Europa przegrywa z Chinami. „Hutnictwo i przemysł ciężki są na wykończeniu”

Niezależny dziennik polityczny

Rynek europejski zalewają i będą zalewać produkty z Azji, w tym z Chin. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej podnosi koszty produkcji. Unijnemu przemysłowi jest coraz trudniej konkurować z azjatyckimi firmami, których pewne wymogi nie dotyczą.

  • Ponad 70 proc. pierwiastków strategicznych zidentyfikowanych przez Unię Europejską pochodzi z importu, głównie z Chin, które kontrolują 3/4 globalnego rynku. To coraz większy problem dla Starego Kontynentu.
  • Unijne rozwiązania i restrykcje wpływają na coraz trudniejsze położenie unijnego hutnictwa czy ciężkiej chemii. Rynek europejski już zalewają i będą zalewać produkty z Azji, w tym z Chin.
  • Będzie o tym mowa podczas najbliższego Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Tematyka dotycząca surowców będzie szeroko omawiana między innymi 8 maja podczas sesji zatytułowanej Surowce krytyczne i transformacja. A także 9 maja w trakcie sesji Hutnictwo w Europie. O znaczeniu surowców dla gospodarki będzie także mowa 8 maja, podczas sesji pt. Surowce mineralne. Na wydarzenie, które odbędzie się 7-9 maja w Katowicach, można się rejestrować.

Kwestia bezpieczeństwa surowcowego i dostępu do surowców wydaje się dziś kluczowa z perspektywy gospodarki oraz geopolityki. Surowce zyskują i będą zyskiwać na znaczeniu. A planowana transformacja energetyczna będzie ich pochłaniać coraz to więcej.

Ponad 70 proc. pierwiastków strategicznych zidentyfikowanych przez Unię pochodzi z importu, głównie z Chin

– Z perspektywy Grupy Elemental dostępność surowców strategicznych na rynku unijnym jest bardzo ograniczona. Udokumentowane rezerwy geologiczne metali ziem rzadkich w Europie to zaledwie około 1 proc. światowych zasobów, a udział Unii Europejskiej w ich faktycznym wydobyciu jest marginalny – wyjaśnia w rozmowie z portalem WNP.PL Paweł Jarski, szef Grupy Elemental.

Ponad 70 proc. pierwiastków strategicznych zidentyfikowanych przez Unię pochodzi z importu, głównie z Chin, które kontrolują 3/4 globalnego rynku. Złoża litu, kobaltu czy grafitu na Starym Kontynencie są niewielkie w skali światowej i nie wystarczą do zaspokojenia rosnących potrzeb.

– Dlatego kluczowe znaczenie dla zapewnienia bezpieczeństwa surowcowego Polski i Europy ma rozwój gospodarki obiegu zamkniętego, a więc także recyklingu, w którym Elemental Holding jest liderem – wskazuje Paweł Jarski.

Elemental Holding realizuje ambitne projekty. Przykładowo inwestycja firmy Elemental Holding w Zawierciu w pierwszy w tej części Europy zakład do recyklingu baterii litowo-jonowych i katalizatorów będzie miała strategiczne znaczenie dla rynku recyklingu baterii i metali z grupy platynowców, nie tylko w Polsce, ale w całym regionie. Zakład, który ruszy w tym roku, będzie jednym z pierwszych i największych tego typu obiektów w Europie.

Rocznie ma przetwarzać około 12 tys. ton baterii. Odzyskane w Zawierciu metale szlachetne (platyna, pallad, rod) oraz lit, kobalt i nikiel będą mogły być wykorzystane ponownie jako materiał do produkcji nowych akumulatorów.

– W ten sposób skróci się łańcuch dostaw i zmniejszy zależność od surowców z importu. Budowanie bezpieczeństwa i pewnej niezależności Europy jest koniecznym warunkiem dla bycia konkurencyjną i zrównoważoną gospodarką – podkreśla Paweł Jarski. – Projekt powstaje z zachowaniem najwyższych standardów środowiskowych i wpisuje się w ideę gospodarki o obiegu zamkniętym – dodaje.

Zaznacza jednocześnie, że z perspektywy bezpieczeństwa surowcowego Polski kluczowy jest rozwój recyklingu pierwiastków strategicznych, takich jak metale ziem rzadkich z elektroodpadów, baterii samochodowych czy katalizatorów.

Trzeba maksymalizować odzysk wartościowych materiałów, za które już raz zapłaciliśmy, a które po zużyciu mogą być ponownie wykorzystane

Należy zatem maksymalizować odzysk wartościowych materiałów, za które już raz zapłaciliśmy, a które po zużyciu mogą być ponownie wykorzystane. Odzyskiwanie surowców z recyklingu jest nie tylko bardziej opłacalne od wydobycia, ale też kilkudziesięciokrotnie mniej emisyjne.

Prognozy wskazują, że do 2040 roku aż 80 proc. materiałów do produkcji baterii litowo-jonowych ma pochodzić z recyklingu.

– Duże szanse dla Polski stwarza inwestycja Grupy Elemental w Zawierciu. Niezwykle pomocne jest budowanie całego ekosystemu recyklingowego, który poprzez konkretne zachęty, systemowe rozwiązania czy współpracę pomiędzy różnego rodzaju podmiotami może zwiększać docelowo wolumen odzyskiwanych surowców na terenie kraju – zaznacza Paweł Jarski.

W najbliższych latach Elemental nadal będzie umacniał swoją pozycję globalnego lidera recyklingu metali z grupy platynowców oraz elektroodpadów. Firma już teraz posiada 55 spółek zależnych z ponad 50 zakładami zbiórki i przetwarzania odpadów w Europie, USA i Azji.

W ubiegłym roku przejęła amerykańską firmę Colt Recycling, co pozwoli Elementalowi stać się jednym z pięciu największych graczy w USA w segmencie e-waste. Elemental cały czas analizuje możliwości akwizycji na rynkach obu Ameryk, Azji i Afryki.

– Zamierzamy także wprowadzić zagranicznych partnerów do swoich inwestycji w Zawierciu, takich jak Mitsubishi Corporation czy Huawei w rafinacji platynowców – mówi Paweł Jarski. – Stworzyliśmy również joint venture z Ascend Elements, w oparciu o które będziemy chcieli rozwijać technologię ekstrakcji litu, a w dalszej kolejności pozostałych metali bateryjnych, tj. niklu i kobaltu. Celem tych partnerstw jest poszerzenie dostępu do nowych rynków i technologii oraz tworzenie warunków koniecznych do dynamicznego wzrostu organicznego. W ramach joint venture planujemy również stworzenie w przyszłości kolejnego zakładu odzyskującego surowce niezbędne do tworzenia baterii dla elektromobilności, tym razem na terenie Niemiec – tłumaczy Paweł Jarski.

Wskazuje również, że restrykcyjne regulacje klimatyczne wprowadzane w UE w ramach Zielonego Ładu niosą ze sobą ryzyko utraty konkurencyjności europejskiego przemysłu.

– Wysokie koszty energii i produkcji, wynikające z polityki dekarbonizacji, mogą powodować przenoszenie zakładów poza UE, do krajów o niższych standardach środowiskowych, jak na przykład Chiny – podkreśla Paweł Jarski. – Import wysokoemisyjnych produktów z Azji będzie podważał ideę neutralności klimatycznej. Zbyt szybkie tempo odchodzenia od paliw kopalnych może też zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu, bo OZE nie są jeszcze w stanie zaspokoić całego zapotrzebowania. Warto też pamiętać, że surowce kopalne są też szeroko wykorzystywane jako substraty w przemyśle metalurgicznym, chemicznym i farmaceutycznym – dodaje.

Zaznacza przy tym, że z drugiej strony zielona transformacja jest szansą dla Polski na rozwój innowacyjnych branż, jak produkcja baterii czy recykling surowców strategicznych. Aby jej nie zaprzepaścić, UE powinna wprowadzić mechanizmy ochrony rodzimego przemysłu – np. opłaty ekologiczne dla importu i zakaz wywozu cennych odpadów, a także wesprzeć firmy inwestujące w niskoemisyjne technologie.

– Ważne, by utrzymać wysokie standardy środowiskowe, ale nie kosztem konkurencyjności europejskich przedsiębiorstw – podkreśla Paweł Jarski.

Ważnym surowcem dla gospodarki jest między innymi złom. W dalszym ciągu jest tak, że mamy w Unii Europejskiej wystarczającą ilość złomu. Nie zużywamy go bowiem tyle, ile go posiadamy, zatem nadwyżka jest eksportowana. To dotyczy także Polski. Skala eksportu w naszym przypadku wynosi 1,5-2,5 mln ton rocznie. 

– Jednak wywóz złomu stalowego za granicę budzi coraz większe obawy w przedsiębiorstwach hutniczych w Unii Europejskiej – przyznaje w rozmowie z portalem WNP.PL Przemysław Sztuczkowski, prezes firmy Cognor, producenta wyrobów hutniczych. – Chodzi o „zielony“ surowiec, który podlega w stu procentach recyklingowi. Na świecie poza Unią jest zupełnie inna sytuacja i panują inne realia – dodaje.

Wiadomo, że takie państwa, jak chociażby Chiny czy Indie, nie przestrzegają protokołu z Kioto i nie przejmują się kwestiami dotyczącymi klimatu. W tych krajach podkreślają, że na pierwszym miejscu jest dla nich rozwój gospodarczy. Gwałtownie rośnie tam między innymi wydobycie węgla. Natomiast w Unii mamy koszty związane chociażby z uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. Jeżeli natomiast chodzi o rynek złomu, to w innych częściach świata można się spotkać z zakazem wywozu złomu stalowego oraz złomu metali nieżelaznych.

Dotyczy to właśnie Chin oraz Indii czy też Białorusi i Rosji. Tam także mamy do czynienia z zakazem wywozu złomu. Na świecie jest wiele państw, z których terytorium nie wolno wywozić złomu. Albo wolno, ale jedynie niewielkie ilości.

– Taka polityka powoduje, że na danym rynku wewnętrznym można sobie ustalić takie ceny, jakie się chce. Nie ma takiej możliwości, żeby przykładowo na Białorusi nabyć tani złom, bowiem jest zakaz wywozu tego surowca – podkreśla Przemysław Sztuczkowski. – I jeżeli na rynku światowym cena tony złomu stalowego kształtuje się na poziomie 390-400 dolarów, to na Białorusi mogą sobie ustalić cenę urzędową, dajmy na to, na poziomie 100 dolarów za tonę. Wtedy huty na Białorusi otrzymują znacznie tańszy złom i „na starcie” są o wiele bardziej konkurencyjne od zakładów funkcjonujących w UE. Poza tym na Białorusi nie ponoszą kosztów z tytułu uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Zatem o czym tu w ogóle rozmawiać, skoro stal z Białorusi jest około 1500 zł tańsza?! – pyta, nie kryjąc irytacji Przemysław Sztuczkowski.

Rynek europejski już zalewają i będą zalewać produkty z Azji, w tym z Chin

Unijne rozwiązania i restrykcje wpływają na coraz trudniejsze położenie unijnego hutnictwa czy ciężkiej chemii. Rynek europejski już zalewają i będą zalewać produkty z Azji, w tym z Chin.

Wystarczy tu wspomnieć o zalewie europejskiego rynku samochodami elektrycznymi chińskiej produkcji albo chińskimi panelami fotowoltaicznymi.

– Oni będą zarabiać na sprzedaży na rynku unijnym produktów, których sami nie damy rady wytworzyć z uwagi na drakońskie koszty wynikające z unijnej polityki klimatycznej – zaznacza Przemysław Sztuczkowski. – Niestety, ale hutnictwo i cały przemysł ciężki są w Unii Europejskiej na wykończeniu. Nie wyobrażam sobie dalszego funkcjonowania przemysłu w UE w takich realiach. Jeżeli nic się nie zmieni, to unijny przemysł całkowicie polegnie w konkurencji z firmami z Azji. I nie będzie żadnego przemysłu w UE – przewiduje szef firmy Cognor.

A przecież ludzie muszą gdzieś pracować i z czegoś żyć. Trzeba również pamiętać, że ta nadwyżka złomu w Unii Europejskiej za chwilę może się zmienić w wielki niedobór surowca – z uwagi na zmiany zachodzące w unijnym hutnictwie.

– Jakoś w Chinach czy Indiach nie myślą o likwidacji wielkich pieców. Natomiast w UE mają być one zamykane i ma następować przejście na piece elektryczne – wskazuje Przemysław Sztuczkowski. – Zatem z tej nadwyżki wynoszącej około 20 mln ton złomu szybko zrobi się niedobór wynoszący około 30 mln ton. Trzeba zatem to dostrzec i zmniejszyć wywóz złomu z Unii Europejskiej – dodaje.

Kiedyś pojawiały się nawet opinie, aby wyprowadzić hutnictwo poza UE. Jednak realia wojny na Ukrainie pokazały zupełny bezsens takich poglądów. Jeżeli konflikty będą ogarniać świat, to znikąd tego złomu UE nie ściągnie.

– Kluczowe, również z uwagi na przemysł zbrojeniowy, jest utrzymanie hutnictwa w Europie. Prezydent Donald Trump powiedział w 2018 roku: „Jeśli nie masz stali, nie masz kraju”. Trudno się z tym nie zgodzić – podsumowuje Przemysław Sztuczkowski.

Żródło: wnp.pl
 

Więcej postów