Bartłomiej Hebda i Włodzimierz Gawęda zostali odwołani ze stanowiska zastępców szefa Służby Ochrony Państwa — poinformowała „Rzeczpospolita”. Informacje dziennika potwierdza Onet.
Szef MSWiA podjął decyzję o odwołaniu dwóch zastępców komendanta SOP — ppłk Bartłomieja Hebdę, który odpowiadał za działania ochronne (byłego szefa ochrony prezydenta Andrzeja Dudy) i płk Włodzimierza Gawędę, którego odpowiedzialność obejmowała logistykę w SOP.
Źródła w SOP sugerują, że zmiany mają zostać ogłoszone jeszcze dzisiaj. Hebda ma zostać zastąpiony przez ppłk Tomasza Jackowicza, obecnego szefa ochrony premiera Donalda Tuska, natomiast płk Gawędę ma zastąpić szef finansów SOP, Maciej Lewiński.
Według tych samych źródeł, premier Tusk domagał się zmian na stanowisku wicekomendanta odpowiadającego za ochronę najważniejszych osób w państwie. Tusk chciał, aby to stanowisko zajął ppłk Jackowicz, który ochrania go od grudnia 2022 r. Wtedy Tusk był szefem Platformy, ale ze względu na otrzymywane pogróżki, decyzję o objęciu go rządową ochroną podjął minister Mariusz Kamiński.
„Płk Hebda nie jest żadnym zdrajcą”
Bartłomiej Hebda to były szef ochrony prezydenta Andrzeja Dudy, a jego awans na wiceszefa SOP miał być jego zasługą. Po zmianie władzy to Hebda wydał zgodę policji na wejście do Pałacu i zatrzymanie Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
Sprawa zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Pałacu Prezydenckim budziła wielkie. Dyskutowano, czy funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa zachowali się właściwie, wpuszczając policjantów do budynku, gdy nie było w nim prezydenta Andrzeja Dudy. Według ustaleń Onetu, Kamiński z Wąsikiem zostali zatrzymani przez kilkunastu umundurowanych funkcjonariuszy w gabinecie prezydenckiego ministra Marcina Mastalerka, który akurat przebywał poza Warszawą.
Policjanci zażądali od byłych szefów CBA, aby opuścili z nimi pałac. Ci odmówili, tłumacząc, że są gośćmi prezydenta, który niedługo wróci. Policjanci mieli odpowiedzieć, że nie będą na niego czekać i zasugerowali, że w razie oporu będą zmuszeni użyć siły. Nie doszło jednak do tego, bo Kamiński z Wąsikiem zdecydowali się oddać w ręce policji.
Kulisy akcji w Pałacu Prezydenckim
Jak opisywała z kolei „Gazeta Wyborcza”, gdy Andrzej Duda był w Belwederze na spotkaniu z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską, do Pałacu Prezydenckiego przyjechali dwaj zastępcy komendanta SOP — płk Krzysztof Król i płk Bartłomiej Hebda. Ten drugi był przez środowisko Dudy traktowany jako zaufany człowiek, wcześniej kierował jego ochroną.
Hebda miał powiedzieć szefowej Kancelarii Prezydenta Grażynie Ignaczak-Bandych, by poprosiła na dół Kamińskiego i Wąsika, bo ma dla nich informacje od komendanta służby. Ta przyprowadziła polityków do gabinetu Mastalerka, gdzie czekali SOP-owcy. Wtedy płk Król wyszedł i po chwili wrócił z policjantami. Według relacji przytaczanej przez „GW” Ignaczak-Bandych nazwała płk. Hebdę „judaszem”, a Wąsik miał stwierdzić: „Ja panu tego nie daruję”. Kamiński był spokojny. Polityków wyprowadzono w kajdankach i przewieziono do aresztu.
Po tej akcji Andrzej Duda miał „obrazić się” na SOP. Zdaniem informatorów „GW” prezydent miał wyzywać członków swojej ochrony i oskarżyć ich o spisek. Miał też kazać im się wynosić.
Źródło: onet.pl