„Nie ma śladów logowania”. Fikcyjne zatrudnienia, prezes PKO BP ujawnia

niezależny dziennik polityczny

Brakuje jakichkolwiek dowodów świadczenia pracy przez niektóre zatrudnione w ostatnich latach osoby. Nie ma śladów ich logowania się – prezes PKO BP Szymon Midera ujawnia w rozmowie z money.pl wnioski z audytu w grupie kapitałowej banku. Mówi nam też, dlaczego sprawa WIBOR-u jest dla niego prosta oraz pokazuje zarys nowej strategii spółki.

  • W marcu największy polski bank zmienił prezesa. Na czele PKO BP stanął Szymon Midera, który w rozmowie z money.pl opowiada m.in. o szczegółach prowadzonego w spółce audytu.
  • Nasz rozmówca mówi o skali fikcyjnego zatrudnienia w banku w poprzednich latach. – Audytorzy wskazali osoby, które nie pojawiały się w pracy, np. nie ma śladów ich logowania się – ujawnia.
  • Ponadto, jak zaznacza Midera, kontrole „wykazały gigantyczną dysproporcję w dystrybucji środków na stacje telewizyjne”. – Bank postanowił przeznaczyć powyżej 20 procent swojego budżetu na reklamę telewizyjną w 2019 roku na stację, której oglądalność kształtowała się w niskim przedziale 0,36 do 0,68 proc. – tłumaczy prezes PKO BP.
  • Głównym motorem napędowym spraw WIBOR-owych i obciążenia polskich sądów nie są klienci, tylko kancelarie prawne – przekonuje.
  • Midera porusza też temat wciąż nieopublikowanej strategii banku. – Będziemy najbardziej widocznym i aktywnym polskim bankiem w Europie – zapewnia. Jak dodaje, jednym z głównych zadań, jakie stawia przed sobą jako szef spółki, jest pozyskanie nowych klientów indywidualnych.

Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl: Audytorzy stwierdzili w PKO BP między innymi zjawisko tzw. fikcyjnego zatrudniania – czytamy w niedawnym komunikacie. Może pan ujawnić więcej szczegółów?

Szymon Midera, prezes zarządu PKO BP: Akurat ten wątek dotyczy przede wszystkim naszej spółki zależnej, czyli PKO BP Finat. Ona niestety była, mówiąc delikatnie, źródłem wielu nieprawidłowości. Prawdopodobnie dlatego, że nie jest spółką regulowaną, czyli tak jak np. nasz bank czy fundusz emerytalny. Dlatego była jedną z pierwszych, w której wymieniliśmy zarząd i wzmocniliśmy nadzór. Niestety, patrząc na wyniki wszystkich audytów, mówimy o niegospodarności na wielką skalę. To dlatego łącznie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa obejmą kilkadziesiąt osób. Wracając do tej spółki, audytorzy wskazali w niej między innymi na zatrudnianie osób, co do których nic nie wskazuje, aby świadczyły pracę.

Nie przychodzili w ogóle do pracy, nie logowali się w systemie?

Brakuje jakichkolwiek dowodów świadczenia pracy przez niektóre zatrudnione w ostatnich latach osoby. Audytorzy wskazali również osoby, które nie pojawiały się w pracy, np. nie ma śladów ich logowania się. Dlatego również ten audyt zakończył się przygotowaniem zawiadomienia do prokuratury. Chodzi o szkodę znacznych rozmiarów, czyli kwotę ponad 1 miliona złotych.

Czy może pan zdradzić, kto z imienia i nazwiska nie świadczył pracy?

To jest z mocy prawa objęte tajemnicą, do czasu, kiedy nie zapadną decyzje prokuratury czy sądowe wyroki.

A czy będziecie jako bank dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej od tych osób?

Oczywiście. Dbanie o interes banku i oczekiwanie tego od zarządów spółek wchodzących w skład Grupy to nasz obowiązek. Jeśli prokurator potwierdzi zarzuty sformułowane w zawiadomieniach, to będziemy dochodzili odszkodowań.

Konkretnie, ilu osób dotyczy sprawa?

W przypadku tej spółki zależnej zidentyfikowanych zostało osiem osób, w stosunku do których istnieją poważne wątpliwości co do realizacji powierzonych zadań. Tak jak wspomniałem, łącznie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa obejmą kilkadziesiąt osób.

Czy audyt pokazał nieprawidłowości, które były związane politycznie ze Zjednoczoną Prawicą?

Odniosę się do meritum. Na przykład badania audytorów wykazały gigantyczną dysproporcję w dystrybucji środków na stacje telewizyjne. Z jednej strony w latach 2019-2022 bank praktycznie zaniechał współpracy z jedną z grup, pomimo że kluczowe dla decyzji o emisji reklam naszych produktów i usług są wskaźniki oglądalności. A te dla tej stacji były na poziomie zbliżonym do innych ogólnopolskich stacji telewizyjnych, z którymi bank kontynuował albo nawet rozszerzał współpracę. Z drugiej strony bank postanowił przeznaczyć powyżej 20 procent swojego budżetu na reklamę telewizyjną w 2019 roku na stację, której oglądalność kształtowała się w niskim przedziale 0,36 do 0,68 proc.

Jakie to kwoty?

Mogę powiedzieć, że od 2016 do lutego 2023 roku na reklamy w telewizjach wydano łącznie ponad 180 milionów złotych.

A na inne cele?

Audytorzy wskazali np., że od 2016 roku do początku 2023 roku bank przekazał na różnego rodzaju współpracę z podmiotami, które w domenie publicznej były opisywane w kontekście powiązań politycznych, kwotę co najmniej 88 mln złotych.

Zostawmy audyty, bo nimi teraz zajmie się prokuratura. Przejdźmy do sprawy, która dotyczy przyszłość banku. Jednocześnie to jedna z najważniejszych dyskusji w sektorze bankowym. Chodzi oczywiście o WIBOR. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ma wydać pierwsze z orzeczeń w sprawie legalności wskaźnika, o który oparte są dziesiątki tysięcy kredytów w Polsce. Jak pan ocenia dziś to ryzyko?

Kilka miesięcy temu Sąd Okręgowy w Częstochowie wysłał zapytanie prejudycjalne do TSUE i to jest bez wątpienia ważny moment. Ale tzw. sprawa WIBOR-u jest prosta.

Prosta?

Tak, nazwijmy rzeczy po imieniu. Kancelarie prawne, które wyspecjalizowały się w obsłudze kredytów frankowych, szukają nowych źródeł przychodów. Według naszych obserwacji to przede wszystkim one, a nie klienci, są dzisiaj promotorami stanowiska, według którego WIBOR jako wskaźnik referencyjny można spróbować podważyć. Chcę, aby dla wszystkich było jasne, że głównym motorem napędowym tych spraw i obciążenia polskich sądów nie są klienci, tylko kancelarie prawne. I przede wszystkim chcę powiedzieć naszym klientom, że jeśli mają problemy ze spłatą swoich kredytów, to niech przyjdą do nas. Jesteśmy gotowi rozmawiać o każdej indywidualnej sprawie.

Kancelarie jednak ostatecznie reprezentują klientów.

TSUE będzie orzekał również z uwzględnieniem opinii i stanowiska instytucji, które stoją na straży stabilności polskiej gospodarki, całego systemu. Podkreślam – systemu, a nie np. sektora bankowego. Nie mam żadnych wątpliwości, że wszystkie odpowiedzialne instytucje i osoby jednoznacznie wskażą, że WIBOR jest poprawnie liczonym wskaźnikiem. Nie mam też złudzeń, że próba podważenia przez niektóre kancelarie prawne WIBOR-u będzie niestety trwała przez najbliższych kilka lat, oraz że bezproduktywnie pochłonie wiele środków i czasu sądów, a także naszych klientów. Dlatego warto tę sprawę rozwiązań systemowo, dla dobra społeczeństwa i stabilności polskiej gospodarki.

Zostawmy na chwilę WIBOR. Chciałbym zapytać o to, na co będzie miał pan wpływ tu i teraz, czyli o strategię. W którą stronę zamierzacie pójść, jako największy bank w Polsce?

Po pierwsze, wzmocnimy naszą pozycję na rynku. Będziemy działać na miarę pozycji największego banku w Polsce. Niestety z perspektywy już kilkunastu lat nasze udziały rynkowe stoją w miejscu, zarówno w obszarze detalicznym, jak i korporacyjnym. Dlatego w nowej strategii, której szczegóły zaprezentujemy w najbliższym czasie, jednoznacznie wskazujemy, że jako lider chcemy rosnąć szybciej niż rynek.

Trudno będzie ruszyć ten gigantyczny okręt z miejsca.

Nie zgadzam się. Jako lider chcemy między innymi kreować nowe rynki. Możemy umocnić naszą pozycję w kluczowych liniach biznesowych i rosnąć szybciej niż rynek. Nasza grupa kapitałowa ma duży potencjał, aby zwiększać udziały z zachowaniem rentowności czy akceptowanego poziomu ryzyka. Dużo do zrobienia mamy w segmencie detalicznym i inwestycji prywatnych, gdzie kluczowe jest odpowiadanie na potrzeby klienta. Podam przykład: klienci chcą mieć dostęp i wygodnie oraz szybko płacić za usługi i produkty wszędzie tam, gdzie robią zakupy: w internecie, na platformach e-commerce czy u dostawców usług, z których korzystają. To będzie jeden z kluczowych filarów naszej nowej strategii – towarzyszenie klientom, odpowiadanie na ich potrzeby.

Tylko w Polsce? Czy może celem jest też zagranica?

W Polsce mamy 12 milionów klientów i wciąż dużo do zaoferowania, nie tylko naszym obecnym klientom. Mamy plan, jak przyciągnąć i przekonać do nas nowe osoby. Za granicą – w Niemczech, Czechach i na Słowacji – z dobrym efektem działają nasze oddziały korporacyjne. To dlatego mamy apetyt na uruchamianie kolejnych.

Skoro już jesteście na rynkach zagranicznych, to co będzie nowością?

Będziemy najbardziej widocznym i aktywnym polskim bankiem w Europie. Chcemy wyskalować tę działalność organicznie. Mamy sprawdzony model biznesowy, kompleksową ofertę, dobre relacje z polskimi firmami podbijającymi zagraniczne rynki, doświadczonych ekspertów oraz umowy z największymi instytucjami finansowymi jako liderem rynku w zakresie bankowości korespondencyjnej.

Zaspokoimy potrzeby klientów korporacyjnych, od podstawowych do specyficznych dla danych krajów. Jeżeli mamy firmę, która handluje za granicą, działa w modelu paneuropejskim, to ona potrzebuje wsparcia, pewnego partnera od operacji finansowych. Nasza marka i skala to nasz ogromny atut w relacjach z polskimi przedsiębiorcami.

To bardzo ważny wątek. Wielu moich rozmówców w „Biznes Klasie” podkreśla, że chętnie skorzystałoby z oferty polskiego banku podczas ekspansji zagranicznej. Dziś mogą to zrobić głównie w Europie Środkowo-Wschodniej i poniekąd w Europie Zachodniej. Muszą posiłkować się zagranicznym kapitałem.

Posiadamy analizy potwierdzające, że teraz jest idealny moment, by po kilku latach pracy na bazie naszych trzech oddziałów zagranicznych zdecydowanie zwiększyć ich liczbę. Naszą ambicją w długim okresie jest to, aby jak najwięcej polskich firm działających za granicą mogło liczyć na PKO Bank Polski. Dziś za granicą obsługujemy już 1,5 tys. klientów korporacyjnych. Przeanalizowaliśmy kilkanaście rynków europejskich. W nowej strategii znajdą się kraje m.in. o największym potencjale gospodarczym i społecznym, ale przede wszystkim oprzemy się na analizie kierunków ekspansji polskich firm.

Może pan zdradzić, jaki jest potencjał?

Jest ogromny, bo cały rynek dotyczy kilkudziesięciu tysięcy najbardziej aktywnych firm. Zidentyfikowaliśmy tysiące klientów korporacyjnych, którzy są dziś klientami banków zagranicznych, bo po prostu nie mają wyboru. Na podstawie doświadczeń z zagranicznych rynków, na których już działamy, jesteśmy przekonani, że wielu przedsiębiorców będzie chciało skorzystać z oferty największego polskiego banku, bezpieczeństwa i jakości obsługi, które zapewniamy.

A jeśli chodzi o klientów indywidualnych? Też chcecie rosnąć w Europie Zachodniej?

Nie mogę panu wszystkiego zdradzić (śmiech). Poczekajmy do publikacji strategii.

Kluczowa będzie praca z bazą 12 milionów klientów indywidualnych, ale jak chcecie konkretnie sięgnąć po tych nowych?

Chcemy zdobyć nowych klientów i jest to jedno z głównych zadań, które sobie stawiam. Jak to zrobimy? Na przykład będziemy zapewniali usługi finansowe w kontekście ścieżki robienia zakupów przez klientów.

Nowe aplikacje?

Nie zdradzę szczegółów, ale kluczem są rozwiązania, które polubią klienci.

E-hipoteka? Czy to jest ten jeden z silników wzrostu?

Udzielane w pełni zdalnie, cyfrowe kredyty hipoteczne PKO Banku Polskiego są już dostępne. To pierwsze taka oferta na rynku. Na razie udostępniliśmy je dla singli, którzy chcą sfinansować zakup nieruchomości na rynku wtórnym. W ciągu najbliższych miesięcy doprowadzimy do pełnego wdrożenia tego produktu dla wszystkich klientów i nieruchomości, niezależnie czy to będzie zakup na rynku wtórnym, czy pierwotnym. To bardzo wygodne rozwiązanie. Na przykład już drugiego dnia od uruchomienia cyfrowej hipoteki mieliśmy taką sytuację, że klient dostał pozytywną decyzję w ciągu godziny.

W ciągu godziny? Przecież to trwa normalnie kilka tygodni.

Sam klient był zaskoczony tak szybkim sfinalizowaniem zakup mieszkania – tym, że byliśmy gotowi znacznie wcześniej, niż się spodziewał. Dziś element wygody, jaką zapewniamy, jest bardzo ważny dla klientów. Już w ramach testowania cyfrowej hipoteki widzieliśmy, że jesteśmy w stanie skrócić ten proces z około dwóch, trzech tygodni do kilku dni. Jesteśmy pierwsi i to nie jest nasze ostatnie słowo.

Docelowo ilu takich umów się spodziewacie?

To będzie określone w strategii. Wdrażając ją, zapewnimy realną wartość dla klientów. Mam na myśli m.in. ważną 60 dni promesę udzielenia kredytu w serwisach nieruchomościowych. Czyli klient otrzyma bardzo szybko i online promesę, wystawioną przez PKO BP na udzielenie kredytu hipotecznego. A nasi partnerzy z branży nieruchomości wskazują, że klient z promesą jest traktowany priorytetowo przy zakupie mieszkania. Dodatkowo podzielimy się z klientami wiedzą dotyczącą wycen nieruchomości, czyli zapewnimy uproszczony operat szacunkowy. Klient zobaczy, na ile rynek wycenia mieszkanie czy dom już na etapie poszukiwania nieruchomości na portalach nieruchomościowych.

E-hipoteka to tylko jeden z przykładów, aby pokazać, jak jesteśmy w stanie zdobywać nowych klientów i nowe rynki, budować nowe relacje, zupełnie nowe kanały sprzedaży. Przy czym my tutaj nie tylko otworzyliśmy nowy kanał sprzedaży kredytu hipotecznego, my zmieniamy rzeczywistość klientów w procesie finansowania zakupu ich wymarzonego domu, mieszkania. Już czas dla banków na zmianę modeli działania, na nową bankowość na nowe czasy. My spokojnie patrzymy pod tym względem w przyszłość.

Źródło: money.pl

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Lobbysta. Zalecam ostrożność. Morawiecki też lobbował na rzecz kredytów frankowych. A jako premier wywołał psychozę na rzecz operacji kowid ze skutkami śmiertelnymi na 250 tys polskich obywateli.

Komentowanie jest wyłączone.