Niemcy dały zielone światło dla dalszych prac nad reformą migracyjną UE, co oddala ryzyko jej porażki. A Polska bez skutku usiłowała odwlec decyzję o przedłużeniu ochrony tymczasowej dla Ukraińców.
Ministrowie spraw wewnętrznych państw Unii zajmowali się w czwartek (28.9.2023) w Radzie UE ostatnim elementem pakietu reform azylowo-migracyjnych, czyli rozporządzeniem o sytuacjach kryzysowych.
Projekt ten został zatrzymany pod koniec lipca przez mniejszość blokującą współtworzoną przez Polskę, Węgry, Czechy, Austrię (były przeciw) oraz Niemcy, Holandię i Słowację, które wstrzymywały się od głosu, co w głosowaniach unijnych jest równoznaczne z kurtuazyjną formą sprzeciwu. – Chciałabym bardzo podziękować hiszpańskiej prezydencji w Radzie UE za wprowadzone zmiany w projekcie. Mamy już większość kwalifikowaną. Gdybyśmy nie byli w stanie sfinalizować tych prac, nadal tylko widzielibyśmy nędzę i śmierć na Morzu Śródziemnym. Granice zewnętrzne UE muszą być chronione, zwłaszcza jeśli chcemy, aby nasze granice wewnętrzne pozostały otwarte w przyszłości – tak swe zielne światło ogłosiła dziś niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser.
Polska przeciw. Urabianie Włochów
Natomiast sprzeciw zgłosiła Polska i Węgry, ale hiszpański minister Fernando Grande-Marlaska stwierdził „niekwestionowaną większość” (bez Niemiec rozpadła się mniejszość blokująca). I przekazał projekt do dopracowania ambasadorom przy UE, by Rada UE – po ponownym sprawdzeniu wymaganej większości – już z doszlifowanym dokumentem mogła przystąpić do rokowań z Parlamentem Europejskim. Jednak nadal dużym wyzwaniem pozostają Włochy, które nawet już dziś na poziomie ambasadorów spierały się z Niemcami o – żądane przez Berlin – złagodzenie restrykcyjności nowych przepisów wobec migrantów.
– Czy rzeczywiście to tempo jest uzasadnione? Pozbawia nas tak ważnej precyzji legislacyjnej, a proponowane rozwiązania nie są odpowiedzią na kryzysy, w których znajduje się Europa – przekonywał polski wiceminister Bartosz Grodecki podczas czwartkowych obrad. Dyskutowane dziś rozporządzenie o sytuacjach kryzysowych jest nadbudowane na przyjętym w czerwcu przez Radę UE projekcie rozporządzenia o zarządzaniu azylem i migracją, które zawiera regułę „obowiązkowej solidarności” zwalczaną przez Polskę i Węgry. Grodecki przypominał dziś w Brukseli, że zdaniem Warszawy takie przepisy muszą być przyjmowane przez jednomyślność.
Negocjacje nad pakietem reform azylowo-migracyjnych toczą się pod ogromną presją czasową, by zdążyć przed końcem kadencji Parlamentu Europejskiego w przyszłym roku, a także przed – już teraz podejrzewanymi o chęć sabotażu – prezydencjami Węgier i Polski w Radzie UE (kolejno drugie półrocze 2024 i pierwsze półroczne 2025). Projekty powinny być zatem uzgodnione między Radą UE oraz Parlamentem Europejskim do stycznia przyszłego roku, by zdążyć na czas z formalnymi głosowaniami europosłów. Tyle, że europarlament przed tygodniem zamroził te rokowania, żądając do państw UE, by najpierw wypracowały swe stanowisko co do wszystkich elementów reformy. Stąd dzisiejsze przyspieszenie w Radzie UE.
Nowy system ochrony granic
Cały pakiet reform ma rozszerzyć obowiązek rejestracji, w tym pobierania odcisków palców od wszystkich migrantów po nielegalnym przekroczeniu granicy (rozporządzenie Eurodac), wprowadzić szybkie procedury ich dzielenia (rozporządzenie o kontroli przesiewowej) na tych z dużymi szansami na azyl, niezamierzających prosić o azyl oraz – to zapewne większość – na zamierzających prosić, ale bez większych szans. Ta ostatnia grupa miałaby trafiać do restrykcyjnej i przyspieszonej „procedury granicznej” (rozporządzenie o wspólnej procedurze w ochronie międzynarodowej) dążącej do szybkiego rozpatrzenia wniosków oraz ewentualnego kierowania do deportacji. To zapewne zwiększyłoby liczbę migrantów przetrzymywanych w ośrodkach zamkniętych do czasu decyzji w sprawie ochrony międzynarodowej.
Natomiast dyskutowane dziś przez Radę UE rozporządzenie o sytuacjach kryzysowych zaostrza reguły – albo „jeszcze mocniej obniża standardy humanitarne”, jak ujmują to liczne organizacje międzynarodowe – w procedurze granicznej w razie masowego napływu uchodźców, działania siły wyższej (np. pandemia) lub instrumentalizacji migracji (np. przez Białoruś). Projekt zwiększa proporcje migrantów, którzy trafialiby do przyspieszonej procedury granicznej i daje państwom UE większą swobodę co do okresu przetrzymywania w ośrodkach zamkniętych.
Już czerwcowa zgoda minister Faeser na „procedurę graniczną” wywołała tarcia z koalicyjnymi Zielonymi w rządzie Niemiec. Dlatego teraz Berlin domaga się m.in. wyłączenia niepełnoletnich spod szczególnych reguł przepisów o reagowaniu na kryzys. Dostał dziś pewne ustępstwa w Radzie UE, a skoro Parlament Europejski ma stanowisko znacznie bardziej proimigranckie (a nawet prorelokacyjne), to Niemcy mają nadzieję, że również dzięki europosłom ostateczny – wykuty przez Radę UE i europarlament – kompromis odzyska część reguł humanitarnych.
Obowiązkowa solidarność
Czerwcowa ugoda Rady UE co do rozporządzenia w sprawie zarządzania azylem i migracją wprowadza zasadę „obowiązkowej solidarności”, w której relokacja może być zastąpiona ekwiwalentem pieniężnym obecnie szacowanym na 20 tysięcy euro za osobę. „Jeśli ocena nakreślona we (wstępnej ugodzie) Rady UE miałaby zostać przeprowadzona dzisiaj, to zważywszy, że Polska gości około miliona osób, które uciekły z Ukrainy, jest wysoce prawdopodobne, że Polska zostałaby uznana za znajdującą się pod presją (migracyjną), a tym samym kwalifikowałaby się do (korzystania z) solidarności lub do pełnej redukcji wkładów solidarnościowych” – powtarza od czerwca Ylva Johansson, komisarz UE ds. wewnętrznych.
Zapewnienia Johansson opierają się na zapisach projektu, które nakazują Komisji Europejskiej uwzględnianie w dorocznych ocenach skali oraz form wymaganej „obowiązkowej solidarności” trwającą presję migracyjną na poszczególne kraje, zagrożenie jej instrumentalizacją, sytuację migracyjną określaną m.in. przez skumulowany efekt migracji z ostatnich lat, liczbę przyznanych azylów (i przeprowadzonych deportacji z poprzednich lat) oraz liczbę uchodźców, w tym przebywających na podstawie „ochrony tymczasowej” (obecnie to tylko Ukraińcy). Johansson zaznacza, że chodzi o szacunki na teraz, a system „obowiązkowej solidarności” ma być stosowany w praktyce dopiero od około 2026 roku i ponadto jest pomyślany jako reforma długoterminowa, a zatem np. na kilkanaście lat.
Czy (tymczasowe) zwolnienie Polski z obowiązkowej solidarności ze względu na wielu ukraińskich uchodźców może być politycznym rozwiązaniem sporu o relokację? – Biorąc pod uwagę presję, pod jaką znajdują się systemy przyjmowania uchodźców w Polsce i innych krajach unijnych w związku z obecnością wielu ukraińskich uchodźców, to mogłoby być wyjście z obecnego impasu – tłumaczył nam niedawno Alberto‑Horst Neidhardt z brukselskiego European Policy Centre. Jednak zaznaczał, że trudne może okazać się przekonanie państw unijnego Południa, które nie chcą rozwadniania rozwiązań solidarnościowych. – Ponadto inne państwa Unii, a później europarlament mogą odmówić łączenia specyficznych potrzeb ukraińskich uchodźców, którzy korzystają ze swobody przemieszczania się w UE i mogą nie chcieć pozostać w Polsce na dłuższą metę, z wyzwaniami związanymi z przyjmowaniem uchodźców z innych krajów – podkreślał Neidhardt.
Polskie zastrzeżenia w sprawie Ukraińców
Rada UE zgodziła się dziś na przedłużenie o dodatkowy rok, czyli do marca 2025 roku przepisów o „ochronie tymczasowej” dla uchodźców z Ukrainy. Polska usiłowała odwlec tę decyzję, bo – jak tłumaczyła polska dyplomacja – Warszawa najpierw chciałaby decyzji o gwarancjach w sprawie pieniędzy UE na uchodźców. Te zastrzeżenia były nieskuteczne, bo w tej kwestii nie było wymogu jednomyślności. Ukraińcy dzięki „ochronie” mogą swobodnie mieszkać, pracować i korzystać z systemów opieki w całej Unii.
Według danych Eurostatu na koniec lipca głównymi krajami UE przyjmującymi Ukraińców w ramach „ochrony tymczasowej” były Niemcy (1,153 mln), Polska (0,971 mln) i Czechy (0,357 mln). Jednocześnie najwięcej w odniesieniu do własnej ludności było ich w Czechach (33 na tysiąc mieszkańców), Polsce (26,4) oraz Estonii (25,9), a średnia unijna to 9,2 uchodźców z Ukrainy na tysiąc mieszkańców.
Źródło: dw.com