Władze w Kijowie robią wszystko, by przyciągnąć do ukraińskiego sektora obronnego zagranicznych inwestorów. Amerykanie, Niemcy, Brytyjczycy, Czesi, Francuzi oraz Turcy są już w Ukrainie i… czekają. Co na to polski przemysł?
- Wojna przyspieszyła rozwój ukraińskiej zbrojeniówki. Ukraińcy chcą ze swojego sprzętu, który testowany jest w warunkach bojowych, uczynić towar ekspertowy.
- Tylko w tym roku ukraiński rząd pozyskał na rozwój swoich start-upów w sektorze zbrojeniowym 24 mln dol. Niektóre z nowo powstałych tamtejszych firm mają już światowej klasy osiągnięcia.
- Ukraińcy zabiegają o zagraniczne pieniądze, ale obecność zachodnich inwestorów jest dla nich także polisą bezpieczeństwa i szansą na dostęp do światowych rynków zbytu.
- W Ukrainie są najwięksi producenci uzbrojenia i amunicji. A jak my – rząd oraz polskie koncerny zbrojeniowe – widzimy współpracę z ukraińskim przemysłem zbrojeniowym?
Ukraiński przemysł obronny pręży muskuły. Władze w Kijowie robią wszystko, by przyciągnąć do kraju zagraniczny kapitał. W dniach 3 i 4 października w Kijowie odbył się największy (jak dotąd) międzynarodowy szczyt inwestycyjny poświęcony ukraińskiemu przemysłowi technologii obronnych.
Również podczas swojej niedawnej wizyty w Waszyngtonie, w lipcu podczas szczytu NATO, Wołodymyr Zełenski spotkał się z menedżerami największych amerykańskich producentów broni, w tym: BAE Systems, Day & Zimmermann, Boeing, Sierra Nevada Corporation, RTX, Lockheed Martin, General Dynamics, D&M Holding, AeroVironment i Amentum.
Rekordowe inwestycje w ukraińskie start-upy. Mnożą się umowy o współpracy
Jak podaje ukraiński serwis Prawda, od początku roku tylko w same start-upy zainwestowano na Ukrainie 24 mln dol. zagranicznych pieniędzy.
Kilka z ukraińskich firm – jak podkreśla z kolei w swoim tekście dla Atlantic Council wicepremier Ukrainy ds. innowacji i rozwoju edukacji, nauki i technologii oraz minister transformacji cyfrowej Mychajło Fiodorow – może poszczycić się światową klasą swoich technologii.
Przykładami są firma Piranha-Tech, która opracowała zaawansowane systemy walki elektronicznej, czy Skiftech, który stworzył symulatory taktyczne wykorzystujące technologię laserową.
Na Ukrainie są Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy i Duńczycy. Niemiecka firma Rheinmetall utworzyła spółkę joint venture z państwowym koncernem Ukrainian Defense Industry JSC. Rheinmetall Ukrainian Defense Industry LLC będzie działać w obszarach serwisu i konserwacji, a także montażu, produkcji i rozwoju pojazdów wojskowych.
Z kolei amerykański gigant Northrop Grumman niedawno podpisał umowę z UDI (dawniej Ukroboronprom) – państwowym ukraińskim konglomeratem zbrojeniowym. Porozumienie dotyczy produkcji amunicji średniego kalibru zgodnej ze standardem NATO.
Ponadto Boeing i ukraińska spółka Antonov podpisały memorandum o współpracy nad systemami bezzałogowymi, w tym szkoleniami, logistyką i konserwacją dronów.
Również biznes z Europy Środkowo-Wschodniej dostrzegł potencjał ukraińskich start-upów i wysokich zwrotów z kapitału. Ukrainian Freedom Fund (UFF) i D3 Venture Capital Firm zainwestowały w nie już prawie 50 mln dol.
Ukraina potrzebuje zagranicznych inwestorów w kilku celach. Chodzi nie tylko o pieniądze
Jak informuje Fiodorow, ukraiński rząd pracuje nad „Strategią na rzecz innowacyjnego rozwoju Ukrainy do 2030 r.”. Celem polityków jest stworzenie solidnego ekosystemu innowacji, wsparcia instytucji badawczych i technologicznych.
„Aby wygrać wojnę, Ukraina potrzebuje przełomowych technologii, które pomogą pokonać konwencjonalne przewagi militarne Rosji i zmienić sytuację na polu bitwy na naszą korzyść. Nie można tego realistycznie osiągnąć, polegając na improwizowanym ekosystemie start-upów, technologii obronnych działających w garażach i mieszkaniach” – napisał Fiodorow.
Trwająca od 2 lat pełnoskalowa wojna wywołana przez Rosję przyczyniła się do przyspieszonego rozwoju ukraińskiej zbrojeniówki. Ukraińcy chcą ze swojego sprzętu, który testowany jest w warunkach bojowych, uczynić towar ekspertowy. Czy to się im uda?
Zdaniem Andrzeja Wilka, głównego specjalisty ds. wojskowych aspektów bezpieczeństwa międzynarodowego z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Kijów jest jedynie odbiorcą patentów zachodnich koncernów zbrojeniowych „z dobrodziejstwem inwentarza” – wbrew retoryce, w której ukraiński przemysł zbrojeniowy przedstawiany jest jako partner zachodnich zbrojeniówek
– Ukraina w swoje mil-techy nie zainwestowała nic (chyba że jako inwestycje potraktujemy zakup gotowych produktów), bo nie ma na to środków. Sama jest od dwóch lat jedną wielką inwestycją Zachodu. Prowadzi za to wojnę informacyjną, której elementem jest promowanie własnego przemysłu zbrojeniowego i myśli konstrukcyjnej – ocenia ekspert OSW.
Jako przykłady Wilk wymienia zagraniczne inwestycje na Ukrainie Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Czech.
– Brytyjczycy skupiają się na uruchomieniu na Ukrainie produkcji części zamiennych do nieprodukowanego już uzbrojenia, co gdzie indziej się nie opłaca – mówi Wilk.
Z kolei inwestycje Francji, Niemiec, Czech są próbą budowania sobie przez te kraje na rynku ukraińskim zawczasu silnej pozycji w nadziei na korzystne zakończenie lub przerwanie działań wojennych.
Działania ukraińskiego rządu w celu przyciągnięcia zagranicznego kapitału do sektora zbrojeniowego to zdaniem Wilka – poza koniecznością ściągnięcia pieniędzy, których Ukrainie brakuje – także próby stworzenia dla tego sektora polisy bezpieczeństwa „półśrodkiem w sytuacji niemożności bezpośredniego wojskowego zaangażowania Zachodu, który zdaje sobie doskonale sprawę z sytuacji i intencji Kijowa”.
Trwa wielkie wyczekiwanie na zakończenie wojny. Czy najbliżsi rozpoczęcia współpracy z Ukrainą są Turcy?
– Z tego też względu inwestycje te mają charakter ograniczony do zabezpieczenia potrzeb walczącej armii ukraińskiej i nikt dotychczas nie odważył się realnie zainwestować w produkcję na Ukrainie uzbrojenia i sprzętu wojskowego – uważa Wilk.
Dodaje, że najbliżej rozpoczęcia produkcji uzbrojenia na Ukrainie są Turcy, ale i oni kontrakt na fabrykę dronów podpisali jeszcze przed rozpoczęciem wojny, a z faktycznym rozpoczęciem budowy czekają na jej zakończenie.
– Niemcy (zasadniczo Rheinmetall), Francuzi i Czesi formułują umowy w taki sposób, by stanowiły one podstawę do szybkiego zawarcia kontraktów w przypadku korzystnego zakończenia wojny – informuje ekspert OSW.
Przypomina też, że jedyna dotąd realna inwestycja spółki Rheinmetall (Niemcy) to hala do serwisowania i napraw samochodów i lżejszych pojazdów gąsienicowych (do poziomu BWP Marder włącznie). Czołgi naprawiane są w Polsce, a haubice samobieżne na Litwie.
A jak rozwój ukraińskiej zbrojeniówki postrzegany jest w Polsce? Dzieje się sporo, ale po cichu
W odpowiedzi na nasze pytania największy polski holding zbrojeniowy Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ), która obejmuje 50 krajowych spółek sektora zbrojeniowego, odpisała ogólnikowo, że „PGZ jest żywotnie zainteresowana inwestycjami w produkcję obronną dla Ukrainy, po uzyskaniu odpowiedniego finansowania i w obszarach, w których taka współpraca mogłaby przynieść obopólne korzyści”.
Dodano, że ze względu na toczący się konflikt zbrojny nie informuje o szczegółach toczących się rozmów i współpracy ze stroną ukraińską.
Inne duże firmy zbrojeniowe, do których zwróciliśmy się z prośbą o komentarz w ubiegłą środę (2 października), do dnia publikacji nie odpisały nam.
Tymczasem, jak podał we wrześniu portal European Security & Defence, wojna na Ukrainie stworzyła warunki do promocji polskiego przemysłu zbrojeniowego i krajowego przemysłu obronnego, chociaż dostarczamy Ukrainie głównie nasz używany sprzęt (m.in. samoloty MiG-29, czołgi T-72M1, bojowe wozy piechoty BMP-1 czy śmigłowce szturmowe Mi-24).
Wiele polskich fabryk od napaści Rosji na Ukrainę znacząco zwiększyło jednak swoje moce produkcyjne.
Łucznik w Radomiu, który projektuje i produkuje broń strzelecką, w tym karabin szturmowy Grot, wysłał pierwszą partię broni do Ukrainy już w marcu 2022 r. Jego produkcja od 2023 r. dotąd podwoiła się (z 17 tys. sztuk do 35 tys.). Również Huta Stalowa Wola (HSW) produkuje obecnie dwa razy więcej niż przed rosyjską agresją na Ukrainę.
Huta dostarcza na rynek m.in. zautomatyzowany pojazd minujący Baobab-K, samobieżny moździerz Rak kal. 120 mm, wieloprowadnicową wyrzutnię rakietową WR-40 Langusta kal. 122 mm (MRL), a przede wszystkim samobieżną haubicę Krab kal. 155 mm.
Z kolei – jak czytamy w European Security & Defence – produkcja trotylu i innych materiałów wysokoenergetycznych w Nitro-Chemie odbywa się obecnie na trzy zmiany, przez 24 godziny na dobę. Zdolności produkcyjne spółki są w tej chwili tajne.
Co na to rząd? Trzy resorty zainteresowane polską zbrojeniówką. Każdy ma inną strategiczną wizję
Ekspert Instytutu Sobieskiego oraz radca prawny w kancelarii SLS specjalizujący się w obsłudze prawnej przemysłu zbrojeniowego Filip Serdyński uważa, że doświadczenia zdobyte przez ukraiński przemysł w toku trwającej wojny są wręcz bezcenne dla polskiego przemysłu obronnego.
– Ukraińska zbrojeniówka tworzy zaawansowane systemy uzbrojenia. Ponadto Ukraińcy uczą się, jak w krótkim czasie dokonywać zmian technologicznych w uzbrojeniu w celu dostosowania go do dynamicznie zmieniających się wymagań pola walki. Takie zmiany niekiedy są implementowane w ciągu tygodni – zauważa Serdyński.
Dodaje, że udział polskich firm w działalności ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego byłby „doskonałym poligonem pozwalającym uzyskać dostęp do wiedzy i doświadczeń zdobytych przez Ukraińców”.
A jak współpracę z ukraińskim przemysłem zbrojeniowym widzi Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) oraz sprawujące nadzór właścicielski nad spółkami zbrojeniowymi Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP)?
W odpowiedzi na nasze pytania resort obrony oznajmił, że inwestycje w ukraiński przemysł obronny leżą w gestii „podmiotów prowadzących działalność gospodarczą w tym obszarze” lub MAP-u.
Dodano również, że MON „wspiera wszelkie inicjatywy (w ramach współpracy dwustronnej, wielostronnej), które przynoszą korzyści gospodarce oraz przyczyniają się do rozwoju zdolności i wzmocnienia potencjału polskiego przemysłu obronnego”.
Z kolei MAP odpowiedział nam, że za kształtowanie polityki przemysłowej odpowiada Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT). Natomiast przy kancelarii premiera działa również Rada do spraw Współpracy z Ukrainą, na której czele stoi prof. Paweł Kowal.
Przy tej obfitości podmiotów nie dziwi fakt, że brakuje jednolitej strategii dla sektora obronnego, a resorty odpowiedzialne za tę branżę mają różne wizje rozwoju. Próbą pogodzenia interesów poszczególnych ministerstw ma być międzyresortowy zespół ds. opracowania strategii dla państwowego sektora obronnego, który chce w przyszłości stworzyć MAP, zapraszając do prac w nim również MON i MRiT.
Źródło: wnp.pl