Donald Trump szykuje się do kolejnej wyborczej walki o Biały Dom. Tymczasem, jego zięć Jared Kushner usiłuje zrealizować biznesowe pomysły byłego prezydenta w branży nieruchomości w Serbii i Albanii.
Jedno z planowanych przez Jareda Kushnera przedsięwzięć na Bałkanach dotyczy inwestycji w Belgradzie. Negocjacje w tej sprawie rozpoczął dekadę temu jego teść.
Dwa lata przed startem w wyborach prezydenckich w 2016 roku Donald Trum sondował władze Serbii w sprawie budowy luksusowego hotelu i kompleksu mieszkań w miejscu dawnego sztabu generalnego armii jugosłowiańskiej, zniszczonego w 1999 roku podczas NATO-wskich bombardowań.
Chociaż tamten projekt przepadł, Jared Kushner, który był wysokim rangą urzędnikiem Białego Domu podczas prezydentury Trumpa, osiągnął teraz podobno wstępne porozumienie z rządem Serbii. Według „New York Timesa” Kushner wziąłby ten teren w bezpłatną dzierżawę na 99 lat, co pozwoliłoby mu wybudować tam luksusowy hotel, apartamentowce, sklepy i muzeum.
Fundusze z Arabii Saudyjskiej
Fundusze na realizację projektu o szacowanej wartości 500 milionów dolarów miałyby pochodzić z firmy inwestycyjnej Kushnera, założonej przez niego po odejściu z Białego Domu – Affinity Partners z siedzibą w Miami. Wydaje się, że przedsiębiorca nie narzeka na brak środków. Od czasu zakończenia prezydentury Donalda Trumpa zabezpieczył sobie przypuszczalnie dwa miliardy dolarów z Publicznego Funduszu Inwestycyjnego Arabii Saudyjskiej oraz setki milionów dolarów z podobnych funduszy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Katarze.
Ani Affinity Partners, ani saudyjski fundusz nie odpowiedziały na prośbę DW o komentarz w tej sprawie.
Jared Kushner powiedział niedawno, że umawiające się strony wstępnie zgodziły się zapewnić rządowi Serbii 22% zysków z projektu. Prezydent Aleksandar Vučić i jego rząd przekonują, że Belgrad musi się rozwijać i oferować możliwości biznesowe.
Milan Kovačević, ekonomista i doradca inwestycyjny, zgadza się, że miasto potrzebuje nowych inwestycji uwzględniających wzrost liczby ludności i ruchu turystycznego.
– Belgrad z pewnością potrzebuje hoteli, także wysokiej jakości, ale powinny one być wpisane w tkankę miejską i budowane tam, gdzie są potrzebne – powiedział DW Kovačević.
Zaznaczył, że proces składania ofert powinien być jawny i przejrzysty. Uprzywilejowane traktowanie tylko jednego inwestora, w tym wypadku Jareda Kushnera, otwiera jego zdaniem zbyt duże pole korupcji i arbitralności.
„Serbia to nie bufet, a Vučić to nie kelner”
Politycy opozycyjni i eksperci są skonsternowani planami inwestycji, a nawet określają je jako skandal, któremu trzeba zapobiec.
– Serbia to nie bufet, a Vučić to nie kelner. To nie jest jego prywatna własność – powiedział Aleksandar Jovanović Ćuta, lider ruchu Powstanie Ekologiczne.
– To samo się dzieje z naszymi zasobami naturalnymi, rzekami, lasami, kopalinami. Vučić oddaje wszystko, co ma jakąkolwiek wartość, nie informując narodu o umowach ani o zysku dla obywateli Serbii.
Dorde Bobić, który był głównym architektem miejskim Belgradu dwie dekady temu, jest zbulwersowany planowanymi projektami. Mówi, że rozbiórka dawnej siedziby sztabu generalnego w celu budowy jakichś hoteli i „oddanie najcenniejszego miejsca” w mieście „obcej sile”, która bombardowała Belgrad w 1999 roku, „trąci arogancją”.
Albański projekt Jareda Kushnera
Kushner zapowiada również projekty inwestycyjne na wybrzeżu Albanii. Premier tego kraju Edi Rama wyraził się o nich z aprobatą.
Reakcja miejscowych ekologów jest jednak bardziej wstrzemięźliwa.
Jedna z lokalizacji znajduje się w Morskim Parku Narodowym Karaburun-Sazan na wyspie Sazan, która była kiedyś bazą wojskową. Druga zaś na półwyspie Zvernec w południowo-zachodniej Albanii, który jest częścią rezerwatu Vjosa-Narta. Obszar, na którym miałyby powstać hotele i wille, znajduje się w rejonie Vlory.
Zagrożenie dla środowiska
Parlament Albanii uchwalił niedawno poprawkę do ustawy o rezerwatach przyrody. Pozwala ona – mimo przestróg ekspertów ekologicznych – na rozwój gospodarczy takich chronionych obszarów.
– Ustawa 21/2024 pozwala na budowę pięciogwiazdkowych megaośrodków turystycznych na obszarach chronionych. Dodatkowo, zgodnie z decyzją Narodowej Rady Terytorialnej, wolno realizować prawie każdy inny projekt i nie ma już czerwonych linii – powiedział DW Mirjan Topi, znawca ekologii z Uniwersytetu Rolniczego w Tiranie.
Jego zdaniem poprawkę przyjęto w celu ułatwienia inwestycji Kushnera. – Nie ulega wątpliwości, że treść ustawy była z góry określona, bo inaczej nie da się wyjaśnić pośpiechu większości parlamentarnej przy jej uchwalaniu. Jeszcze zanim ustawa została podpisana przez prezydenta, pojawiły się konkretne projekty – powiedział.
Dobrodziejstwo dla albańskiej gospodarki?
Po drugiej stronie spektrum społeczność biznesowa, zwłaszcza sektor turystyczny, widzi korzyści ekonomiczne, choć z zastrzeżeniami.
– Uważam to za bardzo pozytywną inwestycję, ale tylko jeśli to będzie naprawdę inwestycja turystyczna, jeśli to mają być wille lub obiekty noclegowe – powiedział Besnik Vathi, szef przedsiębiorstwa Albanian Travel and Hospitality Service.
Jeśli zaś miałyby to być wille do mieszkania na stałe, to korzyść odnieśliby jego zdaniem tylko ci, którzy w nie zainwestują.
– Najbardziej obawiam się tego, że będziemy mieli do czynienia z tą samą sytuacją z inwestorami strategicznymi, którym powierza się pewien obszar w celu rozwoju turystyki, a w końcu okazuje się, że tylko 20% całej powierzchni przeznaczono na budowę hotelu, a resztę na apartamenty lub wille do stałego zamieszkania – mówi Vathi.
Niezależnie od tego, czy plany inwestycyjne Kushnera w Albanii i Serbii się ziszczą, rośnie w siłę opozycja przeciwko nim.
W Serbii grupa Kreni-Promeni (Ruch-Zmiana) zainicjowała petycję przeciwko projektom. Aktywiści poinformowali, że w ciągu niespełna doby podpisało ją ponad 10 tysięcy osób.
Źródło: dw.com