Szefowa komisji ds. Pegasusa: PiS nie ma co liczyć na łagodne traktowanie

Niezależny dziennik polityczny
Wkwestii służb specjalnych za poprzedniego rządu doszło do licznych naruszeń procedur i prawa, a także przekroczenia uprawnień. Służby próbowały niszczyć ludziom życie, co pokazuje historia Krzysztofa Brejzy – mówi Magdalena Sroka.

– PiS nie ma co liczyć na łagodne traktowanie. W kwestii służb specjalnych za poprzedniego rządu doszło do licznych naruszeń procedur i prawa, a także przekroczenia uprawnień – mówi Magdalena Sroka, przewodniczącą sejmowej komisji śledczej ds. inwigilacji Pegasusem.

Michał Kokot: Od czego zamierzacie rozpocząć wyjaśnienie sprawy Pegasusa?

Magdalena Sroka, przewodniczącą sejmowej komisji śledczej ds. inwigilacji Pegasusem: Od wyjaśnienia, jak doszło do jego zakupu. A dalej: jaka była intencja tych, którzy o tym decydowali, a także dlaczego system został sfinansowany z Funduszu Sprawiedliwości i środki przekazane do CBA? Już to posunięcie jest złamaniem ustawy o CBA, bo służba ta nie może być finansowana z jakichkolwiek innych środków niż bezpośrednio z budżetu państwa.

Ale chcemy też wyjaśnić, dlaczego ten system funkcjonował bez certyfikatów bezpieczeństwa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dzisiaj, gdy politycy PiS już przestali się wypierać zakupu Pegasusa, mówią, że wszystkie czynności operacyjne prowadzone były za zgodą sądów. Trzeba jednak pamiętać, że sądy nie mają świadomości, jakim narzędziem przeprowadzona zostanie kontrola operacyjna. Zakładały zapewne, że działo się to w sposób bezpieczny i legalny z punktu widzenia prawa i państwa polskiego. A jednak w przypadku Pegasusa może się okazać, że wszystkie zbierane dane były jednocześnie przesyłane na serwery w Izraelu.

Zamierzamy też sprawdzić, ile osób było inwigilowanych i co było tego powodem. Znamy już przecież przypadki, gdzie służby przekraczały uprawnienia. Wnioski składane do sądów były naciągane, po to by dostać zgodę na inwigilację opozycji, ale też – jeśli to ostatecznie się potwierdzi – własnych kolegów.

Rzeczywiście rząd Zjednoczonej Prawicy inwigilował polityków PiS, w tym Mateusza Morawieckiego?

– Liczymy na materiały w tej sprawie od koordynatora służb specjalnych. Ale jako polityk, która przez pewien czas związana była z obozem Zjednoczonej Prawicy, uważam to za bardzo możliwe.

Dlaczego?

– Pamiętam, w jaki sposób PiS funkcjonował, kiedy Porozumienie, którego byłam członkiem, sprzeciwiło się organizacji wyborów kopertowych. Były naciski, służby w Polsce były wykorzystywane do tego, by złamać nas – grupę posłów, którzy twardo stali przy swoim zdaniu i nie chcieli tych wyborów. Nie wykluczam sytuacji, w której Jarosław Kaczyński poprosił Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych, aby ten pilnował „swoich”.

To służby miałyby stać za wycofaniem się Jarosława Gowina z polityki? Skąd to podejrzenie?

– Sądzę, że ludzie kierujący służbami byli odpowiedzialni za działania, które miały na celu zadanie wyeliminowanie go z polityki.

Zeznając przed komisją ds. wyborów kopertowych, Jarosław Gowin jasno wskazał, że miał takie informacje. Docierały do niego od różnych polityków, także od Zbigniewa Ziobry. Różne osoby spotykały się z nim w tamtym czasie i wskazywały, że na niego i jego najbliższych zbierane są haki.

Ziobro mu o tym powiedział wprost?

– Pamiętam jego relację z tamtego czasu, gdy był wicepremierem. Ziobro przyznał mu się, iż ma szukać haków przy użyciu prokuratury na niego i jego rodzinę.

Kiedy można spodziewać się pierwszych przesłuchań przed komisją?

– Sądzę, że za dwa-trzy tygodnie, na następnym posiedzeniu. Na pierwszym w poniedziałek złożymy obszerne wnioski dowodowe, w których zwrócimy się o udostępnienie nam rozmaitych dokumentów od służb i instytucji. Wkrótce również należy spodziewać się zakończenia audytu w samych służbach, a także wniosków z Prokuratury Krajowej. Na tej podstawie będziemy wzywać kolejnych świadków. Bez tych dokumentów nie będzie poważnej dyskusji, opartej na faktach.

Część krytyków uważa, że nie będzie pani obiektywna, bo w przeszłości współpracowała z obozem Zjednoczonej Prawicy.

– Słyszę te zarzuty, ale to wierutna bzdura, często powielana przez samych polityków z PiS-owskiego obozu. Mówią tak dlatego, że się boją. Zapewniam, będę bardzo konsekwentna i zdecydowana w działaniu. Odnoszę wrażenie, że to ja toczyłam największe spory wewnątrz ówczesnej koalicji. Różniliśmy się z PiS w sprawie wyborów kopertowych, Polskiego Ładu, tzw. 30-krotności stawki ZUS.

PiS nie ma co liczyć na łagodne traktowanie. W kwestii służb specjalnych za poprzedniego rządu doszło do licznych naruszeń procedur i prawa, a także przekroczenia uprawnień. Służby próbowały niszczyć ludziom życie, co pokazuje historia Krzysztofa Brejzy.

Chwaliła jednak pani Mariusza Kamińskiego, gdy była jeszcze w obozie Zjednoczonej Prawicy. Mówiła wtedy: „To nie jest przypadek, iż od 2015 r. związki zawodowe nie tylko policji, ale także innych służb, tak dobrze wypowiadają się na temat współpracy z panem ministrem”.

– Ta wypowiedź najprawdopodobniej odnosiła się do funduszu modernizacyjnego przeznaczonego dla policji. Rozmawiam z policjantami i oni nie oceniają w stu procentach krytycznie poprzedniego rządu Zjednoczonej Prawicy. Wiele udało się wtedy dla policji i funkcjonariuszy zmienić na lepsze, zarówno w perspektywie sytuacji materialnej, jak i samych warunków pracy. Jednak jednocześnie policja miała zapłacić za to ogromną cenę w postaci swojej niezależności, a na to nigdy nie będzie mojej zgody.

Dzisiaj, mając o wiele większą wiedzę, wiem, że Mariusz Kamiński i jego akolici nie zasługują na dobrą ocenę. Druga kadencja tamtych rządów doprowadziła do zepsucia wizerunku policji i innych służb, którymi nieudolnie zarządzali.

Broniła pani również policji po brutalnej pacyfikacji pokojowych demonstrantów w listopadzie 2020 r. w Warszawie. Zamaskowani policjanci ubrani po cywilu bili ich pałkami teleskopowymi, użyli wobec nich gazu.

– Wywodzę się ze środowiska mundurowych, policji oddałam 15 lat życia i wiem, że służy zarówno w niej, jak i innych służbach, dużo świetnych ludzi. Proszę pamiętać, że nie zawsze wszystko to, co wygląda na początku jako złamanie prawa lub procedur, wydaje się takie po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego.

Zawsze kiedy oceniałam interwencje, mówiłam, aby czekać na zebranie całego materiału, bo łatwo jest ferować wyroki. Wiele razy okazywało się, że fakty wychodzące podczas postępowań dyscyplinarnych byłe inne, niż się początkowo wydawało. Zawsze broniłam funkcjonariuszy. Nie zmienia to faktu, że w momencie, gdy dochodzi do złamania prawa, każdy winny musi ponieść konsekwencje.

Czy opinia publiczna dowie się o szczegółach sprawy Pegasusa? Część przesłuchań będzie niejawna.

– To bardzo ważne, by wszyscy Polacy zobaczyli, przez kogo i na jakim etapie było łamane prawo. Zrobię wszystko, by jak najwięcej materiałów zostało odtajnionych, a przesłuchania były prowadzone w sposób jawny i transparentny.

Źródło: wyborcza.pl

Więcej postów