Skandal! Posłowie chcą karać za przechodzenie na czerwonym, ale nie chcą sami poddać się karze

Niezależny Dziennik Polityczny

Znów okazuje się, że posłom wolno więcej i to nawet wtedy, gdy na drogach dopuszczają się drobnych wykroczeń. Przykład dała jedna z sejmowych komisji, która nie chce się zgodzić, by dwójce posłów uchylić immunitet, aby policja mogła ich ukarać za przechodzenie na czerwonym świetle. A jeszcze niedawno tak chętnie głosowali za podwyższeniem mandatów za drogowe wykroczenia.

Policjanci wzięli na celownik trójkę posłów: Gabrielę Lenartowicz (62 l.) z KO oraz Marka Asta (64 l.) i Arkadiusza Mularczyka (51 l.) z PiS. Wszystkich przyłapali na tym samym wykroczeniu.

Posłom wolno przechodzić na czerwonym? Wygląda na to, że tak

Posłanka KO podpadała policjantom w kwietniu 2020 r., kiedy to w trakcie epidemicznych ograniczeń pojawiła się na przejściu granicznym z Czechami, by wesprzeć protestujących przeciwko rygorom. To tam uchwyciła ją kamera, gdy posłanka, uczestnicząc w proteście, przeszła przez przejście dla pieszych na czerwonym świetle. Sama nie miała sobie nic do zarzucenia i twierdziła, że na przejście weszła, gdy jeszcze świeciło się zielone światło.

Posłów Mularczyka i Asta mundurowi namierzyli w lipcu 2021 r. przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie. Arkadiusz Mularczyk jeszcze dziś wspomina tę akcję, gdy przez TK dopadła ich grupa protestujących.

— Z posłem Astem wyszliśmy na przerwę i pod Trybunałem stała bardzo agresywna grupa ludzi na czele z posłem Szczerbą. I my, wychodząc z Trybunału, byliśmy napastowani przez nich. CI chcąc oddalić się z miejsca, gdzie ci ludzie nas wyzywali, obrażali, biegli za nami, szczerze mówiąc, nawet nie zauważyłem, że wszedłem na czerwonym świetle – wspomina w rozmowie z “Faktem” wiceminister spraw zagranicznych, Arkadiusz Mularczyk.

Zdaniem posła, chciał jak najszybciej oddalić się od protestujących i nawet dziś nie ukrywa, że po prostu obawiał się, że mógłby być przez nich zaatakowany. Ma również żal do policji, która wówczas miała zachować się biernie.

— Obok stała policja, kilku policjantów i oni z tym nic nie robili. I ja tego nie rozumiem. Ja się czuję jakby ofiarą tej sytuacji, dlatego że w tamtym czasie policja nie zapewniła nam ochrony – tłumaczy polityk.

Sam zrezygnował z immunitetu. “Nie ma o co kruszyć kopii”

Policjanci jednak zareagowali. Zauważyli, że obaj posłowie przeszli na czerwonym świetle i zwrócili się do Marszałek Sejmu z wnioskiem o uchylenie im immunitetu, by móc wlepić im mandat. Sejmowi koledzy stanęli jednak w obronie posłów posłanki Lenartowicz i wiceministra Mularczyka. Podczas listopadowego posiedzenia komisji rekomendowali, by nie uchylać im immunitetu. Nie zdążyli jednak ruszyć z pomocą Markowi Astowi.

— Ja sam zrezygnowałem z immunitetu. Uważam, że nie ma o co kruszyć kopii i tyle. Zgadzam się z argumentacją, jaką na tę okoliczność przywołuje poseł Mularczyk. Myśmy tam byli lżeni, wyzywani i przeszliśmy, aby nie eskalować tego napięcia, które tam nastąpiło. Ale też uważam, że jeśli to zachowanie wywołuje jakieś negatywne emocje i wypełnia jakieś znamiona wykroczenia, to ja nie widzę problemu, żeby poddać się karze – tłumaczy “Faktowi” poseł Marek Ast.

Mimo rzeczenia się przez niego immunitetu policja na razie nie ukarała posła mandatem. Natomiast losem posłów Lenartowicz i Mularczyka już we wtorek, 13 grudnia zajmie się Sejm.

Należy się spodziewać, że koleżanki i koledzy posłuchają rekomendacji komisji i nie zgodzą się na ukaranie parlamentarzystów. Gdyby to jednak spotkało każdego innego Polaka, wówczas zakończyłby z mandatem w wysokości 200 złotych na koncie.

Wiceminister Arkadiusz Mularczyk na dzień przed głosowaniem nad losem swego immunitetu zapewnia, że zawsze stara się przestrzegać prawa.

— To nie była taka sytuacja, że wszedłem na czerwonym świetle, bo lubię łamać prawo. Staram się w każdej sytuacji przestrzegać przepisów prawa, natomiast tam była sytuacja bardzo nieprzyjemna – tłumaczy poseł Mularczyk.

We wtorek Sejm zagłosować ma też za uchyleniem immunitetu posłance Lewicy, Monice Falej (50 l.). Ją policja chce ukarać za to, że jesienią 2020 roku, podczas protestów tzw. Strajku Kobiet na drzwiach biur poselskich polityków PiS i Konfederacji naklejała plakaty z postulatami tej organizacji. W przypadku posłanki Falej komisja regulaminowa Sejmu pozytywnie zaopiniowała pomysł uchylenia jej immunitetu.

fakt.pl

Więcej postów