Kolejny cios PKW w PiS. Co dalej z finansami partii?

niezależny dziennik polityczny

Mimo że PKW pozbawiła dziś PiS prawa do wartej miliony złotych subwencji partyjnej na kolejne 3 lata, to ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego przynajmniej przez jakiś czas będzie ją otrzymywać, choć w niepełnej wysokości. Kłopoty dopadają PiS tuż przed rozpoczęciem kampanii prezydenckiej, na którą – lekko licząc – potrzeba ok. 30 mln zł.

Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) postanowiła nie czekać, aż Sąd Najwyższy (SN) rozpatrzy skargę PiS w sprawie stwierdzonych przez komisję nieprawidłowości w kampanii parlamentarnej PiS. Komisja zdecydowała w poniedziałek, by zadać partii kolejny cios – odrzucić jej coroczne sprawozdanie partyjne. Dla PiS oznacza to utratę przez najbliższe trzy lata prawa do subwencji wynoszącej ok. 26 mln zł rocznie.

PiS, rzecz jasna, będzie odwoływał się do SN od poniedziałkowej decyzji PKW. – Komisja nie powinna ogłaszać decyzji teraz, czyli zanim SN nie zdecyduje ws. nieprawidłowości w kampanii, tym bardziej że aktualna sprawa subwencji wynika z wcześniejszej sprawy dotacji podmiotowej (szczegółowo wyjaśniamy to w dalszej części tekstu – przyp. red.). Przecież gdyby SN swoim orzeczeniem zmusił PKW do przyjęcia sprawozdania komitetu wyborczego PiS, to nie powinni podejmować dziś takiej uchwały w sprawie sprawozdania – komentuje na gorąco nasz rozmówca z PiS.

„Decyzja politycznych nominatów w PKW obecnej koalicji 13 grudnia pokazuje, że planem rządzących jest eliminowanie jedynej realnej opozycji w Polsce poprzez bezprawne, administracyjne działania” – oświadczył na portalu X rzecznik PiS Rafał Bochenek.

Dotacja a subwencja

Co w tej sytuacji z finansami PiS? Przede wszystkim należy rozróżnić kwestię dotacji podmiotowej, czyli zwrotu kosztów kampanii wyborczej od partyjnej subwencji, czyli corocznej transzy dla partii politycznych. W pierwszej sprawie PKW zdecydowała pod koniec sierpnia, gdy rozliczano komitety wyborcze po ostatniej kampanii do Sejmu i Senatu, co skutkowało przycięciem PiS zwrotu kosztów kampanii. Partia, zamiast prawie 39 mln zł tzw. dotacji podmiotowej, otrzymała ok. 28 mln zł. Do tego nastąpiło obniżenie subwencji partyjnej – z 26 mln zł rocznie do ok. 15 mln zł.

Od tamtej decyzji PiS odwołał się do SN, licząc, że tamtejsza Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych podzieli jego argumenty, nakaże PKW przyjąć sprawozdanie komitetu PiS, a w konsekwencji – wycofa się z finansowych korekt. SN miał 60 dni na wydanie orzeczenia, ale jak dotąd to nie nastąpiło (o sytuacji w SN piszemy niżej).

Dziś PKW podjęła kolejną decyzję – dotyczącą subwencji partyjnej dla PiS (jako partii mającej swoich przedstawicieli w parlamencie). Biorąc pod uwagę, że kilka miesięcy wcześniej PKW utrąciła sprawozdanie komitetu wyborczego PiS, dzisiejsza decyzja dotycząca subwencji nie mogła być inna (przynajmniej z prawnego punktu widzenia, bo faktycznie decyzję podjęto stosunkiem 5 do 4 głosów).

Pieniądze (nie)należne PiS

Jak więc dziś wygląda stan wypłat dla PiS i perspektywy? Do tej pory resort finansów wpłacił subwencję w dwóch kwartalnych ratach, łącznie to 12,9 mln zł. Trzecia rata nie wpłynęła po tym, jak PKW podjęła w sierpniu decyzję o odrzuceniu sprawozdania komitetu wyborczego PiS, czego konsekwencją było zmniejszenie subwencji w skali roku o ponad 10 mln zł.

MF tłumaczy, że po tym ruchu PKW musiała przeliczyć ponownie miesięczne raty subwencji i wyszło mu, że kwartalnie do partii Jarosława Kaczyńskiego powinno płynąć 3,767 mln zł, a skoro MF wypłaciło już niemal 13 mln zł, to w trzecim kwartale transza się nie należy, natomiast reszta (nieco ponad 2 mln zł) zostanie wypłacona w czwartym kwartale. I gdyby PKW nie podjęła poniedziałkowej decyzji o odrzuceniu sprawozdania partii, to w 2025 r. do PiS powinno płynąć 3,767 mln zł kwartalnie.

Jednakże partia ma siedem dni na zaskarżenie decyzji PKW, a Sąd Najwyższy 60 dni na rozpatrzenie tej skargi. Zgodnie z ustawą o partiach politycznych, jeśli PKW odrzuci sprawozdanie partii politycznej albo jeśli partia zaskarży taką decyzję PKW, a SN oddali skargę, wówczas partia traci prawo do subwencji na trzy lata. Nie dzieje się to jednak od razu, bowiem ustawa mówi, że subwencja przestaje być wypłacana od następnego kwartału po decyzji PKW lub – jeśli została złożona skarga – to od następnego kwartału po tym, jak SN uzna, że decyzja PKW była zasadna.

W tym przypadku oznacza to, że gdyby PiS nie złożył skargi lub gdyby skarga została złożona, ale SN zdecydował o jej odrzuceniu jeszcze w tym roku, to Andrzej Domański przestałby wypłacać subwencję dopiero od początku przyszłego roku. Ale ponieważ skarga będzie, a SN raczej nie będzie się spieszył, jak widać to już obecnie, to do PiS trafi jeszcze co najmniej jedna transza subwencji w przyszłym roku.

Kluczowe w tym kontekście będzie nie tylko to, jaką decyzję podejmie SN, ale także kiedy ona nastąpi.

Argumenty PKW

Czemu w poniedziałek PKW podjęła decyzję o odrzuceniu sprawozdania partii Jarosława Kaczyńskiego za 2023 rok? Jak tłumaczył nam przewodniczący PKW Sylwester Marciniak, decydujące znaczenie ma tutaj art. 38d ustawy o partiach politycznych. Stanowi on, że w przypadku odrzucenia przez PKW sprawozdania lub w razie skargi na postanowienie o odrzuceniu sprawozdania – w przypadku oddalenia skargi przez SN, partia polityczna traci prawo do otrzymania subwencji w następnych trzech latach, w których uprawniona jest do jej otrzymywania.

Przy czym termin ten liczy się od początku kwartału następującego po kwartale, w którym nastąpiło odrzucenie sprawozdania lub oddalenie skargi przez SN.

PKW zastosowała więc ten „automat prawny”, co – biorąc także pod uwagę polityczny układ sił w PKW (7 na 9 członków jest z nadania klubów sejmowych, z czego 5 reprezentuje obecną większość) – nie jest specjalnie zaskakujące. Bardziej zaskakujące jest to, że PKW, mimo że do tej pory czekała na orzeczenie SN w sprawie sierpniowej uchwały, teraz postanowiła nie czekać.

– Był co prawda wniosek przewodniczącego, by odroczyć posiedzenie do 2 grudnia, bo być może do tego czasu będzie jakaś decyzja SN, ale pojawiły się głosy przeciwne, że wcale nie ma takiej pewności. Z kolei pan Arkadiusz Pikulik zwracał uwagę, że warto poprosić o dodatkowe wyjaśnienia inne partie. Wskazywał np. na Campus Polska Rafała Trzaskowskiego, przypadek posła Gomoły dotyczący nielegalnego finansowania kampanii czy ostatniej wypowiedzi medialnych wiceministra Arkadiusza Myrchy o rozliczaniu się z tzw. kilometrówek – słyszymy od osoby znającej przebieg dzisiejszego posiedzenia PKW.

Zdaniem naszego rozmówcy najnowsza decyzja komisji jest prawnie ryzykowna. – Sierpniowa uchwała w sprawie dotacji dla PiS została zaskarżona, wobec czego nie jest jeszcze prawomocna. Tymczasem PKW podejmuje dziś kolejną uchwałę, bazującą na swojej sierpniowej decyzji, która też za chwilę zostanie zaskarżona. PKW daje więc PiS do ręki kolejny argument, że przedwcześnie podejmuje decyzje, nie czekając na SN – ocenia rozmówca money pl.

Inaczej sprawę widzi Krzysztof Izdebski, ekspert z Fundacji Batorego.

Decyzja PKW była spodziewana. Wiem, że komisja podejmowała próby dowiedzenia się w SN, kiedy może być jakieś orzeczenie, tyle że SN miał nabrać wody w usta. Niemniej piłka jest teraz po stronie SN, a PKW wystąpiła więc trochę w roli Piłata, uznając, że obowiązujące ją terminy minęły i że trzeba zrzucić z siebie ten ciężar – ocenia w rozmowie z money.pl Izdebski.

Jak wskazuje, pierwsza uchwała PKW z sierpnia może i nie jest prawomocna, ale też w świetle zwlekania przez SN z decyzją, pozostaje w obiegu prawnym. – Nie może być tak, że jedna instytucja nie może działać przez zaniechanie drugiej. I tak największy zgryz w tej sytuacji zapewne ma minister Andrzej Domański, który wypłaca partiom pieniądze – dodaje Izdebski.

PKW nie uznaje SN

Jak na razie Sąd Najwyższy cały czas nie rozpatrzył skargi na sierpniową decyzję PKW, dotyczącą sprawozdania komitetu wyborczego PiS. Teoretycznie miał na to 60 dni, termin upływał na początku listopada, ale z SN słychać, że należy go traktować instrukcyjnie.

Choć skład do rozpoznania sprawy został wyznaczony, to na razie jedyne posiedzenie, jakie się odbyło, było poświęcone rozpatrzeniu wniosku o wyłączenie z rozpatrywania sprawy, jaki złożył sędzia sprawozdawca Marek Dobrowolski. Wniosek spotkał się z odmową, ale termin rozprawy w sprawie skargi PiS zostanie wyznaczony najwcześniej w tym tygodniu. Skarga ma zostać rozpatrzona na zamkniętym posiedzeniu Izby. Składowi przewodniczy prezes Izby Joanna Lemańska.

W przypadku poniedziałkowej decyzji PKW, Sąd Najwyższy także ma na rozpatrzenie skargi 60 dni od jej wpłynięcia, czyli termin decyzji będzie mijał na przełomie stycznia i lutego. Możliwe, że także w tym przypadku usłyszymy, że to termin instrukcyjny.

Oczywiście samo orzeczenie SN problemu nie rozwiązuje, bo większość składu PKW nie zamierza go brać pod uwagę. – PKW nie będzie uznawała jakichkolwiek orzeczeń osób, które nie są sędziami – zapowiedział w poniedziałek na konferencji prasowej Ryszard Kalisz, członek PKW z nadania Lewicy.

Inne podejście wykazuje przewodniczący PKW. – Subwencja jest tak długo wypłacana, dopóki Sąd Najwyższy nie oddali skargi – powiedział w poniedziałek Sylwester Marciniak.

Tarapaty finansowe, w jakie aktualnie popada PiS, przytrafiają mu się w najgorszym możliwym momencie, bowiem na starcie prezydenckiej kampanii wyborczej. PiS jeszcze nie spłacił kredytu za kampanię wyborczą, z subwencji dopłynie do niespełna 6 mln zł – 2 mln w tym roku 3,7 mln zł w pierwszym kwartale 2025 roku. Tymczasem PiS już powinien zgromadzić około 30 mln zł na kampanię prezydencką. W tych warunkach to będzie mocno utrudnione i partia będzie musiała polegać głównie na zbiórkach, bo przy takich decyzjach PKW nie ma raczej co liczyć np. na kolejny duży kredyt.

Źródło: money.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*