Wicszef MSZ Marcin Przydacz przekonywał na antenie Polsat News, że prezydent Andrzej Duda i minister obrony Mariusz Błaszczak są w „dobrych, bieżących kontaktach”. – Oczekiwaniem prezydenta jest, aby ta komunikacja przebiegała lepiej. Ale nie róbmy z tego wielkiej historii – powiedział, odnosząc się do braku konsultacji z Pałacem Prezydenckim w kwestii niemieckich Patriotów dla Polski.
Po wybuchu w Przewodowie niemiecki rząd zaoferował Polsce wsparcie w ochronie przed atakami z powietrza. Minister obrony Christine Lambrecht przekazała na łamach dzienników „Rheinische Post” i „General-Anzeiger”, że Niemcy mogą wesprzeć Polaków myśliwcami Eurofighter i systemami obrony powietrznej Patriot. Minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował w mediach społecznościowych, że „z satysfakcją„ przyjął propozycję niemieckiej minister obrony i przekazał, że zaproponuje, by „system stacjonował przy granicy z Ukrainą”.
Zwrot w sprawie niemieckich Patriotów dla Polski
W środę nastąpił jednak zwrot w sprawie. Błaszczak przekazał, że zwrócił się do strony niemieckiej o to, by, „proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy”. Kila godzin wcześniej takie stanowisko przedstawił w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej prezes PiS.
Wirtualna Polska ustaliła, że to Jarosław Kaczyński miał zdecydować o tym, by nie przyjmować na terytorium Polski od rządu niemieckiego baterii Patriot. Miały na tym zaważyć „powody polityczne”.
Zgrzyt na linii Andrzej Duda – Mariusz Błaszczak?
Decyzja zapadła bez konsultacji z prezydentem Andrzejem Dudą, który jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP. Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz został zapytany w „Graffiti” w Polsat News, czy doszło na tym tle do zgrzytu na linii prezydent – minister obrony narodowej. – Może nie określiłbym tego jeszcze zgrzytem, bo jednak pan prezydent z panem premierem Błaszczakiem są w dobrych, bieżących kontaktach – ocenił.
Zdaniem Przydacza w kwestii niemieckiej propozycji doszło do „pewnego rodzaju niedogadania się, braku odpowiedniego przepływu informacji”. – Szef gabinetu prezydenta powiedział, że oczekiwaniem prezydenta jest, aby ta komunikacja przebiegała lepiej. Ale nie róbmy z tego wielkiej historii, że tu zaczyna się jakikolwiek zgrzyt, czy konflikt. Może po prostu zabrakło jednego zdania więcej podczas rozmowy. Myślę, że spokojnie to sobie wyjaśnią – powiedział wiceszef MSZ.