To miała być „prywatna policja” Ziobry. „Struktura skopiowana z ABW”

niezależny dziennik polityczny

To miała być prywatna policja ziobrystów – twierdzą nasi informatorzy. Specjalna struktura w ramach Służby Więziennej, z uprawnieniami do inwigilacji, podlegająca bezpośrednio ministrowi sprawiedliwości.

Niewysoka kamienica Centralnego Zarządu Służby Więziennej przy ul. Rakowieckiej 37A w Warszawie. To tutaj, na ostatnim piętrze, była siedziba służby specjalnej o enigmatycznej nazwie Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej. Na jej czele Solidarna Polska umieściła członka ziobrystowskiej ferajny – dawnego funkcjonariusza ABW, płk Zbyszko Nowaka (będzie jeszcze o nim mowa).

– Ledwo zapadły decyzje, ruszył remont. Wzmacnianie stropów, wyciszanie ścian, pokoje przesłuchań. Dopiero kiedy człowiek tam wejdzie, zdaje sobie sprawę, że pod nazwą inspektoratu ludzie Ziobry stworzyli kolejną w Polsce służbę specjalną, podlegającą bezpośrednio ministrowi sprawiedliwości. Wszystko tam zostało przygotowane według wytycznych doświadczonych kolegów z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – opowiada „Newsweekowi” jeden z informatorów.

Dziś Ministerstwo Sprawiedliwości chce zlikwidować inspektorat. – Koszty jego funkcjonowania były kompletnie niewspółmierne do efektów działalności. A polityczne niebezpieczeństwa związane z jego szerokimi uprawnieniami zatrważające – słyszymy ze źródeł zbliżonych do resortu.

Wchodzenie z drzwiami

Pierwsze informacje na temat nowej służby z uprawnieniami do inwigilacji pojawiają się jeszcze w 2021 r. Inicjatorem stworzenia inspektoratu jest wiceminister Michał Woś, któremu podlega wtedy Służba Więzienna. Jako współpracownika dobiera sobie Pawła Makarowskiego, byłego policjanta dochodzeniówki. Jak dowiaduje się „Newsweek”, drogi panów połączyła Urszula D., dziś jedna z głównych oskarżonych w aferze Funduszu Sprawiedliwości. Jako dyrektor generalna była prawą ręką ministra Wosia, a Makarowski ściągnięty z emerytury odpowiadał w ministerstwie za bezpieczeństwo.

– Makarowski? Showman wariat, niegdyś działający pod przykrywką. Marzyła mu się służba, w której mógłby wchodzić z drzwiami o 6.00 rano i zgarniać delikwentów w majtkach. Woś wiedział, kogo dobiera sobie do pracy – opowiada jeden z jego byłych kolegów ze służby.

Początkowo twórcy inspektoratu reklamują go jako biuro spraw wewnętrznych Służby Więziennej. Twierdzą, że podobne funkcjonują w policji oraz straży granicznej. Pretekstem do jego powołania ma być sprawa zatrzymania funkcjonariuszy, w tym dyrektora i jego zastępcy, Zakładu Karnego w Nowogardzie wiosną 2021 r.

– Wykluczenie czarnych owiec jest w interesie porządnych funkcjonariuszy – przekonuje wtedy wiceminister Woś. – Więzienie to nie sanatorium, a osadzeni to nie kuracjusze, dlatego potrzebna jest służba z odpowiednimi uprawnieniami – wtóruje mu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zapominają wtedy, że służba wewnętrzna ze zbliżonymi kompetencjami już działa w SW.

Klan decyduje

Według projektu Inspektorat Wewnętrzny Służby Więziennej zyskuje nad wyraz szerokie uprawnienia. Jego funkcjonariusze dostają pozwolenie na działania dochodzeniowo-śledcze, a służba może prowadzić rozpoznanie nie tylko wśród osadzonych w zakładach karnych oraz aresztach, ale też wśród funkcjonariuszy oraz osób nawet luźno związanych z więziennictwem, które przebywają w jego murach lub pracują na zewnątrz, np. prawników.

– W ustawie była dopuszczona możliwość kontroli operacyjnej wobec osób trzecich. Na początek masz ok. 70 tys. osadzonych bandytów oraz 30 tys. personelu. Dodaj do tego ich rodziny, odwiedzających oraz osoby, które mogą być zamieszane, i możesz kontrolować połowę kraju – wylicza w rozmowie z „Newsweekiem” jeden z byłych funkcjonariuszy.

Fundacja Panoptykon alarmuje wtedy, że inspektorat będzie dziesiątą instytucją w kraju, która ma uprawnienia do inwigilacji. Sprawą interesuje się również Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka, który zwraca uwagę, że SW ma już uprawnienia kontrolne: może nadzorować rozmowy telefoniczne i korespondencję, dokonywać przeszukań cel, sprawdzać osoby wchodzące na teren jednostek penitencjarnych. Zmiany nie podobają się też więziennym związkowcom, którzy mówią o powrocie do „niechlubnej tradycji PRL”.

Wątpliwości ziobryści ignorują. W dodatku w ustawie zapisują gwarancję, że szef inspektoratu będzie podlegał bezpośrednio ministrowi sprawiedliwości. To niespotykane, bo np. Biuro Wewnętrzne Policji podlega komendantowi głównemu.

Jak twierdzą nasi rozmówcy, szefem inspektoratu od początku chce zostać Makarowski, ale „klan” decyduje inaczej. Klan, czyli Zbigniew Ziobro, jego żona Patrycja Kotecka oraz brat Witold. To oni postanowili, że na czele inspektoratu postawią swojego człowieka. Szefem zostaje Zbyszko Nowak.

ABW bis

Nowak to z wykształcenia rusycysta. Jak opisywaliśmy w tekście „Ferajna braci Ziobrów”, karierę zaczynał w poznańskiej delegaturze ABW, doszedł tam do stopnia naczelnika. Po latach do działu bezpieczeństwa Pekao z mundurowej emerytury ściągnął go Witold Ziobro (potem Kornicki). Kiedy w Zjednoczonej Prawicy wybuchł spór o podział państwowych łupów, mocno zaangażował się w walkę o wpływy w banku. Potem trafił jeszcze do Aliora, z którego delegowano go do inspektoratu.

Jesienią 2022 r. Nowak zostaje powołany przez Ziobrę na pełnomocnika ministra ds. utworzenia IWSW. Nie robi tego za darmo. „Newsweek” dotarł do umowy, którą wtedy z nim podpisano. Za analizę konieczności stworzenia inspektoratu miał otrzymać 45 tys. zł. Co ciekawe, chodzi o analizę dotyczącą powołania jednostki, którą docelowo sam ma kierować.

Jednocześnie część naszych rozmówców zwraca uwagę, że nie można było odmówić mu skuteczności. – Miał ogromną moc załatwiania różnych rzeczy w Służbie Więziennej. Wszystko miało się dać załatwić, termin na za miesiąc to zawsze było u niego za późno – opowiada nam jeden z informatorów.

W inspektoracie docelowo zaplanowano ok. 220 etatów. Struktura została skopiowana z ABW. Centrala w Warszawie plus okręgowe inspektoraty rozsiane po województwach, w każdym z nich po kilka osób. W ustawie jest mowa o tym, że funkcjonariusze inspektoratu nie muszą nosić mundurów ani wyposażenia polowego. Już w grudniu 2022 r. znacząco podwyższa się im uposażenia. Krytykuje to wtedy więzienna Solidarność.

– Zatrudnieni w inspektoracie nie mogli rekrutować się ze Służby Więziennej, bo nie mieli kompetencji dochodzeniowo-śledczych. Wyuczenie ich tego wszystkiego zajęłoby jakieś pięć lat, więc sięgnięto po ludzi z innych służb mundurowych oraz emerytów – słyszymy od osób z okolic IWSW. Zdaniem niektórych naszych rozmówców taki zabieg mógł być też pretekstem do ściągnięcia swoich ludzi – dawnych współpracowników ze służb.

Zdublować państwo

Zmianom w SW z boku przygląda się w tym czasie dyrektor generalny Służby Więziennej Jacek Kitliński. Generał inspektor słynie z dobrych kontaktów z ABW, co wpływa na jego silną pozycję (nominację otrzymał jeszcze za czasów Bronisława Komorowskiego). Tajemnicą poliszynela jest, że podwładni ministra sprawiedliwości kilkukrotnie chcieli go wyrzucić, ale ostatecznie nigdy się to nie udawało – zawsze miał to blokować sam Ziobro. Może dlatego gen. Kitliński nie rozdzierał szat, choć sam był twórcą powołanego wcześniej biura wewnętrznego. Za jego czasów gładko udało się wprowadzić inspektorat. – W środowisku miał zresztą słynąć z silnej ręki, pomysł mógł mu się podobać – mówią nam informatorzy.

Nasi rozmówcy potwierdzają to, co pisaliśmy w „Newsweeku” o partii Ziobry. – Od mniej więcej 2021 r. Solidarna, a potem Suwerenna Polska miała świadomość, że do wyborów może być zmuszona pójść sama, a nawet gdyby koalicję udało się utrzymać, Zjednoczona Prawica może przegrać wybory. A wtedy partia straci resort sprawiedliwości. Tworzyli więc strukturę równoległą, dublowali państwo. To miała być prywatna policja – słyszymy. – Wąsik i Kamiński mają swoje służby? To my będziemy mieć swoje. Mają narzędzia do inwigilacji? To my będziemy mieć swoje. Na szczęście nie zdążyli się rozpędzić – twierdzą nasi rozmówcy.

To ciekawe w kontekście związków personalnych Nowaka. Jak ujawniliśmy wcześniej, „ferajna Ziobrów”, do której należał, brała udział w kupowaniu przez Prokuraturę Krajową oprogramowania Hermes służącego do białego wywiadu. Dzień po naszej publikacji część tych ustaleń potwierdziła Prokuratura Regionalna w Rzeszowie, która prowadzi śledztwo dotyczące tej sprawy. Zapytaliśmy, czy IWSW pojawia się jako wątek w śledztwie dotyczącym Hermesa, ale do momentu zamknięcia tego numeru nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Zasługi i pieniądze

Pod koniec ubiegłego roku ziobryści zmienili jeszcze szefa służby – upragnione stanowisko otrzymał Paweł Makarowski.Jednak już w styczniu tego roku go odwołano. Decyzja ministra Adama Bodnara została uzasadniona „brakiem właściwego nadzoru nad realizacją zadań należących do właściwości jednostki”. Szybko zmniejszono też uposażenia funkcjonariuszy i dostosowano je do poziomu zarobków w SW.

Beneficjenci powstania służby próbowali bronić jej przydatności. Jeszcze jesienią 2023 r. podczas otwarcia delegatury w Tarnowie (ważny okręg dla Solidarnej/Suwerennej Polski) Zbyszko Nowak chwalił się wielkimi sukcesami, m.in. „zamknięciem kanału przerzutowego bezpośrednio do więzienia w Dębicy”. Pytamy o to w środowisku Służby Więziennej. – Takie akcje odbywały się przecież i wcześniej, średnio co pół roku SW we współpracy z innymi służbami zamykała taki „kanał przerzutowy” z nielegalnymi telefonami czy narkotykami. Przypisywanie sobie tutaj zasług przez ludzi inspektoratu zakrawa na kpinę – mówi funkcjonariusz z wieloletnim doświadczeniem.

Podobnego zdania są przedstawiciele resortu sprawiedliwości. – To był projekt typowo polityczny. Nigdy nie było potrzeby, aby taki inspektorat w takim kształcie w ogóle powstał. Nie są też do niczego potrzebne uprawnienia do działalności operacyjnej, jakie ta jednostka posiada – mówił w marcu płk Andrzej Pecka, dyrektor generalny SW.

Koszty? Według ministerstwa są „niewspółmierne do efektów”. Tylko w zakresie wydatków jawnych IWSW kosztowało Centralny Zarząd Służby Więziennej w 2023 r. prawie 9 mln, a w 2024 (do czerwca) niemal 11 mln zł. Pieniądze szły też na wydziały zamiejscowe – w 2023 r. niemal 900 tys., w 2024 r. już niecałe 20 tys., bo wstrzymano ich prace. A to tylko koszty jawne, czyli część wydatków.

I tak sprawy, którymi szczyciła się SW, były prowadzone przy wsparciu policji. Chociażby akcja rozbicia siatki handlarzy narkotyków wiosną tego roku. Uczestniczyli w niej funkcjonariusze Służby Więziennej, ale śledztwo było prowadzone z Centralnym Biurem Śledczym Policji. – To kolejny dowód na to, że resort może sobie poradzić bez inspektoratu – mówi nam osoba zbliżona do ministerstwa.

Co dalej?

Z nieoficjalnych informacji wynika, że sposób funkcjonowania inspektoratu miał zainteresować ABW. W pierwszym półroczu tego roku funkcjonariusze ABW mieli wystąpić do resortu sprawiedliwości z prośbą o stosowne informacje. W czerwcu nowy zarząd SW skierował też do prokuratury zawiadomienia dotyczące działalności poprzednich władz służby – nieoficjalnie dowiadujemy się, że ma chodzić m.in. o szefów IWSW.

Dziś inspektorat jest praktycznie martwy. Całością zarządza Bogusław Witecki, bliski człowiek płk. Andrzeja Pecki. Wraz z nowym rokiem niedoszła służba specjalna ziobrystów zostanie najpewniej rozwiązana, a jej funkcjonariusze przejdą do innych części SW.

Źródło: onet.pl

Więcej postów