W Niemczech dzieje się coś, co może bardzo zaszkodzić Polsce

niezależny dziennik polityczny

Na przykładzie kryzysu w Volkswagenie uwidaczniają się problemy całych Niemiec. Co istotne, kondycja niemieckiej gospodarki to też kłopot dla Warszawy. Pierwsze efekty już widać.

  • Zarząd Volskwagena nie wyklucza zamknięcia jednej lub dwóch niemieckich fabryk, co byłoby zdarzeniem bez precedensu w historii firmy.
  • Nie będzie to jednak operacja łatwa do przeprowadzenia. Restrukturyzację blokują związki zawodowe i posiadające 20 proc. udziałów w spółce władze Saksonii.
  • Niewykluczone też, że sam zarząd nie wierzy w jej powodzenie, a jedynie stara się mieć lepszą pozycję w negocjacjach ze związkami, które zażądały podwyżek.
  • Problemy Volskwagena, jak choćby uzależnienie od rynku chińskiego, to też w dużej mierze problemy całej niemieckiej gospodarki.
  • Niemcy gospodarczo są w okresie znaczącej stagnacji. To również problem dla Polski.

Komunikaty płynące ze strony zarządu Volkswagena z początku września wskazują, iż nie jest wykluczone, że jedna z najbardziej rozpoznawalnych niemieckich marek (VW) zdecyduje się zamknąć jedną lub dwie ze swoich niemieckich fabryki.

Volkswagen nigdy nie zamknął niemieckiej fabryki i… teraz też może tego nie zrobić

Byłaby to decyzja bez precedensu w blisko 90-letniej historii firmy, która w samych Niemczech zatrudnia ok. 300 tys. osób. Trudnej sytuacji Volkswagena (problem w mniejszym stopniu dotyczy całego koncernu) przyjrzeli się analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.

Jak zauważają, 10 września podjęto przełomową decyzję. Kierownictwo koncernu wypowiedziało układy zbiorowe ze związkiem zawodowym IG Metall dla pracowników zakładów marki VW w Niemczech, co otwiera firmie drogę do zwolnień w 2025 r.

Volkswagen chce w ten sposób ciąć koszty, by poprawić marżę, która w jego przypadku jest o parę punktów procentowych niższa niż u konkurencji z BMW i Mercedesa. Nie będzie to jednak łatwa droga.

Nawet w samym Volkswagenie zwolennicy oszczędności nie mają mocnej pozycji

Jak podkreśla OSW, od 1994 r. w zakładach VW w RFN obowiązuje gwarancja zatrudnienia dla stałej załogi, a poważną barierą dla restrukturyzacji będzie „polityczny charakter firmy i jej skostniała struktura”.

Wiele z problemów marki – zwłaszcza te dotyczące produktywności i przeskalowanej załogi – są znane od lat. Jednak dotychczas wszelkie próby głębszych przekształceń – jak zauważa OSW – były blokowane przez związki zawodowe oraz władze Dolnej Saksonii, które same posiadają 20 proc. udziałów w spółce, co umożliwia im wetowanie istotnych decyzji.

Premier Dolnej Saksonii Stephan Weil (SPD) wyraził już publicznie oczekiwanie, że nie dojdzie do zamknięcia żadnej z fabryk VW, a OSW nie wyklucza, że deklaracje o podjęciu radykalnych kroków mają być tylko wstępem do negocjacji z załogą, która zażądała wcześniej 7-procentowej podwyżki płac od początku przyszłego roku.

Wśród najbardziej zagrożonych zamknięciem mają być zakłady położone w Osnabrück i Dreźnie i dlatego też kierownictwo firmy miało wstrzymać się z komunikatem do zakończenia wyborów landowych w Saksonii.

Sprawa jest polityczna, a przez Niemcy przetacza się fala prawicowego populizmu

Te wygrała chadecja z CDU z 31,9 proc. głosów, wyprzedzając jednak tylko nieznacznie skrajnie prawicową AfD (30,6 proc.). Na trzecim miejscu znalazł się również mocno wiązane z Rosją konserwatywno-lewicowe BSW (11,8 proc.). Rządzące obecnie Niemcami na szczeblu centralnym centrolewica z SPD uzyskała natomiast zaledwie 7,3 proc., a będący z nimi w koalicji Zieloni ledwo przekroczyli próg wyborczy, otrzymując 5,1 proc. głosów.

Zwycięstwa populistów z AfD i BSW w nadchodzących we wrześniu 2025 roku wyborach do parlamentu obawiać się ma nie tylko koalicja rządząca z kanclerzem Olafem Scholzem (SPD) na czele, który też zdążył się już sam włączyć do procesu naprawy sytuacji w VW.

Po ich świetnych wynikach w wyborach na wschodzie kraju zaniepokojenie wyrażali eksperci z całej Europy, mówiąc o groźnej fali prawicowego populizmu, której w Niemczech nie było od końca II wojny światowej.

AfD to antyestablishmentowa i antyimigrancka partia, której politycy, a także sam lider, używają języka niepokojąco zbliżonego do nazistowskiej propagandy z czasów hitlerowskich, a w przeszłości m.in. ich wypowiedzi wywołały kontrowersje, czy aby na pewno nie dążą do rewizji powojennych granic z Polską.

Trudne do objęcia politycznymi definicjami BSW za naturalnego sojusznika Niemiec uważa z kolei, podobnie zresztą jak politycy AfD, putinowską Rosję, a za rosyjską agresję na Ukrainę – zgodnie z linią rosyjskiej propagandy – obwinia NATO.

Obie partie mogą liczyć na rosnące poparcie szczególnie na wschodzie Niemiec, gdzie wśród starzejącej się populacji widać sentyment za czasami NRD, a – jak zauważa OSW –  ewentualne zwolnienia w niemieckim Volkswagenie mogą dodać populistom wyborczego paliwa, szczególnie ze względu na ich symboliczny wymiar.

Problemy Volkswagena mogą być nieco wyolbrzymione

OSW zauważa też, że choć VW przeżywa problemy, to wciąż dobrze radzą sobie inne marki koncernu, którego ogólne wyniki dodatkowo wzmacniają świetnie radzące sobie marki luksusowe.

I tak na przykład należące w 75 proc. do Volskwagena Porsche niemiecka giełda wycenia na 15 mld więcej, niż jest według rynkowej wyceny wart cały koncern Volkswagen (odpowiednio ok. 70 i 55 mld dol. wartości giełdowej).

Magazyn Barron’s na początku 2024 roku nazwał giełdową wycenę Volkswagena „zagadkowo niską”. Artykuł wskazywał m.in. na to, że wyceniany wówczas przez giełdą na 63 mld dol. wartości Volkswagen wyprodukował w 2023 roku 9,2 mln samochodów. Tymczasem wyceniana na ponad cztery razy większą kwotę Toyota sprzedała ich 10 mln. Czyli jego ówczesna giełdowa wycena była o jakieś 40 mld dol. mniejsza niż sama wartość (łącznie) posiadanych przez Volkswagena akcji Porsche i znajdujących się na kontach koncernu sporych ilości gotówki.

Jak wskazał artykuł Barron’s, choć tak niska wycena wydaje się być „absurdalna”, to może też w pewnym stopniu oddawać obawy o przyszłość koncernu, który nie ma m.in. przekonującego pomysłu, jeśli chodzi o produkcję aut elektrycznych.

Na ten problem wskazuje też OSW, podkreślając równocześnie, że balastem stało się też uzależnienie od Chin. Koncern w ostatnich latach generował nawet 40 proc. swoich przychodów w Państwie Środka, a te teraz kurczą się z powodu sukcesów chińskiej konkurencji.

Niemcy przechodzą trudny rozwód z Chinami. To wyzwanie dla Polski

Chiński problem ma mieć także cała niemiecka gospodarka.

Otwarcie na chiński kierunek przez lata dodawało skrzydeł niemieckiej gospodarce, której sukces bazuje przede wszystkim na imponującym eksporcie. Gdy Chińczycy zaczynają bardziej wrogo spoglądać na świat zachodni, a równocześnie sami przeżywają problemy gospodarcze, niemiecka gospodarka kuleje. Tym bardziej, że przez lata bazowała też na taniej energii z Rosji, z którą zdążyła już „rozwieść się” wcześniej, po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 r.

Jak podkreślają analitycy, gdy poprzedni model rozwoju się wyczerpał, zaledwie w połowie kwartałów za kadencji kanclerza Scholza Niemcy w ogóle zdołały wykazać wzrost gospodarczy.

Problemy niemieckiej gospodarki to też problemy dla polskiej, na co wskazuje się przy publikacji nieco gorszych od oczekiwań wyników polskiej gospodarki w 2024 r.

„Odczuwamy skutki stagnacji w Niemczech szczególnie przemysłu samochodowego, co nie pozwala krajowemu przetwórstwu na wyraźne odbicie” – zauważa w komentarzu do najnowszych danych dotyczących produkcji przemysłowej w Polsce zespół ING.

Jeśli chodzi o zmniejszenie niemieckich powiązań z Chinami, to tutaj akurat Polska może się okazać jednym ze zwycięzców trendu. W pierwszej połowie roku nastąpił historyczny przełom i staliśmy się czwartym największym odbiorcą niemieckich towarów, wyprzedzając Chiny.

Niemiecka gospodarka wciąż posiada olbrzymi potencjał

Na ten moment sytuacja nie wygląda dobrze. Jeśli chodzi o najnowsze, lipcowe dane, zamówienia w niemieckim przemyśle wprawdzie nieoczekiwanie wzrosły, ale – jak zauważył ING Think –  wciąż to jednak jest samotna wyspa na morzu słabych danych z Niemiec. Tymczasem wielkość produkcji przemysłowej w Niemczech w lipcu spadła o 2,4 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem i 5,4 proc. rok do roku, a szczególnie źle wygląda sytuacja w branży motoryzacyjnej.

Nie jest jednak wykluczone, że podobnie jak „absurdalnie” nisko zdaje się być wyceniany Volkswagen, tak niedoceniane mogą być też Niemcy.

I tak, gdy na przełomie wieków popularne stało się przekonanie, że w wyniku strukturalnych problemów niemiecka gospodarka jest „chorym człowiekiem Europy”, to zaledwie parą lat później Niemcy dokonały reform, które pozwoliły się im cieszyć dalszym wzrostem gospodarczym przez lata.

Nie potwierdziły się też bardzo popularne pod koniec 2022 r. głosy, że z powodu odcięcia od dostaw surowców energetycznych z Rosji  niemiecki przemysł załamie się, a niemiecka gospodarka może nawet nie przetrwać najbliższej zimy.

Podobną myśl wyraził obecny w czerwcu w Warszawie noblista z ekonomii Paul Krugman, który – szerzej, bo w kontekście Unii Europejskiej – zauważył, że ta radzi sobie gospodarczo świetnie, wykazując duże zdolności adaptacyjne, mimo to, że prognozy jej upadku on sam słyszy od samego początku swojej akademickiej kariery.

– Słyszę, że Unia Europejska jest skończona mniej więcej od końca lat 70. W latach 80. mówiono o tym, że w Unii jest niemożliwe do przezwyciężenia wysokie bezrobocie. Później, że Europa nie potrafi dotrzymać kroku pod względem rozwoju technologii informacyjnych. Następnie był kryzys euro, a ostatnio kryzys energetyczny, gdy Europa miała nie przeżyć zimy bez dostaw gazu z Rosji. Jest więc bardzo silna taka narracja pesymistyczna. Tymczasem okazuje się, że Unia Europejska ma się dobrze – zauważył w rozmowie z WNP.PL Paul Krugman.

Gospodarczo i politycznie motorem tej Unii są od lat i nieprzerwanie w dużej mierze Niemcy, którzy stanowią blisko jedną piątą mieszkańców UE (2023 rok) i blisko jedną czwartą jej gospodarki (PKB, 2023 rok).

Źródło: wnp.pl

Więcej postów