Polski ochotnik Daniel S. zginął w Ukrainie. Walczył w wojskach specjalnych

Niezależny Dziennik Polityczny

Daniel S. ukończył trzy fakultety i liczne szkolenia wojskowe. Zasiadał w radzie znanej fundacji wspomagającej żołnierzy AK. Strzelectwa uczył się w Jednostce Wojskowej GROM. W ukraińskim wojsku był operatorem elitarnej jednostki specjalnej zajmującej się rozpoznaniem. – Wychowanie syna wyszło mi w każdym calu, był patriotą, zafascynowany cichociemnymi i AK – wspomina go ojciec. — Nie mogę się pogodzić z jego śmiercią. Brak mi słów – mówi były dowódca GROM płk Krzysztof Przepiórka. Polski ochotnik zostanie pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.

  • Polski ochotnik zginął w trakcie akcji rozpoznawczej po rosyjskiej stronie frontu od ran odniesionych na skutek wybuchu miny pułapki
  • Daniel S. już jako trzynastolatek zaczął szkolić się w GROM. Przeszkolenie wojskowe i strzeleckie odbierał od najlepszych w tym fachu
  • Oprócz tego Polak aktywnie udzielał się w pomocy żołnierzom AK. Ci są przygnębieni jego śmiercią. Zapowiadają udział w jego pogrzebie
  • Daniel S. jest szóstym polskich ochotnikiem, który zginął, walcząc z Rosją na ukraińskim froncie

25 listopada Daniel S. [nazwiska nie podajemy na prośbę rodziny – red.] wraz z grupą elitarnego oddziału specjalnego wyruszył na misję rozpoznawczą po rosyjskiej stronie frontu. Zadaniem grupy było dokładne zlokalizowanie rosyjskich wojsk do przygotowanego przez Ukraińców ataku.

Grupa znajdowała się blisko rosyjskich pozycji, kiedy według prawdopodobnych relacji idący przed żołnierzami saper zawadził wykrywaczem metali o minę pułapkę. Saper zginął na miejscu, a idący za nim 35-letni Daniel S. i jego kolega zostali ranni.

Koledzy udzielili pierwszej pomocy obu rannym żołnierzom, po czym przenieśli ich do ukraińskich linii, gdzie zostali ponownie zaopatrzeni przez medyków, a następnie przeniesieni na noszach do transportera opancerzonego BTR, który miał ich przewieźć do szpitala. Przebycie 2,5-kilometrowej drogi do BTR w ciężkim terenie zajęło żołnierzom około dwóch godzin. W tym czasie Daniel S. zmarł od poniesionych ran. Drugi z żołnierzy znajduje się w szpitalu.

„Proszę cię, żebyś nie jechał na front”

Zgodnie z przesłaną ojcu polskiego żołnierza informacją „wykazując odwagę i heroizm, Daniel S. zginął z powodu zagrażających życiu obrażeń w bitwie z rosyjskimi najeźdźcami w pobliżu wsi Nowoseliwskie w obwodzie ługańskim”.

Daniel S. był osobą o wszechstronnym wykształceniu i zainteresowaniach, od najmłodszych lat zainteresowanym wojskowością. Ukończył trzy fakultety: stosunki zagraniczne, zarządzanie nieruchomościami oraz psychologię kryminalną. Był ratownikiem medycznym, płetwonurkiem, skakał na spadochronie, uprawiał wspinaczkę wysokogórską oraz posiadał licencję pilota dronów. Był instruktorem survivalu oraz strzelectwa sportowego i bojowego.

Tego ostatniego uczył go współtwórca i były dowódca Jednostki Wojskowej GROM płk Krzysztof Przepiórka. — Poznałem go jako młodego, może 13-letniego chłopaka, ponieważ przyjaźnię się z jego ojcem — wspomina Daniela S. płk Przepiórka. — Obozy militarne, strzelnica, zawsze był obecny, zawsze chciał być blisko nas. Widać było u niego determinację. Miał duże umiejętności. Oprócz strzelectwa, które ze mną uprawiał, zrobiliśmy mu szkolenie wojskowe. Nigdy nie był w Wojsku Polskim, ale mogę to otwarcie i oficjalnie powiedzieć: był lepiej wyszkolony niż większość zawodowych żołnierzy.

— Kiedy się zdecydował jechać na wojnę, powiedziałem mu: Daniel, jeśli chcesz jechać, to proszę bardzo, szkól ukraińskich żołnierzy, a na wszystkie świętości proszę cię, żebyś nie jechał na front. Nie miałem pojęcia, że był tak mocno zdeterminowany, żeby zostać żołnierzem – dodaje płk Przepiórka. — On był elitą. Był w jednostce rozpoznawczej. Bez nich nie można prowadzić działań bojowych, bo w wojsku jak nie masz rozpoznania przeciwnika, to walisz na oślep. Chwytał się wszystkiego, ścigał to życie. Był świetnym, fajnym, przyjacielskim duchem. Nie mogę się pogodzić z jego śmiercią. Brakuje mi słów.

„Powstańcy są zrozpaczeni śmiercią Daniela”

W Polsce Daniel S. zasiadał w radzie znanej fundacji wspomagającej żołnierzy Armii Krajowej [nie podajemy jej nazwy, aby nie ujawnić nazwiska Daniela S. — red.].

– Wychowanie syna wyszło mi w każdym calu, był patriotą, zafascynowany Armią Krajową i cichociemnymi, o których napisał pracę dyplomową – mówi jego ojciec. — Cały czas działał w środowisku Powstania Warszawskiego. Nie mając takiego potencjału jak miasto Warszawa czy państwo, robiliśmy naprawdę mocne obchody powstania, organizowaliśmy prelekcje dla młodzieży z udziałem powstańców. Powstańcy są zrozpaczeni śmiercią Daniela. Syn dbał o nich w każdy możliwy sposób. Udało mi się wpoić mu tradycje patriotyczne i filozofię: nie żyj sam dla siebie, pomagaj innym. Jesteśmy z żoną zdruzgotani, bo straciliśmy naszą ostoję.

Daniel S. od początku rosyjskiej ofensywy był zaangażowany w pomoc Ukraińcom. — Odbierał ludzi z granicy i starał się im znaleźć cokolwiek na miejscu. Potem zabierał już rodziny ze stref frontowych i odwoził w głąb Ukrainy – wspomina jego znajomy [nazwisko do wiadomości redakcji – red.]

Wreszcie zdecydował się wziąć bezpośredni udział w wojnie z Rosją. — Nie powiedział nam, co naprawdę robi. Cedził nam informacje. Dowiedzieliśmy się dopiero potem – relacjonuje ojciec polskiego ochotnika. — Oczywiście, byliśmy przeciwni, ale on twardo realizował swoje postanowienia. Powiedział żonie: mamo, jeśli ja nie będę walczył tam, to oni przyjdą tu.

„Wysłał mi »Przesłanie Pana Cogito«”

Daniel S. wstąpił do Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy. Bardzo szybko awansował do elitarnej jednostki specjalnej zajmującej się rozpoznaniem [nie ujawniamy nazwy jednostki ze względu na bezpieczeństwo wielu osób – red.]. — Do ostatniej chwili się kształcił, do ostatniej chwili wysyłałem mu zamówione przez niego specjalistyczne książki. Ostatnia partia już do niego nie dotarła. Mój syn jest bohaterem – mówi jego ojciec.

Zarówno rodzina, jak i przyjaciele podkreślają, że mimo wysokich umiejętności, Daniel był bardzo skromnym i dobrym człowiekiem. — Skromny chłopak, dużo pokory, co jest niezwykle ważne w tej robocie. Nie chwalił się, nie eksponował tego, co zrobił. On to robił dla siebie, innych, ale nie chciał tym epatować – wspomina płk Przepiórka.

– Na kilka dni przed śmiercią wysłał mi „Przesłanie Pana Cogito” – mówi jego ojciec. „Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę”.

Ciało polskiego ochotnika za kilka dni ma powrócić do Polski. Zostanie pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Udział w pogrzebie, wśród innych uczestników, zapowiedzieli powstańcy warszawscy.

Sześciu Polaków zginęło w wojnie z Rosją

Daniel S. jest szóstym polskim ochotnikiem, który stracił życie na wojnie w Ukrainie. Na początku grudnia Mateusz Lachowski z Polsatu informował o śmierci Janusza Szeremety, ps. „Kozak”, i jego kolegi Krzysztof z Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy.

Wcześniej Onet informował o śmierci jeszcze trzech Polaków. W czwartek 10 listopada zginął na froncie, na pograniczu obwodów charkowskiego i ługańskiego, mieszkaniec Gdańska. Drugi z naszych ochotników został wówczas ranny. Także i oni należeli do międzynarodowego legionu.

Grupa, w której znajdowali się Polacy, wyszła na zwiad i trafiła na czołg, który zaczął do nich strzelać. Kilku żołnierzy raniły odłamki pocisku pancernego. Gdańszczanin był najciężej ranny. Zmarł podczas próby przetransportowania go na noszach do punktu medycznego. Polscy ochotnicy zwracali uwagę, że i zabity, i ranny Polak należeli do bardzo doświadczonych żołnierzy.

Z kolei 2 listopada przywieziono do Mościsk w obwodzie lwowskim ciało zaginionego na froncie przed dwoma tygodniami Mariana Matusza. Walczący w Siłach Zbrojnych Ukrainy żołnierz był synem Polaków, który urodził się w Ukrainie i przyjął obywatelstwo tego kraju.

Pierwszym zabitym Polakiem był Tomasz Walentek, amatorski zawodnik MMA, który walczył w Siczy Karpackiej. W lipcu zginął od odłamków w wyniku ostrzału czołgowego, broniąc przed Rosjanami swojej pozycji w obwodzie charkowskim. Przez kolegów był wspominany jako wzorowy żołnierz, który do końca bronił swoich pozycji.

onet.pl

Więcej postów

2 Komentarze

Komentowanie jest wyłączone.