Choć według badań poparcie lokalnej społeczności dla budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu rośnie, to wciąż wiele osób ma obawy związane z tą inwestycją. W ramach postępowania o wydanie decyzji środowiskowej do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska wpłynęło ponad 800 uwag m.in. od mieszkańców Pomorza i zmartwionych turystów. Przeanalizowaliśmy je, aby sprawdzić, co niepokoi Polaków w związku z atomowym projektem.
- Mieszkańcy nadmorskich miejscowości, gdzie w 2033 r. ma ruszyć elektrownia jądrowa, obawiają się m.in. utraty atrakcyjności turystycznej gminy i uciążliwości związanych z budową tak dużego obiektu
- Protestują ponadto przeciwko wycince lasów i dewastacji cennych przyrodniczo terenów
- Pytają też o to, co stanie się z plażami, temperaturą wody morskiej czy radioaktywnymi odpadami oraz gdzie będą nocować tysiące pracowników zatrudnionych przy budowie elektrowni
- Część osób boi się skutków potencjalnej awarii elektrowni, zniszczenia obiektu przez trzęsienie ziemi, pożar lub tsunami wywołane uderzeniem meteorytu w Morze Bałtyckie, a także ewentualnych ataków terrorystycznych
- Z ostatnich badań wynika, że 75 proc. mieszkańców gmin Choczewo, Gniewino i Krokowa popiera budowę elektrowni jądrowej w swoim sąsiedztwie
W ubiegłym tygodniu Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska wydał decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla elektrowni jądrowej, która stanie na Pomorzu w gminie Choczewo. To milowy krok w kierunku budowy polskiego atomu. Każda kolejna decyzja administracyjna, w tym ustalenie lokalizacji inwestycji czy pozwolenie na budowę, musi być zgodna właśnie z decyzją środowiskową. GDOŚ w załączniku do decyzji przekazał uwagi i wnioski, jakie wpłynęły do niego podczas udziału społeczeństwa w postępowaniu. Tabelka zawiera dokładnie 825 pozycji. Przejrzeliśmy je i sprawdziliśmy, czego boją się Polacy w związku z realizacją tej pierwszej w kraju inwestycji w energetykę jądrową.
Dewastacja cennych obszarów przyrodniczych
Duża część uwag dotyczy ochrony przyrody wokół planowanej elektrowni jądrowej. Mieszkańcy obawiają się, że inwestycja nie pozostanie bez wpływu na obszary chronione Natura 2000, zniszczy unikalną roślinność i bioróżnorodność.
„Proponowana przez Polskie Elektrownie Jądrowe lokalizacja elektrowni jądrowej zagraża obszarom Natura 2000 i doprowadzi do całkowitej degradacji jednego z najbardziej wartościowych przyrodniczo obszarów przybrzeżnych Morza Bałtyckiego w Polsce” — czytamy w jednym z wniosków.
Natomiast według GDOŚ po przeprowadzeniu analizy wpływu inwestycji na środowisko „nie stwierdzono znaczących negatywnych oddziaływań w stosunku do żadnego z analizowanych obszarów Natura 2000 pozostających w zasięgu oddziaływania inwestycji”. „Tym bardziej nieuzasadnione jest wskazywanie, że analizowana lokalizacja doprowadzi do całkowitej degradacji obszarów przybrzeżnych Morza Bałtyckiego” — przekonuje urząd. Zapewnia też, że w ramach przedsięwzięcia nie wystąpi pomniejszenie obszarów Natura 2000 „Przybrzeżne wody Bałtyku” oraz „Mierzeja Sarbska”.
GDOŚ zakazał prowadzenia prac przygotowawczych oraz robót budowlanych na obszarze „Mierzei Sarbskiej”, a także lokalizowania zapleczy budowy w odległości mniejszej niż 100 m od tego rezerwatu. Przyznał natomiast, że może dojść do naruszenia tego terenu w przypadku budowy infrastruktury towarzyszącej elektrowni jądrowej — morskiego terminala przeładunkowego. Jest to jednak odrębna inwestycja, która będzie musiała uzyskać osobną decyzję środowiskową.
GDOŚ wskazuje jednocześnie, że zobowiązał inwestora do działań minimalizujących wpływ projektu na bioróżnorodność fauny i flory. Szczegóły tych działań, w tym np. przenoszenie gatunków, zostaną określone w odrębnych zezwoleniach.
GDOŚ odniósł się także do uwag dotyczących cennych siedlisk podlegających zniszczeniu. „Sam fakt występowania wielu gatunków chronionych nie jest przesłanką do uznania terenu za unikalny. Z tego powodu przy ocenie oddziaływania na środowisko kierowano się również kryterium, które mówi o tym, czy populacja danego gatunku podlegającego np. zniszczeniu stanowi znaczącą część populacji w skali regionu lub kraju” — tłumaczy. W tym przypadku największy udział w siedliskach podlegających przekształceniu lub zniszczeniu stanowi nadmorski bór bażynowy, który występuje wzdłuż niemal całego wybrzeża.
Pojawiła się też obawa o przyszłość populacji morświnów, których w Bałtyku pływa coraz mniej. Okazuje się, że GDOŚ pierwotnie ocenił istotność wpływu inwestycji na ten gatunek jako wysoki. „Jednak — po uwzględnieniu środków minimalizujących — znaczenie oddziaływania oceniono na niskie, zatem ogólnie uznano je za nieistotne” — skwitował GDOŚ. Wśród wskazanych środków łagodzących wpływ projektu na morświny wymienił m.in. zastosowanie najlepszej dostępnej technologii w celu zmniejszenia poziomu hałasu podczas robót, stosowanie akustycznych urządzeń odstraszających i obserwację wystąpienia ssaków morskich w trakcie hałaśliwych prac.
„Nie” dla wycinki drzew
W uwagach pojawiło się sporo głosów przeciwnych planowanej wycince drzew pod budowę elektrowni jądrowej.
„Budowa tego obiektu zniszczy unikatową przyrodę na wybrzeżu, spowoduje dużą wycinkę lasu, zabije turystykę w regionie” — czytamy w uwagach.
Jak wynika z raportu, obszar wycinki lasu w wariancie preferowanym do realizacji wynosić będzie około 333 ha. W decyzji środowiskowej nakazano inwestorowi wykonanie zastępczych nasadzeń drzew i krzewów.
Zabetonowane plaże, odwrót turystów
Mieszkańcy nadmorskich miejscowości martwią się tym, że teren wokół elektrowni jądrowej stanie się nieatrakcyjny i odstraszy turystów. Zwłaszcza w trakcie budowy, która trwać będzie wiele lat. Wskazują też na ryzyko pogorszenia się jakości życia lokalnej społeczności.
„Teren przeznaczony pod elektrownie znajduje się w bardzo specyficznym miejscu niezanieczyszczonym smogiem świetlnym, oddalonym od ośrodków miejskich i przemysłowych. Sprzyja to rozwojowi ekosystemów oraz poprawie zdrowia i samopoczucia ludzi” — wskazuje jeden z wnioskodawców.
Swoje uwagi w tej sprawie przekazali też sami turyści, którzy latem odpoczywają w gminie Choczewo. Oto kilka z nich:
- „Sprzeciwiam się budowie elektrowni jądrowej na najpiękniejszej plaży w Polsce”;
- „Jestem zszokowany decyzją budowy elektrowni atomowej w gminie Choczewo. Jest to jedyny taki fragment wybrzeża z tak zachowaną przyrodą, od wielu lat już odwiedzam miejscowość Sasino i okolice, poznałem miejscowych, których znaczna większość utrzymuję się z turystów takich jak ja, którzy chcą odwiedzać ciągle takie naturalne miejsca jak gmina Choczewo, nikt tej budowy tam nie chce”;
- „Chciałam wyrazić głęboką nadzieję, że nie dojdzie do zabetonowania okolic plaży i samej plaży w Słajszewie. Jako mieszkanka Warszawy jeżdżę tam co roku od pięciu lat i mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie ma drugiego tak urokliwego miejsca nad Bałtykiem w Polsce. Nie zniszczmy go”.
W odpowiedzi GDOŚ przyznaje, że z uwagi na uciążliwości związane z realizacją inwestycji część turystów może unikać obszaru położonego w pobliżu placu budowy. Nie wyklucza jednak, że jednocześnie mogą pojawić się turyści zainteresowani projektem. „Najistotniejszy jest jednak fakt, że podczas eksploatacji elektrowni plaże w gminie Choczewo nie będą wyłączone z użytkowania. Funkcjonowanie elektrowni nie będzie mieć istotnego wpływu na turystykę w gminie Choczewo czy gminach okolicznych — Łeba, Krokowa” — przekonuje GDOŚ. Dodaje, że przy tej okazji planowana jest też budowa dróg i kolei, co pozytywnie wpłynie na dostępność tego regionu dla turystów.
Awarie, pożary, tsunami i ataki terrorystyczne
Nie zabrakło też uwag dotyczących bezpieczeństwa funkcjonowania elektrowni jądrowej. Niektórzy obawiają się trzęsienia ziemi na tym obszarze, inni pożarów okolicznych lasów albo tsunami.
- „Dlaczego przy wyznaczaniu rzędnej położenia wyspy reaktorowej nie wykonano symulacji powstania fali typu tsunami spowodowanej uderzeniem meteorytu o taflę Morza Bałtyckiego lub działalnością człowieka (przypadek Fukushimy)?” — pyta jedna z osób zgłaszających swoje uwagi.
- „Co z mieszkańcami w gminie Choczewo w razie ewentualnej awarii? Co z ich nieruchomościami oraz dorobkiem życia?” — zastanawia się przedstawiciel lokalnej społeczności.
GDOŚ odpowiada, że wystąpienie ciężkiej awarii ze stopieniem rdzenia reaktora, która potencjalnie mogłaby spowodować znaczące zagrożenie radiacyjne poza terenem elektrowni, jest skrajnie mało prawdopodobne — prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zdarzenia w przypadku amerykańskiego reaktora AP1000 (taki zostanie zastosowany na Pomorzu) oszacowano na raz na 5,9 mln lat.
„Niezależnie od faktu bardzo niskiego prawdopodobieństwa wystąpienia takiej awarii, także jej ewentualne skutki radiacyjne byłyby bardzo ograniczone w przestrzeni i czasie. W szczególności nie byłoby konieczne stałe przesiedlenie ludności, a inne działania interwencyjne miałyby ograniczony zasięg terytorialny (np. ewakuacja: zaledwie ok. 1,4 km — dla lokalizacji Lubiatowo-Kopalino i 2,1 km — dla lokalizacji Żarnowiec) i czas stosowania (przeważnie od tygodnia do roku, zależnie od rodzaju działania)” — podaje GDOŚ.
Jeżeli chodzi o ryzyko wystąpienia trzęsienia ziemi, to z badań geologicznych, geofizycznych oraz kartograficznych wynika, że w okolicy Łeby nie znajduje się krawędź płyty tektonicznej, która mogłaby się przesunąć. GDOŚ zapewnia jednocześnie, że w promieniu do 30 km od planowanej lokalizacji elektrowni jądrowej nie występuje uskok tektoniczny, który mógłby wywołać trzęsienie ziemi zagrażające bezpieczeństwu przyszłej instalacji.
Tsunami po uderzeniu meteorytu? W raporcie wśród zdarzeń zewnętrznych mogących zagrozić bezpieczeństwu elektrowni jądrowej podano katalog zdarzeń, które inwestor musiał rozpatrzeć w celu zidentyfikowania potencjalnych zagrożeń. Wśród tych zdarzeń znajduje się tsunami, bez wskazania przyczyny jego powstania. GDOŚ tłumaczy, że zdarzenia zewnętrzne, w tym możliwość zalania elektrowni przez morze, były kluczowe dla wyznaczenia terenu, na których będzie usytuowana wyspa jądrowa, a więc jednostki wytwórcze elektrowni, a także teren przyległy.
„Jeśli chodzi o zakres i metodologię analiz zagrożeń powodziowych, to zostały one wykonane zgodnie z najnowszymi standardami bezpieczeństwa (…) Standardy te nie wymagają uwzględniania tsunami wywołanego uderzeniem dużych meteorytów ze względu na skrajnie niskie prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zdarzenia” — czytamy w raporcie.
Część wnioskodawców wskazuje na nieodpowiednią lokalizację elektrowni z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju. Ich zdaniem „położenie blisko linii brzegowej Bałtyku to kolejne niebezpieczeństwo np. ataku terrorystycznego”, a „ze względu na obecną sytuację geopolityczną byłby to teren bardzo trudny do obrony przed ewentualną agresją zewnętrzną”.
GDOŚ odpowiedział, że dla uniemożliwienia zrealizowania zamachu terrorystycznego i zapobieżenia jego potencjalnym skutkom zostanie zaprojektowany i wdrożony odpowiedni system ochrony fizycznej elektrowni jądrowej. Ponadto zapewniona będzie ochrona elektrowni przez państwo jako obiektu infrastruktury krytycznej kraju.
Jak gmina poradzi sobie z lawiną robotników?
Mieszkańcy obawiają się też samego etapu budowy, która wymagać będzie sprowadzenia tam tysięcy pracowników. Martwią się nie tylko o to, gdzie ta rzesza robotników będzie nocować albo się leczyć, ale także czy nie będzie powodować lokalnych konfliktów, zwłaszcza w przypadku zatrudnienia dużej ilości osób spoza Polski. Ich zdaniem z powodu różnic kulturowych, barier językowych, nierównowagi płci (duża przewaga mężczyzn nad kobietami) i długiego czasu realizacji inwestycji może dochodzić do niebezpiecznych sytuacji.
„Dyskusyjne jest to, na ile istniejąca baza noclegowa faktycznie będzie w stanie udźwignąć potrzebę rozlokowania kilku tysięcy osób (najpewniej z odległych zakątków świata)” — sugeruje jeden z lokalnych mieszkańców. Wątpi on, by hotele o wysokim standardzie zechciały wynajmować pokoje pracownikom budowlanym, więc przewiduje powstanie na wiele lat miasteczka kontenerowego dla kilku tysięcy mieszkańców, jak to miało miejsce np. w Policach.
Raport przewiduje, że szacowana liczba pracowników na etapie prac przygotowawczych wyniesie ok. 1750 osób i będą to głównie osoby pochodzące z regionu. Natomiast ilość pracowników zatrudnionych na etapie budowy i rozruchu będzie się systematycznie zmieniała — w szczytowym momencie na budowie pracować może nawet około 8 tys. osób. Około tysiąc robotników będzie mieszkać w bazie kontenerowej przy placu budowy, a około 4 tys. zostanie zakwaterowanych w osobnej bazie, która stanowić będzie infrastrukturę towarzyszącą. Część załogi rozlokowana zostanie w istniejących obiektach turystycznych w 12 gminach.
Z uwagi na liczną grupę robotników rozbudowane zostaną usługi użyteczności publicznej, przewidziano m.in. utworzenie dodatkowego centrum medycznego. W celu zapobiegania konfliktom planowane jest uruchomienie w bazie zakwaterowania pracowników posterunku policji.
Podgrzanie Bałtyku
Niektóre uwagi dotyczą wpływu elektrowni na temperaturę wody morskiej. „Przez chłodzenie reaktora temperatura wody w Bałtyku miejscowo ma się podnieść o kilka stopni — to zaszkodzi środowisku, rybom itd., nie mówiąc o turystyce” — czytamy.
Raport przewiduje, że odprowadzanie wody chłodzącej będzie powodować „wzrost nieznaczny temperatury wody w pobliżu miejsca zrzutu — o ok. 2 st. C w promieniu 1-2 km w wariancie pełnej mocy”. Analizy nie potwierdziły jednak zagrożenia wystąpienia istotnego, negatywnego wpływu przedsięwzięcia na stan środowiska wód morskich. Przewidziano natomiast obserwację i ocenę stanu zachowania oraz zachodzących zmian organizmów morskich.
Gdzie będą składowane odpady?
Polaków niepokoi też kwestia tego, co stanie się z niebezpiecznymi odpadami pochodzącymi z elektrowni jądrowej. Jak tłumaczy GDOŚ, odpady nisko- i średnioaktywne będą poddawane segregacji, przetwarzane zgodnie z przyjętymi procedurami, przechowywane na terenie elektrowni, a następnie kierowane do składowiska odpadów promieniotwórczych, które zlokalizowane zostanie poza terenem elektrowni.
Jeżeli chodzi o wypalone paliwo jądrowe, trafi ono do przyreaktorowego basenu celem schłodzenia, w którym będzie przechowywane przez 5-10 lat. Po tym czasie zostanie przeniesione do specjalnego magazynu na terenie elektrowni. Pojemność magazynu pozwoli na przechowywanie wypalonego paliwa z całego okresu eksploatacji. Elektrownia ma działać przez 60 lat.
W planie jest budowa na terenie Polski głębokiego składowiska odpadów promieniotwórczych, w którym docelowo składowane będzie wypalone paliwo jądrowe z polskich elektrowni. „Ministerstwo Klimatu i Środowiska prowadzi prace zmierzające do wyboru najlepszego miejsca pod przyszłe składowiska odpadów promieniotwórczych” — podaje GDOŚ. Wytypowanych zostało kilka miejsc, w których prowadzone są badania geologiczne.
Większość lokalnych mieszkańców za atomem
Polskie Elektrownie Jądrowe na początku tego roku przedstawiły raport w sprawie poparcia lokalnej społeczności dla budowy bloków jądrowych na Pomorzu. Z badania przeprowadzonego przez agencję PBS wynika, że 75 proc. mieszkańców gmin Choczewo, Gniewino i Krokowa popiera budowę elektrowni jądrowej w swoim sąsiedztwie. To o 12 pkt proc. więcej względem badania, które przeprowadzono w 2021 r.
W samej gminie Choczewo, w której znajduje się wskazana przez inwestora preferowana lokalizacja elektrowni jądrowej, poparcie wyniosło 67 proc.
Aż 80 proc. badanych mieszkańców gmin lokalizacyjnych pozytywnie oceniło szanse, że pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce zostanie zbudowana w ciągu kilkunastu najbliższych lat. Z kolei 65 proc. badanych stwierdziło, że rozwój energetyki jądrowej zapewni dostęp do tańszej energii elektrycznej.
Źródło: businessinsider.com.pl