Prokuratura wyciągnie kwity od Glapińskiego? Nadchodzi wojna o dokumenty NBP

niezależny dziennik polityczny

NBP nie wydaje dokumentów, o które wnioskuje sejmowa komisja, mająca przyczynić się do postawienia Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Dlatego komisja prosi o pomoc prokuraturę. Rządzący nie mają obaw o to, jak na tę sprawę zareagują rynki, niemniej sugerują, że rozliczenie Glapińskiego przyspieszy najwcześniej po wyborach.

Postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zapowiedziała Koalicja Obywatelska w ramach przedwyborczych obietnic zawartych na liście stu konkretów na pierwsze sto dni rządów. Prezes NBP miał stanąć przed TS za – jak to ujęła KO – „zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego i brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną”.

Informacje o podjęciu współpracy z prokuraturą potwierdza money.pl szef komisji odpowiedzialności konstytucyjnej Zdzisław Gawlik z KO. – Wystąpiliśmy już na samym początku o pomoc w zgromadzeniu dokumentów do organów wskazanych ustawowo – mówi, choć nie chce zdradzać więcej szczegółów. Przyznaje jedynie, że o pomoc w kompletowaniu dokumentów, których NBP nie chce wydać, komisja poprosiła prokuratora generalnego Adama Bodnara.

Teraz sprawy poszły o krok dalej i, jak mówi nam inny z rozmówców, w wyniku uzgodnień z prokuraturą do sprawy miał już zostać wyznaczony specjalny prokurator, którego zadaniem będzie pomoc komisji w wydostaniu niezbędnych dokumentów.

Brak odzewu

Jak nieoficjalnie słyszymy, komisja dość szybko zdecydowała się na nawiązanie kontaktu z prokuraturą, widząc, jak prezes NBP Adam Glapiński przez długi czas unikał odebrania wstępnego wniosku z komisji, w którym zawarte są zarzuty wobec niego. Komisja postanowiła odczekać jakiś czas, by upłynęły kodeksowe terminy, po czym uznała, że korespondencja – z formalnego punktu widzenia – dotarła do adresata.

Jak słyszymy od osoby znającej przebieg prac komisji, jej prośby do NBP o wydanie dokumentacji pozostały bez echa. Sytuacja była podobna, jak w przypadku wniosku o przesłuchanie, czyli brak odzewu. To powoduje, że komisja liczy na prokuraturę. Chodzi m.in. o pełne protokoły z posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej, a także zarządu banku. – Te dokumenty są niezbędne, by uprawdopodobnić postawione we wstępnym wniosku zarzuty – tłumaczy nam jeden z rozmówców.  

– Komisja skorzysta ze wszystkich prawem przewidzianych instrumentów, by nie być petentem pana Glapińskiego – słyszymy z kolei od jednego z jej członków.

Zarzuty dla prezesa NBP

We wstępnym wniosku jest osiem zarzutów. Chodzi m.in. o niedozwolone pośrednie finansowanie deficytu budżetowego w łącznej kwocie 144 mld zł poprzez skup obligacji przez NBP w latach 2020-2021, podejmowane interwencje walutowe bez należytego upoważnienia od zarządu NBP (w grudniu 2020 oraz w marcu 2022 roku) czy utrudnianie niektórym członkom RPP oraz niektórym członkom zarządu NBP wykonywanie obowiązków konstytucyjnych i ustawowych (poprzez odmówienie im dostępu do wytworzonych w NBP dokumentów).

Część z tych zarzutów jest dęta, ale najmocniejszy wydaje się ten o rzekomym zysku NBP za 2023 rok, którego ostatecznie nie było. Glapiński wysłał do resortu finansów najpierw jedno pismo, w którym przewidywał zysk między 4 a 6 mld zł, a potem drugie, w którym precyzyjnie wskazywał już 6 mld zł. Tymczasem dla takich prognoz nie miał absolutnie żadnych podstaw. Pachnie to odpowiedzialnością karną – twierdzi rozmówca znający realia funkcjonowania NBP.

Komisja chce mieć dokumentację z banku, która potwierdza, że z ówczesnej korespondencji wewnętrznej wynika, iż nie było podstaw do takich prognoz. Kwestia wprowadzenia w błąd minister finansów Magdaleny Rzeczkowskiej to tylko jeden z zarzutów. Wewnętrzne dokumenty z banku będą potrzebne także, by komisja mogła rozpoznać inne zarzuty, dotyczące skupu obligacji skarbowych przez NBP, interwencji na rynku walutowym czy utrudniania członkom RPP i zarządu banku dostępu do informacji. 

Na razie w ramach prac komisji przesłuchiwani są urzędnicy Banku Gospodarstwa Krajowego. Rozmowy z nimi mają pomóc zrekonstruować mechanizm podejmowania decyzji w sprawie wykupu obligacji. Ale zdaniem naszych rozmówców urobek z tych przesłuchań nie powala. – Dopóki nie dostaniemy tych dokumentów z NBP, ciężko iść do przodu – podkreśla członek komisji. 

Nasi rozmówcy zadają sobie pytanie, co się stanie, gdy przed komisją będą mieli pojawić się pracownicy NBP. – Pewnie prezes będzie chciał ich nakłonić do tego, żeby przed komisją nie stanęli – zastanawia się jeden z naszych rozmówców. Jeden przykład już jest – były szef ABW, obecnie członek zarządu banku centralnego Piotr Pogonowski musiał zostać doprowadzony przez policję na przesłuchanie przed sejmową komisję śledczą.

NBP zresztą nie pozostaje dłużny i sam kieruje wnioski do prokuratury. We wrześniu 2024 roku bank informował o złożeniu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię oraz przewodniczącego sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej Zdzisława Gawlika. NBP wskazywał, że ich działania w kontekście wstępnego wniosku o pociągnięcie Adama Glapińskiego do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu są „bezprawne i bezpodstawne”.

Jak zareagują rynki

W tle całej sprawy momentami słychać obawy o to, jak na ewentualne przyspieszenie w rozliczaniu Glapińskiego zareagują rynki czy Komisja Europejska. – Nie będzie żadnego stawiania Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, będzie gonienie króliczka – ocenia jeden z rozmówców, zbliżony do NBP. Tego samego zdania jest nasz rozmówca z PSL. – To wszystko skończy się niczym – przekonuje.

Co innego słyszymy jednak od polityka KO, niezaangażowanego bezpośrednio w prace komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. – Na pewno temat nie przyspieszy przed wyborami prezydenckimi, nie chcemy narobić sobie kłopotów w kampanii, a taka sprawa na pewno wzbudzi emocje. Ale postawimy Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, to nie ulega dla mnie wątpliwości – mówi.

– Powinniśmy go postawić, bo mamy większość, żeby to zrobić – wtóruje mu polityk Lewicy.

Do postawienia przed Trybunał Stanu premiera czy ministrów potrzeba trzech piątych głosów posłów, podczas gdy w przypadku prezesa NBP, NIK czy członków KRRiT wystarczy bezwzględna większość, czyli połowa głosujących posłów plus jeden. Wprawdzie obecny Trybunał Konstytucyjny zakwestionował taką większość jako wystarczającą do postawienia szefa banku centralnego przed Trybunałem Stanu, ale nie miało to – przynajmniej na razie – wpływu na działania koalicji. Tym bardziej że TK nie wskazał, jaka większość byłaby odpowiednia w tym przypadku. 

Wydaje się, że zainteresowanie komisji skupia się obecnie bardziej na Macieju Świrskim. Szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest łatwiejszym celem, gdyż działania wobec niego nie wymagają odpowiedzi na pytania, jak zareaguje Europejski Bank Centralny czy rynki. 

Nasz rozmówca z otoczenia Adama Glapińskiego ocenia, że nawet jeśli nie skończy się na trybunale, to wystarczy nawet próba zawieszenia szefa NBP, by wywołać chaos. – Duzi inwestorzy już pytają, czym to się skończy. Bank centralny zachowuje tu pewną powściągliwość, twierdząc, że to się po prostu nie wydarzy – tłumaczy rozmówca money pl.

– Cała ta procedura to potencjalnie gigantyczne ryzyko, choć możliwe, że skończy się na gonieniu króliczka, bo zabraknie narzędzi, by go złapać. Choć już samo gonienie króliczka jest wygodne dla premiera Tuska, bo prezes Glapiński może robić za tarczę, w którą rzuca się rzutkami, a publika się cieszy – ocenia.

Przewodniczący komisji Zdzisław Gawlik uważa, że nie ma powodów do obaw o reakcję rynków. – Mamy ustawę o Trybunale Stanu z 1982 roku, która pozwala zbadać skutki pewnych działań i zachowań. Działamy zgodnie z prawem, badamy tylko okoliczności wskazane we wniosku wstępnym. Będzie sprawozdanie komisji, następnie to Sejm zdecyduje o postawieniu Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, a trybunał sprawę osądzi – wyjaśnia poseł.

O szczegóły zapytaliśmy oficjalną drogą zarówno NBP, jak i rzeczniczkę prokuratora generalnego. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.

Źródło: money.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*