Trybunał Konstytucyjny na wniosek prezydenta ma wydać kluczowe postanowienie ws. budżetu. Czy istnieje ryzyko, że państwo przestanie wypłacać np. emerytury? – Nie dopuścimy do tego. Będziemy działać, ale nie ukrywam, że zabiera nam to przestrzeń do pracy – mówi w rozmowie z money.pl Maciej Berek, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
- – Jeśli tak by się zdarzyło, że TK uzna, że ustawa budżetowa jest niezgodna z konstytucją, to jesteśmy gotowi do podjęcia natychmiastowych działań – mówi w rozmowie z money.pl Maciej Berek z KPRM.
- Kiedy zmiana w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców? – To jest kwestia najbliższych tygodni – dodaje.
- Co z obietnicami ze stu konkretów na sto dni? – Jest wiele projektów, które się pojawiają. Myślę, że będą sympatycznym zaskoczeniem dla wszystkich – dodaje.
Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl: Dużo papierów na biurku. Zdradzi pan, co jest teraz najgorętszym legislacyjnym tematem?
Maciej Berek, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów: Jest ich dużo, ale mam tu przed sobą aktualizowaną w zeszłym tygodniu tabelę, z której wynika, że mamy aż 22 dyrektywy, które nie zostały implementowane na czas. W niektórych przypadkach opóźnienie sięgają nawet dwóch, trzech lat. To buduje stan niepewności prawnej, która jest negatywna dla biznesu. Nie wspomnę już o tym, że Polska jako państwo członkowskie Unii Europejskiej musi realizować swoje obowiązki prawne. Niestety mamy do czynienia z gonieniem tego, co nie było do tej pory zrobione, choć powinno być.
Która z tych dyrektyw jest strategicznie opóźniona i ważna dla biznesu?
Dyrektywa o tzw. sygnalistach, czyli rozwiązanie, które dotyczy niemalże każdego przedsiębiorcy, powinna obowiązywać od grudnia 2021 r. Jej nieimplementowanie kosztuje nas dzisiaj 13,5 tys. euro dziennie, a za chwilę będzie nas kosztowało około 50-60 tys. euro dziennie. To są praktyczne wymiary tego, że poprzednia ekipa rządowa nie doprowadziła tego projektu do finału.
Przewidywalność prawa. Przedsiębiorcy apelują o to od dekad, a tymczasem kluczowym problemem jest wyjście z impasu wokół Trybunału Konstytucyjnego?
Dzisiaj doszliśmy do takiego miejsca, że nawet orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego są podważane przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, bo skład polskiego sądu konstytucyjnego jest wadliwy. To skutkuje wielkim poziomem niepewności, dlatego trzeba postawić na nogi Trybunał Konstytucyjny, który jest bardzo ważnym mechanizmem weryfikacji poprawności funkcjonowania władzy prawodawczej.
Jak zamierzacie to zrobić?
Docelowym rozwiązaniem jest zmiana konstytucji i wykreowanie na nowo sądu konstytucyjnego w taki sposób, który będzie dawał gwarancję w procedurze wyborczej, że dobrane będą tam osoby, które będą sprawowały władzę sędziowską, a nie realizowały bieżącą politykę.
Zmiana konstytucji jest kwestią przyszłości, ale ten krok jest nieodzowny, żeby Trybunał Konstytucyjny dzisiaj funkcjonujący zastąpić nowym, którego skład i działanie nie będzie kwestionowane. Ostatnie postanowienia TK wydawane były bez jakąkolwiek podstawy prawnej. Prowadzi to do wniosku, że w Polsce już nie mamy Trybunału Konstytucyjnego w takim rozumieniu, w jakim mówią o nim przepisy konstytucji. A skoro tak, to pojawiła się ta propozycja, by ktoś to w końcu stwierdził.
Ktoś, czyli Sejm? To Sejm ma stwierdzić uchwałą, że nie mamy Trybunału Konstytucyjnego?
Tak, według mnie tym, kto mógłby to stwierdzić, jest Sejm. Uchwała mogłaby określić zastaną sytuację w państwie, nagromadzenie problemów prawnych związanych z funkcjonowaniem Trybunału Konstytucyjnego i potrzebę wykreowania zmian, dopóki nie będzie można wprowadzić nowych przepisów w konstytucji.
I co będzie wówczas z obecnym TK?
Będziemy musieli sobie poradzić jakoś w sytuacji, w której ten obecny Trybunał Konstytucyjny de facto zostanie zamrożony, czyli przestanie funkcjonować. Dzisiejsze funkcjonowanie TK w wielu wymiarach jest przecież i tak pozorne.
TK według pana realnie przestanie istnieć? Co mają w tej sytuacji zrobić chociażby przedsiębiorcy, urzędnicy, obywatele? Jak to interpretować?
Uchwała Sejmu powinna pokazywać, jakie wady prawne są związane z obecnym Trybunałem Konstytucyjnym i prowadzić do konkluzji wskazującej, co organy państwa mają w tej sprawie zrobić i jak mają się zachowywać. Ta odpowiedź gdzieś powinna paść, na pewno nie w wywiadach i nie w komentarzach. Ona powinna pojawić się w oficjalnym dokumencie organu władzy, czyli Sejmu.
Zwracam uwagę na to, że próbujemy znaleźć rozwiązania na sytuację, której prawnicy w ogóle nie przewidywali ani w konstytucji, ani w ustawach, ani w żadnym innym akcie prawnym. Nikt nie mówi, co powinniśmy zrobić w sytuacji, w której Trybunał Konstytucyjny wydaje postanowienie pozbawione podstawy prawnej. Nikt nigdy nawet nie myślał w ten sposób. Wszyscy zakładali zawsze, że TK jest takim miejscem, w którym nie dojdzie do wydawania postanowień bez podstawy prawnej.
Anarchia? Opozycja, a dokładnie PiS od razu będzie protestować, że to jest anarchia.
Opozycja powie, że to jest anarchia, a ja powiem, że anarchią jest to, że nie mamy dziś Trybunału Konstytucyjnego, który wykonywałby swoje obowiązki. Trybunału, który rozpatrywałby skargi konstytucyjne. To nie jest kwestia mojej opinii czy opinii tego lub innego prawnika.
Europejski Trybunał Praw Człowieka i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w konkretnych sprawach, których sygnatury są znane, uznały, że w składzie Trybunału Konstytucyjnego orzekają osoby do tego nieuprawnione. Jeżeli chcemy unikać anarchii i traktujemy poważnie nasze członkostwo w Radzie Europy i w Unii Europejskiej, to ktoś powinien zareagować. Do tej anarchii dopuszczono przez lata – i ta anarchia dzieje się w tej chwili.
A co, jeśli obecny TK pod kierownictwem Julii Przyłębskiej uzna, że budżet został uchwalony w sposób niekonstytucyjny, bo na sali sejmowej nie było Mariusza Kamińskiego i Michała Wąsika? Czy grozi nam paraliż państwa?
Jeśli tak by się zdarzyło, że TK uzna, że ustawa budżetowa jest niezgodna z konstytucją, to jesteśmy gotowi do podjęcia natychmiastowych działań.
Natychmiastowych działań? Jakich?
Działań, które zapewnią ciągłość funkcjonowania państwa. Budżet państwa nie jest niczym innym niż planem finansowym. Ministerstwo Finansów ma to ryzyko zidentyfikowane i jest gotowe, gdyby się miało się tak zadziać. Będziemy natychmiast wspólnie z parlamentem podejmowali wszystkie rozwiązania, które zapewnią ciągłość funkcjonowania państwa.
Zwrócę uwagę na to, że nie było jeszcze takiej sytuacji w historii Polski, żeby nie było budżetu państwa, bo zawsze była albo ustawa o budżetowa, która już obowiązuje, albo projekt ustawy budżetowej, nad którą pracuje jeszcze parlament. Będziemy podejmować natychmiastowe działania, które będą musiały tę powstałą lukę w systemie prawnym zapełnić.
Zgodnie z konstytucją projekt ustawy budżetowej jest podstawą gospodarki finansowej państwa do czasu jego uchwalenia. Gdyby się okazało, że poprzednia ustawa nie istnieje, to trzeba będzie pracować nad kolejnym aktem, bo państwo musi działać w sposób ciągły.
Czy istnieje ryzyko, że państwo stanie w miejscu i przestanie wypłacać świadczenia np. emerytury?
Nie dopuścimy do tego. Będziemy działać, ale nie ukrywam, że zabiera nam to przestrzeń do pracy nad priorytetowymi aktami prawnymi i obietnicami. Wiele osób, które powinny dzisiaj zajmować się przygotowaniem aktów prawnych na przyszłość, realnie zajmuje się gaszeniem pożarów i identyfikowaniem pożarów, które mogą wybuchnąć. To nie jest usprawiedliwienie, bo swoją pracę trzeba wykonać, ale rzeczywiście zabiera to bardzo dużo energii każdemu z nas.
To pójdźmy do przodu. Co ze składką zdrowotną dla przedsiębiorców. To była jedna z pierwszych obietnic po wyborach, a do dziś przedsiębiorcy czekają na to rozwiązanie. Kiedy te zmiany mogą pojawić się w wykazie prac?
To jest kwestia najbliższych tygodni. Jest kilka bardzo konkretnych zapowiedzi nad którymi ministrowie pracują i kładą już te projekty na stół. O składce zdrowotnej rozmawiamy z ministrem finansów i mamy tu absolutnie świadomość tego, że trzeba z tego rozwiązania, które zostało wprowadzone przez Polski Ład wyjść jak najszybciej. Natomiast chcemy też, żeby wszystkie projekty, które przedstawiamy do przyjęcia przez rząd, były prawidłowo policzone co do skutków regulacji.
Nikt nie wycofuje się z zapowiedzi, które padły, ale też odpowiedzialne stanowienie prawa oznacza obowiązek ustalenia, jakie konsekwencje finansowe i nie tylko finansowe taki projekt przynosi. W związku z tym krok po kroku jest to robione.
Kiedy zmiany w składce zdrowotnej mogą zatem wejść w życie?
Bez projektu, który minister finansów położy na stole, nie chciałbym tej deklaracji składać, dlatego że z jednej strony obiecywaliśmy, że zmiany nie będą następowały nagle, i że będą poprzedzone odpowiednim vacatio legis. Minister Andrzej Domański pracuje nad tym rozwiązaniem i nie ma w tej chwili jeszcze projektu, który jasno pokazywałby datę, więc nie chciałbym nic deklarować.
Kwota wolna od podatku na poziomie 60 tys. zł to chyba najgłośniejsza obietnica. Zgodnie z zasadą półrocznego vacatio legis przy ustawach podatkowych wprowadzenie tego przepisu w 2025 r. wydaje się coraz mniej prawdopodobne. Ustawa musiałaby przejść konsultacje społeczne, międzyresortowe, parlament i prezydenta do końca czerwca. Mało realne? Czy możliwa data to 2026 rok?
Oczywiście jest taka intencja, żeby to półroczne wakacje przy zmianach podatkowych było respektowane. Aby wszyscy mieli czas, żeby się do tych zmian dostosować. Nikt z obietnic się nie wycofuje, ale ich realizacja wymaga analizy skutków i teraz taka analiza trwa.
Nie ma wątpliwości, że minister Domański będzie chciał ten projekt zrealizować najszybciej, jak to jest możliwe i nie mam na razie od niego żadnego sygnału, żebyśmy mieli uznać, że to pierwsze półrocze tego roku jest nierealnym terminem. Musimy jeszcze chwilę na to poczekać.
Niebawem minie 100 dni rządów, natomiast niewiele z tych stu obietnic i konkretów udało się zrealizować. Jak pan na to odpowie?
Natura tych procesów jest taka, że to zweryfikowanie, ile udało się zrobić, będzie miało sens dopiero wówczas jak będziemy mieli ten setny dzień, czy będziemy tuż przed nim. Jest wiele procesów, które są uruchomione. Ja widzę w tej chwili projekty, które ministrowie przynoszą i chcą realizować.
Na przykład?
Druga waloryzacja rent i emerytur czy podwyższenie zasiłku pogrzebowego. Myślę, że będziemy mogli też tego 100. czy 101. dnia pokazać, gdzie jesteśmy, z którymi zapowiedziami i to nie jest tylko kwestia 100 konkretów na 100 dni. Najwięcej tych projektów będzie się pojawiało w końcówce tych 100 dni, taka jest natura procesów legislacyjnych.
Mamy oczekiwać, że czymś nas zaskoczycie?
Jest wiele projektów, które się pojawiają. Myślę, że będą sympatycznym zaskoczeniem dla wszystkich.
Co z konkretem programowym, który dotyczy postawienia prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu?
W rządzie takie prace nie są prowadzone. Natomiast to jest obietnica, którą – można powiedzieć prowokacyjnie – swoim zachowaniem wykreował sam prezes Adam Glapiński. Myślę, że było znamiennym to, że posłowie PiS krótko po wyborach pobiegli do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem, który miał utrudnić, czy w ich mniemaniu uniemożliwić, postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego przed Trybunałem Stanu.
Proszę pamiętać, że konstytucja mówi, że prezesa Narodowego Banku Polskiego przed Trybunałem Stanu można postawić, jeśli naruszył konstytucję lub ustawę. Więc jeżeli intencją posłów PiS było utrudnienie tego procesu, to trochę tak, jakby powiedzieli: „tak, wiemy, że doszło do takiego naruszenia, tylko spróbujemy spowodować, żeby nie było tak łatwo go postawić przed Trybunałem Stanu”. Chyba nie ma lepszego potwierdzenia, że coś jest na rzeczy.
Źródło: money.pl