Nawet 11 mld zł rocznie mogą zaoszczędzić przedsiębiorcy, jeśli w życie weszłyby proponowane zmiany w wypłatach świadczeń za czas choroby. Propozycje w tej sprawie przedstawia m.in. Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga. Pracownik nie traciłby na takich rozwiązaniach, ale dodatkowy koszt musiałoby ponieść państwo.
- Tłumaczymy, którzy pracodawcy mieliby być zwolnieni z wypłacania wynagrodzenia chorobowego. Ich pracownicy od pierwszego dnia choroby otrzymywaliby zasiłek z ZUS
- Wskazujemy, ile obecnie kosztują wynagrodzenia i zasiłki chorobowe
- Zdaniem ekspertów zmiany są potrzebne, ale powinny być wprowadzane stopniowo
Na finiszu kampanii politycy prześcigają się w ofertach dla poszczególnych grup wyborców. Jednym z elementów wyborczego targu jest wynagrodzenie chorobowe. Lewica proponuje jego podwyższenie z 80 proc. do poziomu 100 proc. pensji. Z kolei Trzecia Droga i Koalicja Obywatelska (KO) stawiają na przedsiębiorców i zapowiadają odciążenie ich z obowiązku wypłaty wynagrodzenia chorobowego pracowników (KO ogranicza taką propozycję do najmniejszych firm). Obowiązek wypłaty przejąłby ZUS.
— To pozytywny pomysł, w szczególności dla najmniejszych firm. Trzeba go jednak wprowadzać stopniowo z uwagi na koszty dla państwa i monitorować czy po zmianach nie przybędzie np. przypadków „wysyłania” zatrudnionych na zwolnienie lekarskie w razie braku zleceń dla pracodawcy — wskazuje Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, były członek Rady Nadzorczej ZUS.
Kto i ile płaci za chorobowe?
Obecnie pracodawcy płacą wynagrodzenie chorobowe w wysokości 80 proc. za pierwsze 33 dni absencji pracownika w danym roku kalendarzowym lub 14 dni w przypadku pracowników, którzy skończyli 50 lat. Dopiero po upływie tych terminów finansowanie absencji przejmuje ZUS. Zasiłek chorobowy ze środków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) przysługuje podwładnemu odpowiednio od 34. lub 15. dnia niezdolności do pracy w roku kalendarzowym.
Taki system świadczeń oznacza duże wydatki dla zatrudniających, co przedstawia poniższa tabela. Wskazuje jakie koszty chorobowe ponoszą pracodawcy i ZUS.
Z danych tych wynika, że w ubiegłym roku pracodawcy wydali na chorobowe pracowników blisko 11 mld zł. Co ważne ich udział w finansowaniu absencji chorobowych pracowników znacząco wzrósł w ostatnim czasie. Jeszcze w 2017 r. łączna suma wypłaconych przez pracodawców wynagrodzeń chorobowych stanowiła 56 proc. sumy zasiłków chorobowych. W ubiegłym roku kwota ta wynosiła już 74 proc. tej wydanej na absencję pracowników przez ZUS. Coraz więcej kosztują więc krótkotrwałe absencje, które finansują zatrudniający. Potwierdza to poniższa tabela, która wskazuje łączną liczbę dni absencji chorobowych (opłacanych przez pracodawców i ZUS).
W latach 2017 — 2022 liczba dni chorobowego opłaconego przez pracodawcę wzrosła łącznie o 18,4 tys. (23,1 proc.). W tym samym czasie liczba absencji opłacanych przez ZUS zmniejszyła się łącznie o 8,8 tys. dni (spadek o 5,9 proc.; liczba długotrwałego chorobowego wzrosła jedynie w okresie pandemii Covid).
Kto może skorzystać z nowych rozwiązań?
W praktyce zwolnienie z konieczności wypłacania wynagrodzenia chorobowego byłoby więc realną ulgą dla zatrudniających. Przy czym propozycje partii różnią się co do zakresu takich zmian. Z programu Trzeciej Drogi (Polska 2050 i Polskie Stronnictwo Ludowe) wynika, że odciążenie takie objęłoby wszystkich pracodawców.
— Zniesiemy obowiązek wypłaty wynagrodzenia za czas niezdolności do pracy przez pierwsze 33 dni. To ZUS zapłaci zasiłek chorobowy Twojego pracownika już od pierwszego dnia — wskazano w propozycjach programowych.
Z kolei KO chce, by chorobowego nie płacili mikroprzedsiębiorcy, czyli — zgodnie z obecnymi przepisami — podmioty, które w co najmniej jednym roku z dwóch ostatnich lat obrotowych spełniały łącznie następujące warunki:
- zatrudniają średniorocznie mniej niż 10 pracowników,
- osiągają roczny obrót netto ze sprzedaży towarów, wyrobów i usług oraz z operacji finansowych nieprzekraczający równowartości w złotych 2 mln euro lub sumy aktywów jego bilansu sporządzonego na koniec jednego z tych lat nie przekroczyły równowartości w złotych 2 mln euro.
Stopniowe wprowadzenie zmian
Jak proponowane rozwiązania oceniają eksperci?
— Są one istotne w szczególności dla mikroprzedsiębiorców. Jeśli firma zatrudnia np. trzy osoby i dwie z nich nagle zachorują, to pojawia się problem, bo trzeba płacić wynagrodzenia chorobowe i jeszcze dodatkowo opłacić osobę, która wykona pracę za nieobecnych pracowników. W przeciwnym razie trzeba byłoby zrezygnować ze zleceń, co jest gorszym rozwiązaniem, bo narusza wiarygodność firmy na rynku — tłumaczy Jeremi Mordasewicz.
Obecny system jest też niekorzystny dla kobiet. Z powodu ciąży przeciętnie częściej korzystają ze zwolnień lekarskich, a to oznacza koszt dla pracodawcy. Wprowadzenie omawianych rozwiązań miałoby więc istotne znaczenie.
— Tak ważne zmiany, także w kontekście finansowym, powinny być jednak wdrażane stopniowo. Trzeba znaleźć kompromisowe rozwiązania. Pojawiają się propozycje eksperckie, aby zasiłek z ZUS już od pierwszego dnia absencji przysługiwał pracownikom, którzy ukończyli 50 lat. Pozostałym zatrudnionym pracodawca płaciłby za pierwsze 14 dni choroby. To dobry kierunek zmian — wskazuje Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy, założyciel inicjatywy Debata Emerytalna.
Podobnie uważa Jeremi Mordasewicz.
— Pamiętajmy o deficycie w ZUS-ie, który corocznie jest dofinansowany z budżetu. Odciążanie powinniśmy zacząć od firm małych, bo dla nich obecne zasady odpłatności za chorobowe są najbardziej dotkliwe. A następnie takie rozwiązanie można by stopniowo rozszerzać na firmy małe, średnie, duże — dodaje doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Bez gwałtownych ruchów
Stopniowe i rozłożone w czasie zmiany mogłoby uchronić pracowników i firmy przed zmianą wysokości składki na ubezpieczenie chorobowe (obecnie wynosi 2,45 proc.). Nagłe i całościowe przerzucenie ogromnych kosztów (prawie 11 mld zł rocznie) na ZUS mogłoby skutkować tym, że politycy zaczęliby szukać dodatkowych źródeł finansowania, np. poprzez podwyższenie składki. Jednocześnie można by monitorować, czy pracodawcy i zatrudnieni nie nadużywają nowych przepisów, czyli czy nie wykorzystują zasiłku chorobowego płaconego przez ZUS jako „postojowego” (w sytuacji gdy np. jest przestój w zamówieniach i firma nie ma pracy dla zatrudnionych). W takim przypadku rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie zasady, że np. pierwsze trzy dni choroby są nieodpłatne lub płatne w niższej wysokości (np. 50 proc.). Takie rozwiązanie uderzałoby jednak np. w osoby, które potrzebują jedynie krótkiego zwolnienia lekarskiego i jest negatywnie oceniane przez związki zawodowe.
— Trzeba też pamiętać, że w Polsce jest przyzwolenie na korzystanie z absencji chorobowej bez szczególnego uzasadnienia. Zdarza się np. jej „dobieranie” do urlopu, długich weekendów itp. Dodatkowo pojawiają się wspomniane propozycje podwyższenia chorobowego do 100 proc. Jeśli chcemy uniknąć podwyższenia składki, to zmiany dotyczące ubezpieczenia chorobowego powinny być wdrażane rozważnie — wskazuje Jeremi Mordasewicz.
Zdaniem ekspertów konieczne są kompleksowe rozwiązania.
— Zmiany w finansowaniu chorobowego powinny być elementem szerszej reformy systemu składek na ubezpieczenia społeczne i składki zdrowotnej. Konieczny jest przegląd tych przepisów. Wprowadzenie pojedynczych rozwiązań nie jest najlepszym pomysłem — podkreśla Oskar Sobolewski.
Co z kontrolą L4?
Pojawia się też pytanie, czy w razie zwolnienia pracodawców z konieczności płacenia chorobowego będą oni w ogóle zainteresowani sprawdzaniem, czy pracownik rzeczywiście jest niezdolny do pracy. Nadużywanie zwolnień lekarskich w ostatnich latach stało się prawdziwą plagą.
— Inspektorzy ZUS często przyłapują osoby, które — mając zaświadczenie lekarskie — pracują. Ujawniony został np. przypadek, kiedy chory ze schorzeniem kręgosłupa dźwigał ze szwagrem szafę po schodach. Zdarzyło się też np. że kobieta na zwolnieniu pojechała jako opiekunka na wycieczkę klasową swojego dziecka. Podczas kontroli zastano też np. stolarza ze złamaną ręką, który jednak heblował sztachety. Wmawiał, że to najlepsza forma rehabilitacji — wskazywał Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.
Takie przypadki ujawniły jednak kontrole ZUS-u, a nie pracodawców (w ubiegłym roku liczba tych pierwszych wzrosła z 353 tys. do 430 tys. czyli o 21,7 proc., a kwota wstrzymanych zasiłków chorobowych — aż o 46 proc.).
— Pracodawca w praktyce nie ma narzędzi do skutecznej kontroli pracownika na zwolnieniu lekarskim. Od tego jest państwo. Przy zwolnieniach chorobowych, w szczególności krótkotrwałych, jest to bardzo trudne — podsumowuje Jeremi Mordasewicz.
Źródło: businessinsider.com.pl