Przypomnijmy — według publikacji dziennikarzy „Gazety Wyborczej” oraz „Nowej Gazety Trzebnickiej” umowa Anny Morawieckiej, od 2019 r. zatrudnionej w ratuszu w Trzebnicy, była fikcyjna, ponieważ siostry premiera „nikt w pracy nie widział”, nie było jej też na listach obecności. Jak czytamy, jej zatrudnienie jako „pomoc administracyjna” w urzędzie miejskim było utrzymywane w tajemnicy, a nie wiedzieć o tym fakcie mieli m.in. miejscy radni. — To zakamuflowany lobbing opłacany z pieniędzy podatników — mówił „Nowej Gazecie Trzebnickiej” informator.
Jak podają wspólnie gazety Marcin Raczyński tworzył referat kultury i sportu od zera. Robił to z jeszcze jednym pracownikiem. Na pytanie dziennikarzy, czy była to siostra premiera, Raczyński odpowiada, że nie. — To była zupełnie inna osoba, zatrudniona jako pomoc administracyjna — mówi.
Nie słyszał też nic na temat zatrudnienia Morawieckiej w urzędzie. — Dopiero teraz, z waszego artykułu, dowiedziałem się, że podobno miała być zatrudniona w referacie, którym kierowałem — twierdzi.
Raczyński dodaje, że z pewnością poznałby, że to Anna Morawiecka, gdyby ją zobaczył jako pracownicę urzędu.
Morawiecka publikuje oświadczenie
Siostra premiera Mateusza Morawieckiego wydała oświadczenie, w którym odniosła się do publikacji. Wyliczyła sprawy, którymi miała zajmować się jako pracownica urzędu. Wśród nich „wykonywanie czynności pomocniczych (pomoc i konsultacje wewnętrzne) w zakresie działań mających przywrócić Trzebnicy funkcję uzdrowiskową”. Dodała, że jej pracę przerwała choroba.
Marcin Raczyński mówi nam jednak, że sprawa uzdrowiska nie należała do zadań referatu kultury i sportu. – Nigdy się tym nie zajmowaliśmy. Na pewno nie w okresie mojej pracy – zapewnia.
Marcin Raczyński odszedł z urzędu z końcem marca 2020 r., miał podpisaną umowę na sześć miesięcy.
Urząd w Trzebnicy zmienia wersję
Jak podają wspólnie gazety, „w czwartek, 27 kwietnia, trzy dni po ukazaniu się naszego tekstu Urząd Miasta w Trzebnicy przysłał mail o treści: »Prostuję błędną informację, udzieloną w piśmie z dnia 2 marca« — napisał »specjalista ds. obsługi wniosków o udostępnienie informacji publicznej« Karol Kos. »Pani Anna Morawiecka zatrudniona była w Wydziale Pozyskiwania Funduszy Urzędu Miejskiego w Trzebnicy, a nie jak błędnie wskazałem w Referacie Kultury i Sportu«.”
Pismo Urząd Miejski wysłał mailem po tym, jak dziennikarzy zaczęli wypytywać o Marcina Raczyńskiego i jego pracę w Referacie Kultury i Sportu. „Tymczasem najpierw 2 marca wysłał nam odpowiedź z informacją, że Morawiecka pracowała w Referacie Kultury i Sportu, a później 14 marca, gdy dostał od nas listę dodatkowych pytań dotyczących m.in. tegoż referatu, nie zwrócił na swoją pomyłkę uwagi” — czytamy w publikacji.
Jak twierdzą dziennikarze, Anna Morawiecka opublikowała na temat artykułu dwa oświadczenia, jednak w żadnym z nich nie odniosła się do kwestii zatrudnienia w referacie kultury i sportu.
Reakcja Morawieckiego
Na publikację na temat fikcyjności etatu swojej siostry, zareagował premier. — Artykułu nie czytałem, jednak mam przekonanie, że praca była wykonywana rzetelnie i realnie. W świetle tego typu informacji, jeśli one zostały przedstawione, to zapewne strony się spotkają w sądzie — powiedział w Ząbkach Mateusz Morawiecki.
Jechał sęk tę zydowicę moravetz czy jak ta familia sie naprawde nazywa. Ale co ze sprawą agenturalnej na rzecz Stasi ( i nie tylko ) działalności kanalii na stołku premiera byłej Polski??? Kryminalisci i zdrajcy spod flagi piszydoukrobolszewii najwyraźniej postanowili, ze temat „sam przycichnie”. Jak widacsłusznie, gdyz motłoch, zwany szumnie „społeczeństwem” woli zajmować się długimi weekendami, zenkami, tańcami zpudzianem na lodzie i co jakiś ( a moze jakaś Cichopek jadła na śniadanie) a nie istotnymi dla przyszłości sprawami…