Niepozorna żółta kartka papieru wydaje się dowodzić szpiegostwa USA przeciwko Federalnemu Ministerstwu Obrony – pisze Georg Heil z RBB (Rundfunk Berlin Brandenburg, część ARD) na portalu tagesschau.de.
Dokument, który znalazł się w posiadaniu tygodnika „Die Zeit” i magazynu politycznego ARD „Kontraste”, pochodzi z tak zwanych „Pentagon Leaks”, zestawu raportów amerykańskiego wywiadu krążących w internecie i opublikowanych przypuszczalnie przez 21-letniego członka Gwardii Narodowej USA.
Szpiegostwo USA w Niemczech to nic nowego
„Niemieckie Ministerstwo Obrony odrzuca głębszą współpracę z Chińską Republiką Ludową, dopóki Chiny nie staną się bardziej przejrzyste” – to tłumaczenie angielskiego nagłówka krótkiego raportu, który najprawdopodobniej pochodzi z amerykańskiej agencji wywiadowczej.
Raport ten po krótkim czasie zniknął z sieci. „Kontraste” i „Die Zeit” przeanalizowały dokument i uznają go za autentyczny, ale ostateczne potwierdzenie autentyczności mogłoby przyjść tylko od amerykańskich agencji rządowych. Zapytanie do koordynatora wywiadu USA początkowo pozostało bez odpowiedzi. Według informacji „Kontraste i „Die Zeit” sprawa rzekomego szpiegostwa zajmuje obecnie niemieckie organy bezpieczeństwa.
„Sensacyjna jest nie tyle treść dokumentu, co fakt, że USA najwyraźniej nadal szpiegują niemiecki rząd. Już w 2013 roku w kontekście ‘afery NSA’ stało się wiadome, że USA podsłuchiwały i podsłuchują na dużą skalę w Niemczech” – czytamy w tagesschau.de
Dokument ściśle tajny
Nad wiadomością znajduje się mieszanina skrótów, na przykład „TS” dla „ściśle tajne”. Jako źródło podaje się „SI” – „signal intelligence”. Tak więc do szpiegostwa mogło dojść poprzez przechwycenie wiadomości e-mail lub poprzez włamanie do systemów informatycznych Ministerstwa Obrony.
W swoim raporcie przedstawiciele amerykańskiego wywiadu informują o spotkaniu 20 lutego w Berlinie: przedstawiciele Federalnego Ministerstwa Obrony dyskutowali z delegacją chińskich sił zbrojnych. Data ta została potwierdzona w kręgach rządowych. Według raportu spotkanie odbyło się w ramach zwykłej dyplomacji wojskowej i w koordynacji z innymi resortami rządu federalnego.
Ze strony niemieckiej wziął w nim udział m.in. szef podwydziału Polityka II. Wśród poruszanych tematów znalazły się m.in. wojna w Ukrainie, napięcia w sprawie Tajwanu oraz wsparcie militarne dla Organizacji Narodów Zjednoczonych. Strona niemiecka dała podobno do zrozumienia, że Chińczycy musieliby stać się bardziej transparentni, zanim mogłoby dojść do głębszej współpracy.
Chińska „ofensywa wdzięku”
Według dokumentu, który niemieccy dziennikarze uznali za raport amerykańskiego wywiadu, Niemcy byli świadomi, że Chińczycy, w obliczu zwiększonej presji politycznej ze strony USA, prowadzą „ofensywę wdzięku”. Dalej czytamy, że Niemcy postrzegają swoje stanowisko jako potwierdzenie niemieckiej solidarności z USA.
W przypuszczalnym szpiegostwie USA autor RBB Georg Heil widzi absurdalność: Według badań „Kontraste” i „Die Zeit” ambasada USA została oficjalnie poinformowana przez stronę niemiecką o spotkaniu z Chińczykami.
Według informacji „Die Zeit” i „Kontraste”, amerykański dokument jest również dostępny dla niemieckiego rządu. Jak jednak zareaguje on na rzekome szpiegostwo swojego sojusznika, wciąż wydaje się niejasne. Zdaniem dziennikarzy obu niemieckich mediów, będzie to zależało od tego, jak na ten incydent zareaguje rząd USA.
„Niemiecki rząd zdaje sobie sprawę z tego, że Niemcy są zależne od amerykańskiego wywiadu, a w obliczu wojny na Ukrainie stara się w miarę możliwości nie nadwyrężać stosunków z USA” – komentuje Heil.
„Niedopuszczalne” podsłuchiwanie wśród przyjaciół
„To jest istotna sprawa i obowiązuje wypowiedź pani Merkel: podsłuchiwanie między przyjaciółmi jest niedopuszczalne” – powiedział Konstantin von Notz, członek grupy Zielonych ds. polityki wewnętrznej. Von Notz podkreśla jednak, że najpierw trzeba porozmawiać z Amerykanami i wyjaśnić, jak mogło dojść do rzekomego szpiegostwa.
Gustav Gressel z Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych (ECFR) uważa, że rzekome szpiegostwo USA przeciwko Republice Federalnej Niemiec nie jest zaskakujące, a wręcz jest tradycją. Sam Gressel spotkał się z przypuszczalnie tą samą chińską delegacją dzień po spotkaniu w Federalnym Ministerstwie Obrony.
„Tutaj Amerykanie klasyfikują jako 'ściśle tajne’ informacje, które można było równie dobrze uzyskać, dzwoniąc do Fundacji Nauka i Polityka lub gdyby bardzo ładnie poprosić w Ministerstwie Obrony” – stwierdził Gressel w rozmowie z „Kontraste” i „Die Zeit”.
Ekspert wzywa do zmiany podejścia
Gressel uważa jednak za problematyczne to, że Niemcy, które jego zdaniem są „niepływającymi w obszarze wywiadu”, nie potrafią się lepiej chronić. Informacje, które mogą wyszpiegować Amerykanie, są również potencjalnie dostępne dla mniej przyjaznych narodów, takich jak Rosja czy Chiny – zauważa.
Ekspert postuluje zmianę podejścia do pracy wywiadowczej. Podkreśla, że w obecnej debacie brakuje świadomości, że „niemieckie społeczeństwo naprawdę ufa własnym władzom, na przykład jeśli chodzi o uprawnienia własnych służb wywiadowczych, do poprawy zdolności obronnych także w Niemczech”. Gressel żywi nadzieję, że uda się osiągnąć przełom. „Ale przed nami jeszcze długa droga” – mówi.