Ukraina wysłała na Litwę 38 ton drutu kolczastego

Ukraina wysłała na Litwę ponad 38 ton drutu kolczastego jako „pomoc humanitarną”, w ramach starań w kierunku powstrzymania napływu nielegalnych imigrantów z sąsiedniej Białorusi, poinformowały w czwartek władze kraju.

Jak poinformował w czwartek portal France24, Ukraina wysłała na Litwę ponad 38 ton drutu kolczastego jako „pomoc humanitarną”, w ramach starań w kierunku powstrzymania napływu nielegalnych imigrantów z sąsiedniej Białorusi.

W lipcu litewskie wojsko zaczęło  rozwieszać drut kolczasty na granicy z Białorusią  , aby odstraszyć imigrantów, z których większość pochodzi z Bliskiego Wschodu i Afryki.

Litwa, która udzieliła wsparcia białoruskiej opozycji, oskarżyła przywódcę tego kraju Aleksandra Łukaszenkę o celowe zachęcanie do nielegalnego napływu migrantów w odwecie za sankcje nałożone na jego reżim. „Ukraina wysłała pomoc humanitarną do Republiki Litewskiej na potrzeby bezpieczeństwa” – podano w oświadczeniu.

W ubiegłym tygodniu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał dekret o udzieleniu Litwie pomocy w postaci drutu kolczastego dla wzmocnienia granicy z Białorusią. Minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba powiedział w zeszłym miesiącu, że pomoc Kijowa jest potrzebna, ponieważ Litwa „stoi w obliczu bezprecedensowego kryzysu migracyjnego”, ale nie ma wystarczającej ilości drutu kolczastego.

Białoruś zdecydowanie krytykuje działania Litwinów, którzy w tym tygodniu zaczęli odsyłać nielegalnych migrantów, próbujących przedostać się na Litwę, z powrotem na białoruskie terytorium.  Jak pisaliśmy  , litewscy pogranicznicy zaczęli realizować nowe wytyczne swojego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i zaczęli cofać nielegalnych przybyszów na Białoruś. Zgodnie z nowymi zasadami imigranci mają się zwracać o azyl na przejściach granicznych na Litwę bądź w jej w placówkach dyplomatycznych.

Sam Łukaszenko twierdzi, że ostatnie wydarzenia na zachodnich granicach Białorusi, głównie z Litwą, a także z Polską, są co najmniej alarmujące. Uważa, że kraje te próbowały realizować kolejne etapy „kolorowej rewolucji” na Białorusi, ale wyczerpały już swoje możliwości. „Dlatego wrócili do dawno sprawdzonej taktyki – szantażu, nacisku. Doszli już do gróźb użycia siły” – powiedział. Dodał, że jego zdaniem mogłoby dojść do sytuacji, w której Litwini przy użyciu broni mogliby chcieć zmusić setki lub tysiące skoncentrowanych przy litewskiej granicy migrantów do powrotu na Białoruś. Dodał, że takie działania ze strony sąsiedniego kraju mogłyby doprowadzić do konfliktu, gdyż białoruscy pogranicznicy muszą bronić granicy.

W ostatnich dwóch miesiacach na Litwie lawinowo wzrosła  liczba migrantów przekraczających nielegalnie granicę   od strony Białorusi. Według stanu na czwartek 5 sierpnia, od początku roku zatrzymano już łącznie 4 110 nielegalnych migrantów – to ponad 50 razy więcej niż w ciągu całego 2020 roku (tylko w lipcu zatrzymano ponad 2,6 tys. osób). To głównie obywatele Iraku. Przybywają oni na Białoruś legalnie, a następnie przekraczają już nielegalnie granicę z Litwą, by dostać się do Unii Europejskiej.    Litewscy politycy oskarżają Białoruś  , że dzieje się to przy biernej postawie jej służb bezpieczeństwa lub wręcz przy ich pomocy.

Jednocześnie, przedstawiciel litewskiej Służby Ochrony Granicy Państwowej Rokas Pukinskas we czwartek poinformował, że minionej doby zawrócono ponad 300 migrantów. Jak podkreślił, incydentów z tego powodu nie było.

Władze Litwy chcą lokować nielegalnych imigrantów w prowizorycznych ośrodkach organizowanych na Wileńszczyźnie, w miejscach zwartego zamieszkiwania Polaków – Dziewieniszkach, Rudnikach, Miednikach Królewskich i Podbrodziu. Wielodniowe protesty mieszkańców tej pierwszej miejscowości sprawiły, że rząd    wstrzymał się z planem zasiedlenia   migrantów w tamtejszym starym internacie dawnej szkoły rolniczej. Natomiast w przypadku Rudnik specjalny oddział litewskiej policji    rozbił protest mieszkańców   używając gazu łzawiącego. Protestujący ostrzegali, że baza MSW koło tej miejscowości jest nieprzystosowana do przyjęcia setek osób. W poniedziałek    doszło w niej do zamieszek   osiedlonych w ośrodku migrantów, skarżących się na to, iż ich namioty przemokły na skutek deszczu. Zarówno Dziewieniszki jak i Rudniki znajdują się na terenie rejonu solecznickiego w którym 78 proc. mieszkańców stanowią Polacy.

Poniedziałkowe zamieszki nie są pierwszym tego rodzaju incydentem na Litwie. Wcześniej doszło do    buntu migrantów   umieszczonych w dawnej szkole w miejscowości Verebiejai w rejonie olickim, którzy przestali przyjmować żywność i nie dopuszczali do naprawy zepsutej kanalizacji.

kresy.pl

Więcej postów