Podczas konferencji prasowej w Sejmie współprzewodniczący Konfederacji Sławomir Mentzen i rzecznik tego ugrupowania Anna Bryłka odnieśli się do głosowanej dziś w Parlamencie Europejskim dyrektywy mieszkaniowej. Wskazali na szereg poważnych konsekwencji, które będą obciążać Polaków.
– Tematem naszej dzisiejszej konferencji jest dyrektywa wywłaszczeniowa, dla zmylenia przeciwnika nazywana dyrektywą mieszkaniową lub dyrektywą EPBD, którą dzisiaj po godz. 12 mają głosować europosłowie – rozpoczął Sławomir Mentzen.
– Jest to niezwykle ważny temat, o którym, ku mojemu zaskoczeniu, jest bardzo cicho. Jesteśmy bowiem w Polsce w samym środku debaty publicznej dotyczącej tego, dlaczego mieszkania w Polsce są takie drogie. I w samym środku tej debaty europosłowie będą głosowali nad dyrektywą, która sprawi, że mieszkania w Polsce będą dużo droższe niż obecnie i jeszcze mniejszą liczbę Polaków będzie stać na zakup swojego mieszkania czy też swojego domu – wskazał.
Mentzen przypomniał, że to Mateusz Morawiecki w grudniu 2020 roku zgodził się w Brukseli na Fit for 55, mimo że miał prawo weta. Przypomniał, że jest to plan redukcji emisji o 55 proc. do roku 2030. – Ta drastyczna redukcja emisji wymaga oczywiście zniszczenia przemysłu, rolnictwa, transportu oraz budownictwa, ponieważ wszystkie te dziedziny naszej gospodarki emitują dwutlenek węgla – dodał.
– (Morawiecki) nie skorzystał ze swojego prawa weta, ponieważ w Brukseli obiecano mu, że jeżeli zgodzi się na ten plan Fit for 55, to oni w przyszłości porozmawiają z nim na temat możliwości ewentualnego dodatkowego finansowania Polski z pieniędzy unijnych – mówił Mentzen, podkreślając, że „absolutnie wszyscy, poza Mateuszem Morawieckim” wiedzą, jak będą wyglądały te rozmowy o finansowaniu. – Żadnych dodatkowych pieniędzy, jak zwykle, nie dostaniemy – wskazał.
– Wielką tragedią Polski jest to, że mamy premiera, który zgadza się na absolutnie wszystko, co mu podsuną w Brukseli i podpisuje każdy papier, który mu dadzą w Brukseli, niezależnie od tego, jak bardzo szkodliwy jest dla polskiej gospodarki – ocenił.
W dalszej części konferencji Mentzen wymieniał szkodliwe konsekwencje tej dyrektywy. – Mieszkania będą dużo droższe z powodu nałożenia nowych norm. Ale niestety nie to w tej dyrektywie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że te normy będą musiały też spełniać już istniejące domy i mieszkania – mówił.
– Do 2030 roku rząd ma wytypować 15 proc. polskich mieszkań i zmusić ich właścicieli do remontu tego mieszkania. Ten remont może obejmować wymianę dachu, ocieplenie ścian, wymianę ogrzewania, wymianę szyb, a w bloku wymianę windy na nową, drogą windę. I pytanie, kto za to zapłaci? – pytał retorycznie.
– Unia Europejska za to nie zapłaci, rząd za to też nie zapłaci, właściciele mieszkań będą musieli za to zapłacić. I skąd właściciele mieszkań wezmą pieniądze na wymianę dachu? Albo sprzedadzą to mieszkanie, bo nie będzie stać ich na wymianę takiego dachu, jeżeli mieszkają w bloku to spółdzielnia będzie musiała drastycznie podnieść fundusz remontowy, ludzi przestanie być stać na mieszkanie w swoim własnym mieszkaniu – wskazał.
– Jeżeli mają dom, to będą musieli ten dom sprzedać. Alternatywą będzie wzięcie bardzo drogiego w obecnych czasach kredytu na sfinansowanie remontu, którego nikt absolutnie do niczego nie potrzebuje – dodał.
– W najgorszej sytuacji będą oczywiście emeryci, którzy nie mają żadnej zdolności kredytowej i zostaną przez ten rząd skazani na zbójecką odwróconą hipotekę. Będą musieli sprzedać jakiemuś bankowi swoje mieszkanie, w zamian za fundusze i nie będą mogli tego swojego domu czy mieszkania nawet przekazać swoim dzieciom – ocenił.