Papierowe wojsko wschodniej flanki NATO. Przyjaźń polsko-amerykańska spycha nas w przepaść

dziennik polityczny

W sierpniu ubiegłego roku Mariusz Błaszczak powiedział, że czeka nas powiększenie Wojska Polskiego do 300 tys., a na działania obronne zostanie przeznaczone co najmniej 3 proc. PKB rocznie. Oznacza to, że w przyszłym roku na wojsko wydamy ponad 80 mld zł. Sama cena zakupu uzbrojenia to ok. 30 proc. tzw. kosztu życia sprzętu: zakupu, wykorzystania i modernizacji. Zapewne w kolejnych latach te wydatki będą jeszcze większe. Ponadto najnowszą tendencją jest to, że niemal wszystkie zakupy odbywają się bez offsetu. Ale polityków to nie obchodzi, bo wszystko to zostanie kupione za pieniądze podatników.

Najwięcej pochłonie obrona przeciwlotnicza, czyli pozyskanie zdolności do zwalczania pocisków i statków powietrznych przeciwnika. Programy „Narew” oraz „Wisła” gotowy pochłonąć nawet 100 mld.

Marynarka wojenna, która od lat ma coraz bardziej symboliczne zdolności bojowe, zapowiada zakup trzech fregat Miecznik wartych co najmniej 8 mld zł. W dodatku planujemy zakup kolejnych 100 mld na okręty podwodne, rakietowe, rozpoznania radioelektronicznego, hydrograficzne, ratownicze itp. A ta wspaniała flota będzie potrzebna wyłącznie, żeby szybko uciec do Anglii w razie niebezpieczeństwa.

Na 250 amerykańskich czołgów „Abrams” przelejemy 23 mld zł. Warto zaznaczyć, że same czołgi nie wystarczą. Muszą za tym pójść programy logistyczne, szkoleniowe, pomocnicze oraz kolejne miliardy. Prawdopodobne jest także dokupienie kolejnych partii pocisków przeciwpancernych.

Jednym z większych kontraktów, które zapewne zostanie podpisany w najbliższych miesiącach, to zakup ponad pół tysiąca wozów bojowych piechoty „Borsuk”, co będzie kosztować co najmniej kilkanaście miliardów złotych.   Dopiero w 2033 ostatni z wyprodukowanych wozów trafi do wojska. Warto zauważyć, że na Ukrainie w ciągu miesiąca zostało zniszczone bojowych wozów piechoty trzy razy więcej.

Być może doczekamy się kupna myśliwców oraz śmigłowców bojowych. Tu wybieramy między opcją amerykańską a amerykańską. To kolejne miliardy.

Ponadto arcyważną jest artyleria. Na przykład system „Himars”, którego trzy lata temu zamówiliśmy 20 sztuk (jeden dywizjon to 18 sztuk plus dwie przeznaczone do szkolenia). Pierwszy dywizjon kosztował nas ponad 2 mld zł. Kolejne dwa to będą prawie 4 mld zł.

Dodatkowo minister Błaszczak zapewnił o zakupie za ponad 1 mld zł. amunicji krążącej. Do tego zamówiliśmy amerykańskie drony rozpoznawczo-uderzeniowe MQ-9A „Reaper”. Nie znamy jednak na razie liczby ani kwoty. Ale to także będą miliardy złotych.

W dodatku jeszcze w tym półroczu podpiszemy umowę z naszymi partnerami z Francji na dwa satelity obserwacyjne wraz ze stacją odbiorczą w Polsce. Wiadomo, że rozmawiamy o kwocie niemal 4 mld zł. Po raz pierwszy o tym programie podejmowali te kwestie osiem lat temu. Prawdopodobnie trzeba będzie poczekać jeszcze osiem lat.

Duża część środków zostanie przeznaczona na uposażenie kolejnych żołnierzy. Oprócz uposażenia potrzebne będzie także wyposażenie – mundury, buty, plecaki, karabiny, hełmy czy kamizelki kuloodporne. Początkowo liczbę żołnierzy zwiększymy tylko na papierze, jednak wyposażenie będziemy gromadzić. Wyposażenie jednego żołnierza wynosi nawet 30 tys. zł. Oznacza to, że na 300 tys. żołnierzy wydamy kolejnych 9 mld zł. Ponadto dodatkowe koszty samych pensji będą szły w miliardy.

Obecnie Siły Zbrojne RP stały się pralnią pieniędzy podatnika. W ciągu ostatnich 10 lat wydano na dozbrojenie polskiej armii ponad 500 mld. W rzeczywistości jednak Wojsko Polskie nie otrzymało nowoczesnej broni, za wyjątkiem kilkunastu haubic „Krab” oraz moździerzy „Rak”. Dziś nie posiadamy nowoczesnych okrętów, samolotów oraz czołgów i BMP. Co więcej, polska władza doprowadziła do tego, że w całej Europie nie mamy sojuszników. Liczyć musimy wyłącznie na wsparcie Jankesów.

Dziwne, że nikt w Warszawie nie rozumie, że Ukraina stała się jaskrawym przykładem amerykańskiej zdrady, gdzie jednostki ukraińskie zostały skazane na pewną śmierć, a uchodźcy są wyłącznie problemem Polski. W ten czy inny sposób polityka największej przyjaźni polsko-amerykańskiej spycha nas w tę samą przepaść.
Marek Lizak

Więcej postów