W co gra ekipa Zełenskiego?

Niezależny dziennik polityczny

Relacje polsko-ukraińskie weszły w fazę największego kryzysu. Wypowiedź prezydenta Zełenskiego insynuująca granie Polski w spektaklu Putina i zarzucanie fałszywej solidarności oraz jego deklaracja o konieczności stałej obecności Niemiec w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, może być swoistym „czarnym łabędziem” dla dotychczasowym szczególnie bliskich stosunków, z jakimi mieliśmy do czynienia po wybuchu wojny rosyjsko – ukraińskiej.

Do tego dochodzi jego ostentacyjne wyjście w trakcie wystąpienia prezydenta Dudy na forum ONZ. Z tej racji nasuwa się pytanie: czy jest to konsekwencją konfliktu dotyczącego embarga polskiego na import ukraińskiego zboża, czy też jest to efekt trwającej od dłuższego czasu reorientacji polityki ukraińskiej, w której jej głównym gwarantem bezpieczeństwa mają być Niemcy?

Ten nagły zwrot w retoryce prezydenta Zełenskiego wywołał zaskoczenie nawet w rosyjskich mediach. Rosyjski dziennik w Lenta.ru w swym wydaniu internetowym pisze, że Zełenski obwinia swojego głównego sojusznika. Portal agencji informacyjnej 1prime.ru przypomina m.in. słowa prezydenta Ukrainy w trakcie wizyty w Warszawie:„w przyszłości Ukraina i Polska nie będą miały granic – ani politycznych, ani gospodarczych, ani historycznych”. Zwraca uwagę, że:„Polska jest w istocie węzłem logistycznym dla przemieszczania sprzętu wojskowego z krajów NATO do strefy działań specjalnych. Warszawa wysłała do Kijowa kilkaset własnych czołgów (w tym Leopardy), co najmniej sto pojazdów opancerzonych, dziesiątki tysięcy karabinów maszynowych, mnóstwo amunicji, przenośne systemy obrony powietrznej i nowoczesne haubice samobieżne. Ponadto Polska jest głównym warsztatem zajmującym się renowacją ukraińskiego sprzętu wojskowego”. Stwierdza wręcz cytując Stanislawa Kuwaldina z Centrum Studiów Europejskich w IMEMO RAS:„Strategicznie jest to ślepy zaułek dla Ukrainy”. Portal „Zwiezda” (Gwiazda) ogólnokrajowej sieci telewizyjnej prowadzonej przez rosyjskie Ministerstwo Obrony pisze z satysfakcją na temat obecnych relacji prezydentów Dudy i Zełenskiego: Taka krótka droga od miłości do nienawiści, publiczne kłótnie z wzajemnymi roszczeniami są zwykle charakterystyczne dla bohaterów melodramatów, a nie polityków”.

Jak widzą to Ukraińcy

Jeśli przyjrzymy się komentarzom w ukraińskich mediach dotyczącym obecnego sporu polsko – ukraińskiego, którego apogeum widzieliśmy w ostatnich dniach, a jego oficjalną przyczyną jest ukraińskie zboże, to są one niejednoznaczne. Ukraińskie Rządowe Centrum Komunikacji Strategicznej uznało wypowiedzi prezydenta Dudy o Ukrainie „chwytającej się brzytwy” za błędną: Duda daje do zrozumienia, że Ukraina powinna ustąpić swojej wybawicielce«Polsce. Ta analogia jest nieudana, ponieważ obrona przez Ukrainę swoich interesów gospodarczych dla Polski nie stanowi śmiertelnego zagrożenia. W przeciwieństwie do ryzyka, jakie ponosi wybawiciel, który pomaga tonącemu”.

Równocześnie w sieciach społecznościowych pojawiło się wiele głosów krytycznych. Może to wynikać z faktu, że kwestia eksportu ukraińskiego zboża jest przedmiotem wielu śledztw prowadzonych zarówno przez SBU jak i Biuro Bezpieczeństwa Gospodarczego Ukrainy (Бюро економічної безпеки України – БЕБ). Jeden z największych oligarchów rolnych Oleg Bachmatiuk, którego aktywa są skoncentrowane w agrarnej grupie „Ukrlandfarming”, będącej jednym z największych agroholdingów posiadającym 670 000 hektarów powierzchni rolnej, jest obecnie poszukiwany listem gończym pod zarzutem korupcji. Pozostaje też problem struktury własnościowej agroholdingów działających na Ukrainie, większość z nich jest w rękach obcego kapitał. „Ukraina nie sprzedaje zboża do Polski. Robią to ukraińscy handlarze zbożem. Polska nie kupuje zboża od Ukrainy. Robią to polscy handlarze zbożem. Są konkretne osoby zarówno ze strony ukraińskiej, jak i polskiej, które postanowiły skorzystać z okazji dla własnego wzbogacenia się, ale nie rozumiem, dlaczego i naród ukraiński, i polski mają za to płacić (…) Dlaczego więc, do cholery, zamiast wciągać nas w wojnę handlową z naszym najbliższym sojusznikiem, nie opublikuje po prostu nazw firm, które to robią, z ich imionami i nazwiskami?” – napisał na Facebooku prezenter telewizyjny Andrij Bułgarow.

W podobnym tonie wypowiedział się również Serhij Kosteż, dziennikarz serwisu Fakt.ua: Przykro jest obserwować całkowicie niewytłumaczalne i niepotrzebne pogorszenie stosunków z Polską. Po pierwsze, działania Polski są logiczne z jej punktu widzenia. Tak, boją się ukraińskiego zboża, które jest znacznie tańsze, ale jest tańsze z powodu czynników nierynkowych. Nie jest tajemnicą, ile nasze gospodarstwa rolne płacą swoim pracownikom. To są grosze. Nie jest tajemnicą, jak niskie są nasze stawki czynszu za akcje. A teraz wielu rolników nawet nie płaci swoim pracownikom. Nie jest tajemnicą, że rolnictwo na Ukrainie jest prowadzone ekstensywnie, z naruszeniem prawa gruntowego. Łąki, rezerwaty, tereny zalewowe, pastwiska są zaorywane, co jest niedozwolone. Ukraińskie zboże jest tanie z powodu taniej siły roboczej praktycznie zniewolonych ludzi, tanich akcji, nieregularnych godzin pracy (…) Dlatego problem zboża nie jest problemem państwa, ale kilku dużych gospodarstw rolnych, które nie chcą zwiększać wypłat za akcje i pensje, nie chcą inwestować w przemysł i po prostu chcą wyjechać, by zagospodarować tani surowiec. Ale czy ich problemy są warte pogorszenia stosunków z Polską? Polska jest naszym najbliższym sojusznikiem i sąsiadem. Lobbowała za dostarczeniem broni Ukrainie, sama ją dostarcza, przyjęła miliony ukraińskich uchodźców, odpowiada za całość wojskową, a nie tylko logistyczną. Wpływ Polski na Ukrainę jest większy niż wpływ Ukrainy na Polskę. Nie możemy teraz niczego dyktować Polakom. Ale Polska może natychmiast i niezwykle znacząco pogorszyć naszą sytuację w samym środku wojny.”.

Ukraiński politolog Stanisław Żelichowski, który nieustannie podkreśla kwestię stosunków polsko-ukraińskich, cytowany przez serwis BBC łączy zaistniałą sytuację także z polskimi wyborami w październiku i polityką rządu Morawieckiego stwierdzając: Postulaty tego rządu stoją w sprzeczności z normalnymi stosunkami z wieloma krajami. Ukraina nie jest jedyną na tej liście, pogarszają się stosunki Polski z Niemcami i Brukselą”. Według niego relacje z obecnym rządem nigdy nie były idealne, pomimo pomocy przy dostawach uzbrojenia i tranzycie ważnych towarów podczas wojny na pełną skalę. Przypomina konflikty dotyczące kwestii pamięci historycznej i oceny roli UPA. Jego zdaniem na eksporcie ukraińskiego zboża skorzystała zarówno strona ukraińska, jak i część polskich przedsiębiorców, co wywołało protesty rolników i nałożenie embarga:„Sprzedawali ukraińskie zboże, bo ukraińskie zboże jest tańsze. Ale Ukraina miała do tego prawo, bo UE usunęła wówczas wszelkie bariery. Ukraińskiego zboża na polskim rynku było po prostu tak dużo, że spichlerze nie mogły już pomieścić polskiego zbóż i rozpoczęło się załamanie cen na polskim rynku”.

Pojawiły się też wypowiedzi jak np. Jurija Sapronowa dla portalu Gordon.ua odnośnie pomocy humanitarnej udzielanej przez Polskę, która na tym wręcz skorzystała: Jestem wdzięczny Polsce za to, że jako pierwsza i najaktywniej przyjęła naszych uchodźców od 24 lutego 2022 roku. Pomogli, nakarmili, zakwaterowali, dali nam trochę pieniędzy i możliwość pracy. Według różnych źródeł Polska przyjęła i udzieliła azylu od 3 do 5 milionom ludzi. Jestem pewien, że wszystko opłaciło się po stokroć. Polska dostała gotową siłę roboczą. W niepopularnych, tanich i nisko wykwalifikowanych sektorach. Do tego Polska dostała gotowych podatników, których nie trzeba rodzić, wychowywać, karmić do 18 roku życia ani kształcić. Większość z nich jest zatrudniona w zawodach wymagających niskich kwalifikacji. Poprawiliśmy demografię, rozrodczość i pulę genową przede wszystkim dzięki naszym kobietom„.  

Zdecydowanie stonowane były wypowiedzi ukraińskich czynnych i byłych polityków. Mykyta Poturajew deputowany z partii Sługa Narodu i były doradca prezydenta Ukrainy uważa, że relacje pomiędzy narodami nie pogorszą się z powodu zboża lub odwołanego spotkania Wołodymyra Zełenskiego z Andrzejem Dudą w Nowym Jorku. Także Ołeksandr Mereżko, szef Komisji Polityki Zagranicznej i Współpracy Międzyparlamentarnej Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy ukraińskiego w swej wypowiedzi dla portalu Novyny.live stwierdza: Jestem pewien, że przyjaźń między Ukrainą i Polską jest tak silna, że z powodzeniem wytrzyma wszelkie próby. Musimy tylko poczekać na wybory w Polsce. Po nich retoryka zwykle się zmienia, a politycy przechodzą do konstruktywnych zachowań„. Portal też cytuje Łukasza Adamskiego wicedyrektora polskiego Centrum Dialogu Mieroszewskiego: Polska lobbowała za otwarciem całego rynku europejskiego dla wszelkich ukraińskich towarów. Ale po roku okazało się, że zamiast trafiać do krajów afrykańskich i południowoamerykańskich, te produkty bardzo często zostawały u nas i powodowały ogromne problemy. Dlatego nałożono embargo na import ukraińskich produktów, ale nie na tranzyt„.

Mykoła Kniażycki, deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy w swej wypowiedzi dla Newsroom Wirtualnej Polski zauważył, że Zełenski w przeszłości ostro zwracał się do przedstawicieli Niemiec i USA.„Uważam jednak, że nie musimy tak mówić do Polski”  – stwierdził Kniażycki. Natomiast Oleksander Orestowicz były doradca prezydenta Zełenskiego, który swego czasu wypowiedział swe zdanie odnośnie polskiej pomocy dla Ukrainy –„gdyby nie Polska dawno by już nas nie było”  – w swych wpisach na portalach społecznościowych poczynania prezydenta i władz ukraińskich wobec Polski skitował jako„samobójstwo”.

Z kolei Roman Shryk założyciel serwisu Durdom.in.ua oraz Wiktor Andrusiw były doradca szefa MSW oraz doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy, zwrócili uwagę, że konflikt ten nałożył się na trwającą w Polsce kampanię wyborczą i wdawanie się w spór w tym czasie nie ma sensu.

Należy też zwrócić uwagę na pojednawczy ton, który pojawił się w wypowiedzi Mychajło Podolaka, doradcy szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy, na którego powołuje się portal Antikor.com.ua. Uważa on, że Ukraina i Polska porozumieją się w sprawie rozwiązania konfliktu na tle różnic dotyczących importu zbóż. Jednocześnie kontynuowane będzie wsparcie ze strony Warszawy. Według niego między Polską a Ukrainą istnieją absolutnie pragmatyczne pozytywne stosunki. I jasne jest, że Warszawa chroni swoje interesy gospodarcze, a Kijów szuka możliwości zachowania potencjału gospodarczego na tle rosyjskich ataków na porty. Gospodarka jest zawsze kwestią konkurencji. I trzeba zrozumieć, że niezgoda między Ukrainą a Polską to tylko różowe sny Rosjan:„Dlatego trzeba trzeźwo spojrzeć na sytuację. Nie widzę opcji, żeby Polska nie wspierała Ukrainy do końca wojny. Usiądziemy do stołu negocjacyjnego, różnimy się, ale zgodzimy się.”

Sytuacja wewnętrzna a zmiana wektora polityki zagranicznej Ukrainy

Wydarzenia ostatniego czasu dotyczące pogorszenia się relacji polsko -ukraińskich, oficjalnie związane z polskim embargiem na ukraińskie zboże, nasuwają pytanie czy to chwilowy kryzys czy też początek zmian polityki władz Ukrainy wobec Polski? W trakcie swego pobytu w USA Zełenski, nie tylko swym wystąpieniem zainsynuował granie przez Polskę w spektaklu Putina, ale wyszedł ostentacyjnie w trakcie przemówienia prezydenta Dudy na forum ONZ. Ten gest jest niezwykle zastanawiający zważywszy, że prezydent Polski cieszy się na Ukrainie bardzo dużą sympatią. Jak podaje agencji Ukriform – w kwietniu 2023 roku, według badań przeprowadzonych przez ukraińskie Centrum Razumkowa, dotyczącego sympatii do polityków zagranicznych, jego liderami byli – Boris Johnson (były premier Wielkiej Brytanii) – 87 proc., Andrzej Duda – 86 proc, Joe Biden – 83 proc.

Do tego dochodzi niezwykle oschła wypowiedź Zełenskiego na pytanie korespondenta Polskiego Radia: czy nie obawia się, że traci Polskę jako przyjaciela z powodu sporu o eksport zboża?” Prezydent Ukrainy oświadczył:„Jestem wdzięczny polskiemu narodowi, polskiemu społeczeństwu. To wszystko„.

Zełenski zadeklarował też, że Niemcy winny uzyskać stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ jako jeden z gwarantów pokoju, jednocześnie postulując, aby Rosję pozbawić prawa veta. Podczas otwartej debaty wzywał do nowego funkcjonowania Rady Bezpieczeństwa, poprzez możliwości omijania weta stałego członka Rady, zawieszenie go w jego prawach w sytuacji, gdy dokonało ono agresji przeciwko innemu państwu, a także rozszerzenia grona stałych członków m.in. o Unię Afrykańską, Indie, Japonię, państwa muzułmańskie czy Niemcy.

Okazało się jednak, że jak podała DPA, Annalena Baerbock – minister spraw zagranicznych Niemiec, wypowiedziała się przeciwko pomysłowi, aby pozbawić Rosję prawa weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Poinformowała o tym w wywiadzie dla kanału ARD. Jej zdaniem Niemcy owszem opowiadają się za reformą ONZ i rozszerzeniem Rady Bezpieczeństwa jednocześnie, jak podkreśliła, Berlin nie popiera pozbawienia Rosji prawa weta w RB.

Wygląda na to, że ekipa prezydenta Zełenskiego, mając w niepamięci postawę Niemiec w trakcie początków rosyjskiej inwazji, zmienia swój wektor polityki zagranicznej na Berlin. Stąd też nasuwa się pytanie: co jest tego przyczyną? Zapewne jest w tym, co wydaje się zrozumiałe w sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się Ukraina, zwykły pragmatyzm. Prawdopodobnie dla Zełenskiego Polska przestaje być atrakcyjnym partnerem, gdyż to co mogła dać, już przekazała, jeśli chodzi o pomoc militarną. Była ona niezbędna w trakcie pierwszej fazy rosyjskiej agresji i bez niej Ukraina pewnie by nie przetrwała, jak zauważył wspomniany uprzednio Orestowicz. Jednak należy zdawać sobie sprawę, że w tej chwili uwaga administracji Zełenskiego musi być skupiona na wzmocnieniu zdolności militarnych, stąd poszukiwania partnerów, którzy mogą kontynuować dostawy, w tym nowoczesnych systemów uzbrojenia lub je finansować.

Pogarsza się też sytuacja wewnętrzna Ukrainy, która pomimo trwającej wojny, trawiona jest wszechogarniającą korupcją. Także zapowiadana i oczekiwana kontrofensywa, pomimo bohaterstwa i heroizmu ukraińskich żołnierzy oraz niezwykle precyzyjnych ataków w głębi Rosji, nie posuwa się w sposób szczególnie imponujący. Jest ona także okupiona niezwykle krwawymi stratami. Narasta również problem z mobilizacją i dezercją w ukraińskich szeregach . Na front docierają filmy z sieci społecznościowych, z których wynika, że głębi Ukrainy trwa w miarę normalne życie. Minął zapał z pierwszego momentu wojny.

Ukraina obecnie jest na skraju katastrowy demograficznej, na co zwraca uwagę Ełła Libanova, dyrektor Instytutu Demografii i Badań Społecznych im. Mychajło Ptucha z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, która 19 września podczas okrągłego stołu w Ukrinform stwierdziła, że:„Zapomnijmy, że mieliśmy 52 miliony Ukraińców. 52 milionów nigdy nie będzie. Według najbardziej optymistycznej wersji, w 2033 roku będzie nas 35 milionów, mówię o Ukrainie w granicach z 1991 roku.” Pojawiła się też szczególnie niebezpieczna tendencja Ukraińcy, którzy wyjechali do Polski w związku z wojną, przeprowadzają się do innych krajów.„Jadą dalej – do Niemiec, Czech, Holandii, do różnych krajów, ale idą dalej. Z naszego doświadczenia wynika, że im większy dystans dzieli Ukrainę od kraju, w którym przebywają nasi ludzie, tym mniejsza jest możliwość, że wrócą” – alarmuje Libanova. W przypadku skutecznego zniszczenia infrastruktury energetycznej przez Rosjan, w związku ze zbliżająca się zimą, może dojść do kolejnego masowego eksodusu ludności.

W dalszym ciągu wiele emocji w ukraińskiej opinii publicznej budzi postać Andrija Jermaka, szefa kancelarii Zełenskiego. Pod jego adresem padały różne oskarżenia – od umieszczania „swoich ludzi” na wpływowych stanowiskach, w tym w spółkach państwowych, po wywieranie presji za pośrednictwem sił bezpieczeństwa na sprzeciwiających mu się polityków i urzędników. Dziennikarze Bihus.Info ustalili, że osoby bliskie szefowi kancelarii prezydenta były powoływane na wysokie stanowiska w ministerstwie obrony, banku narodowym, strukturach i spółkach państwowych, organach ścigania i resortach bezpieczeństwa. Jermak do 2019 roku prowadził kancelarię prawną, której klientami były największe kanały telewizyjne oraz międzynarodowe koncerny filmowe, m.in. Disney, Pixar czy Universal. Krótko przed wejściem do polityki zajmował się produkcja filmową.

Od momentu powołania go na szefa kancelarii prezydenta w lutym 2020 roku cały czas ciągnie się wokół niego łańcuch afer. Wiosną 2020 roku Geo Leros, poseł Sługi Narodu (partii Zełenskiego) opublikował nagrania wideo z rozmów, w których osoba wyglądająca jak brat Andrija Jermaka, negocjuje z różnymi osobami w sprawie zatrudnienia na stanowiska w rządzie i żądać ma dużych sum pieniędzy za tę pomoc. Cały czas padają także sugestie, dotyczące jego wręcz agenturalności na rzecz Rosji związanej z tzw. „Wagnergate”, gdy jesienią 2021 roku dziennikarze śledczy poinformowali o zakłóceniu operacji SBU, która planowała wywabić z Rosji i aresztować ponad 28 najemników PMC Wagner, w szczególności zaangażowanych w zestrzelenie Ił-76 w Ługańsku i Boeinga 777 pod Donieckiem. Zdaniem portalu śledczego Bellingcat, rzekoma propozycja Jermaka, by opóźnić tę operację, była bezpośrednią przyczyną jej niepowodzenia. Został on oskarżony o działanie w interesie Rosji, a Państwowe Biuro Śledcze wszczęło w tej sprawie dochodzenie i wezwało go na przesłuchanie.

Pomimo trwającej wojny, przewidywane są wybory prezydenckie, a jednym z kontrkandydatów Zełenskiego, o którym mówi się w ukraińskich mediach, może być niezwykle popularny gen. Załużny. Jak pisze Oksana Torop w serwisie BBC Ukraina (21 września br.): funkcjonariusze organów ścigania prowadzą dochodzenie, które w wąskich kręgach politycznych nazywane jest „sprawą Załużnego”. Dotyczy ona „poddania południa”, a w efekcie okupacji Chersonia. Generał dywizji Andrij Sokołow, który dowodził dowództwem wojsk „Południe” i odpowiadał za obronę tego obszaru, w niedawnym wywiadzie dla „Ukraińskiej Prawdy” twierdzi, że Rosjanom udało się szybko posunąć naprzód, ponieważ ich siły przewyższały liczebnie Ukraińców 20 czy 25 razy. Natomiast Wołodymyr Zełenski i przedstawiciele jego ekipy są bardziej krytyczni i podkreślają potrzebę przeprowadzenia śledztwa i ustalenia sprawców. Wtóruje temu Kyryło Budanow, szef wywiadu wojskowego, który jest pewien, że wojna potoczyłaby się zupełnie inaczej, gdyby wojska ukraińskie wysadziły przeprawę w Chongar: Gdyby wysadzili przejścia graniczne pierwsze godziny potoczyłyby się trochę inaczej, armia rosyjska nie byłaby w stanie poruszać się z taką prędkością. To jest aksjomat”.

Wojna wymaga przede wszystkim pieniędzy na jej prowadzenie, stąd też można domniemywać, że Zełenski i jego ekipa zakłada, iż jedynym krajem, który może udzielić Ukrainie wsparcia finansowego w Europie są Niemcy. Pojawiły się zapowiedzi bezpośrednich inwestycji na Ukrainie niemieckiego potentata z branży zbrojeniowej – firmy Rheinmetall. Pojawia się jednak pytanie jak Ukraina zmieści się w relacjach Niemiec z Rosją, dla których to Moskwa zawsze była partnerem strategicznym. Nie można obecnie stwierdzić czy jest to kwestia braku doświadczenia prezydenta Zełenskiego i pamięci historycznej, choćby w kontekście pamiętnego stwierdzenia: w ciągu kilku dni was nie będzie”. Można jedynie zakładać, że obecnie, czemu nie należy się dziwić, gdyż trwa przecież wojna, najważniejsze jest tu i teraz, a przeszłość nie ma żadnego znaczenia, grunt to przetrwać. Jaki będzie to miało efekt dla Ukrainy to czas pokaże. Jest to suwerenna decyzja prezydenta Zełenskiego, do której ma niezbywalne prawo, i za którą będzie odpowiadał przed swoimi rodakami.

Polska – Ukraina co dalej?

Wracając do kwestii relacji polsko – ukraińskich to należy jednak pamiętać, że pomimo wielkiej pomocy militarnej ze strony polskiego rządu i humanitarnej społeczeństwa, szczególnie w tej pierwszej krytycznej fazie wojny, strona ukraińska nie okazała żadnego gestu dotyczącego tragicznych losów polskiej ludności na Kresach Wschodnich. Nie nastąpiło oficjalne potępienie okrutnego ludobójstwa na Wołyniu i dawnej Małopolsce Wschodniej. W dalszym ciągu rodziny pomordowanych nie mogą znaleźć grobów swoich krewnych. Zapowiadana zgoda na ekshumację nie nastąpiła, a zwłaszcza, że dotyczy ona terenów, gdzie nie toczą się bezpośrednie walki. Strona ukraińska jak wynika z doniesień medialnych, nie współpracuje w sprawie śledztwa w Przewodowie. Z tym, że należy zwrócić uwagę, iż jest to też pokłosie braku asertywności ze strony polskiej. Co jest tego przyczyną stanowi w dalszym ciągu wielką niewiadomą.

Równocześnie prezydent Zełenski mógł swymi ostatnimi wypowiedziami przekroczyć swoistą cienką czerwoną linie i chcąc nie chcąc z powrotem może utrwalić ponownie negatywny stereotyp Ukraińca w części polskiego społeczeństwa. Pomimo tego w dalszym ciągu należy jednak pamiętać, że wspieranie Ukrainy leży w żywotnym interesie polskiego bezpieczeństwa narodowego. Ukraińscy żołnierze walczący heroicznie z Rosjanami i ponoszący ogromne straty walczą też za nas. Natomiast za komentarz do obecnych relacji polsko – ukraińskich może służyć ostania wypowiedź Jurija Butusowa, redaktora naczelnego ukraińskiego portalu „Censor.NET” z dnia 21 września b.r.: Polska jest krajem z własnymi interesami, ale przede wszystkim udowodniła swoimi działaniami, że traktuje Ukrainę jak swoich braci. Polacy zrobili i robią dla Ukrainy znacznie więcej, niż wymagają tego interesy narodowe, w tym dostawy broni na dużą skalę i przyjmowanie uchodźców, i nie da się tego wszystkiego zmierzyć w kategoriach pieniężnych. Czy są jakieś problemy w naszych relacjach? Oczywiście, sąsiedzi zawsze mają takie problemy i wymagają one rozwiązań. Ale czy warto wyciągać na światło dzienne problemy między braćmi i wywoływać skandale w czasie wojny? Nie, ponieważ oznacza to uderzenie w siebie, osłabienie siebie i zamknięcie możliwości znalezienia kompromisu. Mam nadzieję, że prezydent Zełenski i faktyczny szef naszej polityki zagranicznej i wewnętrznej Jermak przestaną budować relacje z innymi krajami i wewnątrz Ukrainy poprzez roszczenia i oskarżenia i pomyślą, że interesy państwa są realizowane poprzez wpływ i odpowiedzialność. Wpływ mierzy się programami działań, odpowiedzialność mierzy się działaniami. Słowa bez wpływu i odpowiedzialności są bezwartościowe. W czasach wojny trzeba konkurować decyzjami, a nie obelgami.”

Źródło: defence24.pl

Więcej postów