Na pytanie „w jaki sposób ułatwienie dostępu do broni palnej wpłynie na poczucie bezpieczeństwa obywateli” 57,3 proc. Polaków odpowiedziało, że zdecydowanie lub raczej zmniejszy poczucie bezpieczeństwa, 15,4 proc. — że nie będzie miało na to wpływu, a tylko co piąty twierdzi, że zwiększy poczucie bezpieczeństwa.
O liberalizacji dostępu do broni od miesięcy dyskutują politycy różnych prawicowych frakcji (w tym rządowej frakcji Zjednoczona Prawica).
Z badania IBRiS dla „Rzeczpospolitej” wynika, że Polacy niekoniecznie podzielają tę chęć zwiększenia dostępności broni palnej.
Najbardziej obawiają się tego osoby o poglądach lewicowych (83 proc.) i zwolennicy opozycji (65 proc.). Wśród przeciwników tego pomysłu przeważały kobiety (68 proc.), ludzie do 29. roku życia (74 proc.), mieszkańcy małych i średnich miast (po 66 proc.) i mający co najmniej średnie wykształcenie (65 proc.).
Osoby te czerpią informacje przeważnie z Instagrama (83 proc.) lub TikToka (91 proc.). 70 proc. wszystkich badanych twierdzi, że przepisy dotyczące dostępu do broni nie powinny być łagodzone. Za liberalizacją przepisów opowiedziało się tylko 23 proc. badanych.
Po wybuchu wojny w Ukrainie politycy Zjednoczonej Prawicy oraz Kukiz’15 chcą zmienić zasady dostępu do broni . Ich zdaniem problemem jest uznaniowość komendantów wojewódzkich policji przy wydawaniu takich pozwoleń. Jednym z pomysłów jest, by robili to starostowie i prezydenci miast.
Wśród przesłanek uniemożliwiających uzyskanie pozwolenia byłaby karalność za określone przestępstwa, niektóre choroby lub zaburzenia psychiczne i brak stałego zamieszkania. Miałby też powstać spis wydanych pozwoleń, broni i transakcji sprzedaży.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, w Polsce na tysiąc mieszkańców przypadają trzy pozwolenia na broń, a europejska średnia to ok. 30. Obecnie pozwoleń na broń jest w Polsce 252 tys., a w rękach obywateli jest 658 tys. sztuk broni.
ONET.PL