W nieco ponad rok prezesi oraz członkowie zarządów i rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa przelali na konta Prawa i Sprawiedliwości prawie 2,5 mln zł. Business Insider Polska przeanalizował rejestr wpłat na rzecz partii rządzącej. Najhojniej konta obozu władzy zasilali menedżerowie z sektora energetycznego. Duże przelewy szły też od ludzi z PZU i spółek zależnych państwowego ubezpieczyciela.
- Z rejestru wpłat PiS wynika, że blisko połowa pieniędzy, które zasiliły konta partii, pochodziła od menedżerów spółek Skarbu Państwa
- W nieco ponad rok ok. 90 ludzi ze spółek przelało na konta PiS kwotę blisko 2,5 mln zł
- Na liście wpłat są nazwiska prezesów, członków zarządów czy rad nadzorczych m.in. PZU, Banku Pekao, Grupy Azoty, spółek energetycznych, a nawet niewielkich spółek córek państwowych gigantów
- Wśród wpłacających dominują osoby uznawane za stronników ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, niewiele nazwisk można za to skojarzyć z premierem Mateuszem Morawieckim
Od lipca 2023 r. rejestr wpłat na partie polityczne jest jawny i ogólnie dostępny. Musi on być prowadzony w formie elektronicznej i na bieżąco aktualizowany. Każdy robiący przelew na daną formację polityczną musi liczyć się z tym, że w publicznym rejestrze znajdzie się jego imię, nazwisko, imię ojca, miejsce zamieszkania, kwota wpłaty i data.
Limit wpłaty określa ustawa o partiach politycznych i jest on ustalony na poziomie 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. To oznacza, że ubiegłoroczny przelew nie mógł być wyższy niż nieco ponad 45,5 tys. zł. W tym roku zaś kwota ta nie może przekraczać 54 tys. zł. Z konkretnymi liczbami było ostatnio zamieszanie, bo płaca minimalna zwiększała się z ciągu roku dwukrotnie. W 2023 r. pojawiła się kolejna zmiana.
W ubiegłym tygodniu w rozmowie z Onetem Krzysztof Lorentz, dyrektor Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych Krajowego Biura Wyborczego, wskazał, że w tym roku limit jest jeszcze wyższy. Wszystko przez referendum, które ma się odbyć razem z wyborami. Za jego sprawą limit wynosi aż 25-krotność najniższej płacy, czyli sięga 90 tys. zł.
Ze spółek do partii
Business Insider Polska przeanalizował rejestr wpłat PiS pod kątem przelewów dokonywanych przez osoby ze spółek Skarbu Państwa. Objęcie najwyższych stanowisk w tych podmiotach najczęściej wymaga zielonego światła ze strony kierownictwa partii rządzącej. Na stołki prezesów, członków zarządu czy do rad nadzorczych nie trafiają przypadkowe osoby.
W rejestrze udało nam się znaleźć nazwiska przeszło 90 menedżerów zatrudnionych w spółkach kontrolowanych pośrednio lub bezpośrednio przez Skarb Państwa. Od lipca 2022 r. na konta PiS przelali blisko 2,5 mln zł. To ponad 45 proc. wszystkich pieniędzy, jakie w tym czasie trafiły na konta partii rządzącej.
Co ciekawe w ubiegłym roku menedżerowie państwowych spółek wpłacili na PiS niemal 1,3 mln zł (od lipca do grudnia) i było to przeszło 95 proc. środków, jakie trafiły na konta partii. W tym roku proporcje się w dużej mierze odwróciły, bo coraz więcej przelewów realizują politycy i kandydaci do Sejmu i Senatu. Jednak co czwarta złotówka wpływająca na partyjny rachunek bankowy przyszła z konta ludzi ze spółek Skarbu Państwa.
Wierzchołek góry
Analizowane przez nas dane to zaledwie wycinek wpłat, jakich dokonywano w ostatnich latach, bo uwzględniają jedynie ogólnodostępny rejestr elektroniczny. Nie obejmują wcześniejszych wpłat, a dotyczą jedynie nieco ponad roku od 1 lipca 2022 r.
W obecnym rejestrze wpłat już na pierwszy rzut oka widać dużą reprezentację ludzi związanych ze spółkami bezpośrednio lub pośrednio kontrolowanymi przez Skarb Państwa.
W sumie w ubiegłym i tym roku naliczyliśmy 112 przelewów od menedżerów zarządzających państwowym biznesem. Dwa przypadki dotyczą osób, które reprezentują rządową agencję wykonawczą (Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych) i państwową osobę prawną (Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa). Liczba przelewów jest wyższa niż osób, które je dokonywały. Konta PiS zasiliło przeszło 90 reprezentantów spółek. To nie tylko powszechnie rozpoznawali prezesi czy członkowie zarządów, ale także osoby z rad nadzorczych oraz zarządzający spółkami córkami państwowych gigantów. Na liście wpłat są nawet nazwiska dyrektorów niewielkich regionalnych oddziałów państwowych gigantów.
Menedżerowie płacą miliony
— Nie ma formalnego cennika czy pisma, w którym wprost napisano, ile trzeba zapłacić. Jest po prostu oczekiwanie zaangażowania się i wspierania partii. Każdy musi sam rozstrzygnąć ile przelać i czy warto robić taki ruch. Warto jednak pamiętać, że jak szykuje się trzęsienie ziemi w spółce, to takie gesty mają znaczenie – mówi nam jeden z menedżerów, których nazwisko znalazło się w rejestrze wpłat PiS. Dwaj inni, którzy także zastrzegli anonimowość, wypowiedzieli się w podobnym duchu.
W sumie ludzie pracujący na najwyższych stanowiskach w spółkach Skarbu Państwa i tych pośrednio kontrolowanych przez Skarb Państwa wpłacili blisko 2,5 mln zł na konta PiS i to w czasie zaledwie niecałych piętnastu miesięcy. Kwota robi wrażenie, tym bardziej że to blisko połowa wszystkich wpłat na rachunki bankowe partii rządzącej w tym czasie. Całkowita kwota przelewów do 19 września br. to blisko 5,5 mln zł.
Czy to legalne, aby osoby, które najczęściej politykom partii rządzącej zawdzięczają stanowiska, przekazywali na tę partię pieniądze? Rok temu w rozmowie z Business Insider Polska zabrał w tej sprawie głos Wojciech Hermeliński, sędzia w stanie spoczynku i były szef PKW. Stwierdził, że takie wpłaty nie naruszają żadnych przepisów.
— Każdy ma prawo wpłacić i jeżeli nie udowodnimy, że [wpłaty] nie były dobrowolne, tylko pod naciskiem, to trudno mówić o naruszeniu prawa — podkreślał przewodniczący PKW w latach 2014-2019.
Prezesowska hojność
Od których menedżerów poszły największe przelewy? Już na pierwszy rzut oka widać, że dużą hojnością wykazywali się ludzie kojarzeni w PiS z frakcją ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
Tak jest w przypadku PZU czy Banku Pekao. W rejestrze wpłat można znaleźć nazwisko prezeski ubezpieczyciela Beaty Kozłowskiej-Chyły (45 tys. 150 zł) oraz czterech członków zarządu Piotra Nowaka, byłego ministra rozwoju i technologii (45 tys. 150 zł), Małgorzaty Sadurskiej, byłej posłanki PiS i m.in. szefowej Kancelarii Prezydenta (45 tys.). Na liście jest także były szef CBA Ernest Bejda, który wykonał dwa przelewy – pierwszy w 2022 r. na 45 tys. zł i w tym roku na 30 tys. zł. Dwóch wpłat dokonał także Krzysztof Kozłowski, w przeszłości m.in. wojewoda zachodniopomorski oraz wiceminister spraw wewnętrznych, który w sumie zasilił konta PiS kwotą 65 tys. zł.
Są także przelewy od osób ze spółek córek PZU: PZU Życie, PZU Zdrowie, TFI PZU, a nawet Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego. Menedżerowie zasiadający w zarządach czy radach nadzorczych wszystkich podmiotów związanych z ubezpieczycielem przelali na konto PiS w latach 2022-2023 kwotę przekraczającą 490 tys. zł.
Strumień pieniędzy popłynął także ze zrepolonizowanego w 2017 r. Banku Pekao (Skarb Państwa kontroluje go pośrednio przez PZU i Polski Fundusz Rozwoju). Prezes banku Leszek Skiba wpłacił 40 tys. zł. W rejestrze widać także przelewy od wiceprezesów Banku Pekao: Pawła Strączyńskiego (45 tys. 150 zł), Piotra Zborowskiego (50 tys. zł) czy Jerzego Kwiecińskiego (45 tys. 150 zł).
Bez trudu na liście wpłat można znaleźć także osoby z rady nadzorczej drugiego co do wielkości banku w Polsce.
O ile PZU czy Bank Pekao to miejsca, gdzie przecinają się wpływy różnych frakcji w PiS, chociaż dominują tam sasinowcy, to energetyka jest już królestwem, w którym rządzi minister aktywów państwowych.
W rejestrze wpłat można więc znaleźć m.in. prezesa Enei Pawła Majewskiego (45 tys. zł) i kilka osób z zarządu spółki oraz spółek zależnych poznańskiej firmy. Przelew wykonał także m.in. prezes Taurona Paweł Szczeszek (45 tys. zł) czy PGE Wojciech Dąbrowski (45 tys. zł). W przypadku tych dwóch podmiotów także w rejestrze znajdziemy nazwiska wiceprezesów i przedstawicieli licznych spółek córek.
Wpłat na PiS dokonali także szefowie topowych spółek Skarbu Państwa jak prezes Orlenu Daniel Obajtek (45 tys. zł). Z zarządu koncernu paliwowo-energetycznego przelew wykonali jeszcze m.in. Jan Szewczak (35 tys. zł) czy Adam Burak (w sumie 65 tys. zł). Do partyjnej kasy dołożył się prezes LW Bogdanka Kasjan Wyligała, który przekazał 27 tys. zł, gdy jeszcze był wiceprezesem tej spółki.
W rejestrze nie brakuje także silnej reprezentacji Grupy Azoty i jej spółek córek z prezesem Tomaszem Hincem na czele, który wpłat dokonywał w 2022 i 2023 r. – odpowiednio 43 tys. 550 zł i 20 tys. zł. Także prezes KGHM Tomasz Zdzikot przelał 44 tys. zł.
Wymienione przez nas osoby to tylko część menedżerów spółek kontrolowanych w jakiś sposób przez Skarb Państwa. To jedne z najważniejszych podmiotów. Wpłat dokonywali jednak także ludzie, którzy znaleźli zatrudnienie w niewielkich spółkach córkach, a nawet oddziałach państwowych gigantów.
Kogo nie widać
Co ciekawe w rejestrze wpłat nie widać prezesów ze spółek, które uchodzą za znajdujące się w strefie wpływów szefa rządu. Z ludzi Mateusza Morawieckiego uwagę zwraca nazwisko Michała Kuczmierowskiego, czyli prezesa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, który przelał w połowie września tego roku 5 tys. zł. RARS to agencja wykonawcza, a nie spółka.
— Stronnicy Morawieckiego, którzy trafili do spółek, to najczęściej osoby z biznesu, często bez afiliacji politycznej i raczej uchodzą za ludzi szefa rządu, a nie PiS. Być może po obecnej ekipie będą chcieli znaleźć pracę w sektorze prywatnym, więc nie wychylają się takimi akcjami jak oficjalne wpłaty na partię polityczną – podkreśla nasz rozmówca z jednej ze spółek.
Przed wyborami w 2019 r. media ujawniły jednak, że grupa osób kojarzona z premierem Mateuszem Morawieckim wpłaciła na jego kampanię ok. 250 tys. zł. Wówczas pojawiały się tam osoby także z największych spółek Skarbu Państwa.
Partie polityczne są zobowiązane publikować w Biuletynie Informacji Publicznej pełny rejestr wpłat. Wszystkie formacje polityczne, które księgują przelewy, muszą to robić od 1 lipca 2022 r. w publicznym rejestrze. Lista osób wpłacających jest na bieżąco aktualizowana.
Źródło: se.pl