik. Geopolityka to złożona i profesjonalna praca, w wyniku której Ukraina musi dostać broń, pieniądze i antyrosyjskie sankcje. Jeśli to nastąpi, to będziemy mówili o sukcesie, jeśli tak się nie stanie to czeka nas porażka, z bardzo trudnymi do przewidzenia, konsekwencjami – ocenia Taran.
– Dla wszystkich ta sytuacja była nieoczekiwana – przyznaje politolog ukraiński Andrij Walczyszyn. – Teraz wszyscy obserwatorzy życia politycznego myślą, co z tego wyniknie. Przecież w piątek miała być tylko podpisana umowa o wspólnej eksploatacji kopalin ukraińskich. Okazało się jednak, że zdominowała spotkanie dyskusja na temat całości konfliktu wynikającego z agresji Rosji na Ukrainę. Ta sytuacja była, na początek, najprawdopodobniej wyreżyserowana. Potem jednak całość kłótni wymknęła się spod kontroli – uważa nasz rozmówca.
Dla Serhija Tarana bardzo ważne pozostaje stanowisko Europy w kwestii Ukrainy.
– W Brukseli muszą zrozumieć, że sytuacja, do której doszło w Białym Domu, może się też przytrafić każdemu europejskiemu przywódcy. Obecnie bowiem Ameryka nie jest krajem, który może gwarantować bezpieczeństwo europejskie. Jedynym wariantem alternatywnym jest przekształcenie Unii Europejskiej w nowe NATO. Byłoby to związane ze zdecydowanym zwiększeniem możliwości militarnych tego nowego sojuszu. To zaś oznacza potrzebę przekazania gigantycznych pieniędzy na uzbrojenia. Jeśli tak się nie stanie, Ameryka będzie uważała Europę za słabego partnera. Jeszcze większym problemem będzie to, że także Rosja będzie uważała Europę za słabą. Jeśli jednak Europa zdecyduje się na takie kroki to i zdarzenie z Białego Domu nie będzie miało jakiegoś katastroficznego następstwa. Na razie jednak słyszymy, że Macron (Emmanuel, prezydent Francji – dop. red.) chciałby wysyłać wojska pokojowe na Ukrainę, ale na deklaracjach się kończy. Bo wszyscy czekają na gwarancje amerykańskie. Jeśli więc te gwarancje mają być podstawą działania, to Europa nie jest żadnym podmiotem międzynarodowej wielkiej polityki. Jednocześnie jakiekolwiek decyzje europejskie muszą odbywać się ze świadomością, że nie jest to robione dla Ukrainy. To przede wszystkim konieczne dla Europy. A że byłoby to korzystne dla Ukrainy, to już zupełnie inna sprawa – uważa Taran.
I nie jest w tej opinii odosobniony, bowiem wtóruje mu Andrij Walczyszyn.
– Rychło ma mieć miejsce szczyt państw europejskich oraz Turcji w Londynie. Tam będzie też Zełenski. Mam nadzieję, że zapadną tam jakieś realne decyzje odnośnie do dalszej pomocy Ukrainie. Bo jak na razie tak Ukraina, jak i cała Europa znajdują się poza jakimikolwiek negocjacjami w sprawie pokoju. Oby tylko te decyzje nie były zbyt mocno rozciągnięte w czasie. Taki bowiem jest urok działań podejmowanych przez wiele państw – przyznaje Walczyszyn.
Sondaże w Stanach Zjednoczonych mogą wpłynąć na Trumpa
Zdaniem Serhija Tarana ważne jest także to, jak na wydarzenia w Białym Domu zareaguje amerykańska opinia publiczna. Badania socjologiczne sprzed spotkania Zełenskiego i Trumpa wykazywały, że większość Amerykanów popiera Ukrainę w jej walce z rosyjską agresją. Z drugiej jednak strony Amerykanie popierają plany pokojowe Trumpa.
– Każdy amerykański prezydent stara się mówić to, co uważają Amerykanie. Teraz więc trzeba poczekać na pierwsze sondaże opinii publicznej, już po spotkaniu Trumpa z Zełenskim. A Trump ma teraz kłopoty wynikające z braku realizacji wcześniejszych deklaracji. Ekonomika kraju nie rośnie, migranci wcale masowo nie opuszczają USA, Grenlandia wcale nie ma ochoty łączyć się z USA, Kanada nie prosi o włączenie jej w skład USA, kanał Panamski nie został urządzony na podobieństwo życzeń Trumpa, na Ukrainie zaś nadal brak pokoju – wylicza Taran.
Andrij Walczyszyn przewiduje, że Ukraina na razie musi się przygotować na jakieś symboliczne restrykcje, jak choćby utrudnienia przy wydawaniu Ukraińcom wiz wjazdowych. Ponadto jakiekolwiek rozmowy amerykańsko ukraińskie będą trudniejsze i często będzie upubliczniany każdy szczegół utrudniający kontakty. Ponadto już zapadła decyzja o zakończeniu amerykańskiej misji, mającej pomagać w reaktywacji sieci energetycznych, po rosyjskich atakach. Za chwilę też Amerykanie mają zaprzestać pomagać w rozpoznaniu satelitarnym rosyjskiej armii. Zakończone ma być także przekazywanie informacji wywiadowczych.
– To są dla nas sygnały wzbudzające trwogę. Mamy nadzieję, że tę lukę wypełni Europa. Choć jednocześnie wielu specjalistów militarnych podkreśla, że Ukraina ma „bufor bezpieczeństwa” pozwalający na co najmniej roczne prowadzenie obrony przed rosyjską agresją. Na dodatek widzimy, jak często i jak szybko zmieniają się decyzje i opinie u samego Trumpa. To nie znaczy jednak, że pomoc amerykańska jest dla nas bez znaczenia. Bez niej będzie nam o wiele trudniej bronić się przed Rosjanami. Tym bardziej, że zdajemy sobie sprawę, że dla Ameryki najważniejsza jest nie tyle Ukraina, co oddalenie Rosji od Chin – uważa Andrij Walczyszyn.
Nasz rozmówca liczy także na wsparcie ze strony amerykańskiej opinii publicznej. – Wcześniej poparcie dla Ukrainy prezentowali przedstawiciele różnych środowisk. Teraz bardzo wiele będzie zależało od tego, co przekażą ludziom media amerykańskie. Spodziewam się, że media niezależne spowodują uderzenie w notowania sondażowe prezydenta USA. Bo ci, którzy do tej pory wspierali Ukrainę (a była ich większość), raczej „taktyki” swojego prezydenta nie będą wspierali. A dla Trumpa, co by nie mówić o jego autorytarnych tendencjach, te sondaże będą o tyle ważne, że przecież jest on przywódcą demokratycznego kraju – podkreśla Walczyszyn.
Alians z Chinami wydaje się niemożliwy, ale świat widywał nie takie zwroty sytuacji
Politolodzy z kilku krajów wypowiadali już opinie, że teraz władzom Ukrainy pozostaje próba utworzenia nowego sojuszu. Z Chinami. Odpowiadając na te sugestie, Oleksij Golobucki podaje przykład brytyjskiego premiera.
– Winston Churchill był sztandarowym przykładem nienawiści do komunizmu. Nie przeszkodziło mu to jednak w wejściu w sojusz ze Stalinem. Czy więc uważam taką konfigurację (Chiny – Ukraina – dop. red.) za niemożliwą? Teoretycznie zawsze jest to możliwe. Na razie jednak to czysta teoria. Bo żadna ze stron tego potencjalnego sojuszu nie wypowiedziała się w tej kwestii. Trzeba jednak pamiętać, że skala wytrzymałości Ukrainy na rosyjską agresję jest już na wyczerpaniu. Może dojść do sytuacji, że nawet, jeśli otrzymamy pieniądze czy broń, to nie będzie miał kto walczyć. Dlatego nie należy wykluczać żadnych, nawet bardzo egzotycznych, sojuszy. Choć mam nadzieję, że „gra” z Ameryką jeszcze się nie zakończyła – nie ukrywa Golobucki.
W taką zmianę geopolityczną powątpiewa Andrii Walczyszyn.
– My, Ukraińcy, stawiamy na maksymalne zbliżenie z Europą. Bo rychło te państwa mogą się także znaleźć pod zagrożeniem rosyjskim. Europa (nie tylko Unia Europejska) musi wypracować swoją strategię odpierania jakichkolwiek agresywnych działań Rosji. A tu Ukraina odgrywa kluczową rolę – podkreśla.
Źródło: wnp.pl