Co dzień opinia publiczna dostaje porcję informacji na temat kolejnych odsłon programu „willa plus” i „kasa dla swoich”. PiS zachowuje się tak, jakby nie wierzyło w wygraną.
Po serii bulwersujących informacji na temat programu „willa plus”, czyli kupowania za państwowe pieniądze willi, apartamentów i posiadłości dla fundacji związanych z politykami PiS, okazuje się, że organizacje te dostawały nie tylko pieniądze od ministra edukacji Przemysława Czarnka, ale mogą dostać także miliony od ministra kultury Piotra Glińskiego.
Kasa dla swoich
Jak poinformował portal tvn24.pl beneficjenci programu „willa plus” ustawili się już w kolejce po dotacje z Narodowego Instytutu Wolności, nadzorowanego przez ministra Glińskiego. NIW powstał w 2018 r., by wspierać rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Wśród podmiotów z „willi plus”, które teraz ubiegają się o dotacje z NIW, jest m.in. fundacja Polska Wielki Projekt, organizująca kongres pod tą samą nazwą. W radzie kongresu (wcześniej w radzie fundacji) zasiadają m.in. sam Gliński oraz europosłowie PiS Zdzisław Krasnodębski i Ryszard Legutko. Kolejna fudacja to – a jakże – związana z byłym szefem Kancelarii Premiera Michałem Dworczykiem Fundacja Wolność i Demokracja.
Przypomnijmy, że Polska Wielki Projekt dostała od Czarnka 5 mln zł na zakup okazałej willi na warszawskim Mokotowie, Fundacja Wolność i Demokracja – 4,5 mln na kupno willi na Żoliborzu, którą zamieniono następnie na willę na Saskiej Kępie. Za jakiś czas związane z PiS organizacje będą mogły ten majątek dowolnie wykorzystać – sprzedać albo wynająć. Fundacja związana z Dworczykiem jest zresztą rekordzistą, jeśli chodzi o pozyskiwanie publicznych pieniędzy.
Jeszcze nim dziennikarze i posłowie KO ujawnili szczegóły programu „willa plus” fundacja Dworczyka dostała od państwa ponad 60 mln zł dotacji. Ale nie tylko działacze PiS korzystają na państwowym. Także minister sportu Kamil Bortniczuk z koalicyjnej partii Republikanie hojnie dzieli kasę wśród swoich. Jak pisał Onet, Bortniczuk dał pod opiekę ponad 200 mln zł organizacji kierowanej przez jego partyjnego kolegę Mieczysława Baszkę. Wcześniej Bortniczuk zmienił zasady działającego od lat programu wsparcia małych klubów sportowych i wyprowadził jego obsługę poza ministerstwo sportu.
„Nachapać się na zapas”
Ale to nie koniec. Kolejnym miejscem, które nie skąpi swoim publicznej kasy, jest Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Kilka lat temu pisaliśmy w „Newsweeku”, że prezes Orlenu Daniel Obajtek dostał z NCBiR kilkadziesiąt milionów na swoją prywatną spółkę handlującą … folią. Teraz okazuje się, że grant w kwocie 55 mln zł z programu „Szybka ścieżka – innowacje cyfrowe” dostał 27-latek z Gdańska. „Ścieżka” rzeczywiście okazała się bardzo szybka, ponieważ ów młodzian zaledwie kilka dni wcześniej założył firmę. Ale i to nie koniec.
Jedna z białostockich spółek założona w 2020 r. dostała dotację w kwocie 123 mln zł na projekt dotyczący „cyberbezpieczeństwa podmorskiego”, mimo że jej kapitał jest mniejszy niż deklarowane aktywa i spółka nadaje się do likwidacji. Według „Gazety Wyborczej” ze spółką ma być powiązany wiceminister Jacek Żalek z partii Republikanie, choć ten zaprzecza. W ostatnich dniach odebrano mu jednak nadzór nad NCBiR, uznając najwyraźniej, że przekazanie 123 mln zł upadającej spółce na projekt związany z „cyberbezpieczeństwem podmorskim” to już zbyt ordynarny przewał.
Widać jak na dłoni, że w PiS puściły już wszystkie hamulce. Partyjni działacze zachowują się tak, jakby zupełnie nie wierzyli w wygraną w najbliższych wyborach i trzecią kadencję u władzy. Dlatego, korzystając z czasu, jaki pozostał do końca kadencji, chcą się nachapać i wyprowadzić tyle pieniędzy do swoich, ile się da.
Program „willa plus”, kasa z NCBiR i inne dotacje mają być zabezpieczeniem dla partyjnych działaczy na chude lata. To powtórka scenariusza zastosowanego już w latach 90. przez środowisko Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy uwłaszczyło się ono na majątku RSW „Prasa Książka Ruch”. Związana z Kaczyńskim Fundacja Prasowa Solidarność przejęła atrakcyjne nieruchomości od likwidowanej spółdzielni, a później wniosła je aportem do prywatnej spółki „Srebrna”. W chudych latach środowisko PiS znajdowało zatrudnienie w „Srebrnej”, żyjąc z najmu nieruchomości.
Jeśli opozycja dojdzie do władzy, niezależna prokuratura powinna prześwietlić te wszystkie „wille plus” i dotacje z NCBiR. Publiczny majątek nie może być rozkradany.
Źródło: onet.pl