Aby opanować inflację, rząd Niemiec przymierza się do negocjacji ze związkami zawodowymi, przedsiębiorcami i partnerami społecznymi. Jedną z propozycji jest jednorazowa wypłata premii. A co robią inne rządy w Europie?
Życie staje się coraz droższe i to nie tylko w Niemczech. Wiele krajów zmaga się z inflacją na poziomie nienotowanym od dekad. Głównym powodem są koszty energii, które rosną w wyniku sankcji, jakie nałożono na Rosję po inwazji na Ukrainę.
Aby zahamować wzrost cen, niemiecki rząd wprowadził ulgi podatkowe na paliwo. Dodatkowo długotrwale bezrobotni mogą liczyć na jednorazową wypłatę w wysokości 200 euro, a miesięczny zasiłek na dziecko zostanie jednorazowo zwiększony o 100 euro. Wśród innych rządowych propozycji znajduje się pomysł, aby w nadchodzących negocjacjach zbiorowych partnerzy społeczni zamiast podwyżki wynagrodzeń zgodzili się raczej na jednorazową wypłatę, która zostałaby wówczas zwolniona od podatku.
Takie działanie ma zapobiec tzw. spirali płacowo-cenowej, która pojawia się, gdy konsumenci nominalnie mają coraz więcej pieniędzy na zakup tej samej ilości dóbr. W takiej sytuacji znika ekonomiczna zachęta dostosowania konsumpcji do zmniejszonej podaży wywołanej wzrostem cen.
Zgodnie z wynikami badań brukselskiego think-tanku „Bruegel”, prawie wszystkie rządy europejskie podjęły działania w celu ulżenia społeczeństwom w okresie szalejącej inflacji. Stosują jednak bardzo różne podejścia. Oto kilka przykładów:
Grecja
Po tym jak mieszkańcy Grecji musieli w ostatniej dekadzie zaakceptować niemal coroczny spadek realnych wynagrodzeń, państwo tym razem zareagowało szybko, aby zamortyzować dalszą utratę siły nabywczej. Jak podaje „Bruegel”, rząd w Atenach przewidział pakiet środków w wysokości 3,7 proc. PKB – biorą pod uwagę ten wskaźnik jest to największy krajowy pakiet pomocowy w całej UE.
Już jesienią ubiegłego roku Ateny zdecydowały się na wprowadzenie miesięcznych ulg do rachunków za prąd dla osób prywatnych i firm w wysokości do 42 euro miesięcznie. Poprzez płaską stawkę rząd utrzymał zachętę do oszczędzania energii elektrycznej. Ponadto z takiego rozwiązania większe korzyści czerpały uboższe gospodarstwa domowe i mniejsze przedsiębiorstwa.
Na początku roku rząd zmienił jednak strategię: przedsiębiorstwa otrzymały upust w wysokości 65 euro za megawatogodzinę (MWh), a uboższe gospodarstwa domowe o 180 euro/MWh. To zauważalna obniżka, jeśli normalne gospodarstwo domowe zużywa od trzech do pięciu megawatogodzin rocznie. Na tej samej zasadzie program odciąża również odbiorców gazu. Minusem takiego rozwiązania jest mniejsza zachęta dla konsumentów do oszczędzania energii. Teoretycznie prowadzi to do większego popytu, a w konsekwencji do wzrostu cen.
Estonia, Litwa i Łotwa
To właśnie w tej kolejności republiki bałtyckie widnieją na szczycie listy krajów o najwyższej inflacji w Europie sporządzonej przez Eurostat (vide infografika). Znajdują się też w pierwszej unijnej szóstce pod względem wzrostu cen energii. Oprócz importowania rosyjskich surowców, te trzy kraje kupowały od Rosji również duże ilości energii elektrycznej. Dlatego wstrzymanie importu rosyjskiej energii uderza w te kraje podwójnie.
Według „Bruegla”, te trzy państwa wydają bardzo różne kwoty – mierząc względem PKB – na ochronę mieszkańców przed wzrostem cen. Estonia, gdzie wzrosty cen energii są największe, przeznacza na ten cel jedynie 0,8 proc. PKB. Większość z tego trafia do gospodarstw domowych o niskich dochodach. Ponadto rząd najpierw obniżył o połowę, a następnie całkowicie zawiesił opłaty sieciowe, aby obniżyć ceny po stronie komsumentów. Wreszcie, ograniczono także ceny gazu i energii elektrycznej.
Również na Łotwie wypłacono uboższym gospodarstwom domowym dopłaty do kosztów energii w wysokości do 20 euro na miesiąc i obniżono opłaty za korzystanie z sieci. Litwa przygotowała największy pakiet energetyczny spośród trzech krajów bałtyckich i drugi co do wielkości spośród krajów wchodzących w skład Unii Europejskiej. Ok. połowa z dwóch miliardów euro zostanie przeznaczona na bezpośrednią pomoc. Z drugiej połowy rząd chce finansować inwestycje w niezależność energetyczną poprzez rozwój odnawialnych źródeł energii.
Węgry
Tuż przed kwietniowymi wyborami parlamentarnymi premier Węgier Viktor Orban zamroził cały szereg cen konsumpcyjnych, a jeszcze jesienią w ubiegłym roku zablokował ceny paliw. Takie środki jednak całkowicie podważają ważny z ekonomicznego punktu widzenia sygnał cenowy dla konsumentów: nikt będzie ogranicza własnej konsumpcji, nawet jeśli jakiegoś dobra jest coraz mniej.
Utrata zysków z powodu rosnących cen zakupu paliwa to coraz większy problem stacji benzynowych. Branżowe stowarzyszenia wskazują, że rządowe dopłaty w wysokości równowartości pięciu eurocentów za litr są całkowicie niewystarczające i należy spodziewać się zamknięć i upadłości.
Choć pomoc finansowa państwa jest widocznie niewystarczająca, to według agencji informacyjnej Reuters pakiet pomocowy uruchomiony przez węgierski rząd mógł kosztować kraj już ok. pięciu mld euro.
Wielka Brytania
Brytyjczycy stykają się z najwyższą inflacją od 40 lat. Również i w tym przypadku za rosnącymi słupkami wykresów stoją koszty energii i paliw – choć od wielu lat w Wielkiej Brytanii obowiązują limity cen. Jednak państowy regulator Ofgem dwa razy w roku dostosowuje owe limity do warunków rynkowych, tak aby na rynku działali tylko solidnie prosperujący dostawcy energii.
Ofgem w kwietniu br. podniósł pułap limitu o niebotyczne 54 proc. – do aż 1971 funtów (około 2,3 tys. euro). Kwota ta dotyczy jednego gospodarstwa domowego na rok za średnią ilość gazu i energii elektrycznej. W październiku z rachunku każdego gospodarstwa zostanie automatycznie odliczone 200 funtów. Trzeba będzie je jednak spłacić w ciągu pięciu kolejnych lat.
Na większe ulgi będą mogły liczyć jedynie gospodarstwa domowe o niskich dochodach. Dostawcy są zobowiązani do udzielenia im rabatu w wysokości 140 funtów od rocznego rachunku, wypłacanego z funduszu zgromadzonego z zysków. W przyszłości z rabatu ma skorzytać więcej osób, a suma samego rabat może też wzrosnąć.
dw.com