Podwoiła się suma wymierzonych przez policję mandatów. Średni opiewa już na 326 zł, a płacą głównie kierowcy.
W ubiegłym roku policjanci nałożyli mniej mandatów niż rok wcześniej, jednak na kwotę niemal dwukrotnie wyższą – to wzrost z 692 mln zł w 2021 r. do 1 mld 359 mln zł w ubiegłym – wynika z informacji dla „Rzeczpospolitej” uzyskanych w Izbie Administracji Skarbowej w Opolu, gdzie spływają dane z całego kraju. To efekt drastycznego podniesienia kar za wykroczenia drogowe.
Wzrost o 128 proc.
Za zbyt szybką jazdę, próbę ominięcia rogatek czy nieprzepuszczenie pieszego na pasach i inne poważne „wyczyny”, grożą dziś dotkliwe kary. Jeszcze w 2021 r. średni mandat opiewał na 143 zł, tymczasem w ubiegłym – już 326 zł (to wzrost o 128 proc.). Rekordy bije Mazowsze, gdzie ruch jest największy, i karano najczęściej – policjanci nałożyli tu aż 603 tys. mandatów na łącznie 205 mln zł. Kolejne regiony z czołówki to Śląsk, Wielkopolska i Małopolska. Na przeciwnym biegunie jest woj. lubuskie z 88 tys. mandatów na ogółem 32 mln zł (choć średni wynosił aż 361 zł).
Na wpływy do budżetu „zrzucili” się głównie kierowcy, których – jak szacuje policja – dotyczy ok. dwóch trzecich ze wszystkich nałożonych przez nią kar (reszta to np. porządkowe). Mandaty za najpoważniejsze wykroczenia wzrosły nawet dziesięciokrotnie od stycznia ubr., a od września jeszcze je zaostrzono dla kierowców recydywistów (jeśli w ciągu dwóch lat popełnią to samo wykroczenie, płacą podwójnie).
I tak, z danych opolskiej IAS wynika, że ponad 190 tys. kierowców w zeszłym roku dostało mandat na 800 zł (tyle kosztuje np. przekroczenie prędkości od 31 do 40 km/h). Kolejnych 245 tys. załapało się na kary w wysokości 1500 zł lub 1000 zł (łącznie stanowili 4,9 proc. z ogółu ukaranych). Niektórzy – choć to mniejszy odsetek – musieli wyłożyć 2,5 tys. zł.
– Najsurowiej traktowani są kierowcy znacznie przekraczający prędkość. To wykroczenie, oprócz niezachowania pierwszeństwa, jest jedną z najczęstszych przyczyn wypadków – zaznacza Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP.
W Żaganiu kierujący lamborghini najpierw wyprzedzał innych w miejscu niedozwolonym (w tym nieoznakowany radiowóz), a później rozpędził się do 128 km/h tam, gdzie wolno było jechać do 50 km/h. Za wyczyny zapłaci 3,7 tys. zł, z tego 2,5 tys. zł za prędkość, a resztę za „podwójną linię ciągłą”, stracił też prawo jazdy. Podobny wydatek czekał też kierowcę, który na grudziądzkim odcinku autostrady A1 jechał 224 km/h – gdy wolno było do 140 km/h. – To przez zwykły pośpiech – tłumaczył.
Z kolei aż 3 tys. zł mandatu wlepiono kierującej, która przy szkole w Ełku nie przepuściła pieszych na pasach i zignorowała sygnały od osoby nadzorującej przejście dzieci przez jezdnię. Przyłapała ją kamerka w innym aucie.
W ub.r. w Aleksandrowie Kujawskim rozpędzony kierowca śmiertelnie potrącił człowieka na pasach i uciekł. Policja ustaliła jego dane, a poszukując go, opublikowała jego wizerunek.
Kara dyscyplinuje
Według policji wysokie mandaty, przynajmniej na większość kierowców, działają dyscyplinująco.
– Wypadków i ofiar śmiertelnych jest mniej, kierowcy zwolnili, o połowę – z 50 tys. do 25 tys. – spadła liczba zatrzymanych im praw jazdy za tzw. 50+, czyli przekroczenie prędkości o ponad 50 km na godzinę – wylicza Robert Opas. Jak zaznacza, spadła także ogólna liczba zatrzymanych praw jazdy – z 85 w 2021 roku do 64 tys. w ubiegłym. – W minionym roku liczba zabitych spadła po raz pierwszy w historii poniżej 2 tys. – zauważa Opas.
Choć wpływy z kar w ubiegłym roku były większe, to mandatów wymierzono o 650 tys. mniej – łącznie 4,1 mln. – To pokazuje, że kierowcy jeżdżą ostrożniej i bardziej przepisowo – wskazują policjanci.
Na ile trwale uderzenie po kieszeni zmotywuje kierowców do przepisowej jazdy?
– Te nowe przepisy wprowadziły większą kulturę jazdy i większe respektowanie prawa ruchu drogowego. Wysokie mandaty na recydywistów nie działają, ale na większość osób, które okazjonalnie je otrzymują, już tak – komentuje prof. Brunon Hołyst, kryminolog.
I wskazuje coś jeszcze: – Jest także ciekawe zjawisko polegające na tym, że kierowcy oszczędzają na paliwie i nie jeżdżą tak szybko jak kiedyś, kiedy paliwo było tańsze. Nawet na autostradach, gdzie mogą jechać np. 120, nie wykorzystują tego i jadą wolniej, żeby zmniejszyć spalanie – zauważa prof. Hołyst. Wskazuje, że na spadek liczby mandatów pewien wpływ może mieć to, że „policja straciła na ostrości”. – Policjanci, będąc niezadowoleni z warunków służby i postępowania przełożonych, są łagodniejsi wobec kierowców. Wykazują bardziej obywatelskie niż represyjne podejście do łamiących przepisy – zaznacza kryminolog.
Większość ukaranych płaci mandaty. „Wpływy budżetowe z tytułu wszystkich mandatów karnych (w tym mandatów nałożonych na kierowców) na koniec ubiegłego roku wyniosły 903 423 137,85 zł” – podaje nam IAS.
Źródło: rp.pl