W Barcelonie nie biją jeszcze na alarm, ale sytuacja się skomplikowała, bo klub traci i punkty, i piłkarzy. – Mimo wszystko za wcześnie, aby mówić o kryzysie. A czemu Lewandowski gra gorzej? Odpowiedź jest prosta – mówi nam dziennikarz z Katalonii.
W niedzielę Barcelona niespodziewanie przegrała 0:1 z Almerią, przez co jej przewaga w tabeli ligowej nad Realem Madryt stopniała do siedmiu punktów.
Z jednej strony zaliczka wciąż jest spora, ale to był jednak drugi przegrany mecz z rzędu, bo kilka dni wcześniej Barcelona poległa na Old Trafford z Manchesterem United i odpadła z Ligi Europy.
Na domiar złego do listy kontuzjowanych dołączył Robert Lewandowski, który po starciu z Almerią wypadł z gry na około dwa tygodnie.
Tymczasem przed Barceloną trudne mecze. Pierwszy z nich już w czwartek o 21:00 (transmisja w TVP Sport, a relacja tekstowa na WP SportoweFakty), gdy Duma Katalonii zagra na wyjeździe z Realem w pierwszym meczu półfinału Pucharu Króla.
Potem ligowe starcie w domu z Valencią (5 marca), wyjazd na mecz z Athletic Bilbao (12 marca) i – być może kluczowe dla losów sezonu – ligowe El Clasico na Camp Nou (19 marca). To właśnie na ten mecz ma wrócić leczący uraz mięśnia Lewandowski.
A czego można się spodziewać po Katalończykach w najbliższym czasie? Czy można już mówić o kryzysie Barcelony, albo o dołku Lewandowskiego? O tym rozmawialiśmy z Rogerem Torello, dziennikarzem „El Mundo Deportivo”, który od lat zajmuje się tym klubem.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Od meczu z Almerią minęło już trochę czasu, ale wielu fanów Barcelony wciąż nie może przeboleć tej porażki. Trener Xavi powiedział, że to był najgorszy mecz jego drużyny w tym sezonie. Zgadza się pan z nim?
Roger Torello, dziennikarz „El Mundo Deportivo”, współpracownik stacji beinSports, Barca TV i TVE: To mecz koszmar, zwłaszcza pierwsza połowa była katastrofalna. Trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywy tego występu. Cały zespół zawiódł, dlatego zgadzam się z trenerem.
Wprawdzie po tej wpadce pojawiły się głosy, że trzeba było zagrać innym składem, ale według mnie to nie skład zawinił. Ta jedenastka, która została wysłana na boisko, powinna była sobie z Almerią poradzić. A wyszło jak wyszło. Szkoda, tym bardziej że była szansa odskoczenia aż na 10 punktów Realowi.
No właśnie. Zamiast 10 zrobiło się 7. To oznacza, że w Barcelonie będą bić na alarm?
Nie, aż tak to nie. Siedem punktów to wciąż solidna przewaga. Poza tym pamiętajmy o jednym: choć porażka z Manchesterem United na pewno boli, również ekonomicznie, to jednak oznacza, że już do końca sezonu Barcelona nie będzie miała natłoku spotkań. A w sytuacji jednego meczu na tydzień, jednak łatwiej będzie bronić przewagi.
Natomiast, wracając do Ligi Europy, na pewno w jakimś sensie ta porażka jest bolesna ekonomicznie, bo Barcelona z automatu wpisuje w budżet dotarcie do 1/4 finału Ligi Mistrzów. Wiadomo jednak, że to niemożliwe, a ewentualną kompensacją tego było wygranie Ligi Europy. Do tego też jednak nie dojdzie. Natomiast sportowo, tu nie ma wątpliwości, w tym sezonie było i jest wygranie ligi hiszpańskiej.
A czy można mówić na przykład o mini kryzysie Barcelony?
Z odpowiedzią na to pytanie musimy poczekać do czwartku, do meczu w Pucharze Króla z Realem Madryt. Gdyby Barcelona przegrała to spotkanie, to oznaczałoby trzecią porażkę z rzędu. No a to już w jakimś sensie upoważniałoby do pewnych stwierdzeń.
W czwartek Barcelona zagra z Realem „tylko” w Pucharze Króla. Nie ma wątpliwości, że ważniejsze El Clasico odbędzie się 19 marca, bo o ligowe punkty. Pytanie, czy to można wartościować, czy jednak El Clasico to El Clasico, bez względu na to w jakich rozgrywkach.
Raczej to drugie. Nie możesz podejść do tego El Clasico luźniej, bo dla ciebie ważniejsze jest starcie z Realem w lidze. To tak nie działa. El Clasico jest ważne zawsze, w każdych okolicznościach.
Co zatem będzie sukcesem Barcelony w czwartkowy wieczór na Santiago Bernabeu? Mówimy o zespole, który pojedzie do Madrytu bez kilku podstawowych graczy. Bez Pedriego, Lewandowskiego, Dembele.
I po dwóch porażkach. Dlatego w Madrycie Barcelona musi po prostu „przeżyć”. Przez co rozumiem taki wynik, który pozwoli zachować szansę awansu w rewanżu.
W najbliższych meczach Barcelona musi sobie radzić bez Lewandowskiego. Mamy pół roku jego pobytu w klubie. 31 meczów, 25 goli, 6 asyst. Jak go pan ocenia?
Lewandowski jest niesamowity, to piłkarz, który robi różnicę. Daje Barcelonie to, na co klub liczył, walcząc o niego, podpisując z nim kontrakt. Nie chodzi tylko o gole, ale i wpływ na zespół, pomoc młodszym… Natomiast nie ma co ukrywać, od pewnego czasu Robert wygląda nieco gorzej.
No właśnie. W 8 ostatnich ligowych meczach strzelił tylko 2 gole.
Ta gorsza seria zaczęła się po mundialu. Zapewne zmęczenie turniejem to jedno, ale jest też inne wytłumaczenie. Brak Pedriego. Według mnie kontuzja tego zawodnika ma duży wpływ na to, co prezentuje Lewandowski. Do tego uraz Dembele.
To proste: gdy ci dwaj są na boisku, to Lewandowski jest spokojniejszy, że „ileś” dobrych podań dostanie. A bez tych dwóch Robert cofa się głębiej, szuka piłki, próbuje innych rozwiązań, przez to więcej biega, a to ma swoje reperkusje. Nie wypominając wieku, ale przecież czasu oszukać się nie da… Z Pedrim i Dembele „Lewy” może być bliżej pola karnego i w decydujących momentach jest „świeższy”.
Pytałem o mini kryzys Barcelony, więc to samo powtórzę co do Lewandowskiego…
Odpowiem inaczej: bez Pedriego i Dembele Lewandowskiemu po prostu ciężko pokazać najlepszą wersję siebie. Z powodów, o których wspomniałem powyżej.
A czy uważa pan, że korona króla strzelców dla Lewandowskiego jest zagrożona? Robert ma teraz 15 goli, a rywale za nim, Benzema i Joselu, po 11.
Nie, według mnie nie jest. I znów wrócę do Ligi Europy. Odpadnięcie z tych rozgrywek oznacza, że nie będzie na przykład dylematu, czy Roberta oszczędzać w meczu ligowym. Barcelonie została w tym sezonie głównie La Liga, więc według mnie zarówno Robertowi łatwiej będzie bronić przewagi w klasyfikacji strzelców, jak i klubowi do pozycji w tabeli.
Absencja Lewandowskiego każe znów zadać pytanie: czy Barcelona potrzebuje kolejnego napastnika? Prawda jest taka, że, jak to w poprzednich klubach bywało, nie widać teraz superzmiennika dla Roberta.
Według mnie Barcelona zdecydowanie potrzebuje kolejnego napastnika. W żaden sposób nie podważając klasy Roberta, to tak się po prostu na dłuższą metę nie da. Wspominaliśmy już, że Lewandowski ma 34 lata, a to nie jest bez znaczenia.
Barcelona rozgrywa w sezonie ponad 60 spotkań w różnych rozgrywkach. Takiej dawki nikt nie wytrzyma. A przecież dochodzą do tego mecze reprezentacji. Dlatego w dłuższej perspektywie według mnie sprowadzenie kolejnego napastnika jest po prostu koniecznością. Dla dobra wszystkich stron. A w pewnym sensie również myśląc o przyszłości klubu.
Źródło: wp.pl