Nowe tramwaje zamówione przez miasto Warszawa nie mieszczą się na przystankach. Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że ktoś kupował nowe tabory tak „na oko”. „Gazeta Wyborcza” tłumaczy jednak władze stolicy twierdząc, że to nie tramwaje są za szerokie, tylko przystanki za wąskie.
Pierwsze dwa tramwaje spośród 123 kupionych przez Warszawę w firmie Hyundai Rotem dotarły z Korei Południowej do Warszawy pod koniec czerwca. Przypłynęły statkiem do Gdyni, a potem trafiły na stołeczne tory, gdzie mają być testowane.
Trasę między zajezdniami nowe tramwaje pokonały w 5 godzin, kiedy przy normalnej jeździe powinno to zająć „nie dłużej niż 30 minut”. Przyczyną tak długiego przejazdu miałyby być problemy związane z szerokością wagonów, które zawadzały o krawędzie przystanków.
do PO „Gazeta Wyborcza” postanowiła wytłumaczyć swoim czytelnikom, że rzeczywistość jest zupełnie inna.
Otóż według „GW” to nieprawda że tramwaj jest za szeroki. To przystanki są przestarzałe.
Co oznacza, że według gazety ratusz dobrze zrobił kupując szerokie tramwaje, bo to najwidoczniej miasto trzeba dostosować do nowego zakupu, zamiast kupować coś, co pasuje do miasta.
Pokrętna jest logika „Gazety Wyborczej”. Do jej czytelników może trafi, pytanie co z większością normalnych mieszkańców stolicy…