Ukraińcy ujawniają, czemu nie chcą walczyć na froncie. “Oficerowie wsadzają ludzi do furgonetek. Bądźmy szczerzy, to bilet w jedną stronę”

Niezależny dziennik polityczny

Po wprowadzeniu przez Kijów długo oczekiwanej nowej ustawy mobilizacyjnej, która ma pomóc w zapełnieniu szeregów armii, wielu Ukraińców za wszelką cenę stara się uniknąć poboru do wojska. Młodzi mężczyźni ujawniają, czemu nie chcą walczyć za swój kraj. — Jeśli zginiesz, władze zrobią wszystko, aby nie wypłacić pieniędzy twojej rodzinie, a jeśli wrócisz niepełnosprawny, nie będzie żadnego wsparcia ze strony państwa — mówi 31-letni Andrij, z zawodu architekt.

Chociaż nowe prawo zezwala ochotnikom na wybór konkretnej jednostki, obniżyło ono również minimalny wiek poborowych z 27 do 25 lat oraz wprowadziło ograniczenia dla osób uchylających się od służby wojskowej. Opór przed powołaniem do wojska jest dość powszechnym zjawiskiem, jednak w przypadku Ukrainy jest to egzystencjalna walka o przetrwanie kraju.

“Zrób wszystko, żeby tu nie trafić”

29-letni Dima pracuje w biurze nieruchomości. W pierwszych dniach wojny chciał walczyć za Ukrainę, lecz gdy wieści o bohaterskich bitwach ustały, a zamiast tego usłyszał od swoich przyjaciół, jak w rzeczywistości wygląda walka na froncie, zrezygnował.

— Na początku wojny, gdy nasz kraj się zjednoczył i słyszałem wiele historii o tym, jak bohatersko odparliśmy ofensywę, chciałem jechać. Widziałem w internecie dużo nagrań tego, jak nasze wojska odpierają wroga w Mariupolu i innych zaatakowanych miejscowościach i to naprawdę wywołało u mnie pragnienie, aby stać się częścią tej walki — mówi Dima.

— Po pewnym czasie, gdy “prawda o wojnie” zaczęła do nas docierać, pragnienie walki stawało się coraz mniejsze. Na dodatek przyjaciele, którzy są na froncie, mówili mi: “zrób wszystko, żeby tu nie trafić” — dodaje.

Jednak dla ludzi takich, jak 44-letni Ołeksandr z Donbasu, który pracuje w ukraińskim ministerstwie wpraw wewnętrznych, obowiązki zawodowe i rodzinne są ważniejsze niż pójście na front.

— W ministerstwie od czasu do czasu otrzymujemy wiadomości wzywające pracowników do zaprzestania pracy cywilnej i wstąpienia do wojska i pomocy w walce. Myślałem o tym, ale jestem pracownikiem rządowym, więc jeśli odejdę, to ministerstwo może mieć problem w znalezieniu zastępstwa — tłumaczy Ołeksandr.

— Moja żona jest przeciwna mojej służbie w wojsku. Mówi, że straciliśmy już dom, kiedy Rosjanie zaatakowali Donbas, a to wystarczające poświęcenie dla jednej rodziny. Nie zamierzam zgłosić się na ochotnika, ponieważ zdenerwowałoby to moją rodzinę, ale jeśli będę musiał iść, to pójdę — dodaje 44-letni Ukrainiec.

Dla mieszkającego pod Kijowem 20-letniego Ołeksandra wstąpienie do armii wiąże się z trudnym wyborem między zobowiązaniami wobec rodziny i kraju.

— Moi rodzice chcą, żebym uniknął poboru i próbował opuścić Ukrainę. Są patriotami, ale nie chcą, żeby stała mi się krzywda. Myślę, że jestem jak większość facetów. Nie pójdę na ochotnika, ponieważ zdenerwowałoby to moją rodzinę, ale jeśli będę musiał iść, to chyba pójdę walczyć — mówi 20-latek.

— Na dodatek pracuję w logistyce, a nasza firma przewozi towary na terenie całej Ukrainy. Przewozimy również rzeczy dla żołnierzy. To nie jest tak, że nie pomagamy armii — dodaje.

“To tak, jakbyś został wysłany na rzeź”

31-letni Andrij, który z zawodu jest architektem, tłumaczy, że brak wsparcia ze strony rządu powstrzymały go przed zgłoszeniem się do wojska.

— Bądźmy szczerzy, to bilet w jedną stronę. Możesz wrócić z poważnymi obrażeniami, będąc kaleką lub w trumnie — mówi mężczyzna.

Jednocześnie Andrija zniechęcają do służby skandale związane z wojskowym biurem rekrutacyjnym. Zdarzały się przypadki, że oficerowie komisji wojskowej wręcz łapali ludzi z ulicy.

— Najbardziej demotywujący są oficerowie wojskowi, którzy wsadzają ludzi do furgonetek prosto z ulicy. To tak, jakbyś był zwierzęciem, które jest łapane na rzeź. Wszystko, co dzieje się teraz na Ukrainie, można opisać w następujący sposób: biedni walczą, a elita łamie prawo — mówi Andrij.

Max, dwudziestokilkuletni mieszkaniec Kijowa, kwestionuje legalność nowej ustawy mobilizacyjnej. Według niego narusza ona konstytucję, ograniczając prawa i wolność obywateli. Skrytykował również rząd za wprowadzenie większej liczby kar niż zachęt.

— W tej ustawie tak ciężko pracowali nad tym, jak nas ukarać, zamiast pracować nad tym, jak dać żołnierzom korzyści i zapewnić im najlepsze możliwe wsparcie i warunki umowy — argumentuje Max.

32-letnia Sofia, która pracuje w branży IT, zastanawia się, dlaczego ustawodawcy sami nie walczą na wojnie, co pokazuje poziom nieufności wśród Ukraińców wobec instytucji władzy.

— Dlaczego urzędnicy państwowi, tacy jak deputowani, nadal nie podlegają mobilizacji? To sprawia, że ludzie są zdemotywowani, ponieważ system wydaje się nie zmieniać — mówi Sofia.

31-letni Nick również ma wątpliwości co do praktyk rządu i komisji wojskowej, choć rozumie potrzebę uzupełnienia szeregów do walki z Rosją.

— Słyszałem historię o zmobilizowanej osobie, która zmarła z powodu epilepsji zaraz po badaniu lekarskim w centrum rekrutacyjnym. Centra rekrutacyjne i ich przedstawiciele często zlecają brudną robotę lokalnym bandytom, a ci mogą po prostu pobić kolesia, który odmawia pójścia z nimi. Mogą zatrzymać autobus i dostarczyć wszystkich mężczyzn do centrum rekrutacyjnego. Kiedy to widzę, mój patriotyzm znika bez śladu. Od kiedy staliśmy się Rosją? — mówi Nick.

“Każdy waha się oddać swoje życie i wolność armii, nie widząc światełka na końcu tunelu”

W nowej ustawie pominięto aspekt demobilizacji, a to zdemotywowało wielu Ukraińców.

— Ta ustawa powinna zostać wprowadzona wieki temu i powinna wyglądać inaczej. Promowali ją jako ustawę demobilizacyjno-mobilizacyjną, a teraz zostawili tylko pobór. Jednak mimo wszystko, rozumiemy, że potrzeba więcej ludzi do walki — mówi Nick.

— Każdy waha się oddać swoje życie i wolność armii, nie widząc światełka na końcu tunelu, ponieważ nie ma ustawy demobilizacyjnej. Są tylko obietnice — dodaje.

Problemy zdrowotne uniemożliwiły Nickowi zaciągnięcie się do wojska, ale jeśli państwo go wezwie, będzie walczył.

— Nie będę się krył. Mam jednak astmę, więc kto wie, co się wydarzy — mówi 30-latek.

Ukraiński rząd zapewnił pełną i właściwą mobilizację dopiero w krytycznym momencie wojny z Rosją. Władze muszą przekonać tych, którzy założyli, że mogą uniknąć powołania, że nadeszła ich kolej, aby uzupełnić wyczerpane szeregi żołnierzy.

Teraz gdy nadchodzi długo wyczekiwane uzbrojenie, którego Ukraina tak bardzo potrzebuje, wielu wcześniej niechętnych do wstąpienia do armii Ukraińców może przekonać się, że nadszedł czas, aby stanąć do walki.

Żródło: onet.pl

Więcej postów