Rekordowa i najwyższa od 1996 roku inflacja sprawia, że duża część Polaków na zakupy chodzi z kalkulatorem. Portal o2.pl sprawdził, czy wzrost cen widać również w sklepie dla posłów.
Portal o2.pl przyjrzał się cenom w warszawskim sklepie na Wiejskiej, niedaleko ulicy Bolesława Prusa, którego klientami są posłowie Sejmu RP.
Dziennikarze chcieli sprawdzić, czy politycy mogą w sklepie zauważyć szalejącą drożyznę, która dobija Polaków. Zaczęli od przyglądania się cenom pieczywa.
„Każda [bułka – red.] w cenie 60 gr za sztukę. To nadal taniej, niż w spożywczym koło domu Jarosława Kaczyńskiego” – czytamy w relacji portalu. Z koeli najtańszy bochenek chleba – pszennego krojonego, kosztuje w sklepie dla posłów 4,49 zł.
Za mleko w sklepie dla polityków trzeba zapłacić sporo. Co najmniej 5,49 zł za litr. Na wiejskiej 10 jaj kosztuje 11,69 zł – to również bardzo drogo.
Dość „tanie” jest za to masło – „6,99 zł za kostkę smarowidła popularnej firmy o wadze 200 g”. Tanie są również ogórki szklarniowe – kilogram kosztuje 19,79 zł. Pomidory zwykłe kosztują 12,99 zł/kg, a malinowe 17,99 zł/kg. To zwykłe ceny.
Czy inflację widać na dziale mięsnym? „Najtańsza z kiełbas, kiełbasa toruńska, kosztuje 23,69 zł za kilogram” – czytamy.
Portal podsumowuje, że „można zrobić tu zakupy w cenach niższych, niż w niejednym dyskoncie”. Niemniej – ceny nie są dużo niższe niż w sklepach, z których na co dzień korzystają „szarzy ludzie”.
Posłowie mogliby więc, skoro mogą na własne oczy zobaczyć, co robi inflacja, wziąć się za obniżanie jej, zamiast pompować ją dalszymi obietnicami rozdawnictwa.