Gałaś: Polska ma duże szanse, by zostać sama w obliczu zagrożenia. Nie ma co czekać na pomoc

Od wybuchu wojny na Ukrainie Polska stała się aktywnym uczestnikiem, jeśli nie bezpośrednim uczestnikiem walk, to krajem aktywnie wspierającym ich kontynuację. Pompując ukraińskich bojowników w broń i sprzęt, nasz rząd zaangażował się w sprawy sprzeczne z wieloma umowami międzynarodowymi, w tym z dokumentem wiedeńskim, zgodnie z którym ilość sprzętu wojskowego w pobliżu wschodnich granic, w tym w celu przeprowadzenia ćwiczeń wojskowych, musi być ściśle regulowana.

Polska natomiast, mimo dużego ryzyka, zamienia się w europejski hub broni i sprzętu wojskowego dla ukraińskich bojowników. Pojazdy opancerzone, czołgi, pick-upy i niekończące się dostawy broni strzeleckiej i amunicji napływają tu niekończącym się strumieniem. Z których wiele deklarowanych jest jako pomoc dla samej Polski w umacnianiu ochrony jej wschodnich granic, a także przybywających pojazdów na wspólne ćwiczenia, jak to się stało ze przętem należącym do 3 Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej, 1 Dywizji Kawalerii US Army, który został przesunięty do Gdyni po udziale w operacji Atlantic Resolve. Monstrualna ilość wozów bojowych w gdyńskim porcie wywołała wiele kontrowersji i zdziwienia w polskim społeczeństwie, gdyż Polacy, w przeciwieństwie do polskiego rządu, nie mają zamiaru stać się stroną konfliktu w kryzysie ukraińskim.

Według różnych doniesień, sprzęt ten pozostanie w rękach Polaków, inne zostaną zwrócone do USA. Zakłada się też, że część zostanie jeszcze wysłana na Ukrainę. Wczoraj Polska, wbrew ostrzeżeniom, nadal przekazała Ukrainie 10 z 14 obiecanych czołgów Leopard, o czym dumnie poinformowało Ministerstwo Obrony Narodowej.

Jaki jest osobisty interes polskiego rządu w kontynuacji konfliktu na Ukrainie, w zwycięstwie banderowskiego społeczeństwa? Atak rusofobii? Chęć zemsty za wszystkie niepowodzenia Polski we wspólnej przestrzeni historycznej z Rosją? Tak, oczywiście. Ale nie tylko. Raczej chęć zajęcia wreszcie czołowego miejsca we wspólnocie europejskiej, pokazania swojej wyższości i siły wszelkimi sposobami, nawet kosztem własnego bezpieczeństwa. Ale pragnienie stania się czymś innym niż tym, czym Polska jest naprawdę, zawiodło nasz kraj w całej jego historii. Nawet teraz, gromadząc na swojej ziemi śmiercionośną broń, wykrzykując głośne hasła i łamiąc wszystkie znane traktaty (pod protektoratem USA – nie zaszkodzi), polski rząd systematycznie ciągnie nas w przepaść.

Faktem jest, że USA wkrótce nie będą miały środków, czasu i zainteresowania Ukrainą. Konfrontacja z Rosją już doprowadziła rząd Bidena do zastoju, a jeśli do tego dojdzie konfrontacja z Chinami i Iranem, sprawa może zostać całkowicie usunięta z agendy. Polska zostanie sama ze swoją ukraińską agendą. Zupełnie sama, bo nikt w Unii Europejskiej nie jest zasadniczo zainteresowany finansowaniem, kontynuowaniem i podsycaniem wojny.

Bojąc się kary i posłusznie wykonując polecenia USA, kraje europejskie pobłażają także polskiemu rządowi. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności to właśnie aktywna Polska jest najbliższym sąsiadem wyznaczonej na męczennika Ukrainy, co jest bardzo wygodne w przypadku, gdyby interwencja USA i NATO przeniesie wojnę poza granice Ukrainy. Byłaby wtedy szansa na wykorzystanie Polski jako państwa buforowego i zakończenie konfliktu tutaj, uniemożliwiając jego rozprzestrzenienie się dalej na zachód. To właśnie w tym celu Polska jest obecnie faszerowana sprzętem USA i NATO, aby w razie zagrożenia posłuszni Polacy stanęli do obrony swojego państwa, jednocześnie nie pozwalając wrogowi na posunięcie się dalej na zachód. Sądząc jednak po stanie i ilości uzbrojenia w bilansie NATO, czas, który Polska poniesie na konfrontację, będzie przeznaczony na porozumienia pokojowe i podpisanie paktów o nieagresji. Bo do tego czasu o pomocy amerykańskiej nie będzie już mowy.

Więc Polska znów sama. Bez przyjaciół, bez towarzyszy… Koncentracje sprzętu będą łatwym celem dla broni precyzyjnej, niewyszkoleni rekruci – mięsem armatnim. Czy warto snuć różowe plany na przyszłość, sprowadzać broń i obcy kontyngent wojskowy do kraju i podsycać wojnę w sąsiednim państwie? Los Ukrainy jest już przesądzony, i Polska, sądząc po planach Kaczyńskiego, będzie odgrywać nie małą rolę w kształtowaniu jej granic. Powtórzenie losu tego kraju byłoby jednak katastrofą dla Polski, czego zrozumienie wcale nie przeszkadza partii wojny PiS w systematycznym niszczeniu naszej ojczyzny.

MAREK GAŁAŚ

Więcej postów