
Kryzys amerykańsko-ukraiński wybuchł w chwili, gdy ukraińska armia zaczęła odzyskiwać siły na froncie i odbijać w kilku miejscach utracone tereny.
– Dokładnie to Trump nie ma „asa w rękach”. Zełenski nie potrzebuje Trumpa, by oddać (Putinowi) cztery ukraińskie obwody, to może zrobić i bez niego. Zełenski nie ma za co dziękować Trumpowi, dlatego że ten tylko wstrzymuje pomoc Ukrainie, która była przy Bidenie – sądzi szef niezależnego, rosyjskiego portalu The Insider Roman Dobrochotow.
Nie jest jednak jasne, czy rzeczywiście prezydent USA wstrzymuje wojskową pomoc dla Ukrainy, ale też jak długo ukraińska armia mogłaby się bronić bez niej.
Co USA dostarczają Ukrainie, czego nie mogłaby zastąpić Europa
Zgodnie ze swoimi wcześniejszymi zapowiedziami Trump nie zaproponował żadnego nowego pakietu wsparcia. Ale nad Dniepr cały czas płynie uzbrojenie z pomocy uchwalonej jeszcze za prezydentury Joe Bidena. „Pomoc potrzebuje długiego czasu, by zostać dostarczona i większość nadal jest w trakcie realizacji. Sprzęt będzie jeszcze płynął przez lata” – sądzą eksperci z waszyngtońskiego Center for Strategic and International Studies.
USA dostarczają Ukrainie uzbrojenie w ramach aż trzech programów. „Najdłuższy czas dostawy dotyczy Ukraine Security Assistance Initiative (USAI), zaopatrujący w sprzęt bezpośrednio od producentów. Amerykańskiej administracji zajmuje około czterech miesięcy wynegocjowanie kontraktu, około 24 miesięcy – producentowi wytworzenie pierwszych egzemplarzy, i kolejne 20 miesięcy na dostarczenie” – opisują.
Program USAI obejmuje przede wszystkim broń ciężką. „Administracja Trumpa może nakazać wstrzymanie (…). Trudniejsze będzie przerwanie dostaw z kontraktów podpisanych przez Ukrainę wprost z przemysłem zbrojeniowym (…), bowiem broń prawnie należy do Ukrainy. (…) Ale administracja Trumpa już wcześniej nie wahała się używać środków nadzwyczajnych przy osiąganiu swych celów politycznych” – przestrzegają.
– Mieliśmy już taką sytuację, gdy pół roku nie było amerykańskiej pomocy (wstrzymywanej przez republikanów – red.). Wtedy podjęto kroki, by jakoś ją zamienić, na przykład zamiast pocisków artyleryjskich używamy często dronów (produkowanych na miejscu – red.) – wyjaśnia ukraiński ekspert wojskowy Mychajło Żorochow.
Ukraińscy urzędnicy twierdzą, że ok. 40 proc. sprzętu na froncie jest własnej produkcji. W przypadku dronów to ponad 80 proc., jeśli nie więcej. Nikt bowiem nie panuje nad produkcją własną poszczególnych ukraińskich brygad.
Obecnie amerykańska pomoc stanowi podobno około połowy wojskowego wsparcia, jakie otrzymuje Ukraina. Choć znaczna grupa międzynarodowych ekonomistów neguje to, twierdząc, że tak naprawdę jest ona znacznie mniejsza i wynosi tylko 18,3 mld dol., a nie 65,9 mld, jak twierdzą amerykańscy urzędnicy. Sam Trump mówi o 350 mld dol. całej pomocy USA, ale to jest nonsens.
Najdotkliwiej jednak Ukraińcy odczują ewentualne zerwanie współpracy wywiadowczej, której nie są w stanie kompensować państwa europejskie. To zmniejszy znacznie ich możliwość wykonywania uderzeń na rosyjskie zaplecze. To samo dotyczy przerwania dostaw pocisków do systemów Patriot i samych systemów obrony przeciwlotniczej, które bronią ukraińskich miast.
Obecnie zaś Kreml zmniejszył intensywność ataków na ziemi (w porównaniu z początkiem stycznia), za to znacznie zwiększył siłę uderzeń powietrznych. Co noc Ukrainę atakuje ponad 200 rosyjskich dronów i rakiet. Bez patriotów ukraińskie zaplecze może zostać zrujnowane.
– Najważniejsze, co wpłynie na przebieg wojny, to przerwanie dostaw broni przeciwlotniczej. Wszystko pozostałe można gdzieś znaleźć i jakoś zamienić – sądzi Żorochow.
Ukraińcy znów atakują, ale na ile starczy im sił
Na ziemi zaś Ukraińcy obecnie prowadzą lokalne kontrataki, odbijając wioski w okolicach Pokrowska. „Coś dziwnego dzieje się w Torecku, walki znów toczą się w śródmieściu, jakieś grupy Rosjan znalazły się w okrążeniu” – pisze w internecie jeden z niezależnych ekspertów. Wokół Pokrowska, w Czasiw Jarze i właśnie w Torecku od miesięcy koncentrują się walki w obwodzie donieckim. W tej ostatniej miejscowości ukraińskie oddziały utrzymywały się ostatnio tylko na jej zachodnich skrajach, teraz najwyraźniej ruszyły do szybkiego kontrataku.
Eksperci nie podejmują się wyjaśnienia, dlaczego osłabł rosyjski nacisk na froncie, co pozwala Ukraińcom na odbijanie terenów. Część wskazuje na ewentualne przegrupowanie rosyjskich oddziałów do obwodu kurskiego, który Władimir Putin stara się za wszelką cenę odbić. „Tu jest naprawdę ciężko” – pisze stamtąd jeden z ukraińskich żołnierzy.
Pesymiści sądzą, że Kreml – widząc możliwe przerwanie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy – zbiera wojska do dużego uderzenia i zadania Ukraińcom dotkliwej klęski.
Amerykańskie media wskazują sierpień jako kluczowy miesiąc, gdy zostaną wyczerpane ukraińskich zapasy – jeśli USA przerwą dostawy. Eksperci CSIS też sądzą, że może on być kluczowy. Ale dlatego, że wtedy rosyjskie straty przekroczą milion ludzi i przed Putinem znów stanie konieczność ogłoszenia mobilizacji. Choć i oni przewidują, że pod rosyjskim naciskiem może w końcu dojść do załamania ukraińskiego frontu i „konieczności przyjęcia nawet drakońskich warunków pokoju”.
Źródło: rp.pl
Wie,cej bzdur. Ukraina niczego nie odbija, odzyskuje. I odwrotnie: straty UKRAINY przekroczyl/y million. Million sl/owian…
Wielki H z Ukrainą.