W PiS kurs na trwanie. Dlaczego Kaczyński nie wywrócił stolika?

W PiS kurs na trwanie. Dlaczego Kaczyński nie wywrócił stolika?
Plotki o końcu koalicji z Solidarną Polską i kursie na wybory krążyły po Sejmie od dawna. Jarosław Kaczyński najwyraźniej nie jest przekonany, że jego partia jest do tego należycie przygotowana.

Jechałem na posiedzenie klubu z przekonaniem, że Jarosław Kaczyński zasugeruje przyspieszone wybory, wyszedłem z poczuciem, że nic takiego w najbliższych miesiącach się nie wydarzy – mówi poseł PiS po wieczornych obradach zaplecza parlamentarnego rządu.

Ziobro znowu krytykuje Morawieckiego

Plotki o końcu koalicji z Solidarną Polską i kursie na wybory krążyły po Sejmie od dawna, podsycane przez ślimacze tempo prac nad prezydenckim projektem ustawy o Sądzie Najwyższym, odkładanie wyboru Adama Glapińskiego na drugą kadencję prezesa NBP i konfrontacyjne wypowiedzi szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego, który w wywiadzie dla „Sieci” oznajmił, że nielojalnych posłów należy „odstrzelić”, i nie wykluczył przyspieszenia kampanii parlamentarnej.

Dzień zwieńczony posiedzeniem klubu PiS w partyjnej siedzibie na Nowogrodzkiej (zwołany tam, by ograniczyć obecność mediów) zaczął się zresztą całkiem ciekawie; sejmowa komisja sprawiedliwości odrzuciła poprawki ziobrystów do ustawy o SN. Posłowie PiS wstrzymali się od głosu, a dzieła dopełniła opozycja.

Szef komisji Marek Ast (PiS) powiedział, że rządzący mają nadzieję na wsparcie części opozycji, co pozwoliłoby na uchwalenie ustawy nawet pomimo sprzeciwu partii Zbigniewa Ziobry. Nieoficjalnie słychać, że PiS liczy na Porozumienie Jarosława Gowina (który chwalił prezydencką inicjatywę), koło Polskie Sprawy, pojedynczych posłów Solidarnej Polski i PSL. Ludowcy nie wykluczają zresztą takiego poparcia, ale pod warunkiem przyjęcia ich poprawek. Mielibyśmy więc powtórkę z rozrywki – rok temu Solidarna Polska wbrew PiS głosowała przeciw ratyfikacji decyzji o zasobach własnych Unii (która umożliwiała uruchomienie w całej UE funduszu odbudowy), ale ustawa przeszła dzięki głosom opozycji – a koalicja jakoś to przetrwała.

Teraz sytuacja jeszcze się nie wyklarowała. Ziobro zwołał konferencję w Sejmie, na której w towarzystwie swoich posłów zadeklarował gotowość do kompromisu z PiS i Andrzejem Dudą, ale i skrytykował Mateusza Morawieckiego za niechęć do ustępstw wobec postulatów Solidarnej Polski i – zdaniem Ziobry – zbyt ugodową politykę wobec Unii. Nieoficjalnie ziobryści mówili, że wciąż liczą na owocne rozmowy z PiS i podtrzymanie koalicji, ale i zapewniali, że w razie czego są gotowi do samodzielnego startu w wyborach.

Taktyka małych kroków

I mniej więcej tak się rzeczy miały przed wieczornym posiedzeniem klubu. Ci, którzy spodziewali się, że Kaczyński wywróci stolik – pożegna się z Ziobrą i zapowie wybory w czerwcu lub jesienią – zawiedli się. Prezes PiS kontynuuje kurs na trwanie.

Przyjął taktykę małych kroków. Pierwszym ma być wybór Glapińskiego (który był zresztą gościem klubu i drugim obok Kaczyńskiego mówcą) na prezesa NBP. Prezes namawiał zaplecze rządu do mobilizacji, przestrzegając, że porażka w tym – planowanym na dziś – głosowaniu oznaczałaby początek serii zwycięstw opozycji. Wybór Glapińskiego ma być sygnałem, że koalicja trwa i dysponuje większością; drugim takim sygnałem byłaby obrona Ziobry przed wnioskiem opozycji o wotum nieufności. Poparcie PiS dla Ziobry zapowiedział już – bez dwóch zdań za zgodą Kaczyńskiego – Marek Suski.

Równolegle nadal mają się toczyć rozmowy o ustawie o SN. Tu PiS zostawił sobie otwarte furtki; projekt może być jeszcze ugniatany, by usatysfakcjonować albo ziobrystów, albo PSL. Z nieoficjalnych informacji po spotkaniu klubu wynika, że możliwe jest przedłużenie obecnego posiedzenia, by uchwalić ustawę w przyszłym tygodniu.

O tym, że Kaczyński chciałby uniknąć przyspieszonych wyborów, świadczy jednak przede wszystkim ten fragment jego przemówienia, w którym zapowiedział zmiany organizacyjne w PiS. Jak opowiada nasz rozmówca, prezes PiS ocenił, że po pandemii jego partia jest „w zapaści”, struktury nie działają, a posłowie są bierni w mediach społecznościowych (Kaczyński – który sam nie jest social media ninją – namawiał podobno posłów PiS, by wzięli przykład ze sprawniejszych w sieci polityków Solidarnej Polski).

Prezes zapowiedział małą rewolucję w partii: struktury mają zostać podzielone na 100 okręgów (zamiast 41), a stanowiska lokalnych baronów stracą politycy pełniący funkcje rządowe, którzy nie mają czasu na pracę partyjną. To uderzyłoby w wielu pisowskich prominentów: Mariusza Kamińskiego, Jacka Sasina, Pawła Szefernakera, Marcina Horałę czy Jana Dziedziczaka. I zarazem osłabiłoby władze lokalne partii wobec centrali; im więcej będzie prezesów okręgowych, tym mniej będą mieli do powiedzenia.

Kaczyński zapewnił też, że zmiana ta nie będzie oznaczała, że PiS chce w tej kadencji zmienić ordynację wyborczą do Sejmu. Wspomniane 100 okręgów ma się pokrywać z okręgami senackimi.

Te zapowiedzi prezesa i jego pesymistyczna ocena kondycji partii powinny wyciszyć plotki o przyspieszonych wyborach; Kaczyński najwyraźniej nie jest przekonany, że jego partia jest do nich należycie przygotowana. Dziś wydaje się więc, że Sejm dotrwa do końca kadencji, choć oczywiście jakaś spektakularna wywrotka w koalicji może to jeszcze zmienić.

polityka.pl

Więcej postów