Polski eksport broni, czyli szorowanie po dnie [ANALIZA]

Polski eksport broni

Ogromne środki przeznaczane na polskie siły zbrojne powinny w założeniu stać się wielką szansą dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Tak się jednak zapewne nie stanie z kilku powodów.

Większość ostatnich zakupów dla polskiej armii dokonywana jest „z półki”, tzn. Polska zamawia gotowy, w całości wytwarzany poza granicami naszego kraju sprzęt wojskowy.

Co prawda MON podaje, że w wypadku koreańskich czołgów K2 po dostawie 180 pierwszych egzemplarzy, kolejne miałyby być wyprodukowane już w Polsce, ale koreańskie media przekonują, że następnych 450 czołgów miałoby trafić do Sił Lądowych RP również prosto z tamtejszych fabryk.

Fakt, iż wbrew deklaracjom większość zakupów zbrojeniowych realizowanych jest poza Polską, jest regularnie przedmiotem krytyki ze strony opozycji. Krytyka ta kierowana jest pod adresem MON i zupełnie pomija fundamentalne pytanie, czy ten stan jest wynikiem błędów polskich negocjatorów, czy też odzwierciedla kondycję polskiego przemysłu zbrojeniowego.

Szorowanie po dnie

Według opublikowanych przez MSZ danych Polska w ubiegłym roku sprzedała broń za 499 mln euro. To wynik nieco lepszy niż w latach ubiegłych (w 2018 r. sprzedaż broni zamknęła się kwotą 380 mln euro), ale nadal oznaczający, że polski eksport uzbrojenia de facto szoruje po dnie.

Jakkolwiek statystyki eksportu uzbrojenia są bardzo często tworzone w celowo nieczytelny sposób, a ich wiarygodność jest nieraz wątpliwa, to możemy z całą pewnością stwierdzić, że w dziedzinie eksportu uzbrojenia wyprzedzają nas nie tylko światowe potęgi. Przed nami są także takie państwa, jak Czechy (w 2020 r. — prawie 700 mln euro), Serbia, której eksport w 2018 r. zbliżył się do 1 mld euro, czy też Białoruś, która regularnie — aż do wybuchu wojny Rosji z Ukrainą — sprzedawała broń za około 1 mld dol rocznie.

Stan zapaści

Polskie statystyki wyglądają na tym tle ubogo. Jeszcze gorzej jest jednak, kiedy zagłębimy się w szczegóły. Polski eksport broni jest podzielony na 22 kategorie. Z 499 mln dol. eksportu ponad 300 przypada na tzw. kategorię ML-10 obejmującą „statki powietrzne, statki powietrzne lżejsze od powietrza, bezzałogowe statki powietrzne, silniki lotnicze i wyposażenie statków powietrznych, pokrewne wyposażenie”.

To oznacza, że znakomita większość wspomnianej kwoty to eksport wytwarzanych co prawda w Polsce, ale produkowanych przez amerykańskie fabryki na terenie naszego kraju śmigłowców S-70. Kierunki eksportu, gdzie na pierwszym miejscu widnieją Stany Zjednoczone, a na drugim Filipiny (które kupiły wspomniane śmigłowce) również wskazują na to, że ponad połowa naszego eksportu uzbrojenia to tak naprawdę sprzedaż helikopterów przez amerykańskiego producenta, tudzież obrót między spółkami zależnymi i macierzystymi zakładami lotniczymi w USA.

Niestety nie można też założyć, że pozostała część eksportu to polski sprzęt, bowiem poczesne miejsce w statystyce zajmują firmy handlowe, które co prawda eksportują (głównie do państw tzw. trzeciego świata) np. amunicję i części zamienne, ale nie wytwarzane w Polsce, a importowane do Polski z innych państw (do wybuchu wojny m.in. z Ukrainy).

Polski państwowy przemysł zbrojeniowy jest, nie licząc kilku – w większości prywatnych firm – de facto w stanie zapaści i albo nie ma atrakcyjnej, nowoczesnej oferty, albo nie ma mocy produkcyjnych. Co gorsza, ceny oczekiwane przez polskie zakłady czynią ich ofertę w większości mało konkurencyjną.

Teoretycznie możemy wiele

Bardzo charakterystyczna dla kondycji przemysłu państwowego jest wypowiedź prezesa Polskiej Grupy Zbrojeniowej Sebastiana Chwałka z lipca tego roku: „Nie wypadamy źle na tle świata. Ostatnie targi w Paryżu pokazały olbrzymie zainteresowanie polskim sprzętem. Jeśli dziś bylibyśmy w stanie wyprodukować kolejne tysiące sztuk rakiet »Piorun«, cała ta produkcja zeszłaby w mgnieniu oka”.

Tyle że na światowym rynku broni liczy się nie ten, kto teoretycznie może coś wyprodukować, ale ten, kto może coś realnie, w rozsądnym terminie, dostarczyć. PGZ to firma, w której już za rządów PiS doszło do kilku kolejnych rewolucji kadrowych, które nie wpłynęły na wzrost efektywności.

Problemem przez lata był też system sprzedaży sprzętu wycofywanego z naszych sił zbrojnych, który oferowany był w przetargach, co wykluczało z grona potencjalnych kupców wyspecjalizowane firmy handlowe niemogące stworzyć ofert dla państw trzecich, nie wiedząc, czy i za ile będą mogły sprzedać dany rodzaj sprzętu.

Wyzwaniem jest też brak realnego wsparcia polskiej dyplomacji dla sektora zbrojeniowego. Z rozmów Onetu z przedstawicielami prywatnych firm, czy to produkujących, czy też jedynie handlujących bronią wynika, że absolutna większość polskich placówek dyplomatycznych od lat woli nie angażować się we wsparcie dla polskich producentów. Co więcej, prywatne firmy w wielu wypadkach ewentualne zaangażowanie polskiej dyplomacji z racji złych doświadczeń traktują raczej jako zagrożenie swoich interesów, a nie szansę.

Szansa?

Światełkiem w tunelu może być zamówienie przez Ukrainę 60 polskich armatohaubic Krab, ale i tu ma miejsce sytuacja co najmniej paradoksalna. Właśnie to zamówienie jest jedną z przyczyn, dla których Polska, chcąc inwestować we własną artylerię, zamawia haubice K9 w Korei Południowej. Moce produkcyjne polskich zakładów nie pozwoliłyby bowiem w odpowiednio szybkim czasie wyprodukować haubic równocześnie na eksport, jak i na użytek naszego państwa.

Skokowy wzrost nakładów na siły zbrojne z całą pewnością mógłby być szansą dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Rzecz w tym, że na razie jest szansą głównie teoretyczną. Jeśli bowiem polski przemysł zbrojeniowy od kilkunastu już lat de facto nie ma czego sprzedawać lub też nie umie handlować, to szansa na to, że skorzysta z okazji, jaką są obecne inwestycje, jest niewielka.

Paradoksalnie fakt, iż politycy PiS odpowiadający za stan polskiej armii przestali się oglądać na interesy polskiej zbrojeniówki, dobrze o nich świadczy. Warto jednak pamiętać, że za stan polskiego państwowego przemysłu zbrojeniowego również odpowiadają konkretni politycy Prawa i Sprawiedliwości.

Więcej postów