USA zabierają głos ws. konfliktu na linii Zełenski-Załużny. Armia w „głębokiej defensywie”

Niezależny dziennik polityczny

Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, zabrał głos w sprawie napięć pomiędzy prezydentem Wołodymyrem Zełenskim a Wałerijem Załużnym, naczelnym dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy. Media przekazują, że zamieszanie powstałe na linii Zełenski-Załużny miało spowodować wprowadzenie znaczących zmian w taktyce ukraińskiej armii. Oficerowie wstrzymują się z działaniami ofensywnymi i starają się utrzymywać stagnację.

Nie milkną spekulacje dotyczące odwołania naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerija Załużnego. O zmiany personalne na najwyższym szczeblu wojskowym pytany był Jake Sullivan podczas rozmowy dla amerykańskiego kanału CBS News. Doradca prezydenta Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego podkreślił, że nawet jeśli takie informacje dotarły do Waszyngtonu, to decyzje personalne w Kijowie są wyłączną, wewnętrzną sprawą tego kraju.

– To nie jest sprawa, w której rząd USA powinien wywierać nacisk w tym czy innym kierunku. Dlatego trzymaliśmy się z daleka od tego zestawu decyzji personalnych. I jest to oczywiście suwerenne prawo Ukrainy i prawo prezydenta Ukrainy do podejmowania decyzji personalnych – mówił.

Jak dodał, USA dały jasno do zrozumienia, że nie będą się angażować w tę konkretną decyzję. „Poinformowaliśmy o tym bezpośrednio Ukraińców” – przekazał.

Wojna w Ukrainie. Żołnierz: Jesteśmy w trybie głębokiej defensywy

Stacja CNN informuje z kolei, że zamieszanie powstałe na linii Zełenski-Załużny spowodowało wprowadzenie znaczących zmian w taktyce ukraińskiej armii. Oficerowie wstrzymują się z działaniami ofensywnymi i starają się utrzymywać stagnację. 

– Jesteśmy w trybie głębokiej defensywy i powstrzymujemy wroga. Jesteśmy wyczerpani – mówił w rozmowie z CNN jeden z żołnierzy plutonu snajperskiego. Nadawca dodaje, że niechęć Zełenskiego do poparcia złożonej w grudniu ubiegłego roku prośby szefa armii Załużnego o zorganizowanie akcji mobilizacyjnej obejmującej nawet pół miliona osób jest postrzegana jako kluczowa przyczyna wzrostu napięć.

Korespondent wojenny Mateusz Lachowski mówił także w rozmowie z Gazeta.pl, że Wołodymyr Zełenski i Andrij Jermak boją się, iż Wałerij Załużny może wystartować w wyborach prezydenckich. – Mało tego, Załużny może stworzyć swoją partię. A jest on najbardziej popularną osobą w armii, o wiele popularniejszą niż Zełenski. Jest też taką osobą, do której społeczeństwo nie ma zarzutów – stwierdził rozmówca Gazeta.pl.

Źródło: gazeta.pl

Więcej postów