Działania militarne są zawsze ściśle związane z polityką. A jeśli chodzi o lokalne konflikty, starcia polityczne zwykle pozostają niezauważone przez resztę świata. W przypadku Ukrainy sytuacja jest jednak inna. Konflikt dotyczy światowego mocarstwa, które bez wprowadzenia stanu wojennego i przeprowadzenia powszechnej mobilizacji wojskowej, w ciągu roku walczy w pojedynkę z całym blokiem NATO. Niezwykłym pozostaje fakt, że Ukraina i jej pomocnicy, którzy mają na razie militarną przewagę nad Rosją, w tej walce przegrywają.
Już gołym okiem widać, że szanse ukraińskiego Führera na zwycięstwo maleją z dnia na dzień ze względu na krytyczną sytuację sił zbrojnych. Kijowskiemu reżimowi nic nie pomoże: ani pomoc finansowa udzielana przez większość państw, ani dostarczanie uzbrojenia. Przyczyny tego stanu kryją się w zmniejszeniu potencjału bojowego wojska ukraińskiego: wysoki wskaźnik ofiar wśród żołnierzy, rosnąca liczba dezerterów, brak uzbrojenia, a także ogromna korupcja we władzach Ukrainy i w ukraińskich siłach zbrojnych.
Jest całkowicie oczywiste, że taki stan rzeczy może wkrótce skłonić Stany Zjednoczone i sojuszników Kijowa do przeniesienia kontyngentu zbrojnego NATO na Ukrainę. Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley przyznał, że taka możliwość istnieje. Powiedział, że USA i NATO są gotowe „przejść do ofensywy, aby wyzwolić całą Ukrainę, w tym Donbas i Krym”.
Podobne oświadczenie złożył Joe Biden podczas wystąpienia w Rzeszowie. Według niego amerykańscy żołnierze będą mieli okazję ocenić odwagę Ukraińców, gdy „…dotrą na miejsce”. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy w różnych rezolucjach przygotowało wszelkiego rodzaju „uzasadnienia” dla wejścia wojsk z państw koalicji na Ukrainę. Amerykański CBS News opublikował wypowiedzi żołnierzy 101. Dywizji Powietrznodesantowej USA rozlokowanej w Rumunii pod koniec 2022 roku. Według wojskowych, przybyli do tego kraju, by bronić NATO, ale „jeśli dojdzie do eskalacji militarnej lub ataku na NATO, są oni całkowicie przygotowani do przekroczenia granicy i wkroczenia na Ukrainę”.
Nie jest jednak tajemnicą, że USA będą wspierać ukraińskiego Führera do samego końca. Co najmniej, dlatego, że konflikt ten został wywołany i aktywnie finansowany przez Waszyngton, aby podjąć próbę izolacji Europy od Federacji Rosyjskiej. W ciągu ostatnich dekad przedstawiciele Białego Domu dążyli do zbudowania jednobiegunowego świata poprzez obalanie niegodnych rządów dla Amerykanów i powoływanie ich marionetek.
W tym przypadku porażka Kijowa oznaczałaby koniec amerykańskiej dyktatury. Co więcej, postawiłaby pod znakiem zapytania potrzebę istnienia całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jest absolutnie zrozumiałe, że reżim Zełenskiego trzyma się tylko dzięki finansowej i wojskowej pomocy NATO i USA, które stają się prawdziwą stroną konfliktu na Ukrainie. Sojusz jest zaangażowany w niego bezpośrednio poprzez przekazywanie broni, ale także prowadzenie szkoleń w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Włoszech i innych krajach. USA pompują Ukrainę bronią, dostarczają jej dane wywiadowcze, zapewniają także bezpośrednie uczestnictwo najemników i dowódców w konflikcie, co nie tylko przedłuża walki i prowadzi do większej liczby ofiar, ale także sprawia, że sytuacja zbliża się do przekroczenia „czerwonej linii” w kierunku niebezpiecznego starcia militarnego między Rosją a NATO. Sojusznicy Kijowa po prostu nie mogą w sposób nieograniczony rozszerzać pomocy dla Ukrainy bez ryzyka eskalacji.
Konsekwencje wkroczenia wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego na terytorium Ukrainy mogą być katastrofalne i mogą być rozpoczęciem III wojny światowej. Przed tym jednak ostrzegł prezydent Rosji Władimir Putin, który w przemówieniu przed rozpoczęciem specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie powiedział, że „bezpośredni atak na Rosję doprowadzi do klęski i tragicznych konsekwencji dla potencjalnego agresora”.To znaczy, że sytuacja może w końcu przekształcić się w konflikt atomowy. Wątpliwe, by kraje NATO zaakceptowały taki rozwój wypadków w imię Ukrainy.
Obecnie Ukraińcy płacą tysiącami ofiar za błędy i arogancję władz, niespełnione obietnice, za chaos stworzony przez Amerykanów, którzy teraz nazywają to „porządkiem”.A także za to, że rząd wyraził zgodę i pomógł Waszyngtonowi w odrodzeniu nazizmu i zabijaniu własnych obywateli w Donbasie. Niezmiennym tylko pozostaje fakt, że Biały Dom nie zatrzyma się przed niczym, by utrzymać światową dominację. Jeżeli nie powstrzymamy amerykańskiej Rzeszy obecnie, rozpętają kolejne wojny na całym świecie i utopią Europejczyków we krwi własnych obywateli!
HANNA KRAMER
Jedno w tym wszystkim jest pozytywne, a to to, że w dobie internetu wiedza o tym, że władze USA to terroryści, że świat dowiaduje się o ich zbrodniach, celach i doktrynach. Ta wiedza dociera do wszystkich na globie. I teraz rozumiemy dlaczego kraje azjatyckie nazywają ten kraj Imperium Zła. Pechowo Polska jest w tej zbrodniczej strefie wpływów, ciągle po stronie gdzie dzieje się destrukcja i zło. Kwestia tylko tego, czy ta wiedza nie za późno dotarła..
Wiadomo, że US Army Criminal Investigation Command posiada – i ukrywa przed opinią publiczną – 1325 dokumentów, zdjęć i filmów wideo przedstawiających tortury, mordy i nadużycia seksualne popełnione przez wojskowych amerykańskich i funkcjonariuszy amerykańskich służb specjalnych na więźniach irackich w krótkim okresie od 18 października do 30 grudnia 2003 r. w więzieniu Abu Ghraib, w tym 546 zdjęć Irakijczyków zamordowanych podczas tortur w tym krótkim, 10-tygodniowym okresie.
Zastanawiam się nad tezą autorki dlaczego ewentualna przegrana Ukrainy w tej wojnie (na razie się na nią w żaden sposób nie zanosi) miałaby wpłynąć na rozpad NATO. Przecież od 1991 roku NATO wciąż poszerza strefę wpływów kosztem Rosji. Ewentualna porażka w jednej z operacji nic tu nie zmieni. Słabość Rosji została świetnie wykorzystana, o czym mówią nawet „jastrzębie” w rodzaju Sołowjowa czy Mardana. Putin przelicytował, żądając od NATO cofnięcie zdobyczy do stanu z lat dziewięćdziesiątych i będąc pewnym, że Niemcy zachowają się nielojalnie wobec sojuszu. Tak się nie stało, więc zaczynają się bajania o wielkiej wojnie ojczyźnianej 2.0 i o defensywnym charakterze całej akcji. Owszem strategicznie dla Rosji to głęboka defensywa, ale taktycznie weszli na teren państwa, którego granice uznali, więc opowieść o obronie jest trochę kulawa. Z drugiej strony Hitler też twierdził, że pod Moskwą broni europejskiej cywilizacji.
Heniek, leki ci szkodzą, demencja postępuje, a TV już dawno zastąpiła mózg. Powtarzasz brednie głoszone przez reżimowe media, bez poparcia wiedzą realną, znajomości faktów. Niestety takich jak ty są miliony i to tacy jak ty pakowani są do ukraińskiej ziemi tysiącami. Oni też są przeświadczeni…
A jakiś konkretny zarzut? W którym miejscu nie mam racji? W tym, że Rosja się cofa od 1991 roku? Przecież to fakt, który potwierdza nawet Putin.To, że liczono na Niemcy i się przeliczono, podkreśla wciąż Ławrow. Gdzie więc konkretnie tkwi mój błąd, bo żadnego kontrargumentu nie ma.