Francuski miliarder Bernard Arnault zbudował ogromne, wysoce dochodowe imperium dóbr luksusowych. Skąd się wziął i jak udało mu się stać bogatszym niż Elon Musk i Jeff Bezos?
Elon Musk nie jest już najbogatszym człowiekiem świata. W rankingu superbogatych prowadził nieco ponad rok. Tydzień temu jego miejsce zajął 73-letni francuski miliarder Bernard Arnault – przynajmniej według magazynu „Forbes”, który 14 grudnia opublikował szacunkową wartość jego majątku w wysokości 180,2 mld dolarów, a więc prawie 170 mld euro. To niemal 17 mld dolarów więcej niż przypuszczalnie posiada Elon Musk.
Arnault jest współwłaścicielem i prezesem największego na rynku dóbr luksusowych koncernu Louis Vuitton, Moët Hennessy, znanego jako LVMH. Jego holding posiada najwięcej udziałów i głosów w LVMH. To nie pierwszy raz, gdy Arnault znalazł się na liście najbogatszych ludzi świata. Pozycję tę zajmował krótko już w 2019, 2020 i 2021 roku. Jeśli jednak Muskowi uda się ponownie wprowadzić Twittera na drogę sukcesu, Arnault nie będzie dane cieszyć się tym tytułem zbyt długo. Mimo to nawet wtedy wokół jego majątku nie przestaną krążyć legendy.
Imperium luksusu
LVMH to paryski koncern składający się z 75 różnych firm, które zarabiają przede wszystkim na luksusowych napojach, kosmetykach i modzie. W 2021 roku majątek grupy wzrósł o 64,2 mld euro, 20 proc. więcej niż w poprzednim roku. Niemal połowę przychodów (48 proc.) stanowiły moda i galanteria skórzana.
Koncern jest największą firmą w branży dóbr luksusowych na świecie, zatrudnia ponad 175 tys. pracowników i posiada 5,5 tys. filii. Według szacunków portalu statystycznego Statista wartość rynkowa LVMH w listopadzie 2022 roku wynosiła około 371 mld euro, co czyni go jednym z najdroższych koncernów świata – wyprzedza Mastercard, Chevron i Nestle.
Nie bacząc na ranking superbogatych, sam Arnault jest człowiekiem raczej niepozornym i mało znanym poza Francją. Jednak jego firm nie da się nazwać niepozornymi – są wśród nich znane marki o długiej tradycji, takie jak Bulgari, Dior, Fendi, Givenchy czy Louis Vuitton. Do tego dochodzą jeszcze sieci handlowe, np. Sephora, i sklepy firmowe. Najstarszą marką koncernu jest winiarnia Chateau d’Yquem, założona pod koniec XVI wieku.
W Ameryce Arnault wywołał poruszenie w 2019 roku, kupując za prawie 16 mld dolarów słynną markę jubilerską Tiffany & Co. Dwa lata później trafił na pierwsze strony niemieckich gazet, gdy kupił udziały produkującego sandały Birkenstocka, co zapewniło mu większość głosów w firmie, chociaż zagadką pozostaje, jak udało mu się z zakładu obuwniczego, który produkował wygodne, być może także zdrowe, lecz z pewnością ekstremalnie nieeleganckie sandały, uczynić luksusową firmę.
Jak wyczarować miliardy z toreb
Arnault urodził się w północnej Francji, niedaleko granicy belgijskiej. Po ukończeniu studiów inżynierskich na paryskiej politechnice dołączył do firmy ojca, gdzie zajmował się projektami nieruchomości, w krótkim czasie zostając szefem.
W 1984 roku przejął upadłe przedsiębiorstwo, do którego należał Christian Dior i dom towarowy Le Bon Marché. Tak wszedł na rynek dóbr luksusowych. W 1987 przejął marki Louis Vuitton i Moët Hennessy, zakładając koncern marek luksusowych LVMH. Wkrótce wciągnął do grupy kolejne firmy – również poprzez wrogie przejęcia. W 1989 roku został prezesem koncernu, stanowisko to piastuje do dziś.
Po tym, jak został jedynym szefem, rozpoczął długie zakupy warte miliardy euro, pochłaniając jedną firmę za drugą. Wiele z tych firm było źle zarządzanych i przestarzałych. Arnault wpuścił świeże powietrze do starych struktur, wprowadził nowoczesne zarządzanie i przyciągnął młodych projektantów.
Szeroko dostępne, lecz wciąż ekskluzywne
W firmie mówi się o nim B.A. Po artykule Suzy Menkes Arnault uważany jest za „pana logo”. Krytyk mody nazwała go w ten sposób w swoim portrecie z 1999 roku, który przygotowała dla „International Herald Tribune”. Napisała wówczas: „Jego celem jest bycie współczesnym i nowoczesnym, jego firmy mówią uniwersalnym językiem”. I dalej: „Arnault podkreśla, że 'utrzymanie indywidualności i wyjątkowości marek jest najwyższym celem firmy – przy usprawnionej strukturze koncernu'”. Strategia ta pozostawiła każdej marce pewien poziom niezależności, jednocześnie umożliwiając jej profesjonalizację.
Koncern jest nastawiony na ekspansję, przede wszystkim na swoim największym rynku, w Azji, ale także w Stanach Zjednoczonych i Europie. Jego reklamy „na wysoki połysk” mają na celu przyciągnięcie i przywiązanie do marki młodych klientów, oferując mniejsze i tańsze artykuły, takie jak paski czy czapki z pożądanym logo.
Arnault docenia także możliwości internetu. Wszystko jest dostępne online, a więc także LVMH – bez utraty ekskluzywności przez markę. Wiele marek ma teraz wystawne strony i sklepy internetowe i nie boi się już ujawniać tam cen.
Plany na przyszłość
Dzisiaj LVMH to firma rodzinna, w której każde z pięciorga dzieci posiada inne zadania. Nienagannie ubrany, o gęstych siwych włosach, Bernard Arnault prowadzi odosobnione życie, strzegąc swojej prywatności. Jego współpracownicy też niewiele o nim mówią. Wiadomo, że jest zapalonym tenisistą, kocha muzykę i kolekcjonuje dzieła sztuki. Przez wiele lat był także właścicielem domu aukcyjnego Phillips de Pury. W 2014 roku została otwarta w Paryżu Fundacja Louis Vuitton. Zaprojektowane przez Franka Gehry’ego muzeum sztuki współczesnej mieści własną kolekcję Arnaulta, która kiedyś zostanie przekazana miastu Paryż. Ponadto Arnault przekazał także miliony na cele charytatywne i pomógł w odbudowie katedry Notre-Dame.
Pytanie brzmi: co dalej? Które z jego dzieci przejmie firmę? Czy będzie to jedna osoba, czy wszyscy podzielą się obowiązkami? Czy następcy Arnaulta także będą urządzali „wyprawy łupieskie”? Wszak Chanel, Hermes, Armani i niektórzy inni konkurenci są nadal aktywni na rynku. Strategia Arnaulta polegająca na stworzeniu rodzinnego imperium marek luksusowych zainspirowała także innych, takich jak Richemont czy Kering. Mogą oni stać się niebezpiecznymi konkurentami LVMH – lecz oni kłócą się tam, gdzie Arnault napisał zasady.