Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, obok Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i Dowództwa Operacyjnego, jest jedną z trzech instytucji, która kieruje polską armią. Do jego zadań należy przygotowanie żołnierzy i sprzętu do użycia w czasie wojny. To oznacza, że dowództwo odpowiada za cały system szkolenia żołnierzy i wyposażenia ich w sprzęt. Zajmuje się też przygotowaniem systemu mobilizacyjnego na czas wojny i szkoleniem rezerw.
Dowództwo Generalne to moloch. Podlegają mu dowódcy wszystkich rodzajów wojsk. W czasie pokoju dowódca generalny dowodzi wojskami lądowymi, siłami powietrznymi, Marynarką Wojenną oraz wojakami specjalnymi. Sam dowódca generalny podlega jedynie Szefowi Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Gen. Jarosław Mika został dowódcą tego molocha 7 lutego 2017 r. Powołał go prezydent Andrzej Duda na wniosek ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza. To była jego pierwsza kadencja. Drugą rozpoczął 7 lutego 2020 r. Tym razem prezydent powołał generała na wniosek obecnego ministra obrony Mariusza Błaszczaka. Trzeciej kadencji, jak wynika z informacji Onetu, nie będzie, choć generał Mika sondował u szefa MON i w Pałacu Prezydenckim taką możliwość.
Kiedy latem tego roku stało się jasne, że za parę miesięcy zwolni się jedno z najważniejszych stanowisk w polskiej armii, kilku ważnych generałów przepuściło szarżę, by zwiększyć swoje szanse do jego objęcia.
Walka o władzę na szczytach wojska. Gen Kukuła, dowódca WOT pokieruje całą armią?
Jeszcze do sierpnia tego roku wydawało się, że murowanym kandydatem będzie gen. Jarosław Gromadziński, uważany za ulubieńca ministra obrony Mariusza Błaszczaka, twórca 18. Dywizji Zmechanizowanej, nazywanej też „Żelazną Dywizją”. Niepodziewanie jednak w trybie pilnym został on przeniesiony do rezerwy kadrowej. Z naszych informacji wynika, że amerykańscy sojusznicy z szacunku dla jego zasług i dorobku wojskowego poprosili, by generał rezerwę kadrową pełnił na stanowisku zastępcy dowódcy ds. interoperacyjnych w Międzynarodowym Zespole ds. Pomocy Ukrainie.
Przeniesienie gen. Gromadzińskiego do rezerwy kadrowej oznacza jednak, że odpadł on z wyścigu do stanowiska dowódcy generalnego.
Na polu bitwy zostało, na razie dwóch kandydatów — twierdzą źródła Onetu. Najpoważniejszym jest twórca i dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej, gen. Wiesław Kukuła. Jak mówią w rozmowach z Onetem, wysocy rangą wojskowi gen. Kukuła dość sprytnie już od dawna przygotowuje sobie grunt do tego awansu. Po pierwsze, dziś to on jest „najbliżej ucha ministra Błaszczaka” i to jego uwagi uwzględnia szef MON, podejmując decyzje dotyczące armii.
Dzięki temu udało się gen. Kukule uplasować na stanowiskach dowódców brygad, kilku swoich ludzi. Jego człowiekiem jest na przykład nowy dowódca 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w Międzyrzeczu płk Sławomir Kocanowski, który tworzył 1. Podlaską Brygadę Obrony Terytorialnej.
Innym zaufanym żołnierzem gen. Kukuły, który również niedawno awansował i przeszedł z WOT-u do wojsk operacyjnych, jest gen. Rafał Miernik. Od stycznia 2018 r. był dowódcą 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej, a teraz został dowódcą 19 Brygady Zmechanizowanej.
Mimo dobrego zaplecza i świetnych relacji z ministrem Błaszczakiem oraz jego otoczeniem gen. Kukuła może jednak polec w walce o stanowisko dowódcy generalnego, bo jego rywal ma podobne atuty.
W kręgach wojskowych oraz tych zbliżonych do minerstwa obrony wymieniany jest również gen. Krzysztof Radomski, szef Inspektoratu Kontroli Wojskowej jako możliwy następca gen. Miki. Jak niedawno ujawnił Onet, to gen. Radomski, nazywany przez żołnierzy „Berią” stoi za pozbawieniem stanowisk kilku doświadczonych dowódców.
Ciesząc się ogromnym zaufaniem ministra Błaszczaka, gen. Radomski odpowiada za kontrolę całego wojska. Jak mówią nasi rozmówcy, szef MON powierzył mu nadzór nad procesem rekrutacji w ramach ochotniczej służby wojskowej oraz procesem rozbudowy armii do 300 tys. żołnierzy.
Wojskowi bardzo krytycznie wyrażają się o obu kandydatach. Gen. Kukule zarzucają bark doświadczenia dowódczego, ponieważ zanim został szefem WOT, dowodził jedynie niewielką jednostką komandosów z Lublińca. — On chyba naprawdę nie zdaje sobie sprawy, czym jest dowództwo generalne i jak wiele spraw trzeba tu codziennie rozwiązywać. Bez odpowiedniego przygotowania porywa się z motyką na słońce — mówi nasz informator.
Z kolei gen. Radomski ma większe doświadczenie dowódcze, lecz jego byli przełożeni, zarzucają mu brak kompetencji do zarządzania tak dużą strukturą.