Trwa walka o intratne złoża. Miliardy na stole

Niezależny dziennik polityczny

Światowa transformacja energetyczna spowodowała wzrost zapotrzebowania na metale. Ponieważ produkcja miedzi, niklu, litu, srebra czy złota nie jest łatwa, bardzo kosztowna i czasochłonna, w branży mamy wysyp ofert przejęć. Tyle że na razie ułamek z nich ma szansę na finalizację.

  • W branży górniczej widoczna jest walka o zapewnienie sobie dostępu do złóż.
  • Nawet ogromne oferty są odrzucane ze względu na zmiany rynkowe i perspektywy dla metali.
  • W przejęciach coraz większe znaczenie mają względy bezpieczeństwa i polityki.

Wszystkie prognozy mówią, że zapotrzebowanie na metale kolorowe będzie rosło. Nowe technologie domagają się coraz więcej miedzi, niklu, litu, ale i srebra czy złota. Nic więc dziwnego, że największe koncerny umacniają swoje pozycje, zgodnie z przysłowiem „duży może więcej”.

Projekty górnicze są coraz bardziej kosztowne i czasochłonne

Dlaczego jednak mamy obecnie do czynienia z dużą liczbą transakcji na rynku górnictwa metali? Powodów takiej sytuacji jest kilka.

Po pierwsze najwięksi gracze widzą rosnące zapotrzebowanie na kluczowe metale. Dla tych firm, które teraz zajmą dogodne pozycje na rynku, następne lata będą okresem prosperity. Po prostu przy obecnych tendencjach rynkowych będzie można sprzedać niemal każde ilości litu, niklu, miedzi czy kobaltu.

Drugim czynnikiem są rosnące koszty przygotowania nowych złóż, na które stać tylko największych. Przykładem niech będzie gigantyczna kopalnia miedzi w Mongolii. Za kilka lat zakład Oyu Tolgoi znajdzie się wśród największych kopalń miedzi na świecie.

Inwestycję rozpoczęła kanadyjska spółka Turquoise Hill Resources. Jednak uruchomienie kopalni (zwłaszcza jej podziemnej części) przeciągało się i pochłaniało coraz większe środki. Finalnie więc kanadyjska firma została wraz z projektem przejęta przez numer dwa wśród firm górniczych – Rio Tinto.

Trzecim czynnikiem jest chęć dywersyfikacji produkcji. Giganci starają się zdywersyfikować zarówno obszary produkcji, jak i lokalizacje. Należy pamiętać, że w wielu krajach w ostatnich latach weszły w życie – lub są zapowiadane – nowe restrykcyjne przepisy podatkowe. To sprawia, że firmy szukają alternatywy. Nie chcą uzależniać się tylko od jednego kraju, by nie ryzykować utraty majątku lub zysków po tym, jak zwykle ultralewicowe władze zmienią przepisy prawa.

Największy koncern górniczy na świecie wzmacnia pozycję na rodzimym rynku

Idealnym przykładem takich działań jest decyzja największego na świecie koncernu górniczego BHP Group. Australijski gigant właśnie otrzymał zielone światło od akcjonariuszy Oz Minerals. Za 9,6 mld dol. australijskich (około 6,4 mld dol. USA) gigant przejmie w pełni władzę nad mniejszą firmą.

W zamian BHP będzie mógł nie tylko zwiększyć produkcję miedzi i niklu, ale także obniżyć koszty produkcji w niektórych swoich zakładach w zachodniej Australii. Dodatkowo wiąże się biznesowo z potężnym odbiorcą litu, jakim jest amerykański producent pojazdów elektrycznych Tesla.

Transakcja ma jeszcze jeden aspekt. BHP bardzo mocno jest zaangażowany w operacje górnicze w krajach Ameryki Południowej. A tam zarówno w Chile, Peru, jak i Boliwii lewicowe rządy wprowadzają bardzo restrykcyjne przepisy dotyczące wydobycia.

Już teraz podnoszone są głosy, że część inwestycji przy nowych podatkach może nie być dochodowa. To powoduje, że firmy takie jak BHP starają się zdywersyfikować ryzyka. A ponieważ Australia pod względem stabilności prawnej znajduje się w światowej czołówce, nic więc dziwnego, że gigant zdecydował się na kolejne tam inwestycje.

Kwoty za przejęcia coraz wyższe, bo konkurencja duża, a dobrych firm mało

Choć przejęcie Oz Minerals jest dość znaczne, to dopiero trzecie co do wielkości w ostatnich miesiącach.

Producent złota Newmont złożył ofertę o wartości 19,5 miliarda dolarów za australijskiego producenta Newcrest. Pomimo tego wcale nie jest wiadome, czy ostatecznie do transakcji dojdzie. Raz, że na amerykańską ofertę kręcą nosem organy antymonopolowe – powstałby dominujący gracz na rynku złota. Dwa, że pomimo podwyższenia oferty nie są z niej zadowoleni akcjonariusze Newcrest.

– Także rekomendacja zarządu (by nie odpowiadać na ofertę – przyp. red.) nadal pozostaje kluczową przeszkodą – napisał analityk Morgan Stanley, Rahul Anand, w raporcie dla klientów.

Jeśli jednak transakcja się powiedzie, będzie to trzecia co do wielkości transakcja z udziałem australijskiej firmy –  wynika z obliczeń Refinitiv i Reuters.

Jeszcze większa jest będąca na „stole” oferta mającej siedzibę w Szwajcarii firmy Glencore. Ta zaoferowała 22,5 miliarda dolarów za kanadyjskiego Teck Resources. Spółka specjalizuje się w produkcji miedzi i cynku, a dla Glencore byłaby ważnym aktywem dywersyfikującym działalność firmy i różnicującym ofertę metali oferowanych przez giganta.

Problem w tym, że Kanadyjczycy nie palą się do propozycji przejęcia i to pomimo podniesienia jej wartości. Jak oświadczył prezes Teck Norman Keevil – firma ma inne plany, w tym te dotyczące restrukturyzacji działalności.

Oferty nie wszystkich inwestorów są mile widziane

Choć analitycy podkreślają, że ruch w przejęciach w branży górniczej jest ogromny, to zarazem widać, że coraz większą rolę odgrywają względy polityczne.

I tak na pierwszy plan uwidacznia się niechęć do inwestorów z Chin. W wielu krajach chińscy potentaci mogą zapomnieć o lukratywnych przejęciach.

Specjalne prawo w tej kwestii wprowadziła Kanada. Również w USA chińskie firmy górnicze nie mają czego szukać. Także w Australii widoczna jest wstrzemięźliwość co do chińskich oferentów.

A ponieważ także w Ameryce Południowej do Pekinu podchodzi się w branży górniczej z dużą ostrożnością, jedynym miejscem, gdzie Pekin może bez przeszkód inwestować, jest Afryka.

Dlaczego fuzje i przejęcia mają coraz bardziej polityczne znaczenie? Wynika to z rosnącego znaczenia dostępu do surowców. Metale kolorowe i szlachetne odgrywają w gospodarce coraz większą rolę, nic więc dziwnego, że uznawane za wrogie Zachodowi Chiny z wielu transakcji są wykluczane.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów