Prezes zbrojeniowego giganta w zorganizowanej grupie przestępczej. W tle poparzeni żołnierze i skażone poligony

niezależny dziennik polityczny

Piotr Kasprzak, były dyrektor Wojskowego Instytutu Techniki Uzbrojenia, a od września prezes największego producenta trotylu w NATO, spółki Nitro-Chem, został wskazany przez prokuraturę jako członek zorganizowanej grupy przestępczej. Razem z nim w skład grupy mają też wchodzić jego podwładni z instytutu, dyrektorzy z Nitro-Chemu, a także żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie. Mieli m.in. nielegalnie detonować odpady poprodukcyjne Nitro-Chemu, w wyniku czego ucierpieli żołnierze. Pieniądze płynęły zaś do spółki założonej przez jednego z dyrektorów wojskowego instytutu.

  • Grupa miała detonować na poligonach wadliwe środki wybuchowe pod pretekstem badań naukowych
  • Sprawa być może nie wyszłaby na jaw, gdyby do jednostki nie wracali poparzeni żołnierze, którzy zabezpieczali detonacje
  • Grupa wpadła ostatecznie, kiedy jeden z jej członków został zatrzymany z innego powodu. Kiedy dostał status małego świadka koronnego, zaczął „sypać” także w innych sprawach

Dr inż. Piotr Kasprzak został prezesem bydgoskiego Nitro-Chemu 30 września br. Także na wrzesień datowany jest dokument Wydziału ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który wymienia go jako członka zorganizowanej grupy przestępczej. Zarzuty dotyczą oszustwa, prania brudnych pieniędzy, wystawiania lewych faktur, a także przestępstw korupcyjnych, skarbowych oraz tych popełnionych przeciwko środowisku.

Śledztwo obejmuje do tej pory 22 osoby. Prokuratorzy badają możliwość popełnienia w sumie ponad 140 przestępstw.

Istotnym wątkiem w śledztwie jest udział oficerów i pracowników Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia (WITU) z Zielonki pod Warszawą w detonacjach wadliwych materiałów wybuchowych z bydgoskiej firmy Nitro-Chem na wojskowych poligonach pod pozorem badań naukowych. WITU jest wojskową jednostką, która zajmuje się rozwojem techniki i technologii obronnych oraz pracami badawczo-rozwojowymi uzbrojenia oraz środków bojowych. Kasprzak był tam szefem pionu badawczego.

Detonacje poprodukcyjnych odpadów z Nitro-Chemu na zlecenie WITU wykonywali jednak niczego nie świadomi żołnierze, a ogromne pieniądze płynęły do spółki założonej przez pracowników instytutu z podwarszawskiej Zielonki i byłych wojskowych.

„Trzeba robić układy, w wojsku nie zarobimy”

Rok 2017. Ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz wręcza nominację na dowódcę 6 Brygady Powietrznodesantowej z Krakowa, gen. Grzegorzowi Hałupce. Wprawia tym w konsternację całą armię, bo Hałupka wywodzi się z Żandarmerii Wojskowej i nigdy nie skakał ze spadochronem.

W tym czasie na osobę numer dwa w krakowskiej elitarnej brygadzie wyrasta ppłk Marcin M., dowódca kompanii saperów.

— Jak było święto brygady, to ppłk M. od Hałupki dostał zadanie, by koordynować zbieranie kasy. Wszędzie jeździł. Miał niesamowite wejścia w komendanturach poligonów i różnych firmach zbrojeniowych. To dzięki niemu na święto brygady do Krakowa przyjechali ludzie z WITU z Zielonki i z Nitro-Chemu — opowiada były oficer 6 brygady. — Potem Hałupka wyznaczył ppłk M. na stanowisko dowódcy batalionu dowodzenia. Wtedy puściły wszystkie hamulca. Ppłk M. rozhulał niesamowitą machinę korupcyjną, bo myślał, że jest chroniony przez żandarmerię i polityków PiS-u.

Rok 2017. Do gen. Grzegorza Grodzkiego, zastępcy dowódcy 6 Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie, przychodzi ppłk Marcin M. Wizyta ma miejsce kilka dni po święcie krakowskiej brygady, na której ważnymi gośćmi byli przedstawiciele WITU. Ppłk M. podsuwa generałowi do podpisu pismo, które mówi o zacieśnieniu współpracy pomiędzy 6 brygadą a wojskowym instytutem z Zielonki.

Gen. Grodzki dopytuje, o co konkretnie chodzi. Ppłk M. odpowiada, że saperzy z brygady będą zabezpieczać pewne działania WITU na wojskowych poligonach. Według podpułkownika saperzy i tak się nudzą, a podczas tej współpracy przynajmniej czegoś się nauczą, natomiast brygada może dostać od WITU nowy sprzęt. Ostatecznie gen. Grodzki, na wyraźne polecenie dowódcy brygady gen. Chałupki, podpisuje dokument.

W 6 brygadzie osobą odpowiedzialną za kontakty z WITU jest właśnie ppłk Marcin M. Z materiałów, którymi dysponujemy oraz z rozmów z żołnierzami 6 brygady wynika, że oficer ten chwalił się znajomościami z ważnymi osobistościami, m.in. z ówczesnym wiceministrem obrony Michałem Dworczykiem, płk. Krzysztofem Gajem, zaufanym człowiekiem ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza, a także z ówczesnym prezesem spółki Nitro-Chem z Bydgoszczy Krzysztofem K.

Mamy sms-y M. do innego wojskowego. W jednym z nich czytamy: „Trzeba robić układy i jak pójdziemy do cywila, to zaczniemy zarabiać, bo w wojsku niestety odpowiedzialność nie przekłada się na zarobki, a w cywilu tak. Pójdziemy na doradców lub konsultantów do WITU, lub do Krzyśka do Bydgoszczy”.

„Jak Michała wyznaczą na ministra, to będzie drugi po Bogu [chodzi o Michała Dworczyka, który rzeczywiście był wymieniany jako kandydat na stanowisko ministra obrony — red.]. […] Przygotowania robię i byłem już na kolacji z Krzyśkiem, a Michał dostał ryby” — pisze ppłk M. w innym.

Do znajomych Marcina M. należy jeszcze jedna osoba – to ppłk Janusz W., kierownik Zakładu Badań Uzbrojenia Artyleryjskiego w WITU, a jednocześnie współwłaściciel prywatnej spółki Aqua Technics.

Trójcę uzupełnia Krzysztof K., ówczesny prezes Nitro-Chemu. Spółka ta od lat borykała się z nadmiarem odpadów z produkcji materiałów wybuchowych. Krzysztof K. jest protegowanym Bartosza Kownackiego, wpływowego w Bydgoszczy posła PiS i wiceministra obrony u Macierewicza. Na stanowisko prezesa dużej państwowej firmy przyszedł wprost ze sklepu akwarystycznego „Idolek”, który wcześniej prowadził. To typowy polityczny nominat.

Krzysztof K. z Nitro-Chemu, ppłk Marcin M. z 6 Brygady Powietrznodesantowej i ppłk Janusz W. z WITU oraz współwłaściciel spółki Aqua Technics postanawiają zrealizować cel, który łączy w sobie pozbycie się problemu, jakim są toksyczne odpady z Nitro-Chemu oraz zarobienie pieniędzy na tym przedsięwzięciu.

Jak potwierdza prokuratorski dokument, szefem grupy zostaje ppłk Janusz W. Ten sam dokument stwierdza, że w grupie działało wiele innych osób z wymienionych instytucji, w tym ówczesny szef pionu badawczego WITU, a obecny prezes Nitro-Chemu Piotr Kasprzak.

Lewy trotyl, poparzeni żołnierze

W kolejnych latach na poligonach w Drawsku Pomorskim, Ustce i Bydgoszczy dochodzi do serii detonacji, które zabezpieczają saperzy z 6 Brygady Powietrznodesantowej. W ten sposób utylizowany jest trotyl pozagatunkowy, a także inne wybuchowe materiały pozagatunkowe, czyli takie, które ze względu na swoje wady nie nadają się na sprzedaż.

Być może detonacjami nikt by się nie zainteresował, gdyby dowódcą 6 Brygady Powietrznodesantowej nie został gen. Szymon Koziatek, który na tym stanowisku zastąpił gen. Hałupkę.

Gen. Koziatek zaczyna przyglądać się współpracy brygady z WITU oraz działalności swojego podwładnego ppłk. Marcina M. Powodem jego zainteresowania są docierające do niego niepokojące informacje, że żołnierze, którzy zabezpieczają detonacje na poligonach, omdlewają, a wielu z nich wraca do jednostki z poparzeniami.

Skąd omdlenia i poparzenia u żołnierzy? Jak informują nas specjaliści z zakresu materiałów wybuchowych związani z Nitro-Chemem, dochodziło do nich z powodu substancji o nazwie nitroza. Jest to roztwór tlenków azotu w stężonym kwasie siarkowym, który jest stosowany w produkcji materiałów wybuchowych. W zetknięciu ze skórą powoduje oparzenia oraz martwicę skóry i mięśni, jeśli uda jej się wniknąć w tkankę podskórną.

— W zalegających w magazynach odpadach poprodukcyjnych było mnóstwo nitrozy — dowiadujemy się od naszych informatorów.

W 2019 r. gen. Koziatek informuje o sprawie Służbę Kontrwywiadu Wojskowego (SKW). Mimo zawiadomienia grupa nie przestaje jednak działać.

— Kiedy zaczęliśmy się temu przyglądać, nagle zaczęła się wojna między SKW, a Żandarmerią Wojskową. Wyglądało to tak, jakby oddział krakowski żandarmerii chronił układ ppłk. M. Próbowaliśmy zabezpieczyć, jak najwięcej dowodów, bo wiedzieliśmy, że w brygadzie dochodzi do korupcji na niespotykaną dotąd skalę — mówi były oficer kontrwywiadu.

Oficer przypomina, że w listopadzie 2023 r. pięciu oficerów żandarmerii z Krakowa, w tym komendant oddziału, usłyszało zarzuty niedopełnienia obowiązków, przekroczenia uprawnień i ujawniania informacji oraz utrudniania postępowania karnego. Podejrzani mieli utrudniać śledztwo prowadzone właśnie przeciwko ppłk. Marcinowi M.

Wojna między służbami, ale też polityczne koneksje sprawiają, że śledztwo prokuratury w tej sprawie toczy się dość opieszale. Nie oznacza to jednak, że prokuratorzy nie wykonują swojej pracy.

Ustalają m.in., że w ciągu siedmiu dni w październiku 2020 r. na wojskowym poligonie w Drawsku Pomorskim zostało zutylizowane poprzez detonacje 95 ton trotylu pozagatunkowego. Według tych samych ustaleń w ciągu kolejnych czterech dni kwietnia 2021 r. na tym samym poligonie w Drawsku Pomorskim w ten sam sposób doszło do utylizacji 53 ton pozagatunkowego trotylu, a także innych pozagatunkowych materiałów wybuchowych. Dodatkowe dwie tony zostały zdetonowane na poligonie w Ustce.

W jaki sposób przez kolejne lata mógł trwać ten proceder, pomimo wiedzy służb na jego temat? Według śledczych detonacje były możliwe, ponieważ wyjaśniano je potrzebami związanymi z badaniami naukowymi rzekomo prowadzonymi przez Wojskowy Instytut Techniki i Uzbrojenia (WITU) z Zielonki. Chodziło o pozorną usługę w postaci zdetonowania materiałów wybuchowych w celu badań fali uderzeniowej i sejsmicznej na poligonach. W rzeczywistości prowadzono detonacje, aby zutylizować zalegające w magazynach Nitro-Chemu poprodukcyjne, odpadowe materiały wybuchowe.

Więcej postów

2 Komentarze

Komentowanie jest wyłączone.