W ciągu niespełna dwóch lat na granicy polsko-białoruskiej zginęło więcej osób niż w ciągu 50 lat na granicy między NRD a RFN. To morderstwo – pisze niemiecki dziennik „TAZ”.
„Granica między Polską a Białorusią jest obszarem wojskowym o ograniczonym dostępie. Umierają tam uchodźcy szukający ochrony w Europie, a ukraińscy uchodźcy są ciepło przyjmowani. Jak to możliwe?” – pyta niemiecki dziennik „Tageszeitung” („TAZ”). Autor Caspar Shaller przypomina, że w czwartek, 2 marca, z Polski została wydalona obywatelka Niemiec, która przez kolejnych pięć lat ma zakaz wjazdu do Polski. To „nowum” – ocenia Shaller, informując, że polskie urzędy zarzucają Niemce złamanie zakazu wejścia na pas drogi granicznej i przerzucanie przez ogrodzenie paczek z pomocą.
Zapomniana tragedia
„Incydent ten rzuca światło na tragedię, która wciąż rozgrywa się na granicy Polski i Białorusi, ale zniknęła z nagłówków gazet” – czytamy. Chodzi o próby przekroczenia od strony Białorusi granicy z Polską i przedostania się do Unii Europejskiej.
Teraz granicy chroni 186-kilometrowe ogrodzenie, ale dalej tysiące osób próbuje ją przekroczyć i tylko nielicznym się udaje. Nie mogą zawrócić, bo białoruskie władze nie wpuszczają ich z powrotem do kraju. „Tak więc niezliczona grupa ludzi utknęła na ziemi niczyjej, gdzie umiera z głodu i pragnienia, zamarza na śmierć lub umiera z powodu obrażeń zadanych im przez polskich lub białoruskich pograniczników” – pisze „TAZ”. Dodaje, że polska straż graniczna uczestniczy w nielegalnych „pushbackach”, czyli nie dopuszcza uchodźców do terytorium, na którym mogliby poprosić o azyl, a mają do tego prawo zgodnie z konwencją genewską o uchodźcach i prawem UE.
„Mordercy”
„Często funkcjonariusze biją uchodźców, spryskują ich armatkami wodnymi w temperaturze poniżej zera, wyrzucają ich z połamanymi kośćmi w las. Przedtem zabierają im wszystko, co mają – telefony, butelki z wodą, jedzenie” – czytamy.
Niemiecki dziennik powołuje się na dane organizacji pomocowej Grupa Granica, według której między sierpniem 2021 r. a lutym 2023 r. na granicy zginęło co najmniej 37 osób, a ponad 300 jest zaginionych i z pewnością nie żyje. „W ciągu niespełna dwóch lat na granicy polsko-białoruskiej zginęło więcej osób niż w ciągu 50 lat na (ówczesnej) granicy między NRD a RFN” – stwierdza autor. „Trzeba to jasno powiedzieć: funkcjonariusze, którzy wyrzucają ludzi z powrotem do morza lub zimą do lasu, są mordercami. Politycy, którzy nakazują ‚pushbacki‘ są mordercami. A społeczeństwo, które na to pozwala, jest społeczeństwem morderców” – podkreśla autor.
Nierówne traktowanie uchodźców
Dodaje, że to „rażące łamanie praw człowieka przez Polaków” zniknęło z pola widzenia z powodu wojny w Ukrainie, a Polska i Europa chętnie pomagają uchodźcom z Ukrainy, szczycąc się swoją hojnością i solidarnością. „Innych uchodźców zabijają” – kontynuuje Shaller. Zaznacza jednak, że Ukraińcy nie mogą ponosić za to odpowiedzialności, zasługują bowiem na ochronę i pomoc, ale „hipokryzja Europy” jest widoczna.
Dziennik zastanawia się, skąd bierze się to nierówne traktowanie uchodźców. „Najbardziej oczywistym powodem jest rasizm: Ukraińcy są (przeważnie) biali i chrześcijańscy, a przez Białoruś próbują szukać bezpieczeństwa w Europie przeważnie mieszkańcy Bliskiego Wschodu”.
Ale jest jeszcze inny powód – zaznacza „TAZ” i wyjaśnia, że wielu uchodźców na granicy białorusko-polskiej pochodzi z Afganistanu lub Iraku, a Polska jest konfrontowana z konsekwencjami swoich działań. Jako „entuzjastyczny partner USA” Polska brała udział w bezprawnych atakach na Irak i Afganistan. „Polska pomogła zniszczyć te kraje i zdestabilizować cały Bliski Wschód” – czytamy. Polska, jako kraj, który przez 50 lat był za żelazną kurtyną, teraz sam opuścił własną kurtynę – militarnie zabezpieczoną nieprzekraczalną granicę, bardziej zabójczą niż jej oryginał” – kontynuuje dziennik. Na końcu parafrazuje słynne słowa prezydenta USA Ronalda Reagana, które wypowiedział w Berlinie Zachodnim w 1987 r. i apeluje do Andrzeja Dudy: „Tear down this wall” („Zburz ten mur”).
Źródło: dw.com