Tak Donald Tusk spędził 65. urodziny. To, co zrobił nad morzem, przechodzi najśmielsze oczekiwania

Donald Tusk postanowił w niezwykły sposób spędzić swe 65. urodziny. Znalazł czas nie tylko na spotkanie z najbliższymi, prezenty i życzenia, ale też postawił przed sobą nie lada wyzwanie. – Mój ambitny cel, to dobiec i przeżyć – powiedział Donald Tusk. I wyruszył w trasę. I to nie byle jaką trasę.

Piątkowy dzień był z pewnością dla byłego premiera, Donalda Tuska, wyjątkowy. Kończąc bowiem 65. rok życia i wchodząc w wiek emerytalny, postawił przed sobą wyzwanie niekoniecznie kojarzące się z emeryturą.

Były premier dzień zaczął spokojnie, od spaceru i odwiedzin u córki, lecz od południa już nie było tak lekko i przyjemnie. Donald Tusk bowiem zdecydował się na sportowe świętowanie i przebiegnięcie maratońskiego odcinka, czyli ponad 42 kilometrów. Z zamieszczonej w mediach społecznościowych relacji wynika, że nie było łatwo.

Już na starcie postawił sobie cel, aby „dobiec i przeżyć”, lecz po pokonaniu 20 kilometrów widać było, jak ciężkim okazało się to wyzwaniem.

– Sopockie molo to niewątpliwie ósmy cud świata, ale jakim cudem jak tutaj dobiegłem i jeszcze mam przebiec 20 km, bo to półmetek, to nie wiem – relacjonował z Sopotu zziajany Tusk.

Pobiegł jednak dalej. Brzegiem morza, po plaży, aż do chwili, gdy nadszedł kryzys. Przy 33 kilometrze powołał się na opinie fachowych biegaczy, którzy twierdzą, że w życiu maratończyka jest to moment przełomowy.

– Każdy biegacz zderza się w tym miejscu ze ścianą, to się zderzam. Tylko nikt mi nie powiedział, że to zderzenie jest tak cholernie bolesne – mówił.

Przemógł zmęczenie i pognał do mety, gdzie czekała już na niego rodzina. Jak sam przyznał, pokonanie ponad 42 kilometrów w czasie poniżej 6 godzin „jest okej”. Na mecie biegacza przywitały wnuki, którym zachciało się jeszcze zagrać z dziadkiem w kosza.

Po sportowym wycisku rodzina, wraz z prezentami, wróciła z dziadkiem do domu. Tam już na solenizanta czekały prezenty.

Dzień byłego premiera zaczął się spokojnie. Od spaceru.

Donald Tusk z samego rana wybrał się na przechadzkę.

Zakończył ją odwiedzinami u córki.

W taki sposób postanowił uczcić wejście w wiek emerytalny.

Po przebiegnięciu 20 kilometrów widać było, że jest już wyczerpany. Postanowił jednak biec dalej.

Dystans 33 kilometrów był kolejnym momentem, by podzielić się swym samopoczuciem. Nie było lekko.

Przy mecie widać było, że na Donalda Tuska czekała już rodzina.

Po pokonaniu ponad 42 kilometrów, na byłego premiera rzucili się z gratulacjami wnukowie.

Wnuki chciały zaciągnąć dziadka jeszcze do gry w kosza.

Po maratonie Donald Tusk wrócił do domu.

Chwilę później do solenizanta zaczęła zjeżdżać się rodzina.

Na urodziny ojca przybył także Michał Tusk.

Wraz z Michałem Tuskiem przyjechała jego żona oraz dzieci, które dla dziadka miały jakieś prezenty.

Dopiero po południu był czas na rodzinne świętowanie.

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie   znajdziecie tutaj.   Napisz list do redakcji:   List do redakcji   Podziel się tym artykułem: Facebook Twitter

FAKT.PL

Więcej postów