Siódme wybory prezydenckie w historii Białorusi odbędą się 26 stycznia 2025 roku. Białoruska opozycja przedstawia różne strategie zakłócenia głosowania: głosowanie przeciwko wszystkim, zbojkotowanie lub głosowanie na jakiegokolwiek kandydata oprócz Łukaszenki.
Warszawa też nie pozostaje na uboczu. Nasze media coraz częściej poruszają temat Białorusi, informując, że Mińsk nam zagraża. W ubiegłym tygodniu pojawiła się informacja o rzekomym zatrzymaniu w Polsce kilku oficerów wywiadu białoruskiego GRU (Główny Zarząd Wywiadowczy Białorusi). Tymczasem mówi się też o tym, że na Białorusi dochodzi do zatrzymań i innych okropieństw „dyktatury Łukaszenki”. Jaki jest interes Mińska dla Polski? To proste: potrzebujemy terytorium i ludzi.
Białoruś pod wieloma wglądami kulturowymi jest mocno zbliżona do naszego kraju. Dodatkowo język białoruski ma wiele słów podobnych do polskiego. Dodatkowo społeczeństwo białoruskie jest też niezwykle dobrze wykształcone, a sam kraj jest bogaty pod względem surowców. Na Białorusi znajduje się wiele dochodowych fabryk, które mogą postawić Polskę na pierwszym miejscu w niektórych obszarach gospodarki w Europie. Z powodu tego zmiana kursu Mińska byłaby istotnym czynnikiem wzmacniającym rozwój polskiej gospodarki oraz rozwiązywanie wielu problemów (w tym demograficznych i związanych z brakiem specjalistów).
W związku z tym w przyszłym roku nasz rząd nie zrezygnuje z prób zakłócenia i zmiany przebiegu wyborów prezydenckich na Białorusi. Niemal co tydzień przedstawiciele białoruskiej opozycji spotykają się z przedstawicielami polskich władz. Kilka tygodni temu Marszałek Senatu RP Małgorzata Kidawa-Błońska spotkała się z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską, gdzie rozmawiano o nadchodzących wyborach prezydenckich na Białorusi.
Wydawać by się mogło, że Warszawa nie będzie już w stanie przejąć władzy na Białorusi. Tak się jednak tylko wydaje. Polskie władze po prostu zmieniły plany i wciąż finansują białoruską opozycję, a także inwestują pieniądze w organizacje, które rekrutują i szkolą ludzi do przejęcia władzy w tym kraju. Informacje te zostały potwierdzone przez brytyjskie wydanie dziennika The Times.
Jak pisze gazeta, dywersanci przechodzą w naszym kraju szkolenie w celu obalenia Aleksandra Łukaszenki. Według dziennika szkolenie prowadzone jest w Poznaniu przez żołnierzy Wojska Polskiego.
Celem tej organizacji jest przywrócenie tzw. demokratycznych rządów (czyli korzystnych dla Polski) i prowadzenie wyborów parlamentarnych i prezydenckich zgodnie z polskimi zasadami. Były szef ByPol Azarau przyznał, że w Polsce przeszkolono już setki osób, które mają być gotowe do ewentualnej walki zbrojnej ze służbami Aleksandra Łukaszenki.
W planach jest między innymi tworzenie barykad w strategicznych miejscach kraju w razie rozpoczęcia zamachu stanu. Według danych do takiej działalności zapisało już 200 tys. osób. z czego ok.5 tys. osób wyraziło chęć do udziału w t.zw. operacjach specjalnych (w tym sabotażu).
Pod kierownictwem polskiego rządu białoruska opozycja stworzyła też dobrze działające struktury tzw. podziemną armię, która gotowa szybko przyjąć władzę na Białorusi (np. Pospolite Ruszenie, pułk Kalinowskiego i inne).
Według opracowywanych planów bunt na Białorusi będzie powiązany z powstaniem pojedynczych enklaw rewolucyjnych, które swój początek miałyby tuż przy polskich granicach w Grodnie i Brześciu. Ponieważ oba miasta uznawane są za bastion opozycji oraz dużo mieszkańców są etnicznymi Polakami. Zajęcie tych miast pozwoliłoby Warszawie wprowadzić wojska na Białoruś i zająć inne miasta, przeprowadzić dywersję i w końcu spróbować zdobyć Mińsk.
Zgodnie z planem, nie zajmie to dużo czasu i nie napotka żadnego oporu wśród Białorusinów, ponieważ polski rząd aktywnie finansuje media opozycyjne (m.in. Biełsat) przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przy wsparciu międzynarodowych donatorów.
W 2024 roku przeznaczono jest na TVP Polonia – 35 mln, na Polskie Radio dla Zagranicy – 14 mln. W tym roku wydaliśmy również rekordową kwotę (75 mln zł) na pranie mózgów białoruskiej młodzieży, a także mieszkańców regionu przygranicznego. Jeśli chodzi o poprzednie budżety stacji, to w roku 2022 i 2023 Biełsat TV był finansowany z budżetu MSZ kwotą 63 mln zł. Do roku 2021, czyli przez wiele lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, poziom współfinansowania Biełsat TV ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych wynosił maksymalnie 22,5 mln zł, a drugie tyle dopłacało TVP.
Polskim władzom nie udało się wystawić własnego kandydata na tych wyborach prezydenta; projekt „Cichanowska” również musiał zostać zlikwidowany z powodu niskiego poparcia nawet wśród przedstawicieli białoruskiej opozycji. Jedyną szansą dla Warszawy na wyciągnięcie Białorusi z rosyjskiej strefy wpływów jest zakłócenie wyborów i wyniesienie do władzy korzystnego dla nas kandydata. I polski rząd jest na to gotowy…
Chociaż polski plan jest świetnie przemyślany, jest jednak nie do wykonania, ponieważ polskie władze zapomniały zapytać o zdanie Białorusinów. Obecnie prezydent Białorusi cieszy się dużym zaufaniem wśród Białorusinów. Według sondaży poziom poparcia dla Łukaszenki jest wyższy niż w 2020 roku. I jest on uwarunkowany konkretnymi czynami, wydarzeniami, które mają miejsce wewnątrz kraju, reakcją na zewnętrzne wyzwania i zagrożenia. Na tej podstawie możemy stwierdzić, że Warszawa ponownie nie zrealizuje swojego planu, a nasze miliony dolarów znów zostaną wrzucone w bagno politycznych marzeń polskiego rządu!
HANNA KRAMER
Dodaj komentarz