Pojawił się groźny scenariusz dla Polski. Mamy coraz mniej czasu

niezależny dziennik polityczny

Kreml ogłasza zwycięstwo w wojnie z Ukrainą. Zełenski – na pytanie, dokąd pójdzie Rosja w negocjacjach – odpowiada, że najlepiej do piekła, ale jest w stanie oddać zajęte tereny za gwarancje NATO. Paryż, Londyn i Niemcy gotowe są wysłać wojska na Ukrainę. To ostatni rok wojny?

  • Ukraina traci kolejne ziemie. W tej chwili nasi sąsiedzi nie mają dostatecznego potencjału do obrony. Muszą negocjować, tyle że mają w rękach słabe karty. Asy trzyma prezydent Putin.
  • Jednocześnie wyczerpała się determinacja Ukraińców do obrony własnego państwa. Mszczą się błędy popełnione przez rządzących.
  • Obserwatorzy wskazują, że bez energicznego zaangażowania Donalda Trumpa z negocjacji nic nie będzie. A ten snuje scenariusze niebezpieczne dla Ukrainy, ale też dla Polski i Europy.

Sytuacja na froncie jest niekorzystna dla Ukrainy. Tylko w listopadzie Rosjanie posunęli się naprzód, zajmując 725 km kw. ukraińskiej ziemi, co stanowi rekord od marca 2022 r. (o 115 km kw. więcej niż w październiku).

Największe postępy agresorzy poczynili w Donbasie: kontrolują już tam ponad 70 proc. terytorium. Rosyjska propaganda, na polecenie prezydenta Władimira Putina, już mówi o zwycięstwie nad Ukrainą i jej sojusznikami. Rosjanie zdobyli to, co chcieli, czyli większość terenów czterech obwodów ukraińskich: donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego.

Donald Trump zapowiada, że jak tylko zasiądzie w Białym Domu, zaprowadzi pokój na Ukrainie. Putin sygnalizuje zaś, że jest gotów do rozmów o zawieszeniu broni na Ukrainie z nowo wybranym prezydentem USA.

Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski – po wielu wcześniejszych deklaracjach, że pokój będzie możliwy po odzyskaniu przez Ukrainę wszystkich okupowanych terenów – teraz może zgodzić się na „czasowe” oddanie zajętych ziem, ale w zamian za parasol obronny NATO, jaki Sojusz miałby rozwinąć nad pozostałym terytorium wolnej Ukrainy.

Paryż, Londyn i Berlin już ogłosiły, że są gotowe na rozmieszczenie swoich wojsk na linii rozgraniczenia między Rosją a Ukrainą w celu monitorowania przestrzegania zawieszenia broni. Będzie pokój? Wszystko zależy od tego, co zrobi Trump. Tyle że analitycy wątpią, by on sam wiedział teraz, co zrobi.

Ukraina zostanie zmuszona do podpisania porozumienia pokojowego?

Łatwo nie będzie. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte ostrzegł prezydenta-elekta USA Donalda Trumpa przed „poważnym zagrożeniem” ze strony Chin, Iranu i Korei Północnej, jeśli Ukraina zostanie zmuszona do podpisania porozumienia pokojowego na warunkach korzystnych dla Rosji. Zaapelował do Donalda Trumpa, aby Stany Zjednoczone pozostały w Sojuszu i kontynuowały wsparcie dla Ukrainy.

Problem w tym, że Moskwa ma wszystkie asy w rękawie i stawia twarde warunki w przyszłych negocjacjach.

– Ukraina traci kolejne tereny. W tej chwili Ukraińcy nie mają potencjału do obrony. Możemy dać im dużo czołgów, dużo armat, dużo rakiet, ale od ubiegłego roku mają kryzys stanów osobowych. Z braku żołnierzy armia ukraińska ponosi coraz większe straty, których nie jest w stanie uzupełniać. I to jest dylemat i katastrofa. Jeżeli sytuacja w najbliższym czasie się nie zmieni, Ukraina tę wojnę przegra. Nie będzie miała żadnych atutów – mówi WNP.PL gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.

Zgoda na rosyjskie warunki nie ustabilizuje sytuacji w całym regionie

Wciąż wpieramy Ukrainę, przesyłamy jej kolejne samoloty, uzbrojenie i amunicję, ale coraz więcej jest myślenia o pokoju – do tego z przekonaniem, że Ukraina musi zrezygnować ze swoich ziem, które zajęli Rosjanie. Ale dla Rosji to może być zbyt mało.

Siły ukraińskie nie są w stanie trwale zatrzymać armii rosyjskiej, dlatego muszą negocjować, bo inaczej Putin dojdzie tam, gdzie chce i wtedy będzie stawiał jeszcze ostrzejsze warunki – dodaje gen Skrzypczak.

Uważa, że Ukraińcy są skazani na przegraną. – Tylko przyspieszenie decyzji o zawieszeniu broni może ich uratować przed katastrofą. Putin niekoniecznie będzie chciał przystać na trwały pokój, a przynajmniej przerwanie walk, jeżeli nie osiągnie swoich celów strategicznych – mówi.

Generał uważa, że celem Putina nie jest pośpiech. Chce on bowiem do rokowań zająć jak najwięcej Donbasu, terenów obwodu ługańskiego, donieckiego, chersońskiego czy zaporoskiego, a najlepiej całą wschodnią Ukrainę – do linii Dniepru.

Zajęcie Donbasu czy pozostałych terenów przyłączonych do Rosji nie jest głównym celem Putina. Tym celem jest doprowadzenie do tego, żeby Ukraina wyrzekła się wejścia do NATO – mówi w rozmowie z WNP.PL prof. gen. Bogusław Pacek, były komendant rektor Akademii Sztabu Generalnego, obecnie dyrektor Muzeum Wojska Polskiego.

Przyznaje to też rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, twierdząc, że kluczowym warunkiem zakończenia wojny w Ukrainie jest uznanie jej za państwo „nieblokowe”. I – co dość kuriozalne – Rosja jest gotowa dołączyć do grupy krajów, które zapewnią Ukrainie zbiorowe gwarancje bezpieczeństwa.

– Ostrzegam wszystkich przed złudzeniem: zgoda na rosyjskie warunki zawieszenia broni, takie jak neutralna Ukraina, akceptująca dotychczasową aneksję zajętych terytoriów, nie ustabilizuje sytuacji w regionie i nie uwolni nas od groźby trzeciej wojny światowej – powiedział premier Donald Tusk.

Minęła determinacja Ukraińców do obrony własnego państwa

Putin zaczął przecież tę wojnę przede wszystkim po to, by podporządkować sobie Ukrainę politycznie, poprzez zamontowanie rządu, który będzie Moskwie posłuszny.

– Moim zdaniem to nie nastąpi, dlatego, że Ukraińcy – ci, którzy pozostają w środkowej i zachodniej Ukrainie – nienawidzą Rosji. Moskwa wykopała topór wojenny z Ukrainą na wieki. Nie wyobrażam sobie w tej chwili kogokolwiek u władzy w Kijowie, kto będzie prorosyjski – wyjaśnia gen. Skrzypczak. – Poziom nienawiści, jaki zbudowali Rosjanie do siebie, sięga Himalajów. Rosjanie powinni o tym wiedzieć, nie mają szans, by ten naród zniewolić i podporządkować sobie, nawet mając w Kijowie swego człowieka. I jeżeli nie będą okupowali całej Ukrainy, a muszą do tego mieć armię milionową – dodaje.

Generał ocenia, że nadal jest kwestią otwartą, w jakich granicach pozostanie Ukraina. – Putin za dużo poświęcił dla zdobycia tego, co już ma i co okupuje, aby się z tego wycofać. Moim zdaniem, nie ma takiej siły na świecie, która mogłaby skłonić Rosję do tego, żeby ustąpiła. Nawet Chiny – twierdzi były naszych dowódca wojsk lądowych.

Gen. Pacek podkreśla, że sytuacja Ukrainy w tej wojnie wygląda dramatycznie. Potwierdzają to sami Ukraińcy. Oni również chcą wierzyć, że wojna zbliża się do finału. Także żołnierze walczący na froncie, którzy są już zmęczeni i zniechęceni wojną.

Minęła wcześniejsza determinacja Ukraińców do obrony własnego państwa. Mszczą się błędy popełnione przez rządzących. Tym największym było przedłużanie ustawy o mobilizacji, wynikające z wewnętrznej rywalizacji o władzę. Kolejnym były zmiany kadrowe, co doprowadziło do tego, że bardzo wielu doświadczonym dowódcom, generałom podziękowano za służbę. Zostali „odstrzeleni” – przypomina gen. Pacek.

Kolejny błąd, jaki wskazuje generał Pacek, to zmiana na stanowisku głównego dowódcy z gen. Wałerija Załużnego na gen. Ołeksandra Syrskiego, który nie szczędzi żołnierskiej krwi. Nadmierne szafowanie życiem podwładnych przyniosło kolejne złe efekty.

Nie kryje przy tym, że do obecnej sytuacji Ukrainy przyczynił się również Zachód. – Obietnic było wiele, rozbudzaliśmy nadzieje Ukrainy, a pomoc, jaka była przekazywana, nie szła w takim tempie i w taki sposób, który dawałby szansę na trwałe zatrzymanie Rosji – akcentuje.

Zachód już wydziela większe środki na obronę, co widać po ostatnich decyzjach

Przykładem tego jest również decyzja o użyciu przez Ukrainę broni dalekiego zasięgu, którą otrzymano dopiero tuż przed końcem kadencji prezydenta Joe Bidena. M.in. dlatego gen. Pacek uważa, że pomoc Zachodu była niewystarczająca: państwa zachodnie muszą czuć się współwinne za to, co się dzieje na Ukrainie.

Niestety trzeba powiedzieć wprost: splot różnych czynników spowodował, że jak na razie Ukraina siądzie do stołu ze słabą kartą. Asy są w rękach Putina i on to wie. Dlatego może chcieć przedłużenia wojny po to, żeby „dobić” Ukrainę – twierdzi gen. Pacek.

Jego zdaniem państwa Zachodu nie dadzą jednak Putinowi pełnych szans na realizację tego planu. Zachód już wydziela większe środki na obronę, co widać po ostatnich decyzjach. Pokazuje, że – oprócz trudnych rozmów pokojowych – przygotowuje się również na dłuższą wojnę, niż tylko do stycznia czy lutego. – Łatwo jednak Ukrainie nie będzie – dodaje generał.

 Można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że w przyszłym roku ta wojna przygaśnie albo wygaśnie. Jednak najlepszym, co teraz można osiągnąć, to rozejm lub pewnego rodzaju obniżenie intensywności wojny – uważa Jerzy Marek Nowakowski, prezes Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego.

Nie bez znaczenia w tych rozważaniach może być opinia dr hab. Agnieszki Leguckiej z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, która uważa, że Zachód bardziej obawia się rozpadu Federacji Rosyjskiej niż osłabienia agresywnych działań Rosji i porażki Ukrainy.

– Istnieje bowiem obawa, kto byłby po Putinie, gdyby doszło do jakiegoś przewrotu bądź śmierci prezydenta Rosji. Następca będzie słabszy, a to może prowadzić do zamętu w kraju i problemów z pilnowaniem atomowego arsenału – wyjaśnia ekspertka.

– Ta wojna została przegrana przez Ukrainę już w marcu 2022 r. – także z winy Zachodu. Oczywiście bez jego pomocy Ukraina przegrałaby tę wojnę już dawno, ale skoro zdecydowaliśmy się przyjść najechanym z pomocą, to nie tak ta pomoc powinna wyglądać i nie z taką strategią, którą przyjęto: niespójną z celami i realnymi możliwościami Ukrainy. Teraz, na koniec prezydentury Joe Bidena tej pomocy jest jakby więcej, ale to wszystko jest spóźnione o 2,5 roku – mówi z rozmowie z WNP.PL gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego.

Każdy wariant przegranej Ukrainy jest niekorzystny również dla Polski

Przypomina słowa wysoko postawionego urzędnika Stanów Zjednoczonych, który powiedział, że Ukraina tej wojny nie może przegrać. Nie powiedział jednak, że ma ją wygrać.

Na Zachodzie coraz częstsze są głosy, aby wrócić do dawnej doktryny NATO: masowego odstraszania jądrowego. Rosja musi wiedzieć, że w przypadku konfliktu wszystkie, co najmniej 4 tys. najważniejszych celów na jej terytorium, będzie zaatakowanych. Coraz popularniejszy jest pogląd, że Kreml rozumie tylko argumenty siły.

To, o co teraz toczą walkę Ukraińcy, to gwarancje, że w najbliższych, dających się przewidzieć latach, zostaną przyjęci do NATO. To być albo nie być Ukrainy.

Specjaliści wskazują przy tym również możliwy dla Ukrainy dobry scenariusz.

Jeśli Trumpowi nie uda się doprowadzić do zawarcia trwałego pokoju, o czym zapewniał wielokrotnie, może próbować narzucić zawieszenie broni. Jeżeli Moskwa będzie mnożyć żądania,  Trump może „docisnąć” Putina: wspierać Ukrainę o wiele bardziej, niż obecna amerykańska administracja, która przecież swoim kropelkowym dostarczaniem uzbrojenia demonstrowała dużą ostrożność przed eskalacją wojny.

Każdy wariant przegranej Ukrainy, która krwawi od 10 lat w walce z rosyjskim agresorem, nie jest korzystny dla Polski. Najgorsze – nie tylko dla Kijowa – byłoby założenie przyszłej waszyngtońskiej administracji, że skoro dogadaliśmy się ze Stalinem, to podczas tych negocjacji dogadamy się również z Putinem. Cena nie ma znaczenia.

Eksperci przypominają, że pojednawcze gesty często oznaczają słabość przeciwnika. Myślenie Zachodu było od dziesięcioleci naznaczone Jałtą – i tak jest w sporej mierze do dziś.

Istnieje zagrożenie, że Zachód ustali z Rosją zawieszenie broni, które nie będzie oznaczało pokoju, tylko kapitulację Ukrainy – uważa gen. Roman Polko.

Podobnie sądzi gen. Pacek. – Złe zakończenie wojny dla Ukrainy oznaczałoby bowiem również duże zagrożenie dla Europy. Nie jestem zwolennikiem teorii, że czeka nas wojna. Uważam, że to, co Polska robi dzisiaj wewnątrz i na zewnątrz kraju, jest właściwym działaniem. To dobry i – w obecnej sytuacji – najbardziej właściwy kierunek. Nie chodzi przy tym o przygotowywanie się do wojny, ale zbudowanie realnej siły odstraszania – zwraca uwagę gen. Pacek.

Polska nie ma dostatecznych zdolności bojowych

Gen. Skrzypczak dodaje, że Polsce zostaje coraz mniej czasu, by stworzyć potencjał odstraszania, jakiego nie zbuduje się propagandą sukcesu, tylko konkretnymi działaniami.

– Tymczasem kłócimy się o amunicję, bo politycy sprzyjają swoim firmom. PGZ – nie wiedzieć czemu – nie realizuje programu Borsuk, w ramach którego miało być 1000 wozów. Gdzie są te Borsuki i inne programy? Przez trzy lata nie wydarzyło się nic. Podobnie jest z czołgiem K2 i haubicami K9 w Polsce. Widzimy spory wynikające z niekompetencji ludzi, którym powierzono kierowanie tym procesem – twierdzi gen. Skrzypczak.

Co z tego, że statki przywożą czołgi ze Stanów Zjednoczonych, z Korei Południowej, skoro w Polsce budujemy niewiele – martwi się ekspert.

– Ktoś musi zapanować nad tym chaosem. Ci panowie nie słuchają tego, co mówi premier Tusk, że zagrożenie Polski rośnie. Czy spowodowało to jakąś szczególną mobilizację? Czy zaczęło się dziać coś szczególnego? Politycy biegają na telewizyjne dyskusje, by mówić, jak już jesteśmy gotowi. Do czego się pytam? Proszę mi pokazać jedną, gotową, w pełni ukompletowaną dywizję w wojsku polskim. A mamy mieć ich sześć. Kiedy? – pyta gen. Skrzypczak.

Twierdzi, że w rzeczywistości nie budujemy potencjału odstraszania – mimo tego, że deklarowaliśmy to już od lat. A jeśli się to dzieje, to bardzo, bardzo powoli.

Polska musi jeszcze wiele zrobić – nie po to, żeby pokonać Rosję, tylko żeby stworzyć skutecznie odstraszającą siłę. Pamiętajmy przy tym, że naszą największą pokojową polisą ubezpieczeniową jest NATO.

Jest też zadanie dla naszej, ale i europejskiej dyplomacji: uświadomić prezydentowi Trumpowi, że kapitulacja przed Putinem byłaby publiczną porażką Ameryki i samego prezydenta USA. Rozlałaby się na Azję, gdzie wrogowie Ameryki mogliby stać się bardziej agresywni, a jej przyjaciele mogliby stracić zaufanie do swojego sojusznika i – zamiast tego – zyskać przychylność Chin.

– Dla mnie nie jest najważniejszy art. 5 NATO, ale art. 3, nakazujący państwom sojuszu zrobić wszystko, by jak najlepiej przygotować się do ewentualnego konfliktu. I to jest dla Polski priorytet – konkluduje gen. Komornicki.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Aj, aj, artylo’l/ pel/ny nie prawd. Agresorzy to NATO, EU i USA. Rosyjska propaganda jest bliz’ej prawdy niz’ zachodnia. Rosjanie wyzwolili, nie zdobyli, tereny kto’re gl/osowal/y za przyl/a,czeniem do Rosji. Pan’stwa zachodnie, tak, musza, sie, czuc’ winne, ale przez spowodowanie wojny. Ukraina tej wojny nie moz’e…wygrac’. Trump nikogo nie docis’nie, USA jest za sl/aba, egzemplarz: Afghanistan. Priotytet dla Polski: Konferncja w Warszawie, poko’j, a nie wygl/ypianie sie,…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*