Niemcy boją się zjawiska, które zaraz może zdarzyć się w Polsce

Niezależny Dziennik Polityczny

– Musimy założyć, że zimą dojdzie do blackoutów. Rozumiem przez to ograniczone regionalnie i czasowo przerwy w zaopatrzeniu w prąd – powiedział kilka dni temu w wywiadzie dla „Welt am Sonntag” szef Federalnego Urzędu Ochrony Cywilnej i Pomocy Ofiarom Katastrof (BBK) Ralph Tiesler. Te słowa wywołały poruszenie w Niemczech. Firmy zza Odry zaczęły masowo kupować agregaty prądotwórcze. W Polsce w ostatnich dniach również coraz głośniej mówi się, że podczas mroźnej zimy nasz system energetyczny może mieć problemy.

W najbliższych miesiącach w Niemczech może dojść do przerw w dostawach prądu – ostrzegają niemieckie media. Głośnym echem za naszą zachodnią granicą odbiły się słowa Ralpha Tieslera, szefa Federalnego Urzędu Ochrony Cywilnej i Pomocy Ofiarom Katastrof (BBK), który przestrzegał przed takim zjawiskiem.

W Niemczech możliwe są blackouty? Jest ostrzeżenie

– Musimy założyć, że zimą dojdzie do blackoutów. Rozumiem przez to ograniczone regionalnie i czasowo przerwy w zaopatrzeniu w prąd – przekonywał, wskazując, że powodem tego nie byłyby jednak tylko niedobory energii, ale także celowe, czasowe wyłączanie sieci przez operatorów w celu ich ochrony i zabezpieczenia całości dostaw.

Ryzyko takiej sytuacji wzrasta od stycznia i lutego, więc musimy wyjść z założenia, że miejscami przez pewien czas będą występowały przerwy w dostawie prądu – wyjaśniał Tiesler.

Jak relacjonuje „Deutsche Welle”, w tym kontekście prezes BBK skrytykował agencje rządowe za to, że nie zawsze są wystarczająco przygotowane na sytuacje kryzysowe takie, jak przerwy w dostawie prądu. Według niego sytuacja w różnych landach wygląda inaczej. Jedni są w lepszej, inni w gorszej sytuacji.

Niemieckie firmy przygotowują się na problemy z prądem

Później, jak pisze „DW”, rzeczniczka BBK, a także Federalna Agencja ds. Sieci „próbowały złagodzić wymowę informacji podanej przez szefa Tieslera”.

Wyłączenie prądu na dużą skalę w zimie jest – ich zdaniem – „niezwykle mało prawdopodobne”. Choć akcent pada na wyrażenie „na dużą skalę”. Zdaniem rzeczniczki BBK system elektroenergetyczny posiada wiele mechanizmów zabezpieczających, które stabilizują sieć energetyczną w przypadku zakłóceń.

Niemniej, niemieckie firmy wolą chuchać na zimne. „DW” przekonuje, że wiele niemieckich firm przygotowuje się na ewentualne przerwy w dostawach prądu tej zimy i planuje zakup agregatów prądotwórczych.

Jeden z dużych producentów tego typu urządzeń notuje ogromne zainteresowanie towarem i informuje, że czas oczekiwania na agregat wynosi obecnie od sześciu do dwunastu miesięcy – czytamy.

– Na rok 2023 jesteśmy praktycznie wyprzedani – przyznaje w rozmowie z gazetą rzecznik przedsiębiorstwa Roll-Royce Power Systems we Friedrichshafen nad Jeziorem Bodeńskim. – Przesył danych rośnie niemal we wszystkich sektorach. Zarówno małe, średnie, jak i duże firmy chcą zabezpieczyć ich transfer – dodaje.

W Polsce również padają ostrzeżenia

W Polsce także w ostatnim czasie pojawiło się kilka ostrzeżeń ws. wytrzymałości sieci elektroenergetycznej.

– Sytuacja w sezonie jesienno-zimowym 2022/2023 będzie przede wszystkim uzależniona od warunków atmosferycznych. W przypadku niskich temperatur oraz niskiej generacji wiatrowej należy spodziewać się trudnej sytuacji bilansowej, zwłaszcza w dni robocze. Zebranie wymaganych 9 proc. rezerwy mocy może być wtedy wyzwaniem – tłumaczył kilka dni temu w Business Insider Polska Maciej Wapiński z biura prasowego Polskich Sieci Elektroenergetycznych, dodając, że operator zazwyczaj radzi sobie w trudnych sytuacjach i jest w stanie zapewniać wymagany poziom rezerw mocy.

– Okresowo nie jest to oczywiście łatwe, zwłaszcza jeśli pogoda nie sprzyja, a jednostki wytwórcze są w postojach nieplanowych wynikających z potrzeb przeprowadzenia remontów bieżących lub w wyniku awarii – dodawał.

Jak wynika z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), ubytki mocy w elektrowniach krajowych wynosiła w 2021 r. 23,3 GW, zaś rok wcześniej było to w skali całego 2020 r. 16,5 GW.

Jak pisze z kolei „Rzeczpospolita”, w ostatnich tygodniach najtrudniejsze dla polskiego systemu energetycznego są poniedziałki.

I tak, 14 listopada Polacy posiłkowali się pomocą operatorską z Czech i Słowacji importując 1,6 GWh energii, zaś 21 listopada Polacy skorzystali z pomocy rzędu 900 MWh oferowanej przez Słowaków i Szwedów – czytamy.

W świetle tych informacji gazeta stawia pytanie, czy w zimę problemy nie przełożą się na przerwy w dostawach energii.

Zjawisko blackoutu (zanik napięcia w sieci elektroenergetycznej – przyp. red.) występuje najczęściej w wyniku nałożenia się kilku zdarzeń losowych, których jednoczesne wystąpienie powoduje przekroczenie krytycznych wartości podstawowych parametrów technicznych pracy systemu elektroenergetycznego. To z kolei może spowodować lawinowe, automatyczne odłączanie się od sieci elektrowni i utratę napięcia na całym obszarze objętym zakłóceniem – tłumaczy PSE w „Rzeczpospolitej”.

money.pl

Więcej postów